A+ A A-
poniedziałek, 25 wrzesień 2017 14:12

Kanada jej nie wpuściła

Chelsea Manning była analityk amerykańskiego wywiadu która została skazana za udostępnienie portalowie Wikileaks olbrzymiego archiwum tajnych materiałów amerykańskiej dyplomacji oraz wywiadu poskarżyła się na swoim koncie Twitter, że odmówiono jej wjazdu do Kanady.

Manning otrzymała dokument w którym napisano, że nie jest możliwy wjazd ze względu na wyroki skazujące Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Chelsea kobietą jest od niedawna, ponieważ podczas odbywania wyroku w amerykańskim więzieniu były analityk zmienił płeć. W 2013 r. jeszcze jako Bradleyowi Manningowi postawiono mu 20 zarzutów w tym o szpiegostwo. Z 35-letniego wyroku Manning odsiedział 7, a przed swym odejściem z urzędu prezydent Barack Obama darował mu resztę kary

Opublikowano w Wiadomości kanadyjskie
czwartek, 21 wrzesień 2017 22:39

Imigracja ekonomiczna

Izabela Embalo        Dostaję od Państwa wiele pytań dotyczących Express Entry, więc powracamy do tematu. Dla przypomnienia, Express Entry jest jakby internetowym narzędziem selekcji kandydatów na pobyt stały w tak zwanej kategorii ekonomicznej. Express Entry nie jest programem imigracyjnym, tak jak uważa większość osób, chcących ubiegać się o stałą rezydencję. Kandydaci muszą stworzyć własne konto i złożyć elektroniczną kandydaturę, by mieć szansę uzyskania pobytu, natomiast rząd kanadyjski losuje każdego miesiąca imigrantów, którzy uzyskali największą liczbę punktów w porównaniu do innych, zgłaszających się w tym samym czasie kandydatów. Nie każda osoba może zgłosić swoją kandydaturę, muszą być spełnione określone wymogi któregoś z programów, zdany egzamin z języka lub języków (angielski, francuski). Kandydaci proszeni są także o zrobienie ewaluacji swojej zagranicznej edukacji.

        Po aplikowaniu w systemie Express Entry  aplikacja zostaje sprawdzona przez urzędnika imigracyjnego. Po zakwalifikowaniu się taka osoba przechodzi do puli kandydatów, z której to wybierane są osoby z największą ilością punktów. Kandydaci ci otrzymają zaproszenie do składania wniosków o pobyt stały, czyli Permanent Resident.

        Po każdej rundzie wyłaniania kandydatów z puli czy po wysłaniu zaproszeń, CIC publikuje, ile osób zostało zaproszonych oraz jaka była minimalna liczba punktów wymagana do otrzymania zaproszenia. Dzięki temu wiesz, ile punktów Ci, ewentualnie, brakowało. Ważne jest to, że liczba punktów się zmienia, a zatem jeśli nie ma szansy teraz, może być za miesiąc lub dwa, a może nawet po roku, losowań jest 12.

        Po otrzymaniu zaproszenia należy otworzyć butelkę szampana i cieszyć się z dobrej nowiny! Następnie masz 90 dni, żeby aplikować o pobyt stały w Kanadzie. Średni czas oczekiwania na pobyt stały to zazwyczaj około 6 miesięcy. Express Entry jest system opartym na punktacji, czyli będziesz porównywany do innych starających się o imigrację do Kanady osób. Oczywistym sposobem na zwiększenie szans jest próba zebrania jak największej liczby punktów. Punkty przyznawane są między innymi za wiek, znajomość języka, wykształcenie, doświadczenie zawodowe, rodzinę w Kanadzie.

        Od 6 czerwca 2017 nastąpiły kolejne zmiany w ramach naliczania punktów w systemie Express Entry:

        Dodatkowe punkty za znajomość języka francuskiego:

        15 dodatkowych punktów powędruje do osób, które zdadzą egzamin z języka francuskiego i w trakcie testu: Test d’Évaluation de Français (TEF) ich punktacja będzie na poziomie odpowiadającym Canadian Language Benchmark 7 oraz zdadzą test z języka angielskiego na poziomie Canadian Language Benchmark 4 lub niższym.

        30 dodatkowych punktów dostaną osoby, które udowodnią znajomość języka francuskiego na poziomie odpowiadającym Canadian Language Benchmark 7 plus znajomość języka angielskiego na poziomie Canadian Language Benchmark 5 lub wyższym.

        Dodatkowe punkty za posiadanie rodzeństwa w Kanadzie:

        Kandydaci, którzy posiadają w Kanadzie rodzeństwo, które jest obywatelem tego kraju lub stałym rezydentem, mogą otrzymać 15 punktów. Punkty te również mogą zostać przyznane, jeżeli partner lub małżonek kandydata ma mieszkające w Kanadzie rodzeństwo.

        Nieobowiązkowa rejestracja w Job Bank:

        Rejestracja w Job Bank, od 6 czerwca 2017, nie jest obowiązkowym elementem dla kandydatów startujących w systemie Express Entry.

        Nominowanie Prowincji, w dalszym ciągu, honorowane jest 600 punktami.

        Dokładną punktację można znaleźć tutaj: http://www.cic.gc.ca/english/express-entry/grid-crs.asp#a1

        Ważna oferta pracy może sprawić, że kandydat zostanie wyłoniony z puli kandydatów. Żeby mieć szansę na otrzymanie ważnej oferty pracy, musisz zarejestrować się w Job Bank oraz szukać pracy na inne sposoby, takie jak: kontaktować się z firmami/ pracodawcami bezpośrednio, zaglądać na strony na których pojawiają się ogłoszenia o pracę, czy korzystać z targów pracy.

        Podsumowując, żeby zwiększyć swoje szanse otrzymania zaproszenia do starania się o pobyt stały, należy posiadać ważną ofertę pracy, szlifować język angielski i otrzymać lepszy wynik na teście językowym, polepszyć swoją edukację lub zdobyć więcej doświadczenia zawodowego. Można również uzyskać dodatkowe punkty, maksymalnie 40, jeżeli będziesz „zbierać” je ze swoim współmałżonkiem lub konkubentem. Kandydaci w związkach konkubinatu muszą udokumentować minimum 12 miesięcy istnienia związku. Punkty można otrzymać również za studia w Kanadzie, 15 punktów przyznaje się za jednoroczną lub dwuletnią naukę, która zakończyła się otrzymaniem dyplomu lub certyfikatu, a 30 punktów za stopień naukowy, dyplom albo certyfikat, którego otrzymanie zakończyło trzyletnią lub dłuższą nauką w Kanadzie. 

        Założenie profilu w systemie Express Entry jest bezpłatne. Koszty pojawiają się w momencie, kiedy kandydat zostanie wyłoniony z puli kandydatów i otrzyma zaproszenie do starania się o pobyt stały. Koszty te uzależnione są od tego, czy osoba aplikuje sama czy z rodziną lub partnerem. Dokładny wykaz kosztów: http://www.cic.gc.ca/english/information/fees/fees.asp.. 

Izabela Embalo

licencjonowany doradca imigracyjny

Kanada

tel./text:416-5152022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Opublikowano w Prawo imigracyjne
piątek, 15 wrzesień 2017 00:35

Sponsorowanie rodziców 2017

Izabela Embalo        Spełniam prośbę niektórych czytelników i przybliżę dziś program sponsorowania rodziców. Program jest o tyle ważny, iż pozwala na łączenie się rodzin w Kanadzie. Rodzice także często spełniają bardzo ważną rolę w życiu rodziny, a zwłaszcza dzieci-wnuków. Pomagają w ich wychowaniu i są nierozłączną częścią całej rodziny.

        W zeszłym roku program zmienił się drastycznie, ponieważ by mieć szansę na sponsorowanie rodziców, należy zostać wylosowanym. A zatem zaczynamy od rejestracji zgłoszenia-intencji zasponsorowania rodzica lub rodziców. Dotyczy to także dziadków. 

Opublikowano w Prawo imigracyjne

marketsu

Ten około 50-letni Litwin, o szpakowatej brodzie, ale ciągle kruczoczarnych, gęstych włosach na głowie, kiedy pojawił się w areszcie imigracyjnym, po prostu śmierdział. Strażnicy starali się go przekonać, że powinien wziąć prysznic, a robocze ubranie, w którym przybył, po prostu wyprać. W końcu to zrobił i już wyglądał przyzwoiciej, mimo że ciągle miał na nogach robociarskie, brudne buty.
Po dwóch dniach od przybycia do aresztu miał pierwszą rozprawę imigracyjną, w trakcie której powiedział, że chce jak najszybciej wracać do swojego rodzinnego kraju. Miał już dość ośmioletniego pobytu w Kanadzie.
Przybył tutaj jako turysta do swojej siostry, która wcześniej uzyskała w Kanadzie status stałego rezydenta. Zaprosiła więc jedynego brata w odwiedziny. Tym bardziej że był on właśnie po rozwodzie, a córką zajmowała się jego była żona.
Artitchkonis był człowiekiem otrzaskanym w świecie, a w każdym razie w Europie. Jeszcze za czasów sowieckich zajmował się handelkiem. Ale kiedy Litwa uzyskała niepodległość, wrota otworzyły się szerzej dla tego przedsiębiorczego człowieka. Najpierw uprawiał on handel, jeżdżąc między republikami sowieckimi. Później zaczął jeździć systematycznie do Polski. Poznał prawie wszystkie większe jej miasta, gdzie handlował na bazarach, a później nawiązał kontakty z hurtownikami i im sprzedawał towary, jednocześnie zaopatrując się w towar, który wiózł z powrotem do swojego kraju. Nie narzekał na polskich celników. Mówił, że byli w porządku.
Najgorzej wyrażał się o celnikach rumuńskich. Ci, jak twierdził, jak nie dał łapówki, potrafili oskubać ze wszystkiego. Ludność tego kraju też dawała mu się we znaki. Kilkakrotnie został okradziony lub oszukany przy sprzedaży towarów, czy też wymianie pieniędzy. Sam tego nie doświadczył, ale widział ludzi zrozpaczonych, którzy zostali kompletnie ograbieni z pieniędzy na zasadzie tzw. przewałki.
Polegało to na tym, że Rumun (najczęściej Cygan rumuński) przekazywał walutę zachodnią jako zapłatę za walutę rumuńską. Klient kwestionował, że brakuje jakiejś drobnej kwoty. Wówczas handlarz brał te pieniądze z powrotem, ale kiedy kończył przeliczanie i dodawał brakujący banknot, któryś z jego kumpli krzyczał: „policja, policja!”. Wówczas wszyscy się rozbiegali. Klient, kiedy wpadł gdzieś do bramy, aby się ukryć, zaczął ponownie przeliczać otrzymane od handlarza pieniądze, a wówczas okazywało się, że tylko na wierzchu były dobre banknoty. W środku były pocięte gazety.
Już po uzyskaniu niepodległości przez Litwę Artitchkonis jeździł głównie do Niemiec przez Polskę, ale dotarł też do Francji i Holandii. Wiedział, jaki towar gdzie idzie, gdzie i za ile wymieniać poszczególne waluty. Był on zawodowym handlarzem, ale detalistą. Nigdy nie dorósł do roli hurtownika lub posiadacza samochodu, którym mógłby przemycać większą ilość towaru.
Mówił dość dobrze po polsku. Ukończył w rodzinnym Kownie szkołę średnią. Dobrze znał historię Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Wiedział, kto to był Mickiewicz, i potrafił zacytować z „Pana Tadeusza” początek Inwokacji: „Litwo, ojczyzno moja”. Uważał się za Litwina, ale jednocześnie nie miałby nic przeciwko temu, aby została odtworzona dawna Rzeczpospolita.
Wyleciał z Warszawy do Toronto, gdzie odebrała go siostra z małą córeczką na ręku. W mieszkaniu poznał jej męża. Mieszkał u nich przez pierwsze trzy miesiące. Szwagier pomógł mu znaleźć pracę. Były to na początek prace dorywcze przy rozbiórkach, porządkowaniu, malowaniu itp. Artitchkonis kompletnie nie znał angielskiego, tak więc był zdany na pomoc siostry i jej męża. Ale po pewnym czasie zaczął dogadywać się, głównie z Polakami. To oni z kolei byli jego przewodnikami po lewych robotach.
Artitchkonis nie miał zezwolenia na pracę. Po trzech miesiącach skończyła mu się wiza turystyczna i od tego czasu żył już nielegalnie w Kanadzie. Zmienił wielu pracodawców, ale żaden z nich nie zapytał go o SIN. Wypłacano mu wynagrodzenie czasami czekiem, a często gotówką. Miał swoje konto w banku, tak więc nie miał problemów z wymianą czeków na gotówkę.
Po trzech latach tułaczki po różnych budowach i firmach dostał stałą pracę w firmie budowlanej, której właścicielem był Kanadyjczyk irlandzkiego pochodzenia. Miał przez dziewięć miesięcy w roku pełen pakiet zamówień remontowo-budowlanych. Artitchkonis był jego stałym pracownikiem w okresie trwania sezonu budowlanego.
Zimą zwykle nie było pracy w tej firmie, więc Artitchkonis albo w ogóle nie pracował, albo zajmował się dorywczo malowaniem mieszkań lub biur. Te prace zwykle załatwiali mu koledzy – Polacy, z którymi najczęściej pracował. To pozwalało mu na doskonalenie znajomości języka polskiego.
Artitchkonis wyprowadził się od siostry po roku. Wynajął wraz z kolegą dwusypialniowy apartament, ze wspólną używalnością kuchni i łazienki. Płacili oni po połowie czynsz wynoszący miesięcznie 850 dolarów. Zarobki jego pozwalały mu na pokrywanie tych kosztów bez problemów. W ostatnich dwóch latach Artitchkonis głównie zajmował się remontowaniem starych domów. Zwykle właściciele zlecali poprawę murarki i pokrycie frontonów domów kamieniem lub jego imitacją. Nadawało to tym domom lepszy wygląd, a cena ich natychmiast rosła. Artitchkonis lubił tę pracę i uważał się w tym zakresie za dobrego fachowca. Zarabiał dobrze, ale sporo z tego przelewało się, tak że nie miał jakichś większych oszczędności.
Poszukiwał jakichś sposobów zalegalizowania swojego pobytu w Kanadzie. Z rozmów z innymi, a szczególnie Polakami, będącymi w podobnej jak on sytuacji, dowiedział się, że w zasadzie nie ma szans na uzyskanie statusu uciekiniera politycznego. Jedyną szansą było zawarcie małżeństwa z kobietą mającą stały pobyt w Kanadzie. Czynił w tej sprawie rozeznanie. Naturalnych związków z kobietami, które nadawałyby się do tego, nie miał spotkał. Wprawdzie miewał jednorazowe kontakty seksualne z kobietami, ale zwykle było to związane z pobytami w knajpach. Lądowały one u niego, lub też on u nich. Zabawa się kończyła i znajomość również.
Po pięciu latach pobytu w Kanadzie poznał w końcu pewną Polkę, która robiła mu nadzieje. Miała ona jednego syna w wieku sześciu lat. Była rozwiedziona. Pracowała ciężko jako sprzątaczka w jakiejś firmie, a nadto sprzątała domy prywatne. Artitchkonis spotykał się z nią wielokrotnie. Zapraszał ją do restauracji, fundował obiady. Ale jego dążenie do większego zbliżenia ona odrzucała. W końcu zaproponował jej zapłacenie pewnej kwoty za zawarcie z nim fikcyjnego związku małżeńskiego. Ona zgodziła się na to, ale zażądała zapłacenia jej od razu dwunastu tysięcy dolarów. Artitchkonis nie miał tej kwoty. Proponował, że w miarę jak będzie postępowało załatwianie ich sprawy, czyli zawarcie związku małżeńskiego, załatwianie sponsorowania i pobytu jego w Kanadzie, będzie jej płacił ratami. Negocjował też z nią niższą kwotę. Ona stanowczo nie zgadzała się na to. Żądała zapłacenia jej jednorazowo dwunastu tysięcy dolarów, i to zanim zawrze z nim związek małżeński. Po trwających rok przetargach Artitchkonis w końcu zrezygnował z tej możliwości zalegalizowania swojego pobytu w Kanadzie.
Kolejne dwa lata przebiegały bez zakłóceń. Ale Artitchkonis przeżywał coraz większy kryzys. Siostra się rozwiodła z mężem. Tak więc jej dom też nie był ostoją dla niego. Coraz częściej żal i tęsknotę za krajem topił w alkoholu. Pracował ciężko, czuł się samotny, opuszczony, bez związków z kulturą i obyczajami swojego rodzinnego kraju. Angielski znał tylko w zakresie możliwości porozumienia się w pracy. Litwinów kolegów nie miał. Pozostali tylko Polacy, którzy byli w nie lepszej sytuacji niż on. Najpierw libacje alkoholowe były organizowane w piątki, po zakończeniu pracy, i trwały do niedzieli. Później zdarzały się i w dni powszednie, po zakończeniu pracy. Aż nadszedł ten newralgiczny dzień.
Artitchkonis poszedł z kolegą z pracy na kolację do polskiej jadłodajni. Nawet się nie przebrali. W tym lokalu tolerowano obecność pomęczonych robotników, często przychodzących w ubraniach roboczych, bez kąpieli, przynoszących różne zapachy z ich miejsc pracy. Artitchkonis był „w dołku”. Po wypiciu większej ilości wódki powiedział koledze, że idzie zgłosić się na policję. Ten, mimo zamroczenia alkoholowego, starał się go odwieść od tego zamiaru. Nic nie pomogło. Artitchkons udał się do najbliższej komendy policji i powiedział, że jest nielegalnie w Kanadzie i aby go aresztowali i odesłali do jego kraju rodzinnego. Policjanci pragnący bezproblemowo zakończyć swoją zmianę radzili mu, aby udał się do swojego mieszkania i przespał po zakrapianej alkoholem libacji. Ten jednak upierał się przy swoim. Co mieli zrobić? Zadzwonili po oficerów imigracyjnych, a ci, po sprawdzeniu danych Artitchkonisa, aresztowali go i przywieźli do aresztu imigracyjnego.
Artitchkonis ze zrozumieniem znosił warunki aresztu. Najbardziej dokuczał mu zakaz palenia papierosów. Chodził nerwowo wokół placu, gdzie inni grali w koszykówkę i piłkę nożną. Poznał tam jednego Polaka, z którym trochę rozmawiał. Znajomi przywieźli jego rzeczy osobiste do aresztu. Mówił, że na Litwie sytuacja się poprawiła i że da sobie radę. Tęsknił za córką, teraz już kilkunastoletnią panną. Po kilku tygodniach pobytu w areszcie wyleciał z Kanady i po dobie, po ośmiu latach przygody z Kanadą, miał już być w Kownie.

Opublikowano w Prawo imigracyjne
piątek, 08 wrzesień 2017 09:52

Kanadyjskie obywatelstwo po rodzicach

Izabela EmbaloKonsultowałam niedawno klienta, któremu urodziło się dziecko poza Kanadą, na Filipinach. Żona Filipinka nie dostała wizy, urząd imigracyjny nakazał wystąpić z wnioskiem o sponsorowanie, ale klient, który jest obywatelem Kanady, strasznie ubolewał, że żona nie może do Kanady przywieźć ich 2-letniego, chorowitego synka, który wychowuje się w bardzo trudnych warunkach na Filipinach. Tutaj, dzieckiem chwilowo mogliby się zaopiekować rodzice mężczyzny. Zdziwiła mnie bardzo ta sytuacja, ponieważ dziecko po ojcu obywatelu posiada już nadane prawem kanadyjskie obywatelstwo. Niestety, brak informacji na ten temat uniemożliwił Kanadyjczykowi przywiezienie dziecka do Kanady, by mogło wychowywać się w o wiele lepszych warunkach.
Poradziłam, by wystąpić o dokument potwierdzający kanadyjskie obywatelstwo. Tak się też stało, dziecko bezproblemowo otrzymało kanadyjski dowód obywatelski oraz paszport, co umożliwiło połączenie się dziecka i ojca w Kanadzie.
Żona czeka na wizę pobytową, więc miejmy nadzieję, że rodzina będzie niebawem w komplecie. Ta opisana sytuacja zainspirowała mnie do opisania istniejących przepisów.
W świetle kanadyjskiego prawa, dziecko urodzone po 14 lutym 1977 roku z rodzica obywatela Kanady posiada automatycznie kanadyjskie obywatelstwo. Nie musi też ubiegać się o kanadyjskie obywatelstwo, jedynie o dowód jego posiadania z racji obywatelstwa rodzica.
Ale uwaga, dzieci obywatela czy obywatelki, którzy uzyskali obywatelstwo w ten właśnie opisany prosty sposób (po rodzicu), nie mają już takich samych praw. Prawo uzyskania kanadyjskiego obywatelstwa po rodzicach dotyczy tylko PIERWSZEGO POKOLENIA.
Trzeba bardzo uważać z interpretacją tych przepisów. Słyszę często, jak ludzie przekazują sobie te informacje – zasadę, że dziecko urodzone poza Kanadą z rodzica obywatela jest także obywatelem... no właśnie nie zawsze. Prawo to obowiązuje od 2009 roku. Znam bowiem wcześniejsze przypadki uzyskania obywatelstwa po dziadku, które niestety zostały odebrane, w dodatku prawem działającym wstecz. Na szczęście, od 2012 roku prawo nie może działać retroakcyjnie w tym przypadku. Ale to temat na zupełnie inny artykuł.
Chciałabym także potwierdzić, że dziecko urodzone w Kanadzie jest także obywatelem i jest bez znaczenia, czy rodzice są obywatelami, stałymi rezydentami, czy nawet nieudokumentowanymi imigrantami. Przepis ten nie jest zmieniony.
Instrukcję, jak uzyskać dowód posiadania kanadyjskiego obywatelstwa przez dziecko urodzone z rodzica czy rodziców obywateli poza Kanadą, znajdą Państwo na stronie:


http://www.cic.gc.ca/english/citizenship/proof-how.asp
Izabela Embalo
licencjonowany doradca imigracyjny
Kanada
tel./text. 416-515-2022
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Opublikowano w Prawo imigracyjne
piątek, 01 wrzesień 2017 14:59

Porady imigracyjne: Wiza czy superwiza?

Izabela EmbaloCzęsto otrzymuję pytania od Państwa, czy lepiej i wygodniej jest załatwić dla rodzica/rodziców wizę, czy superwizę? Jakie są różnice pomiędzy tymi wnioskami? Otóż zależy to od indywidualnych okoliczności. Superwiza jest przyznawana na dłuższy okres, a zatem jest o tyle wygodniejsza, że nie trzeba jej przedłużać po 6 miesiącach, jak to się zazwyczaj dzieje ze zwykłą wizą turystyczną. Super wiza daje także poczucie komfortu, ponieważ wiemy, że nasi rodzice mogą w Kanadzie przebywać przez dwa lata. Wiza turystyczna może być z wielu przyczyn odmówiona, a zatem nie mamy takiego stresu, jak w przypadku procedur przedłużających legalny status.
Z praktycznego punktu widzenia, należy jednak przeanalizować sytuację sponsora w Kanadzie i sprawdzić, czy wymogi są spełnione. Przede wszystkim w przypadku superwizy należy spełnić określone prawem kryteria dochodowe. Jeśli nie mamy wystarczającego dochodu w ostatnim roku (12 ostatnich miesięcy), superwiza może zostać odmówiona (zbyt niskie dochody). Urząd dokładnie sprawdza zarobki osoby zapraszającej. Obowiązujące dochody można sprawdzić na stronie www.cic.gc.ca.
Kryteria dochodowe mogą każdego roku ulec zmianie, więc lepiej się upewnić, jakie są aktualne wymogi prawne w procesie otrzymania superwizy.
Podanie może podpisać także współmałżonek, a zatem dochody mogą być sumowane.
Ja osobiście radzę, by lepiej nie ryzykować i nie składać wniosku o superwizę, jeśli dochody nie są wystarczające. Lepiej w takiej sytuacji poprosić o przedłużenie wizy. Zazwyczaj w przypadku rodziców, urząd imigracyjny skłania się ku temu, by przedłużać pobyt czasowy rodzicom kilkakrotnie. Przynajmniej takie jest moje doświadczenie.
Oczywiście wniosek wizowy należy odpowiednio umotywować i dołączyć dokumentację, która potwierdzi, że rodzic/rodzice będą mieli zapewnione w Kanadzie zakwaterowanie i wyżywienie. Jednak w przypadku podania o przedłużenie wizy, nie sprawdza się dokładnie dochodów sponsora. Nie ma także wymogu finansowego i to jest właśnie ta najistotniejsza różnica pomiędzy procedurą wnioskowania o wizę i superwizę.
Osoby ubiegające się o superwizę muszą także okazać się ubezpieczeniem zdrowotnym, nie ma takiego wymogu przy ubieganiu się o przedłużenie wizy. Choć ja zalecam, by dokument posiadania prywatnego ubezpieczenia zawsze dołączyć.
Mała praktyczna rada, można poprosić urzędnika o dłuższe niż sześć miesięcy zezwolenie na pobyt. Ja często otrzymywałam wizę na rok, udawało mi się nawet otrzymać przedłużenie czasowego pobytu dla rodziców na dłuższy okres pobytu, i nie występując o superwizy, a jedynie korzystając z o wiele prostszej procedury wizowej.

Izabela Embalo
licencjonowany doradca
tel. 416-5152022
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Opublikowano w Prawo imigracyjne

Utarły się złe stereotypy co do przywar niektórych narodów. Niemcy czy Amerykanie często powtarzali „pijany jak Polak”. Anglicy przywarę tę przypisywali Irlandczykom. Polacy raczej tę przypadłość wiążą z obyczajami swoich wschodnich sąsiadów. Czy ktoś łączył ten szczególny pociąg do alkoholu z jakimś narodem południowoamerykańskim?
Pamiętam, jak przed kilkoma laty przejeżdżałem w upalny dzień, około godziny 11:00 rano, w pobliżu dzielnicy slamsów na pięknej wyspie Margarita, będącej częścią Wenezueli. Tuż przy szosie stało czterech tubylców i pociągało z litrowej butelki dużymi haustami rum. Po dwóch szybkich kolejkach butelka została osuszona.
Ale zupełnie nie kojarzyłem problemu pijaństwa czy alkoholizmu z Gwatemalą. Ktoś mógłby mieć nawet trudności z usytuowaniem tego kraju na kuli ziemskiej. Jest to kraj położony w Ameryce Południowej, gdzie dominuje ludność indiańska lub mieszańcy indiańsko-hiszpańscy, bowiem była to kiedyś kolonia Hiszpanii. W każdym razie językiem oficjalnym w tym kraju jest hiszpański. I takim posługiwał się Mario.
Ten trzydziestoletni, postawny, silnie wyglądający mężczyzna o rysach indiańskich, ale z kroplą krwi hiszpańskiej, został przywieziony do aresztu imigracyjnego w stanie zupełnego upojenia alkoholowego. I to w poniedziałek. W Polsce mówiło się o szewskich poniedziałkach, czyli przedłużonych weekendach tej profesji, z uwagi na to, że po libacji niedzielnej, jeszcze nie byli zdolni do pracy w poniedziałek. Ale żeby Gwatemalczycy coś o tym słyszeli?
Mario pochodził z terenów wiejskich, gdzie bieda jest normalnym zjawiskiem. Każdy stara się przeżyć kolejny dzień, nie mając większej nadziei na wyraźną poprawę swojego losu w najbliższej, a nawet dalszej przyszłości. Wprawdzie nawet te tereny wiejskie zaczynają się już powoli cywilizować, ale przebiega to niezwykle powoli w takim kraju jak Gwatemala. Kraj ten bowiem nie ma jakichś środków, które dawałyby mu szanse szybkiego postępu. Bo nie ma w tym kraju ani ropy naftowej, ani srebra, ani terenów ulubionych przez turystów, tak jak w innych krajach tego regionu, które powoli wydobywają się z nędzy.
Pewien postęp w Gwatemali wynika z programu edukacyjnego. Nie są to wielkie efekty, bo ani nie powstał tam nowy Harvard, ani nawet nie rozwinął się zbyt dobrze powszechny program edukacyjny na przyzwoitym poziomie. Ale upowszechnione zostało szkolnictwo podstawowe i powstało trochę szkół średnich. Pozostają jeszcze kursy zawodowe. Taki ukończył Mario. Po ukończeniu szkoły podstawowej, wywodząc się z biednej, wielodzietnej rodziny, nie miał szans na jakieś dalsze kształcenie się. Pociągała go jednak szoferka. Zarobił trochę pieniędzy, pracując u bogatszych rodaków, głównie przy budowach jako robotnik niewykwalifikowany. Odłożone pieniądze zainwestował w kurs samochodowy. Po pół roku uzyskał prawo jazdy uprawniające go do prowadzenia ciężarówek. Ale ze znalezieniem pracy nie było łatwo. Chętnych do pracy w tym zawodzie jest tam sporo, ale ciężarówek nie aż tak dużo.
Mario postanowił zmienić miejsce zamieszkania, gdyż w swojej okolicy nie widział możliwości zatrudnienia w wybranym zawodzie. Przeniósł się do miasta. Tam uzyskał pracę w firmie budowlanej. Po kilku miesiącach właściciel pozwolił mu wykonywać krótkie kursy ciężarówką, kiedy kierowca tam zatrudniony był nie obecny. Mario sprawiał się dobrze i w końcu został zatrudniony na pełnym etacie kierowcy. Miał dwadzieścia kilka lat i wydawało mu się, że dopiero teraz życie stanęło przed nim otworem.
Wyższe zarobki usytuowały Mario w lepszej kategorii pracowników. Musiał jednak wkupić się do tego grona. Odbywało się to głównie po tygodniu pracy. Mario urządził libację dla kolegów. Wtedy pierwszy raz się upił. Śmiano się z niego, że ma słabą głowę, więc musiał wykazać, że tak nie jest. Następne libacje już były składkowe. Mario bardziej uważał i zakończyło się bez złych następstw. Wciągnął go ten tryb: ciężka praca w ciągu tygodnia i libacja po wypłacie.
Trwało to pięć lat. Aż cała ta sielanka została gwałtownie przerwana. Któregoś dnia Mario jechał ciężarówką z materiałami budowlanymi i w terenie lesistym, w biały dzień, został zatrzymany przez grupę uzbrojonych mężczyzn. Byli to tzw. bandidos, czyli jakby rozbójnicy, głoszący jednak hasła wyzwolenia socjalnego narodu spod jarzma kapitalizmu. Celując z karabinów, kazali wyjść Mario z ciężarówki. Kiedy to uczynił, dostał kopniaka (chyba za to, że wysługuje się kapitaliście) i kazano mu biec. Myślał, że to jego koniec, że zostanie zabity. Faktycznie, oddano w jego kierunku kilka strzałów, ale chyba bez zamiaru zabicia go.
Kiedy Mario wrócił do firmy bez ciężarówki, został natychmiast wyrzucony z pracy. Tłumaczenia co do okoliczności, w jakiej stracił samochód, nie pomogły. Właściciel powiadomił policję, Mario był przesłuchiwany, ale ciężarówki nie odnaleziono. Prawdopodobnie, po jakichś przeróbkach, została sprzedana za tanie pieniądze w innej części kraju i zasiliła fundusze „rewolucjonistów”.
Mario miał pewne oszczędności i paszport. Postanowił opuścić kraj, nie widząc miejsca dla siebie. Uznał, że jest młody, zdrowy, silny, bez zobowiązań, a więc da sobie radę. Musiał mieć jednak paszport z wizą. A takiej nie miał w swoim paszporcie i miał wątpliwości, czy uzyska takową. Kupił więc paszport z wizą amerykańską, najprawdopodobniej komuś skradziony. Bez trudu kupił bilet na samolot do Stanów Zjednoczonych. Amerykanie nie zorientowali się, że paszport jest nie jego. Jakoś udało mu się przejść kontrolę graniczną. Znalazł się na ulicy. Nie znał języka angielskiego, nie miał znajomych, do których mógłby zwrócić się o pomoc. W jego kraju jednocześnie mówiono, że Amerykanie, po ujawnieniu się, że chce się pozostać w ich kraju, natychmiast wysyłają danego delikwenta z powrotem do domu.
Mario obrał więc kierunek na Kanadę, który to kraj cieszył się lepszą opinią wśród biedoty gwatemalskiej. Mario za ostatnie pieniądze kupił bilet na autobus i stawił się na granicy kanadyjskiej w Niagara Falls. Tutaj został zatrzymany w areszcie, ale na drugi dzień przesłuchano go przy pomocy tłumacza. Mario zwrócił się o przyznanie mu statusu uciekiniera politycznego. Pobrano od niego odciski palców i wypuszczono.
Atutem Mario był fakt, że w Toronto mieszkała już od dwóch lat jego starsza siostra, która uzyskała prawo stałego pobytu w Kanadzie. Mario przybył do niej. Ona zaopiekowała się nim. Zaprowadziła go do urzędu imigracyjnego, gdzie Mario miał się meldować. Ona też skontaktowała go z krajanami, którzy pomogli mu uzyskać pracę na budowie. Tylko dzięki nim mógł funkcjonować, bo nie znał w ogóle angielskiego i nie miał „głowy” do tego języka. Po kilku miesiącach Mario wyprowadził się od siostry i zamieszkał wraz z kolegami z pracy.
Najpierw czuł, że powinien się wkupić do tego nowego grona kolegów, którzy byli tak życzliwi dla niego. Tak więc z pierwszej wypłaty pozostało mu niezbyt dużo, kiedy zafundował kolegom libację alkoholową. Zostało to dobrze ocenione przez kolegów. Odtąd po każdej wypłacie odbywała się składkowa popijawa.
Mario zaniedbał zupełnie kontakty z urzędem imigracyjnym. A ten słał wezwania do stawienia się na „stary” adres. Bowiem Mario, wraz z jednym kolegą, wynajął pokój w innym miejscu, bliższym do miejsca pracy, którą ówcześnie wykonywali.
Praca na budowie spowodowała, że ręce Mario stwardniały, były całe w bliznach, paznokcie wyżarte przez cement i chemikalia. Picie alkoholu „zagęściło się”. Po czterech latach pobytu w Kanadzie Mario wraz z kolegami pił dwa – trzy razy w tygodniu. Po jednej z takich libacji, będąc kompletnie pijany, chciał wejść do sklepu, aby kupić jakąś wodę do picia. Było to w pobliżu miejsca zamieszkania jego siostry. W drzwiach sklepu słaniającego się Mario zatrzymali policjanci, którzy od razu powiedzieli mu, że jest poszukiwany przez urząd imigracyjny.
Na drugi dzień okazało się, że słanianie się Mario wynikało nie tylko z zamroczenia alkoholowego, ale również z tego, że skręcił sobie nogę. Kiedy był pijany, to prawie nie czuł bólu, ale kiedy trochę otrzeźwiał, to bardzo go to bolało. Postanowiono zawieźć go do szpitala. Lekkie bujanie w vanie i chwilowy brak świeżego powietrza spowodowały, że Mario tuż przed wyjściem z pojazdu zwymiotował, zabrudzając całą podłogę. Pojazd wymagał gruntownego mycia. Sam też był cały w wymiocinach. Został zaprowadzony do ubikacji, celem umycia się. W szpitalu, po wstępnej rejestracji, Mario poczuł ponownie narastające torsje. Zdążył jednak do ubikacji. Zwymiotował i poczuł się już lepiej.
Lekarz po zbadaniu nogi Mario stwierdził jedynie jej skręcenie i nawet nie skierował go do zrobienia zdjęcia. Mario wrócił do aresztu: brudny, śmierdzący wymiocinami, odrażający. Wieczorem telefonicznie powiadomił siostrę o miejscu swojego pobytu. Ta przywiozła mu jego rzeczy do przebrania się. Wykąpał się i poszedł spać. Dalsza walka o pozostanie w Kanadzie w zasadzie nie miała sensu. Mario ukrywał się przez trzy lata przed władzami imigracyjnymi. Podjął jeszcze próbę uzyskania zwolnienia z aresztu, ale prośba ta została oddalona. Po kilku tygodniach został odesłany do kraju rodzinnego. Czy zdoła wyleczyć się z choroby alkoholowej?
Aleksander Łoś

 

Opublikowano w Prawo imigracyjne
piątek, 25 sierpień 2017 10:10

Porady Imigracyjne: eTA

Izabela EmbaloDo tej pory cieszymy się strefą bezwizową, podróżując do Kanady bez wizy, choć niektórzy turyści nie otrzymują elektronicznego zezwolenia na wlot (electronic travel authorization – eTA) lub są zawracani z granicy kanadyjskiej, nawet wtedy, jeśli autoryzację na wlot do Kanady uzyskali.
Proszę pamiętać, że posiadanie eTA nie jest gwarancją przekroczenia granicy. Ostateczna bowiem decyzja należy do urzędnika na granicy, który albo przyznaje tak zwany pobyt czasowy, albo wydaje decyzję zawrócenia osoby podróżującej do kraju pochodzenia.
Od zeszłego roku obywatele polscy muszą, oprócz ważnego paszportu, posiadać eTA. Zazwyczaj jest to bardzo prosta elektroniczna aplikacja, jaką wypełniamy w sieci (koszt 7 dolarów kanadyjskich), choć niektórzy podróżni przed uzyskaniem dokumentu zgody na wlot muszą udać się do regionalnych kanadyjskich placówek, by urząd kanadyjski mógł zweryfikować niektóre informacje, podawane w podaniu eTA (np. zatrudnienie, fundusze na wyjazd, rodzina w Kanadzie).


Niektórzy uzyskują elektroniczne zezwolenie w ciągu kilku sekund, inni czekają tygodniami. W zależności od odpowiedzi i ich wcześniejszej imigracyjnej kartoteki. Jeśli na przykład ktoś miał wcześniej odmowę wizy studenckiej, urząd kanadyjski może dopytywać się o powody wydania decyzji odmownej. Czasami urzędnicy proszą o dosłanie dodatkowych dokumentów. Rząd Kanady wyjaśnia, że ten system elektronicznego zezwolenia na przybycie ma na celu zabezpieczenie granic przed osobami, które mogłyby nadużyć kanadyjskiego prawa.


Niektóre osoby nie podają prawdziwych informacji w elektronicznym formularzu urzędu imigracyjnego eTA. Nie jest to zgodne z prawem.
Osoby te otrzymują zezwolenie na wlot i przekraczają granicę Kanady, jednak w późniejszych procesach imigracyjnych pojawia się duży problem wykrycia fałszerstwa informacji, co może być przyczyną odmowy wizy pracy, studenckiej czy pobytu stałego, w zależności od indywidualnych okoliczności kandydata.


Obywatele USA są zwolnieni z wymogu elektronicznej autoryzacji (eTA).
Także obywatele polscy, przekraczający granicę lądową z USA, nie muszą okazać się eTA. Wystarczy posiadanie paszportu biometrycznego.


Izabela Embalo
licencjonowany
doradca imigracyjny
Kanada
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ DO KANADY – SPONSORSTWEM RODZINNYM, POBYTEM STAŁYM, WIZĄ PRACY, STUDIÓW LUB INNĄ PROCEDURĄ IMIGRACYJNĄ, NA PRZYKŁAD ODDALENIEM DEPORTACJI CZY PRZEDŁUŻENIEM POBYTU CZASOWEGO, PROSIMY O KONTAKT Z NASZĄ KANCELARIĄ: TEL. 416 5152022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Możliwość konsultacji poprzez Skype.

Opublikowano w Prawo imigracyjne
czwartek, 17 sierpień 2017 23:14

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Miła pani

        Kiedy Rani, czyli Księżniczka, stawiła się w porcie lotniczym do wydalenia, nie zdradzała jakiegoś szczególnego poirytowania czy niezadowolenia z faktu, że musi opuścić Kanadę. Nie wydano wobec niej decyzji o deportacji, bo w wyznaczonym jej terminie kupiła bilet powrotny do Lahore w Pakistanie. Leciała przez Arabię Saudyjską liniami saudyjskimi. Co ciekawe, na tle większości innych kobiet szykujących się do wejścia do samolotu, nie miała żadnego nakrycia głowy. Ona, pochodząca z kraju w 90 procentach muzułmańskiego, nie była muzułmanką. Ona była Hinduską. Była ubrana w barwną sukienkę wskazującą na jej przywiązanie do kultury swoich przodków, ale ładna twarz tej około 50-letniej kobiety była odsłonięta, uśmiechnięta, włosy ładnie falowały. 

 

        Kiedy pierwotne Indie podzieliły się na te dzisiejsze i Pakistan, w skład którego wchodził również dzisiejszy Bangladesz, nastąpiła częściowa wymiana ludności. Muzułmanie przenosili się do Pakistanu, a Hindusi do Indii. Po obu stronach granicy pozostała jednak duża liczba ludności o odmiennej religii niż większości zamieszkałej w danym kraju. W Indiach pozostała ogromna liczba muzułmanów, tak że dzisiaj, przy dużej dzietności w tych rodzinach, jest to największa liczba ludności muzułmańskiej zamieszkałej w jednym kraju. Pozostała też w Pakistanie pewna liczba Hindusów. W czasach kolonialnych wielu z nich stanowiło podporę brytyjskiego rządu kolonialnego i byli wysyłani również do części kraju zamieszkanego głównie przez muzułmanów. Takim urzędnikiem wyższego szczebla był przodek Rani. Z kolei jej ojciec zrezygnował z kariery urzędniczej i wziął się za biznes. Szło mu tak dobrze, że zrezygnował z przeniesienia się do Indii, choć jako Hindusowi, w zakresie zamieszkiwania wśród swoich, byłoby mu łatwiej. Biznes się jednak dobrze kręcił. Nie był nadto nadmiernie religijny i w  swoich podróżach zagranicznych nawet nie nosił tradycyjnych szat. Ubierał się po europejsku. Podobnie jego dwaj synowie. Natomiast żona nosiła szaty Hinduski i tego wymagała od swojej jedynaczki, czyli Rani. Jest to dość popularne imię w tej części świata. Znam jedną Rani, którą, dla żartu, nazywam Maharani, czyli Królową. Po dżentelmeńsku tłumaczę jej, że z jej urodą tytuł książęcy jest za niski. Podobnie Anastazję, pracującą w urzędzie imigracyjnym, a będącą pochodzenia rosyjskiego, nazywam Great Princess, czyli Wielką Księżną. W rozmowie zdradziła, że znana jest jej legenda, że najmłodsza córka cara ocalała z pogromu całej pozostałej rodziny z rąk bolszewików i w kolejnych pokoleniach odradza się, aby pewnego dnia wrócić na tron Rosji. I jeszcze jedna dygresja dotycząca tego urzędu. Otóż pracują tam kobieta i mężczyzna, oboje pochodzenia polskiego i noszący takie same nazwiska. Kiedy zapytałem, czy są małżeństwem, zaprzeczyli, mówiąc, że nie są w ogóle spokrewnieni. Niemniej, czasami spotykając ich oboje na korytarzu, mówię do nich: „małżonkowie znowu na randce, zamiast wydajnie pracować dla dobra nowej ojczyzny”. 

Opublikowano w Prawo imigracyjne
czwartek, 17 sierpień 2017 22:54

Szybsze procedury tylko dla nowych wnioskodawców

Izabela Embalo        Sprawy łączenia rodzin (wnioski małżeńskie i konkubenckie) w Kanadzie zostały przyspieszone od grudnia ubiegłego roku. Niestety, nie wszyscy skorzystają z tego przywileju. Osoby, które złożyły podania przed 7 grudnia 2016 roku, będą czekać na rozpatrzenie sprawy około dwóch lat. Natomiast osoby, które złożyły podanie po 7 grudnia 2016 roku, otrzymają decyzję mniej więcej po upływie roku. Nie jest to, w moim odczuciu, sprawiedliwe, zwłaszcza dla tych rodzin, które muszą czekać tak długo, widząc i słysząc, że inni, którzy złożyli podanie po nich, czekają tylko rok. Przynajmniej niektóre rodziny zakończą procedury o wiele szybciej, więc ta zmiana na pewno jest korzystna dla wielu rodzin, chcących w Kanadzie się połączyć.

        Taka jest decyzja ministerstwa imigracji. Niektórzy moi klienci są bardzo rozczarowani taką decyzją, i myślę, że mają rację, bo dlaczego osoby, które złożyły swoje podania wcześniej, czyli stanęły w kolejce urzędowej pierwsze, muszą czekać o wiele dłużej? Nie ma w tym jakby logiki. Uważam, że urząd imigracyjny nie jest w stanie uporać się ze wszystkimi podaniami, zbyt duża liczba oczekujących i rząd nie przeznacza dodatkowych funduszy na zatrudnienie odpowiednich pracowników. A zatem tylko nowe podania mogą zostać rozpatrzone szybciej.

        Wspomniałam już także o nowych procedurach imigracyjnych. Urząd zwraca uwagę na staranność i kompletność przygotowanych podań małżeńskich i konkubenckich. Brak dokumentów obowiązkowych może w rezultacie być przyczyną odrzucenia podania (odesłanie dokumentacji). Dlatego ważne jest, by dokładnie sprawdzić obowiązkową listę dokumentów i załączyć, co jest wymagane, w przeciwnym razie sprawa się znacznie opóźni, dlatego że wnioskodawca będzie musiał poprawić dokumentację i ponownie odesłać ją do rozpatrzenia. Jedną z przyczyn odesłania dokumentów pobytowych może być także brak podpisu lub podpisanie się w niewłaściwym miejscu.

        Proces zostanie rozpoczęty dopiero w momencie otrzymania przez urząd dokładnie przygotowanej i kompletnej aplikacji wraz z dokumentacją.

        Urząd odsyła dokumentację najczęściej zwykłą pocztą, więc istnieje ryzyko zagubienia dokumentów, także tych oryginalnych. Nie należy dopuścić do takiej sytuacji.

Izabela Embalo

licencjonowany doradca

        OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJą DO KANADY PROSZĘ O KONTAKT 

TEL./TEXT. 416-5152022,  

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

        Z dużym sukcesem pomogliśmy setkom polskich imigrantów osiedlić się na stałe w Kanadzie (od 1998 roku).

Opublikowano w Prawo imigracyjne
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.