Piszę do pani, bo już nie wiem, co mam zrobić ze swoją córką. Poświęciłam jej 28 lat mojego życia i moim zdaniem już czas, aby się usamodzielniła, założyła rodzinę i wyprowadziła z domu. Ona jest dorosła, a zachowuje się jak małe dziecko – nie gotuje, sprząta tylko i wyłącznie w swoim pokoju, w weekendy biega po imprezach, nie dokłada się do budżetu domowego. Kiedy prosiłam ją, aby wzięła na siebie więcej obowiązków domowych, odpowiedziała tylko, że przecież to ja prowadzę dom. Ostatnio strasznie mnie zabolało, jak córka niby to w żartach powiedziała, że jak zajdzie w ciążę, to ja się będę zajmowała jej dzieckiem. Naprawdę, nie jestem wyrodną matką, ale nie chcę dłużej prać jej rzeczy, czy gotować dla niej obiadów. Chciałabym, żeby dojrzała, spojrzała na siebie krytycznie i zauważyła, że jest z nią coś nie tak. Życie to przecież coś innego niż tylko imprezy i bieganie po znajomych. (...) Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale mam dosyć własnej córki. Krystyna
Wiele jest przyczyn tego, że dorosłe dzieci nie usamodzielniają się. Czasem to sami rodzice świadomie zatrzymują dziecko w domu. Na przykład w obawie przed samotnością, porzuceniem, pozostawieniem "na pastwę" męża/żony, manipulują poczuciem winy dziecka, odwołują się do wdzięczności, lojalności, demonstrują rozczarowanie, potrafią nawet chorować na zawołanie, aby tylko udowodnić dziecku konieczność opieki. Dziecko z nimi zostaje, lecz zazwyczaj prowadzi to do frustracji, nieporozumień i rodzinnych kłótni. Z czasem wszyscy zaczynają się mieć serdecznie dość.
Często też rodzice nie pozwalają dziecku dorosnąć, ponieważ nie postrzegają go realistycznie, to znaczy dorosła córka lub syn wciąż tkwi w ich umyśle jako małe dziecko, wymagające ciągłej opieki, wsparcia i pouczania. Ci rodzice naprawdę boją się o to, że dziecko bez nich sobie nie poradzi. W tym przypadku radziłabym zacząć jak najszybciej budować z dzieckiem równorzędną relację, czyli dorosły – dorosły. Można zacząć od małych rzeczy, np. od używania pełnego imienia zamiast zdrobnień, nieprzypominania o ciepłym ubraniu, gdy na dworze jest zimno, zaprzestaniu budzenia rano i robienia kanapek na drugie śniadanie... Drogi rodzicu: pozwól dorosłemu dziecku dokonywać wyborów, podejmować samodzielnie decyzje i ponosić ich konsekwencje. Oczywiście możesz służyć radą, dzielić się doświadczeniem, interesować się życiem dziecka, ale zawsze przekazuj mu taką informację: "kocham cię, mam do ciebie zaufanie, wierzę, że sobie poradzisz, że wybierzesz dobrą drogę, a ja zawsze będę twoim oparciem, przyjacielem i wiedz, to ty zbierzesz to, co zasiejesz". Pamiętaj, prawdziwa miłość polega na obciążaniu dziecka coraz większą odpowiedzialnością, a nie wyręczaniu go we wszystkim. Taka ciągła opieka rodziców zawsze obniża jego szanse na dojrzałość.
Bardzo często dzieci nie usamodzielniają się i można powiedzieć "pasożytują" na rodzicach z własnego wyboru. Z dorosłości, w którą wchodzą chcieliby tylko wziąć wolność, ale bez odpowiedzialności. Stąd uciekają od jakiegokolwiek wysiłku, nie partycypują w kosztach utrzymania domu, mają problemy w pracy, a liczą się dla nich tylko przyjemności. Inni niechętnie opuszczają dom rodzinny z powodu wygód, jakie tam panują. Mama za nich sprząta, pierze, prasuje, mają swój pokój i podany obiad, więc po co się wyprowadzać, skoro tak jest dobrze? Są to osoby, które robią zwykle tylko to, co im się bardziej opłaca. Jeśli więc widzą ryzyko, że oddzielenie się od rodziców będzie mniej opłacalne niż pozostanie z nimi – nie zrobią tego.
Jeśli jesteś rodzicem i czujesz, że twoje dziecko, które z tobą mieszka, powinno się już usamodzielnić, przeczytaj poniższe porady:
1. pamiętaj, że to dziecko mieszka u ciebie, a nie ty u dziecka, i to ty stawiasz warunki i ustalasz zasady współżycia. Jeśli ono ich nie przyjmuje, to zawsze może zamieszkać gdzie indziej,
2. im dłużej będziesz się poddawać, bezwzględnie akceptować nieodpowiedzialne zachowania, tym dłużej twoje dziecko będzie funkcjonować w chory sposób,
3. jasno określ, czego oczekujesz od dziecka, co mu w domu wolno, a czego nie,
4. nie pozwól, aby dorosłe dziecko własne zrobione pieniądze wydawało tylko na swoje przyjemności, a utrzymywanie jego spoczywało na tobie; powinno ono koniecznie partycypować w kosztach utrzymania domu (część prądu, gazu i innych opłat). Wszystkim to wyjdzie na dobre, a dziecko nauczy się zarządzania pieniędzmi i odpowiedzialności polegającej na tym, że dorosła osoba pracuje sama na siebie,
5. twoja pomoc finansowa musi być traktowana przez wszystkich tylko i wyłącznie jako twoja dobra wola, a nie obowiązek, i to na pewno nie przez całe życie, tylko w razie potrzeby (nauka, choroba, pomoc w spłacie kredytu mieszkaniowego itp.),
6. nie wykonuj wszystkich prac domowych, ale z radością podziel się nimi z dzieckiem – ono musi w końcu doświadczyć, że życie to wielki wysiłek.
Na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie: ci rodzice, którzy "uwolnili" dziecko, pozwolili mu łatwo odejść z domu, zauważają, że młody człowiek szybko chce do nich wracać, szuka kontaktu z nimi, zaczyna ich lepiej oceniać. Staje się też bardziej niezależne, dojrzałe i przez to szczęśliwsze. A przecież właśnie o to ci chodzi, prawda?
B. Drozd - psycholog
Mississauga