farolwebad1

A+ A A-

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Ambitna

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

        Kobiety w różnych krajach i regionach świata walczyły o równouprawnienie z mężczyznami w różnym okresie i w różnym tempie. Najpierw zaczęły angielskojęzyczne po obu stronach Atlantyku, później rozszerzyło się to na całą Europę, ale Azja i Afryka jest ciągle na etapie dochodzenia do pewnej równowagi. Najgorzej jest w regionach, gdzie panuje islam i gdzie gospodarka stawia kobiety na pozycji usłużnej, drugorzędnej.

        W Chinach, mimo formalnego uprawnienia wraz z objęciem władzy przez Mao Tse-tunga, pozycja kobiet w tym najludniejszym kraju świata była różna w zależności od miejsca zamieszkania, regionalnej tradycji, pozycji społecznej i ekonomicznej rodziny. Po śmierci „wielkiego wodza” krajem rządziła jego żona, jeszcze bardziej pogrążając go w zapaści. Polityka prokreacyjna tego państwa, ograniczająca możliwość posiadania tylko do jednego, a wyjątkowo dwojga dzieci, też bardziej dyskryminowała kobiety w ich naturalnej roli macierzyńskiej.

        Mi urodziła się w Pekinie. Za jej życia, na jej oczach miasto to zmieniało się radykalnie. Podobnie los jej rodziny, w której się urodziła. Rodzice jej wywodzili się z warstwy handlowców. W czasach „komuny” oboje rodzice pracowali w państwowych sklepach. W tym okresie się poznali i pobrali. Jak tylko nastąpiła „odwilż”, przynajmniej w sferze biznesowej, założyli mały, własny sklepik z odzieżą i galanterią, własnej, chińskiej, tandetnej produkcji. W miarę upływu czasu zmieniali miejsce i jakość oferowanych klientom wyrobów. Już kiedy Mi chodziła do szkoły średniej, byli właścicielami dużego sklepu wielobranżowego z produktami średniej i wyższej jakości. Dawało to im spore dochody, co z kolei pozwalało im myśleć o kształceniu jedynego dziecka.

        Mi już od szkoły podstawowej uczyła się angielskiego z akcentem północno-amerykańskim. Uczęszczała też na kursy tańca, plastyki i biznesu. Po szkole pomagała rodzicom w szczególności w sprawach „papierkowych”. Dominującą rolę w tym biznesie miał jej ojciec. Kiedy prowadzili jeszcze mały sklepik, rola matki była większa. Bo oprócz prowadzenia domu, stała też za ladą. W miarę jak biznes się rozwijał, matka Mi coraz bardziej cofała się w krąg życia rodzinnego, choć uczucia między jej rodzicami były ciągle gorące i byli sobie wzajemnie oddani.

        Mi w tym wyrastała, obserwowała, oceniała. Mimo że bardzo kochała oboje rodziców, to jednak chciała dla siebie, jako kobiety, czegoś więcej niż pozycji swojej mamy w rodzinie i społeczeństwie. Kiedy ukończyła szkołę średnią, wstąpiła na uniwersytet, ale już po roku nauki uznała, że to krajowe wykształcenie nie da jej tego, czego pragnęła. Nie powiodło się też z jej pierwszym chłopakiem, również studentem, który widział w niej głównie obiekt seksualny i w przyszłości rolę „opiekunki życia rodzinnego”.

        Po naradzie z rodzicami postanowiła kontynuować studia na którejś z uczelni Zachodu. Po wielu naradach w  kręgu rodzinnym i przyjacielskim wybór padł na Kanadę, a konkretnie Toronto. Dodatkowo zdecydował fakt, że dobry znajomy ojca przed laty wyemigrował do Kanady i w centrum Toronto prowadził wraz ze swoją żoną (mieli dwoje dzieci) sklep spożywczy. Mieli też własny dom, w którym obiecali dać Mi lokum na okres jej studiów w Kanadzie.

        Przez pierwszy rok pobytu w Toronto Mi intensywnie studiowała język angielski. Potem została przyjęta na pierwszy rok biznesu na Uniwersytecie Torontońskim. Rodzice musieli płacić za kształcenie i pobyt jedynej córki w Kanadzie. Stawało się to coraz mniej problematyczne, bo ojciec Mi wybudował własny supermarket w Pekinie i stawał się członkiem nowej, prosperującej klasy średniej, a w miarę upływu czasu, wyższej. Mimo ponoszonych kosztów kształcenia jedynaczki wkroczył on w grono szybko pomnażających swój majątek chińskich milionerów.

        Po wylądowaniu w Kanadzie Mi postanowiła zmienić swoje imię na bardziej „zachodnie”. Spodobało jej się imię „Annabelle” i takiego używała od czasu rozpoczęcia nauki w Kanadzie. Czyniło to też wielu jej znajomych chińskiego pochodzenia, co traktowali jako jeden ze sposobów wsiąknięcia w kulturę, w której się obracali. W kręgu rodzinnym, szczególnie przez rodziców, Mi była ciągle nazywana „Mi”.

        Annabelle ukończyła studia pierwszego stopnia, uzyskując stosowny certyfikat z wysoką lokatą, tak więc nie miała problemów z dostaniem się na drugi stopień, magisterski. W tym czasie poznała bliżej kolegę ze studiów anglosaskiego pochodzenia. Annabelle już w tym czasie miała własny, wynajmowany za niemałe pieniądze apartament w centrum Toronto, w pobliżu uniwersytetu.

        Tak więc zawiązał się romans i jej chłopak coraz częściej nocował u niej. Razem spędzali wieczory i weekendy. Czasami byli zapraszani na wspólny obiad do rodziców jej chłopaka. Była to rodzina średnio zamożna, ale o niższych dochodach niż dochody jej rodziców. Nie chwaliła się ona tym, ale od słowa, do słowa rodzice jej chłopaka zorientowali się, że nie mają do czynienia z ubogą studentką z biednych Chin, ale z osobą pochodzącą z zamożnej rodziny. Byli oni przychylni związkowi syna z tą „orientalną” dziewczyną.

        Annabelle w części wyglądała jak typowa Chinka: była lekko skośnooka, szczupła (prawie codzienne biegała kilka kilometrów, a od czasu do czasu organizowane w Toronto i okolicach półmaratony), była jak na Chinkę dość wysoka. Co jednak różniło ją od typowych Chinek, to karnacja: była bardzo jasna, zupełnie jak północnych Europejczyków. Widocznie w konglomeracie plemion tworzących naród chiński był też szczep o tak jasnej karnacji, w odróżnieniu od wielu innych, których członkowie mieli lekko żółtawą skórę.

        Miała ładną, miłą twarz, piękne uzębienie, modnie przycięte włosy. Była  też dobrze wykształcona, ambitna, zdążająca do poszerzenia swoich horyzontów, zaczytywała się w literaturze angielskojęzycznej, jej angielski był bez jakiegokolwiek akcentu. Wydawało się, że nic nie stoi na drodze tych dwojga młodych ludzi, aby związek ich był trwały. Trwało to dwa lata.

        Pewnego dnia Annabelle wróciła niespodziewanie do własnego mieszkania o dwie godziny wcześniej, bo „spadły” jej zajęcia, o których wiedział jej chłopak, i zastała go w niedwuznacznej sytuacji z inną kobietą. Związek ten się rozpadł. Była to druga miłosna porażka Annabelle.

        Od tego czasu nie nawiązała jakiegokolwiek związku. Była nieczuła na flirty ze strony kolegów ze studiów czy ze strony kręgu znajomych jej opiekunów, do których przyleciała i którzy traktowali ją jak własną córkę. Z pasją studiowała, a wolny czas przeznaczała na sport, kulturę i zwiedzanie. Dzięki wsparciu finansowemu rodziców poznała ważniejsze miasta i regiony Kanady. W tym czasie odwiedzili ją rodzice, ale tylko na dwa tygodnie, bo ojciec musiał pilnować biznesu. Ona pokazała , co tylko można było, w południowym Ontario. Ale przez cały okres studiów przynajmniej raz w tygodniu rozmawiała z nimi telefonicznie, a później przez Skype’a.  

        Rodzice namawiali swoją jedynaczkę do powrotu do domu, uważając, że jej wiedza w zupełności wystarczy do kontynuowania ich biznesu. Ona jednak widziała swoją przyszłość w pobliżu kultury Zachodu.

        Dopóki studiowała, miała wizę studencką. Zorientowała się pod koniec studiów magisterskich, że po ich ukończeniu nie będzie miała podstaw do pozostawania legalnie w Kanadzie. Zwróciła się z prośbą o pomoc do agentki imigracyjnej chińskiego pochodzenia. Ta wypełniła stosowne dokumenty i przesłała do urzędu imigracyjnego. Po kilku miesiącach Annabelle została wezwana do urzędu imigracyjnego, gdzie szczegółowo wypytano ją o jej sprawy rodzinne i o motywy chęci pozostania w Kanadzie. Nie umiała kłamać czy naciągać, odpowiadała z całą prostotą. I ta ambitna osoba, wykształcona, bez grosza wsparcia ze strony państwa kanadyjskiego, została odrzucona w staraniach o uzyskanie stałego pobytu w Kanadzie.

        Kiedy otrzymała stosowne pismo w tej sprawie, od razu zgłosiła się do oficera imigracyjnego z zapytaniem, co ma robić. Po studiach już podjęła staż w dużej firmie konsultingowej. Jej kanadyjskie wykształcenie oraz znajomość języka i kultury chińskiej otworzyły jej z łatwością drzwi do kariery, która mogła wspaniale rozwinąć się nie tylko dla niej, ale również dla społeczeństwa kanadyjskiego, w które wsiąkła i które pokochała.

        Twarde realia przepisów i polityki imigracyjnej, tak miłosierne dla różnych naciągaczy i włóczykijów, nie przystawały do sytuacji Annabelle. Nie odwoływała się od negatywnej dla niej decyzji, lecz od razu oświadczyła oficerowi imigracyjnemu, że wypełni polecenia z jego strony.

        Trochę był zaskoczony i zapytał ją, ile czasu potrzebuje na likwidację swoich spraw w Kanadzie. Kiedy powiedziała, że chciałaby ukończyć roczny staż, co miało nastąpić za dwa miesiące, dał jej trzy miesiące, zobowiązując do dostarczenia mu paszportu i biletu lotniczego za dwa miesiące. Umowa została zrealizowana w pełni.

        Annabelle w stosownym dniu stawiła się na lotnisku, gotowa powrócić „na rodziny łono”, bez restrykcji co do możliwości powrotu do Kanady. Nie miała takiego zamiaru przez kilka najbliższych lat, chyba że na krótko, w sprawach biznesowych.

        Te dane jej trzy miesiące wykorzystała też na załatwienie sobie pracy (kontrakt na trzy lata) w filii firmy, w której pracowała w Toronto, w Pekinie. Tam miała doradzać biznesmenom  chińskim, jak obracać się w realiach biznesu północnoamerykańskiego, a biznesmenom z Zachodu, jak optymalnie działać na rynku chińskim. Annabelle obiecała też ojcu, że w ramach rekompensaty za tak duży wkład w jej wykształcenie i wykazanie tak dużego zrozumienia dla jej fanaberii zostania samodzielną, wyemancypowaną kobietą, w ciągle, w dużej mierze, dominującym przez mężczyzn społeczeństwie, będzie pomagała mu w jego biznesie.

        Uśmiechnięta Annabelle odlatywała do Pekinu bez żalu do Kanady, a wręcz z wyrazami wdzięczności, że to co zamierzała, to zrealizowała. Już nie tak twardo też mówiła o sprawach  damsko-męskich. Widocznie będąc dojrzalszą (miała 28 lat, choć wyglądała młodziej), i te sprawy uważała, że ułożą się dla niej pomyślnie, ale po jej myśli.                                                      

     Aleksander Łoś
                                       

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.