farolwebad1

A+ A A-

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Siostry

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Różne są relacje rodzinne opowiedziane w wielkiej i tej mniejszej literaturze. Były więc opowieści o trzech siostrach, o matce i córce, o córce i starym ojcu itd. Opowiadanie o dwóch siostrach nie będzie długie, ale dość intensywne w wydarzenia.

        Były tylko dwie, nie miały innego rodzeństwa. Pochodziły z zapyziałej wsi, choć rodzice dopilnowali, aby obie ukończyły szkoły średnie. Między Magdą i Kasią była różnica wieku czterech lat. Magda, starsza, była pięknością na całą okolicę. Kiedy więc w odwiedziny do sąsiedniej wsi, po latach pobytu w Kanadzie, przyleciał Wojtek, oszalał na punkcie Magdy. Poznali się na zabawie i przez pozostałe dwa tygodnie pobytu Wojtka w Polsce już się nie rozstawali. Cała okolica wiedziała o ich romansie.

        Wojtek jako kilkunastoletni chłopak wybył wraz z rodzicami z Polski. W Kanadzie ukończył studia i rozpoczął dość intratną karierę. Planując pierwsze od czasu wyjazdu z Polski wakacje w rodzinnym kraju, jakby w podświadomości kołatało mu pragnienie poznania wartościowej dziewczyny w rodzinnym kraju. Kiedy poznał Magdę, wszystko stało się realne.

        Natychmiast po przylocie do Kanady poinformował swoich rodziców o zamiarze zaproszenia Magdy do siebie. Mieszkał ciągle z rodzicami. Kiedy Magda pojawiła się w ich domu, przez pierwsze dni spała w pokoju gościnnym, ale już wkrótce odrzucone zostały wszelkie konwenanse i przeniosła się do pokoju Wojtka. Już po trzech tygodniach zawarty został ślub i Wojtek złożył papiery na sponsorowanie Magdy jako swojej żony. Po skończeniu się ważności jednomiesięcznej wizy turystycznej przedłużono ją o dalszy miesiąc, ale po tym terminie Magda wyleciała do Polski z obrączką na ręku i z nadzieją na powrót do Kanady w krótkim czasie. Faktycznie, już po kilku miesiącach była tu z powrotem z prawem stałego pobytu.  

        Kasia w tym czasie kończyła szkołę średnią. Szybka kariera pięknej, starszej siostry była dla niej i radością, ale i udręką. Nie tylko musiała kuć do matury, kiedy siostra żyła już planami wyrwania się w szeroki świat. Kasia w porównaniu ze starszą siostrą była raczej „brzydkim kaczątkiem”. Figurę wprawdzie miała nie najgorszą, ale twarz nie należała ani do anielskich, ani do interesujących. Miała szereg kompleksów, m.in. na tle swojej urody. Po maturze zaczęła swoją pierwszą, mało płatną pracę i pomagała rodzicom w gospodarstwie. Powodzenia wśród chłopaków raczej nie miała. Porównywano ją ciągle z jej starszą siostrą i oczywiście stała na pozycji przegranej.

        Po dwóch latach od wybycia siostry za ocean Kasia otrzymała od niej zaproszenie. Było to wielkie marzenie Kasi, ale nigdy nie wspominała siostrze o tym. Ta jednak chciała coś zrobić dla swojej młodszej siostry, choć nie miała w związku z jej przylotem jakichś skonkretyzowanych planów. Kiedy Kasia pojawiła się na lotnisku torontońskim, obopólna radość sióstr była ogromna i świętowano to przez pierwsze kilka dni. Oczywiście siostra obwiozła Kasię po okolicy, z obowiązkową wizytą w Niagara Falls włącznie, zabrała ją na kilka przyjęć do znajomych, ale po tym atmosfera trochę opadła, bo praca, codzienne obowiązki itd.

        Kasia miała dwumiesięczną wizę turystyczną. Ale już wylatując z Polski, postanowiła sobie, że już tu na stałe nie wróci. Nie wiedziała jeszcze, jak to zrobić, ale liczyła na łut szczęścia. Już w pierwszych dniach wizyty siostra zabrała Kasię do salonu piękności, gdzie poprawiono jej fryzurę i ogólny wygląd. Siostra kupiła też jej trochę ciuchów, tak że siostra jej została dopasowana do standardu polonijnego.

        Dało to spodziewany efekt. Bo kiedy siostra wróciła do swoich rutynowych zajęć, Kasia zaczęła bywać już sama u znajomych siostry i jej męża oraz u nowo poznanych. Początkowo siostra przyjmowała to za dobrą monetę. Bo sama nie miała dużo czasu, aby zajmować się młodszą siostrą, a z drugiej strony, była zadowolona, że ta jej zakompleksiona siostra otwiera się na świat.

        Problemy zaczęły się, kiedy Kasia po raz pierwszy nie wróciła na noc do domu. Na szczęście mąż Magdy był w delegacji i nie dowiedział się o tym, ale z drugiej strony, Magda wydzwaniała prawie do północy do znajomych poszukując siostry. Ta zjawiła się nad ranem, jak się okazało, odwieziona przez poznanego wcześniej chłopaka. Doszło do pierwszej awantury między siostrami. Magda oświadczyła, że nie życzy sobie takiego postępowania młodszej siostry, za którą czuła się odpowiedzialna. Kasia natomiast oświadczyła jej, że jest dorosła i nie chce całego urlopu spędzić w czterech ścianach.

        Chłopak, który przespał się z Kasią po wspólnej balandze, już drugi raz się nie pojawił. Później Kasia go spotkała jeszcze kilkakrotnie u wspólnych znajomych czy w lokalach, ale nie wracali oni już do tematu pierwszego spotkania. Kasia zaczęła być popularna wśród męskiej młodzieży polonijnej. Była to nowa „zwierzyna” i, jak się okazało, dość łatwa do złowienia. Kasia już po dwóch – trzech kieliszkach wina stawała się zupełnie rozluźniona i nie dbała o dalsze konsekwencje.

        Kolejne spędzania nocy poza domem już przestały być tajemnicą dla szwagra. Najpierw porozmawiał on konkretnie ze swoją żoną, a następnie bezpośrednio z Kasią. Ta oświadczyła mu, że chce na wesoło spędzić końcówkę urlopu, bo żyła jak zakonnica i do takich warunków przyjdzie jej wrócić.

        Kiedy małżonkowie już myśleli, że zakończą się ich kłopoty z gościem z Polski, wraz z zakończeniem się ważności wizy, Kasia nagle zniknęła na kilka dni. Po tym wróciła, ale tylko aby zabrać swoje rzeczy. Oświadczyła, że nie wraca do Polski, bo zamierza urządzić sobie życie z nowo poznanym chłopakiem polskiego pochodzenia. Pytania o konkrety, Kasia zbyła ich brakiem czasu, bo chłopak czekał na zewnątrz w samochodzie. Nie dane było siostrze i szwagrowi poznać go, bo odjechał z Kasią i workiem jej ciuchów.

        Mijały tygodnie i miesiące. Kasia co jakiś czas dzwoniła do siostry, informując, że daje sobie radę. Odwiedzała też Magdę przeciętnie raz w miesiącu, ale sprawdzając zawsze, czy w domu nie ma szwagra. Z nim nie chciała się spotkać, jak oświadczyła siostrze. Od znajomych docierały do Magdy wiadomości, że jej młodsza siostra ma duże powodzenie. Najpierw nie było to dwuznaczne, ale później stało się jasne, że Kasia zmienia dość często adresy i łóżka. Jej kolejnymi kochankami już nie byli tylko jej rówieśnicy, ale coraz bardziej starsi mężczyźni. Magda prosiła i błagała Kasię, aby wróciła do niej, że spróbuje coś zrobić, aby sprowadzić ją legalnie do Kanady. Kasia stawała się coraz bardziej arogancka i nieustępliwa.

        Któregoś dnia Magda miała wrócić później z pracy i kolejnego kursu angielskiego. Zajęcia jednak odwołano i wróciła wcześniej, niż zapowiadała mężowi. Kiedy przekręciła klucz w zamku mieszkania, usłyszała gwałtowną bieganinę. Zdążyła jeszcze zobaczyć roznegliżowaną swoją siostrę wpadającą do łazienki. Mąż Magdy w tym czasie w pośpiechu wciągał spodnie. Sytuacja była jednoznaczna.

        Magda zadzwoniła na policję, informując, że w jej domu jest osoba przebywająca nielegalnie w Kanadzie. Nie słyszała tej rozmowy jej siostra ubierająca się w łazience. Po jakimś czasie wyszła stamtąd z zamiarem ulotnienia się bez rozmowy z Magdą. W progu stało już jednak dwóch policjantów. Magda wskazała im Kasię. Wylegitymowali ją i zabrali ze sobą. Zawieźli ją do komendy policji, gdzie po jakimś czasie oddali ją w ręce dwóch oficerów imigracyjnych, którzy zawieźli Kasię do aresztu imigracyjnego.

        Tam, po przespaniu nocy, poczuła gwałtowny głód, ale nie żołądkowy, bo karmiono ją dobrze, ale głód nikotynowy. Była bowiem nałogową palaczką, a w areszcie obowiązywał zakaz palenia. Nie mówiła po angielsku. Na szczęście dla niej, pracowała w tym czasie w areszcie strażniczka mówiąca po polsku. Ta jej poradziła, aby jej krewni skontaktowali się z oficerem imigracyjnym w sprawie zwolnienia jej za kaucją. Kasia skorzystała z tego, dzwoniąc do ostatniego swojego kochanka. Ten, o dziesięć lat starszy od niej mężczyzna, przyjechał dość szybko i ubił interes: zgodzono się na wypuszczenie Kasi z aresztu po wpłaceniu kaucji w kwocie pięciu tysięcy dolarów. Mężczyzna ten wyłożył tę sumę i Kasia była gotowa do wyjścia z aresztu.

        Na koniec jednak wykazała zupełny brak taktu, w sposób arogancki odpowiadając strażniczce, która udzieliła jej zbawiennej rady. Ta natychmiast pożałowała swojej sympatii do rodaczki. Kasia, która po spędzeniu doby w areszcie i braku możliwości zadbania o siebie wyglądała ponownie nieatrakcyjnie, wyszła na wolność. Natychmiast zaciągnęła się papierosem. Po miesiącu odleciała do Polski, złorzecząc siostrze, która pozbawiła ją możliwości urządzenia się w Kanadzie.

Aleksander Łoś

Więcej w tej kategorii: « Social media Po deportacji »
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.