A co natura pozwala uzyskać z krzyżówek ludzkich? W zasadzie wszystko. Mieszanie ras i uzyskiwanie krzyżówek jest nieograniczone. A co z płcią? Krążą pogłoski, że ktoś ufundował milionową nagrodę dla mężczyzny, który urodzi dziecko. Czy to jest niemożliwe? A może to tylko stosunkowo nieodległa przyszłość. A co się dzieje w tej sprawie w naturze?
Miguel urodził się jako normalne dziecko w średnio zamożnej rodzinie meksykańskiej. Dorastał wśród rówieśników, ale już stosunkowo wcześnie zaczął zdradzać zainteresowanie raczej zabawami z dziewczynkami niż z chłopcami. Nie miał jakichś wad fizycznych, aby nie móc kopać piłki, co jest narodowym sportem w Meksyku. Był sprawny, choć stosunkowo niewysokiego wzrostu. Ale to normalne w Meksyku, gdzie z połączenia rodzimych Indian i napływowych białych, głównie Hiszpanów, powstał naród Metysów.
Kiedy Miguel ukończył dwanaście lat, zaczęły się z jego organizmem dziać dziwne rzeczy. Zaczęły mu rosnąć piersi. Już w wieku piętnastu lat uzyskały wielkość, jaką mają dojrzałe kobiety. Przy stosunkowo szczupłej sylwetce były one trudne do ukrycia. Zresztą od tego okresu Miguel przestał ukrywać swoją inność. Poczuł się dziewczyną. Zaczął się ubierać w damskie ubrania, czesać jak młoda dziewczyna. A w zasadzie, w tym południowym klimacie był już w wieku, kiedy dziewczyny w jego wieku miały swoich chłopaków, niektóre zachodziły w ciążę, a nawet wychodziły za mąż.
Najpierw zmiany w jego organizmie zostały zauważone przez matkę. Niby na początek żartowała z ojcem Miguela, że rośnie im atleta, z tak rozrośniętymi mięśniami piersiowymi. Ale już po kilku miesiącach zaczęły te zmiany syna poważniej ją niepokoić. Wzięła go na konsultację do lekarza. Ten zlekceważył ten problem, twierdząc, że takie anomalie w tak młodym wieku się zdarzają. Matkę to uspokoiło na kilka dalszych miesięcy.
Ale zaczęły się problemy w szkole. Najpierw problem powstał w czasie zajęć gimnastycznych. Rówieśnicy Miguela, już zdradzający zainteresowania drugą płcią, zaczęli obmacywać jego wydatne mięśnie piersiowe. Była to zabawa, ale coraz bardziej zaczęła się przeradzać w dręczenie. Sprawę podjął nauczyciel gimnastyki. Zwrócił się do dyrektora szkoły, a ten wezwał rodziców Miguela. Ci zrozumieli, że nie da się problemu już dłużej ukrywać.
Postanowili wspólnie, że Miguel nie będzie uczestniczył w zajęciach gimnastyki wspólnie z innymi chłopcami, a w tym czasie nauczyciel da mu indywidualny program ćwiczeń.
Miguel zdołał ukończyć szkołę podstawową i dostał się do miejscowego liceum. W czasie wakacji postanowił zmienić swój sposób ubierania się. Duże piersi wymagały noszenia biustonosza. Matka kupiła mu odpowiedni oraz na wyraźne żądanie syna, kilka ciuszków dziewczęcych. Już od pierwszego dnia uczęszczania do szkoły średniej Miguel stał się sensacją szkoły. Mieszkał w Mexico City, a więc w stosunkowo tolerancyjnym środowisku wielkomiejskim. Ale nawet w tym środowisku niełatwo mu było uczyć się i żyć. Wprawdzie kilku kolegów i koleżanek traktowało go jak kumpla, ale dla większości uczniów był ciągle sensacją. Nawet kilku rodziców domagało się usunięcia go ze szkoły z uwagi na zbyt duże zainteresowanie problemami seksualnymi przez ich dorastające pociechy. Na szczęście dla Miguela dyrektor szkoły stanął po jego stronie i zdołał on ukończyć szkołę bez problemów.
Był jedynakiem, co w jego kraju i środowisku były dość wyjątkowe. W Meksyku dominują rodziny wielodzietne. Rodzice skupili całą miłość na nim.
Boleli nad odmiennością syna. Był on hybrydą: od pasa w dół chłopak, w górę dorodna dziewczyna.
Po ukończeniu szkoły Miguel podjął starania o uzyskanie pracy. W dokumentach napisane było, że jest mężczyzną, ale wyglądem nie różnił się od dorodnych dziewcząt w jego wieku. Udało mu się dostać pracę sprzedawcy, czyli sprzedawczyni. Rozniosło się wśród miejscowych dewiantów, że pojawił się nowy "towar" na rynku. Sklep zyskiwał wprawdzie nowych klientów, ale życie Miguela, który kazał się nazywać Tanią, stało się jedną udręką. Przynajmniej kilka razy dziennie spotykał się z propozycjami ze strony homoseksualistów. Zmieniał miejsca pracy, ale w nowych, po jakimś czasie, takie czy inne problemy związane z jego płciowością zmuszały go do ciągłych ucieczek. Przerwy między porzuceniem pracy a znajdowaniem nowej zaczęły się wydłużać, bo Miguel zaczął się bać rozpoczynania nowej pracy, spodziewając się, co będzie za kilka tygodni czy miesięcy. Na szczęście rodziców stać było na utrzymywanie go, ale on sam wiedział, że nie może być darmozjadem.
Miguel/Tania, w porozumieniu z rodzicami, postanowił poszukać miejsca, w którym tolerancja gwarantowałaby jej możliwość normalnego życia. Wybór padł na Kanadę. Było to najprostsze rozwiązanie. Meksykanie wówczas nie musieli mieć wiz wjazdowych do Kanady. Tolerancyjność Kanady i Kanadyjczyków była znana w Meksyku. Pewnego dnia Tania wylądowała na lotnisku torontońskim.
Kontroler na lotnisku był zdumiony faktem, że przed nim stoi młoda kobieta, a z dokumentów wynikało, że ma to być mężczyzna. Zapytał Tanię kim jest: czy mężczyzną, czy kobietą? Bardzo słabo znała ona angielski, ale zrozumiała to pytanie. Odpowiedziała, że jest tak jak w paszporcie.
Skierowana została na pogłębione przesłuchanie do oficera imigracyjnego. Tam, z udziałem tłumaczki, wyjaśniła swoje problemy, prosząc o możliwość pozostania w Kanadzie. Została odesłana do aresztu imigracyjnego dla wyjaśnienia jej sprawy.
W areszcie już w biurze przyjęć wywołało to konsternację. Miotano się z wątpliwościami, do którego oddziału: kobiecego, czy męskiego, skierować tego/tą aresztantkę. Kierownik, po konsultacji z dyżurnym oficerem imigracyjnym, zdecydował umieścić Tanię w izolatce. Już na drugi dzień zbadał ją lekarz. Podtrzymał decyzję o izolowaniu tej osoby. Zaczęto o Tani mówić "it", czyli "to", bo trudno było określić, kim jest.
Po trzech dniach odbyła się rozprawa imigracyjna. Znowu, przy pomocy tłumacza, Tania wyjaśniła swoją sytuację, prosząc o możliwość pozostawienia jej w Kanadzie, kraju, w którym pragnęła żyć normalnie jako kobieta, bez budzenia sensacji. Może gdyby miała kogoś znajomego, kto zapłaciłby za nią kaucję, być może zostałaby wypuszczona na wolność i swoje problemy rozwiązywała w długim procesie imigracyjnym. Ale nikogo bliskiego tutaj nie miała. Rodzice wprawdzie znaleźli jakiś kontakt, ale osoba ta nie wyraziła chęci wystąpienia w roli opiekuna, z koniecznością zapłacenia kilkutysięcznej kaucji.
Po tygodniu odbyła się druga rozprawa. Tania z płaczem błagała o prawo pozostania w Kanadzie. Twierdziła, że chce uciec od nagabywań przez dewiantów, od stania się ich zabawką seksualną. Nie znalazła zrozumienia. Ponownie odmówiono wypuszczenia jej na wolność i kolejną rozprawę wyznaczono za miesiąc. Załamała się. Dodatkowo izolacja wpływała na nią depresyjnie. Wprawdzie miała w pokoju telewizor, wyprowadzano ją na wolne powietrze na godzinę dziennie, ale samą. Widziała przez okno, jak bawiły się na placu zabaw matki z dziećmi i osobno mężczyźni. Ona musiała być sama. Wprawdzie odizolowywało ją to od zaczepek czy to mężczyzn, czy kobiet, ale wszak była normalnym człowiekiem, pragnącym choćby rozmowy z kimkolwiek. A tu cztery ściany, bariera językowa i dzień i noc sama.
W końcu z pomocą przyszedł jej mówiący po hiszpańsku oficer imigracyjny. Poinformowany przez pielęgniarkę, że z psychiką izolowanej osoby jest coraz gorzej, bo raz śpiewa, innym razem płacze, bije pięściami w ściany, przyspieszył proces wysłania Tani do Meksyku. Stało się to w nocy, bo samolot jej odlatywał o piątej rano. Kiedy wszyscy inni aresztanci smacznie spali, ta mężczyzno-kobieta wracała do swojego rodzinnego kraju. Ziemia obiecana – Kanada, nie otworzyła przed nią drzwi.
Aleksander Łoś