Boże Narodzenie 2014 - Dar serca
Okres poprzedzający święta Bożego Narodzenia to czas Adwentu, ale także czas, kiedy jesteśmy skłonni szerzej niż kiedykolwiek otworzyć nasze serca i portfele na potrzeby bliźnich, którym niezbyt się w życiu powiodło. Mogliśmy to zaobserwować choćby w kościele św. Maksymiliana Kolbe w Mississaudze, gdzie na apel proboszcza, ojca Janusza Błażejaka o pomoc dla domów opieki oraz domów dziecka w Polsce zebrano rekordową sumę ponad 10 tys. dolarów.
Często wobec wielu próśb o pomoc stajemy bezradni. Przecież wszystkim nie pomożemy, to oczywiste. Najlepszym sposobem na wyjście z tego dylematu jest takie wybranie kierunków pomocy, gdzie wiadomo, że dotrze ona do adresatów, i to w ilości niepomniejszonej o wielkie czasami tzw. koszty administracyjne. Dla nas takimi najbardziej wiarygodnymi odbiorcami pomocy powinny być instytucje prowadzone przez siostry zakonne. Dobrze by również było, aby skoro już wybierzemy odbiorcę, wspierać go możliwie regularnie, choćby raz w roku, w ten sposób pomoc jest najbardziej efektywna, a obdarowana instytucja może lepiej planować swoje wydatki.
Psycholog radzi: A ja mam ochotę na odrobinę szaleństwa...
Mam 36 lat, męża, dzieci. Całe życie poświęciłam tylko im. Znajomi i rodzina postrzegają mnie jako poważną żonę i matkę, która wszystko robi akuratnie. A ja chciałabym być tak naprawdę w stu procentach sobą i umieć na przykład wygarnąć wszystkim wokół to, co mi leży na sercu. Bo ja w końcu chcę być taka, jaka ja chcę być, a nie taka, jaka być powinnam. A teraz właśnie spełniam tylko i wyłącznie cudze oczekiwania, czyli muszę być nienagannie wyglądającą żoną i wzorową matką. W dużej części taka jestem. W sumie to można powiedzieć, że w dziewięćdziesięciu procentach jestem taka. Tyle, że czasem chciałabym zaszaleć, zrobić coś, co nie pasuje do mojego idealnego wizerunku. Ale boję się tak zachować i już zupełnie nie pamiętam, jak się szaleje... Kinga
Wszyscy już chyba przyzwyczaili się do tego, że jeśli "szaleje" niedojrzały człowiek, to wszystko jest w porządku. Na wieść o tym uśmiechamy się bagatelizująco, a często nawet nie zwracamy na to uwagi. Jeśli jednak zdarzy się to temu "dojrzałemu", to od razu oceniamy go bardzo źle.
A tak naprawdę, to każdy człowiek marzy o małych szaleństwach i są one nam potrzebne w życiu po to, żeby nie zwariować w nawale obowiązków.
Każdy człowiek ma prawo spełniać swoje marzenia i robić to, co chce. Dojrzała osoba jednak wie, że nie może realizować swoich pasji i zachcianek kosztem innych, i umie doskonale wyczuć tę sytuację, w której może sobie poszaleć. A szaleństwa mogą być różnie rozumiane. Dla jednego będzie to wyjazd na wymarzoną wycieczkę "last minute", całonocne tańce, zakup czegoś ekstra czy nieplanowany wypad w góry. Pozostaną po tym wspaniałe wspomnienia, do których będzie się wracać przez całe życie. Dla innego szaleństwo, o którym marzy, to kupienie czegoś ponad stan, zdrada, picie na umór czy ćpanie cały weekend bez jedzenia i spania. Po czymś takim na pewno nic w życiu nie zmieni się na lepsze, a pozostanie tylko niesmak, wyrzuty sumienia, a często i choroba.
Dojrzała osoba wie, kiedy może pozwolić sobie na szaleństwo i w jakich granicach należy się poruszać, aby nie skrzywdzić siebie i innych. Ona po prostu umie roztropnie kierować sobą i własnym życiem.
Dojrzałość jest wspaniała i niekoniecznie musi iść w parze z dojrzałym wiekiem. Jedni ją osiągają w wieku 30 lat, a inni pozostają niedojrzali do późnej starości. Wszystko zależy od naszych doświadczeń, ludzi, których spotykamy na swojej drodze, ale przede wszystkim od pracy nad sobą. Ktoś kiedyś powiedział: "Można powiedzieć, że ktoś jest dojrzały w dniu, w którym nie trzeba go już w niczym okłamywać i on sam nie ma potrzeby, żeby się oszukiwać".
Istnieje wiele cech charakteryzujących osoby dojrzałe, jak i niedojrzałe. I tak:
Osoba dojrzała:
• Posiada własną hierarchię wartości, tzn. ma zasady, których broni, ale umie je też pod wpływem swoich doświadczeń czy przemyśleń modyfikować.
• Nie żyje bez końca wspomnieniami i marzeniami, lecz żyje w rzeczywistości, tu i teraz. Istnieje bowiem tylko to, co jest teraz – przeszłości już nie ma (zostają po niej najwyżej jej skutki, uczucia czy rany, jakie spowodowała), a przyszłości jeszcze nie ma.
• Uznaje, że ma wady i popełnia błędy, ale wierzy, że jednocześnie potrafi korygować w sobie to, co jest niedobre.
• Czuje się równa wobec innych osób, nie gorsza i nie lepsza, ale uznaje też istnienie różnic między ludźmi. Uznaje np. osoby mające wyższe stanowisko, to, że ktoś się na czymś zna i nie czuje się gorsza z powodu, że sama tej wiedzy nie posiada (ma przecież inne zalety). Nie próbuje też na siłę dorównywać bogatszym od siebie ("zastaw się, a postaw się").
• Ma poczucie własnej wartości – uważa za oczywiste, że jest wartościowa i interesująca dla innych osób, przynajmniej dla tych, z którymi coś ją łączy.Nie pozwala manipulować sobą, ale umie współpracować z innymi osobami. Pomaga, gdy uznaje to za słuszne, ale nie daje się wykorzystywać.
• Przyjmuje, że istnieją w niej pozytywne i negatywne emocje, i umie rozmawiać o nich z osobą, której ufa.
• Jest zdolna pełnić różne odpowiedzialne funkcje czy zadania, ale też umie bawić się i żartować – również z siebie.
Osoba niedojrzała:
• Ma ogromne pragnienie podobania się innym, akceptacji otoczenia, często jest gotowa zrobić wszystko, żeby się przypodobać. Nie potrafi powiedzieć "nie" z lęku przed odrzuceniem lub krytyką. W kontakcie z drugą osobą zaciera wszystkie istotne aspekty swojej osobowości, bo nie wie, czego ta osoba oczekuje.
• Charakteryzuje się przesadną krytyką i brakiem taktu.
• Ma niezdrowe poczucie winy, oskarża się, potępia, przesadza w widzeniu swoich braków, nie przebacza sobie. Wciąż sądzi siebie i innych ludzi.
• Ma skłonność do depresji, widzi życie jako szare i bez szans. Przeżywa w taki sposób siebie samą, swoją przeszłość i przyszłość. Ciągle odczuwa niedowartościowanie i smutek.
• Ulega częstym zmianom nastroju. Pod wpływem przypadkowych i drobnych czynników łatwo przechodzi od radości do smutku. Brakuje jej równowagi emocjonalnej, spokoju. Jednego dnia chce zrobić wszystko, jutro nic jej się nie chce – bo u niej wszystko zależy od nastroju. Jest to osoba, która po prostu nie umie cieszyć się życiem (na podst. konferencji D. Wiśniewskiego).
A więc bawmy się, szalejmy, cieszmy się z życia, ale mądrze, "z głową". A przede wszystkim dbajmy o siebie, o swój wewnętrzny rozwój, dążmy ku wewnętrznej dojrzałości, bo naprawdę warto.
Babcia prosi o pomoc dla wnuczka dotknietego autyzmem
Nazywam się Wiktor Kaczmarek. Urodziłem się 29 października 2008 r. Byłem bardzo pogodnym chłopczykiem do czasu, aż wszystko zaczęło tracić intensywność – inaczej odbierałem rzeczywistość, zupełnie nie rozumiałem, co się ze mną dzieje. W wieku 2 lat i 6 miesięcy moi rodzice usłyszeli diagnozę: "AUTYZM". Brzmiało to dla nich jak wyrok, ale nim być nie musi...
Mam szansę na "NORMALNE" życie, pod warunkiem udziału w intensywnej terapii: psychologiczno-pedagogicznej, dogoterapii, integracji sensorycznej, terapii logopedycznej i grupowej oraz bycia na diecie bezglutenowej/bezbiałkowej. Niestety, miesięcznie NFZ refunduje zaledwie kilka godzin profesjonalnych zajęć. Żeby terapia miała sens, powinienem ćwiczyć przynajmniej 3-4 razy w tygodniu. Niestety, to wszystko bardzo dużo kosztuje (rehabilitacja, leki, badania, zdrowa żywność, pomoce edukacyjne do zajęć w domu) i rodzice nie są w stanie sprostać tym
wydatkom. By osiągnąć efekty, terapia nie może być przerywana. Stąd mój apel o pomoc i wsparcie.
POLISH CREDIT UNION
Konto nr 118 819
Tytułem: POMOC DLA WIKTORA KACZMARKA (autyzm)
Chciałbym być taki jak Wy, móc pasować do Waszego świata. Świat w mojej głowie jest cichy i spokojny, nie ma w nim ludzi i niczego trudnego do zrozumienia. Jest dla mnie miejscem bezpiecznym w momentach, gdy świat rzeczywisty staje się niezrozumiały...