Panie Andrzeju,
Tylko niech Pan powie dzisiaj Kowalskiemu, że jego Ruch powinien zrezygnować z planu wyprowadzenia Polski z Unii. Ten jeden błąd zaważy o ich klęsce. Wspomni Pan moje słowo. Pod resztą ich planów podpisuję się obiema rękami, ale w odróżnieniu od was, zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa tego błędu.
Pozdrawiam,
Edek
Od redakcji: Szanowny Panie, zapraszamy do debaty z p. Kowalskim, przypominam – sobota, 7 września, w audytorium Centralnej Biblioteki publicznej w Mississaudze o godz. 14.
•••
Szanowni Redaktorzy,
Przyznam, że artykuł pana Pawła Zyzaka "Powstańcze dylematy" rozczarował mnie. O Powstaniu Warszawskim mam swoje wyrobione zdanie od dawna, niestety zupełnie inne.
Ustosunkuję się zatem do paru jego tez. Pisze: "komuniści, którzy w okresie odwilży gomułkowskiej uznali status kombatancki AK-owców, z lubością podkreślali czynnik rozumu. Głosili tezy o naiwnej brawurze przywódców AK, zniszczeniu przezeń Warszawy i «szastaniu życiem ludzkim». Zależało komunistom na przykryciu dwóch spraw".
Miniony ustrój komunistyczny wspominam jako umiarkowany totalitaryzm, a nie totalny zamordyzm, jak niektórzy nasi imigracyjni publicyści, i nie mam dobrego zdania o samych komunistach, jednak w tym wypadku muszę przyznać im rację. No, może z wyjątkiem tej wzmianki o zniszczeniu Warszawy przez przywódców AK. Gdyby powiedzieli, że owi przywódcy przyczynili się do zniszczenia Warszawy, brzmiałoby to znacznie sensowniej.
Młodych, zdesperowanych ludzi łatwo jest napuścić, aby porwali się z pięściami na czołgi, nie licząc się z ceną, jaką przyjdzie za to zapłacić. A to właśnie zrobili mocodawcy z Londynu. A cena była bardzo wysoka – 200 tysięcy zabitych Polaków, w większości ludzi młodych, i zniszczenie stolicy w 90 procentach. Gdzie byli wówczas alianci i Matka Boska? Po klęsce wrześniowej Warszawa była znacznie mniej zniszczona niż po klęsce Powstania, o czym pan Zyzak nie raczył wspomnieć. Czesi i Węgrzy byli rozsądniejsi, zdawali sobie sprawę z bezsensowności takiego zrywu, dzięki czemu przynajmniej nie spowodowali takiego zniszczenia swoich stolic.
W odróżnieniu od pana Zyzaka wciąż uważam, że Powstanie było bezsensownym zrywem. Powstańcy nie mieli żadnych gwarancji od aliantów, że przyjdą im z pomocą. Owszem przyszli, zrzucili z samolotów trochę skrzynek z amunicją, ale cóż to znaczyło na tle uzbrojonego po zęby wroga?
Dalej pisze: "Po śmierci Roweckiego i Sikorskiego, do czego rękę swą najpewniej przyłożyli agenci sowieccy". Skąd taka pewność co do Sikorskiego?
Sikorski w owym czasie, czyli w lipcu 1943 roku, nie był już wrogiem numer jeden Stalina. Czuł się tak rozczarowany brakiem wsparcia ze strony aliantów, że już prawie gotów był podać rękę Stalinowi. Może właśnie przywódcy AK z Londynu obawiali się tego kroku i postanowili go zlikwidować?
Tak czy owak, do dzisiaj nie wiadomo, co było powodem katastrofy w Gibraltarze. Nie wiadomo nawet, czy samolot, w którym leciał Sikorski, nie rozbił się zaraz po wystartowaniu z przyczyn czysto technicznych.
Pan Zyzak pisze na koniec: "Pamiętać należy, że każda, nawet najbardziej przemyślana decyzja, obarczona jest błędem".
Dziwi mnie, że takie słowa pisze historyk, w dodatku dość popularny od czasu ukazania się jego książki o Wałęsie. Z takim stwierdzeniem nie mogę się zgodzić zupełnie i chyba też każdy rozsądny czytelnik.
Były klęski w naszej historii, z których nie mamy żadnych powodów do dumy. Tymczasem za rządów braci Kaczyńskich rocznica wybuchu Powstania obchodzona była tak, jakby to była rocznica zwycięstwa, czyli w sposób absurdalny. Najtrudniejszą rzeczą dla Polaków jest spojrzeć na swoją historię i ocenić ją w sposób taki, jak oceniają ją ludzie innych narodowości. Artykuł pana Zyzaka jest tego typowym przykładem.
Pozdrawiam,
Edward Rybarczyk, Vancouver
Od redakcji: Inny ciekawy tekst o Powstaniu Warszawskim opublikowaliśmy w tym samym numerze naszego pisma. Debata na temat Powstania to dyskusja o sposób prowadzenia i kierunki polityki polskiej. Skutki Powstania trwają do dzisiaj.
Michał Pluta Pogłówne na Rokitę
Stanisław Michalkiewicz Trębacze w trąby dmą
Aleksander graf Pruszyński Niepojęte
Andrzej Kumor Będą imigrować parami
Paweł M. Nawrocki Wszyscy jesteśmy braćmi!
Izabela Embalo Zakaz powrotu
Nowe prześladowanie chrześcijaństwa - rozmowa z ks. abp. Tadeuszem Kondrusiewiczem
Jan Szczepankiewicz Nie samym chlebem Rumun żyje
Janusz Niemczyk O czym nie uczą na uniwersytetach
Wanda Rat A ja znów w Berlinie, przy staruszkach niemieckich
Aleksander Łoś Losy singla
Paula Agata Trelińska Korea poza Gangnam Style
Maciek Czapliński Oglądanie domów
Jan Bodakowski Recenzje, wydarzenia kulturalne, opinie [33/2013]
Krzysztof Jaśkielewicz Łososie z brzegu
Joanna Wasilewska, Andrzej Jasiński Szlakami bobra: Wszystkie drogi prowadzą do Algonquin
Mark Wegierski Questions of Ethnic Identity Persistence in Mass-Media Dominated North America (5)
Darek Krawczyk Motocyklowe wakacje: Smokey Mountain Lipiec 2013
Wojciech J. Antczak Robocop w akcji
Leszek Wyrzykowski 47. igrzyska dzieci z udziałem polskich sportowców
Andrzej Kumor Zaprzańcy
Dzień dobry,
Mam tutaj do zakomunikowania odnośnie do pańskich wypowiedzi. Są ciekawe, a zarazem i kontrowersyjne. Nie są zbyt konkretne, a są bardzo lekkie.
Trzeba konkretnie, konkretnie powiedzieć, konkretnie, o co chodzi, niech zapłaczą wszystkie dzieci Szatana. To oni czynią. Tak trzeba działać, panie Andrzeju, tak. Bo jeżeli się tak lekko działa, to nie jest to wiele, jest to dużo zarazem, ale nie za wiele.
Andrzej Smolarski
(spisane z automatycznej sekretarki)
Od redakcji: Szanowny Panie, komunikat dotarł.
•••
Komentarz do tekstu A. Kumor "Coraz piękniejsza bajka o PRL-u"
"Odys Syn Laertesa" powiedział:
…"Bezetyczna państwowość doprowadziła do tego charakterystycznego pojmowania polityki, jako sztuki dochodzenia do władzy. Tłumaczą nam to, że to dla dobra publicznego, żeby wykonać pewien program; a potem dodają, że ze względu na dobro publiczne muszą pilnować, żeby władzy nie utracić.
W praktyce wychodzi na to, że celem rządu jest utrzymać się przy władzy – i nic więcej. (…) Ze «sztuki dochodzenia do władzy» robią się sobkowskie łowy na władzę, nieprzebierające w środkach. Głównym zajęciem rządu staje się tępienie wszelkiej opozycji, co po niedługim czasie zamienia się w prześladowanie wszystkich porządnych ludzi, niechcących się poniżać służalstwem. Rząd taki skupia około siebie zwolenników coraz wątpliwszej wartości, aż w końcu polityka bezetyczna wyradza się w sztukę robienia brudnych interesów. Nieunikniona «ewolucja»!" (Feliks Koneczny).
III RP nie stoi już na "generałach" i "towarzyszach"… Przecież gołym okiem widać, kto rządzi, i gdyby tylko ten "ktoś" chciał, wyroki zapadałyby całkiem inne! (istnieją przecież "precedensy" i niektórych się skazuje)…
Problem polega na tym, że obecna "władza" chcieć nie może. Ponieważ ci odszczepieńcy postsolidarności siedzą u komuszków (z którymi się dogadali) w kieszeni… Tym to sposobem wszystko w zasadzie dzieje się po staremu… Państwo polskie stoi na ZASZŁOŚCIACH SYSTEMOWYCH, które z komunizmu przekształciły się w socjalizm (dla niepoznaki dość skutecznej, bo od ponad 20 lat mało kto to rozumie!)…
I to z przejawami socjalizmu właśnie musimy walczyć. Zmiana elit bez zmiany systemu (przede wszystkim własności) nic nie da! Trzeba by było wszystkich "zawiadowców gospodarki", tj. urzędników, ideowo "zweryfikować", a to jest niewykonalne! Dlatego potrzebne są zmiany systemowe…
Wszystko zasadza się na pieniądzach i własności… Potrzebne jest zatem przekierowanie tych środków z powrotem do kieszeni OBYWATELI… Potrzebna jest, po pierwsze, likwidacja obciążeń podatkowych i składkowych, a także odpolitycznienie i sprywatyzowanie wszelkiej własności produkcyjnej i usługowej… Państwu należy pozostawić policję, wojsko i służby specjalne… O resztę powinien zatroszczyć się tzw. rynek, czyli MY! Na co po uszczupleniu administracji państwowej i wynikającego z niej marnotrawstwa będziemy mieli wystarczająco dużo pieniędzy w kieszeniach… Wtedy będzie nas stać, żeby samemu organizować sobie szkoły, służbę zdrowia, o biznesie nie wspominając. Pozostaną wtedy na rynku tylko takie usługi, za które ktoś zechce zapłacić, bo mu będą potrzebne… Nie potrzeba nam do życia sołectw, gmin, powiatów, województw, ministerstw, agend i agencji rządowych, urzędów pracy, GOPSów, MOPSów, ZUSów, KRUSów, urzędów skarbowych, sanepidów, całej masy inspekcji (wyliczać można w nieskończoność, bo ciągle powstają nowe!)… Tam pracuje masa ludzi idąca w setki tysięcy (niektórzy wyliczają, że ponad milion!)… Dodać do tego unijnych darmozjadów i obraz "przedsiębiorstwa państwowego" gotowy…
Pora odsunąć od władzy ludzi, którzy od 20 lat doprowadzają gospodarkę do upadku… Trzeba obywatelom uświadamiać, że socjalizm jest zły i że to socjaliści odpowiadają za złodziejską politykę państwa wobec obywateli… Trzeba pokazywać palcami tę bandę, żeby ludzie wiedzieli, na kogo nie powinni głosować, o ile chcą prawdziwych zmian, a nie tylko zemsty na teraźniejszym układzie, po to żeby rządzili ludzie z takimi samymi poglądami na gospodarkę, tylko z innymi hasłami na ustach… PO, PSL, PIS, SLD, RuchP, SP, PJN – to partie socjalistyczne… Poczytajcie ludzie ich programy… One niczym się nie różnią poza tym, że każda z tych partii chce wydawać pieniądze po swojemu… Każda z tych partii OBIECUJE niemożliwe do wykonania "inwestycje" i wydatki, bo kasa jest pusta, więc nas zadłużają!… Jedyne wyjście to powrót do ustawy Wilczka z początków lat 90…. Trzeba dać swobodę przedsiębiorcom – małym i średnim POLSKIM! firmom… Zmniejszyć podatki, zlikwidować masę niepotrzebnych urzędów i rozdętej do granic możliwości administracji, która tylko żre… Już raz ten bum przerabialiśmy, dopóki pseudoliberałowie (nie mylić z prawdziwym liberalizmem!) nie zadusili wolnego rynku… Tusk, Balcerowicz to nie są żadni liberałowie! To socjaliści, przez których większość Polaków zohydziła sobie pojęcie liberalizmu…
Od redakcji: Ma Pan wiele racji.