Film Music Gala w Mississaudze
Koncert muzyki filmowej Andrzeja Rozbickiego otworzyła Celebrity Symphony Orchestra Polonezem Wojciecha Kilara z filmu "Pan Tadeusz". Kinga Lizoń świetną interpretacją piosenki z musicalu "Chicago" rozruszała publiczność. Michael Ciufo przypomniał piękny utwór Ennio Morricone Nella Fantasia. Ten utwór zwykle wykonują kobiety i jest, w moim przekonaniu, trudniejszy do wykonania dla mężczyzny. Joanna Górska pięknie zagrała na skrzypcach utwór Johna Williamsa z filmu "Lista Schindlera", no i zdobyła słuszne brawa.
Z muzyką filmową jest tak, że przeważnie jest ona niejako za kotarą, w cieniu, i nadaje filmowi rytm i pomaga w akcji filmu. Oczywiście w przypadku musicali lub oper muzyka jest na pierwszym planie, w filmowych musicalach i śpiew, i muzyka są filmem. Słynna jest historia nagrodzonego czterema Oscarami filmu "W samo południe", którego reżyserem był urodzony w Rzeszowie Fred Zinnemann. Otóż w czasie próbnych pokazów film ten nie zdobył sobie przychylności publiczności. Producenci zdecydowali o zmianie podkładu muzycznego. Nową muzykę do tego filmu napisał Dimitri Tiomkin i "W samo południe" stało się przebojem i standardem westernu. No i zdobyło cztery Oscary, w tym jeden za muzykę i drugi za najlepszą muzykę i piosenkę filmową.
Jadą goście jadą...
"Jadą goście jadą..." Słowa popularnej piosenki, które od kilku tygodni widniały na plakatach zapowiadających kolejny koncert Formacji Biesiadnej "Art Bis", 4 października ściągnęły do Polskiego Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississaudze licznych miłośników dobrej zabawy w biesiadnym stylu.
Powitaniem zebranych i słowem wstępnym otwarcia koncertu dokonali Roma Rzepska i Andrzej Wierus.
Wśród publiczności zasiedli goście honorowi: burmistrz Mississaugi pani Bonnie Crombie, Jan Cytowski – przewodniczący Rady Polonii Świata, Bartłomiej Habrowski – wiceprezes KPK Okręg Toronto, Teresa Szwedo – prezes Klubu Polek ZNP Gmina 1, Krzysztof Tomczak - komendant Placówki 114 SWAP, Stefan Podsiadło – prezes Organizacji Weteranów VIII Armii Monte Cassino, Eugeniusz Kuś – prezes, i Jan Gasztold – wiceprezes Stowarzyszenia Lotników Pol.-Kan. Skrzydło 430 "Warszawa", Halina Drożdżal – prezes Koła Pań "Nadzieja" przy SPK nr 20, Kazimiera Dziatkowiec – prezes Klubu Seniora im. M. Kolbe, Dorota Jasińska – dyrektor Szkoły Polskiej przy parafii św. Stanisława Kostki, Jadwiga Bilicz – prezes chóru "Echo", Leszek Dzbig reprezentujący Komitet Parafialny kościoła św. Stanisława.
Żyjemy w czasach wojny kulturowej - Z wykładowcą KUL, członkiem kolegium IPN, prof. Mieczysławem Rybą rozmawia Andrzej Kumor
Andrzej Kumor: Panie profesorze, spotykamy się w Kanadzie. Kanada postrzega siebie jako sukces multi-kulti. Jak pana oczami wygląda wielokulturowość kanadyjska?
Prof. dr hab. Mieczysław Ryba: W Kanadzie jestem tylko od kilku dni, natomiast trzeba zasadniczą różnicę wskazać między Ameryką szeroko rozumianą a Europą. Jeśli bierzemy pod uwagę tzw. współżycie różnych narodów i mniejszości narodowych, pamiętajmy, że tu w jakimś sensie tutaj wszyscy są gośćmi, w porównaniu z Europą, gdzie mamy nie tylko do czynienia z narodami od średniowiecza, ale mamy też do czynienia ze starożytnymi kulturami typu antyczne, takie jak rzymska czy grecka, które stoją u fundamentu całej kultury europejskiej, również tych poszczególnych narodów. Więc tutaj wydaje się, że wszyscy jakoś czują się gośćmi. Nawet jeśli są od tych kilku pokoleń, to ta tożsamość, czyli głębia rozumienia tego, kim się jest w sensie kulturowym, czyli w sensie narodowym zarazem, jest o wiele niższa, płytsza.
Trzeba by rozróżnić, moim zdaniem, to pojęcie multikulturalizmu i pojęcie wielokulturowości. Wiele kultur zawsze istniało na kontynencie europejskim i nie tylko, wiele też narodów. To jest rzecz dosyć naturalna, czasem nawet na jednym terytorium jakoś koło siebie te narody żyły. Natomiast multikulturalizm polega na tym, że stara się na danym obszarze czy w danym państwie zjednoczyć niby te narody, przy czym na zasadzie relatywizmu kompletnego, a to ostatecznie musi prowadzić do takiego młyna, który te kultury rozbija w ich najbardziej elementarnych, fundamentalnych podstawach. Bo jeżeli weźmiemy czynnik religijny, czynnik etyczny itd., to praktycznie to wszystko się sypie i tworzy się takie akwarium różnych tych kultur, tworzy się coś w rodzaju zupy rybnej, taka mieszanina.
To się nie za bardzo daje zjeść ani żyć w sensie duchowym, czyli kulturowym.
Trudno mi powiedzieć, jak to wygląda w Kanadzie, ponieważ ja tutaj będąc, jestem wśród Polonii, i widzę, że Polacy żyją kulturą narodową polską, a żyć kulturą narodową polską na emigracji to zasadniczo żyć przy kościele.
Gala Muzyki Filmowej
Kiedy w maju przygotowywałem, a następnie prowadziłem koncerty z programem największych przebojów muzyki filmowej w Polsce w Teatrze Muzycznym w Łodzi i następnie z 85-osobową Orkiestrą Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy, nie przypuszczałem, że muzyka filmowa cieszy się tak wielkim zainteresowaniem publiczności. Koncert w Bydgoszczy był sprzedany do ostatniego miejsca już sześć tygodni przed terminem. Jestem przekonany, że podobnie będzie w Mississaudze.
Koncert Muzyki Filmowej to pełna wrażeń wyprawa po ścieżkach dźwiękowych najlepszych hollywoodzkich produkcji i przebojów polskiej muzyki filmowej w znakomitym wykonaniu ponad 150 artystów z Kanady i Polski.
Koncert "Film Music Gala", odbędzie się 24 października 2015 w Living Arts Centre w Mississaudze. Wśród solistów wystąpi jeden z najwybitniejszych kanadyjskich tenorów, dobrze znany z naszych poprzednich koncertów Michael Ciufo, mezzosopran Kinga Lizoń, zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa, Kinga jest córką naszego federalnego posła, a obecnie kandydata Władysława Lizonia, i wirtuoz skrzypiec Joanna Górska.
Creative Writing and the Polish-Canadian Community
Despite the fact that there are over a million persons of Polish descent in Canada, the community appears to have had very little impact on the political, social, and cultural life of Canada as a whole.
During May 10 — May 13, 2012, I had attended the conference “Creative Writing in the 21st Century: Research and Practice” at Humber College, Lakeshore Campus in Toronto (in Etobicoke). Located among many acres of green space near Lake Ontario, that campus is especially lovely in the late spring/early summer. Most of the sessions of the conference took place in a large, brand new building, that has just been raised on the grounds of what was previously (many years ago) a major psychiatric facility. Several, very solidly built, red-brick “cottages” on the site, have also been refurbished into school buildings. The campus also includes an old teacher’s college building towards the west, to which new additions and a large students’ residence complex, have been added.
Chrystus żyje
Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy,
Choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy...
Ludzka egzystencja to nieustanne przeplatanie się życia i śmierci. Już w pierwszych sekundach nowo narodzone dziecko wydaje donośny krzyk, który wypełniony jest lękiem i niepewnością przed nieznaną, hałaśliwą rzeczywistością.
Ale ten okrzyk nieszczęścia jest jednocześnie chwilą niezwykle oczekiwaną dla tej, która przez dziewięć miesięcy nosi życie pod swoim sercem, by nareszcie móc je usłyszeć i przytulić do siebie.
Scjentologia i okultyzm
29 marca amerykańska stacja HBO wyemitowała od dawna zapowiadany film dokumentalny: "Going Clear: Scientology and the Prison of Belief". Premiera "Going Clear" zdobyła dla HBO największą od niemal dekady oglądalność. Dwugodzinne dzieło Alexa Gibneya obejrzało prawie 1,7 miliona widzów, prawie zrównując się z czteroczęściowym filmem Spike'a Lee "When the Levees Broke" z 2006 r., opowiadającym o tragedii, jaką spowodował huragan "Katrina". Biorąc pod uwagę dodatkową popularność, jaką film zyskał już po premierze, obejrzą go kolejne miliony. Nagłaśniają go media wszystkich politycznych opcji i zapatrywań.
W ostatnich latach radykalnie wzrosło zainteresowanie tematem scjentologii. "Going Clear" jest właśnie owocem tego zainteresowania.
Koncert w Casa Loma oczarował
W niedzielę, 29 marca, dosyć mroźną i wietrzną, wybrałam się wraz z mężem i znajomymi do Casa Loma – przepięknego, historycznego zamku, z początku XX stulecia, dawnej prywatnej posiadłości bogatego biznesmena, a obecnie – pomiędzy różnymi funkcjami kulturalnymi – także miejsca cyklicznych spotkań muzycznych dla torontońskiej, i nie tylko, społeczności.
W ów niedzielny wieczór, w wypełnionej po brzegi Bibliotece Zamku, miałam okazję nie tylko wysłuchać pięknego koncertu muzyki klasycznej, ale i w nim uczestniczyć. Był on częścią cyklu koncertów organizowanych przez znanego w środowisku muzycznym prezentera radiowego i dyrygenta orkiestry, Kerry'ego Strattona. Program, jaki na ten wieczór zaproponował Maestro Stratton, był fascynujący – czterech wiedeńskich mistrzów muzyki klasycznej – Beethoven, Mozart, Schubert, Haydn, no i oczywiście – wspaniali wykonawcy tej muzyki…
Muzeum Lwowa i Kresów w Polsce
Jest w Polsce bardzo ciekawe prywatne muzeum, w którym od kilku lat gromadzone są pamiątki po rodakach pochodzących z naszych dawnych Ziem Wschodnich. Muzeum znajduje się w położonej o 42 km od Warszawy wsi Kuklówka Radziejowicka. Zostało formalnie założone w roku 2007, a jego siedzibą jest kopia autentycznego dworu kresowego z dawnego województwa stanisławowskiego, którego właścicielami byli pradziadkowie obecnej dyrektor, Joanny Aleksandry Biniszewskiej.
Mimo że budynek jest kopią, to wnętrza dworu są oryginalne kresowe. Założyciele muzeum, Joanna Aleksandra i jej mąż Bogdan Biniszewscy, opowiadają, że ich dziadkowie, mając dwór w województwie stanisławowskim i widząc nasilające się problemy polsko-ukraińskie, postanowili w roku 1935 przenieść się do Brodnicy. Początkowo jednak zamieszkali we Lwowie. Część wyposażenia mieszkania we Lwowie przepadła w roku 1939, ale część stanowi obecnie główną kolekcję muzeum.
Czy warto odnaleźć w sobie pasje, żyjąc na emigracji?
Czy ktoś się z nas kiedyś zastanawiał, po co nam w życiu potrzebne są pasje? Albo też czy warto je mieć? Otóż, odpowiedź może być tylko jedna, oczywiście, że warto. Dlaczego, i co jest w tym tak niezwykłego?
Żebym mógł odpowiedzieć na to pytanie, pokuszę się o informację, że od kilku lat obserwuję życie Polaków na emigracji w Kanadzie . Jest ono ciekawe, ale i brutalne. To właśnie owe pasje czynią życie człowieka na emigracji ciekawszym i jakoby mniej brutalnym. Zatapiając się w ich toku, można zapomnieć o problemach codzienności, można również doskonale odegrać się za przebyte niepowodzenia, porażki, załamania nerwowe czy upokorzenia. To wspaniała droga do tego, żeby się wyżyć, wyładować skumulowaną od jakiegoś czasu negatywną energię w dobry sposób, łącząc tym samym przyjemne z pożytecznym.