Nowa Szkocja: Aborcja na telefon i za darmo
Już wkrótce Nowa Szkocja zniesie wymóg przedstawiania skierowania od lekarza przed zapisaniem się na aborcję chirurgiczną, a do tego pigułki poronne będą całkowicie refundowane. W zeszły piątek rząd ogłosił, że kobiety będą mogły zapisywać się na aborcje chirurgiczne bezpośrednio na oddziale QEII Health Sciences Centre w Halifaksie. Nova Scotia Health Authority w ciągu kilku miesięcy ma też uruchomić specjalną infolinię do umawiania wizyt i zatroszczyć się o to, by poza Halifaksem obowiązywały takie same standardy. Od listopada z kolei kobiety posiadające ważną kartę ubezpieczenia medycznego, będą mogły na receptę dostać w aptekach pigułkę poronną Mifegymiso. Wcześniej będą musiały uzyskać receptę i zrobić badanie USG (natychmiast, bez konieczności oczekiwania na wolny termin), by wykluczyć powikłania i określić wiek dziecka. Tabletka może być stosowana do 49 dnia ciąży. Kosztuje około 350 dolarów. Rząd spodziewa się, że koszty refundacji wyniosą 200 000 dolarów rocznie. Kobiety, które mają swoje ubezpieczenie zdrowotne, będą zachęcane do tego, by koszt pigułki był pokrywany z tego właśnie ubezpieczenia. Prowincyjna minister ds. statusu kobiet Kelly Regan powiedziała, że wszystko po to, by kobiety miały kontrolę nad swoim „zdrowiem reprodukcyjnym”. Premier Stephen McNeil dodał, że zmiany mają zapewnić kobietom opcje medyczne, na które zasługują.
Nowa Szkocja jest jedyną prowincją, która wymagał skierowań na aborcję. Krytycy zwracali uwagę na długie czasy oczekiwania na „procedurę”.
Nie wszyscy lekarze rodzinni i farmaceuci z Nowej Szkocji przeszli szkolenie dające uprawnienia do przepisywania i wydawania pigułek aborcyjnych. Prowincja podała, że na dzień 16 września internetowe kursy ukończyło 15 lekarzy i 55 farmaceutów.
Koszty Mifegymiso pokrywają już Ontario, Nowy Brunszwik i Alberta, a Saskatchewan w zależności od spełniania przez kobietę określonych kryteriów.
Rozmowy z Mary Wagner: Bardzo smutną sytuacją jest brak regularnej posługi duszpasterskiej w areszcie dla kobiet w Milton…
Mary Wagner, która jest bardziej znana w Polsce niż w Kanadzie, od kilku lat broni dzieci nienarodzonych w kraju, w którym nie ma żadnych regulacji prawnych dotyczących tak zwanej aborcji i teoretycznie rzecz biorąc, nie ponosząc konsekwencji karnych, można zabić dziecko nienarodzone do momentu, kiedy żywe się nie urodzi, czyli nawet w dziewiątym miesiącu ciąży.
Mary Wagner wchodzi do klinik aborcyjnych, rozdaje ulotki informacyjne i za to była już wielokrotnie zamykana, ostatnio w okresie wakacyjnym, 12 lipca br., i właśnie teraz, w minioną niedzielę, zwolniono ją z więzienia.
Tym razem odbywanie kary było nieco trudniejsze, po raz pierwszy Mary Wagner była więziona po wyroku, a nie tylko siedziała w areszcie przed sprawą.
Odbywała karę w jednej celi wraz z kobietami, które miały liczne problemy psychiczne wynikające z uzależnienia narkotykowego czy syndromu alkoholowego, co stanowiło dodatkowe wyzwanie.
Korzystając z obecności Mary Wagner na wolności, rozmawialiśmy z nią między innymi o warunkach w więzieniu dla kobiet w Milton w Ontario, gdzie po zmianach przepisów prawnych zauważalna jest tam obecność transwestytów; mężczyzn podających się za kobiety. Stanowi to dodatkowy element obciążający psychicznie dla wielu znajdujących się tam kobiet.
Inną bardzo smutną sytuacją jest brak regularnej posługi duszpasterskiej.
Kościół katolicki nie ma w zakładzie penitencjarnym Milton stanowiska kapelana; nie ma więc Mszy Świętej ani udzielania sakramentów. Tymczasem jest to przecież sytuacja, w której więźniarki są otwarte na Boga i paradoksalnie łatwiej jest je tam ewangelizować. Według Mary, większość kobiet, które spotykała, to były katoliczki. Niektóre z nich są w ciąży, wiele ma dzieci. Mimo starań, sytuacji tej nie udało się naprawić. Ponoć miałby to być ksiądz z miejscowej parafii, bo areszt podpada terytorialnie pod miejscową parafię...
Skoro jednak nawet w bazach wojskowych są kapelani, to dlaczego nie ustanowić stanowiska kapelana w areszcie dla kobiet w Milton? Przecież te kobiety nie mogą sobie ot tak pójść do kościoła...
Inny temat, jaki przewijał się przez nasze rozmowy, to fakt coraz większej populacji kobiet uzależnionych w więzieniach; narkomanów, dzieci narkomanów; ludzi z rozmaitymi problemami psychicznymi wynikającymi z brania narkotyków. Bardzo rozpowszechniona jest schizofrenia wynikająca z wieloletniego korzystania z narkotyków. Ludzie ci mają w areszcie bardzo ograniczoną pomoc, a w końcu niektórzy z nich przebywają tam kilka lat.
Zwalczanie ludzi broniących życia przez współczesne systemy polityczne wynika nie tylko ze swoistego pojmowania wolności kobiet, ale również ma swoje miejsce w planie ograniczenia populacji realizowanym przez ośrodki globalizacyjne, które widzą w tym narzędzie ochrony środowiska naturalnego i zasobów planety. Stąd taki nacisk na dostęp do aborcji i eutanazji w Trzecim Świecie.
Kanada znajduje się w awangardzie tego projektu, lansując go również w krajach biednych, uzależniając od tego swą pomoc.
Przeciwstawia się tym projektom aktywnie jedynie garstka ludzi; większość z nas pozostaje bierna, dlatego chwała Mary Wagner za świadectwo własnego życia, dzięki czemu więcej ludzi częściej dostrzega ten problem, nieobecny przecież w głównych środkach przekazu.
Przy okazji rozmawialiśmy również z Mary o Polsce; o tym jak łatwo jest utracić wiarę, jak łatwo przenicować społeczeństwo katolickie. To, czego nie udało się dokonać komunistom, ponieważ w dawnych czasach Kościół postrzegany był jako instytucja antytotalitarnego oporu, dziś może udać się liberałom, którzy cywilizację śmierci – jak mówił Jan Paweł II – przedstawiają jako wyzwolenie człowieka.
Tutaj, w Kanadzie, mamy tego namacalny dowód w postaci historii Quebecu, prowincji jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku bardzo religijnej, dziś zaś posiadającej największą liczbę rozwodów i aborcji. Widać więc, że nic nie jest dane raz na zawsze i przy naszej biernej postawie garstka nawiedzonych może dokonać rewolucji społecznej, odwracając porządek naturalny.
Rozmawiał Andrzej Kumor
Prawda w oczy kole
Aktywiści aborcyjni są oburzeni 33 nowymi plakatami pro-life, które pojawiły się w całej Kanadzie. Pojawia się na nich stwierdzenie, że Kanada nie ma żadnego prawa aborcyjnego. Sarah Baddeley z Women's Legal Education and Action uważa je za kłamliwe i zwodnicze. Jej zdaniem nie wolno twierdzić, że aborcja w Kanadzie nie podlega regulacjom. Poważnymi barierami ograniczającymi kobietom „dokonywanie wyboru” i korzystanie z przysługującego im prawa są strach, a takie plakaty właśnie go szerzą fałszywie sugerując, że w kwestii aborcji w naszym kraju istnieje luka prawna.
Za bilboardami, które będą wisiały przez sześć tygodni, stoi organizacja We Need A Law. Jej przewodniczący Mike Schouten tłumaczy, że aktywiści proaborcyjni zwyczajnie się mylą. Aborcja została zdekryminalizowana w Kanadzie w 1969 roku. Mogły jej dokonywać kobiety, które otrzymały orzeczenie od specjalnej komisji szpitalnej. Potem w 1988 roku sąd najwyższy obalił to prawo uznając je za niekonstytucjonalne i twierdząc, że w nieuzasadniony sposób ogranicza dostęp do aborcji. W tym momencie organizacja opowiadające się za aborcją mówią, że sąd najwyższy stworzył konstytucyjne prawo do aborcji potwierdzone wyrokami wydawanymi w innych sprawach. Na stronie internetowej wydziału medycznego University of Ottawa znajduje się następujące stwierdzenie: „Ponieważ nie ma federalnego prawa aborcyjnego, aborcja jest prawem zabezpieczanym przez Kartę, ale pozostaje nieuregulowana”.
Obrońcy życia powtarzają jednak, że sąd najwyższy nigdy nie zadeklarował, że aborcja jest prawem konstytucyjnym. Co więcej sąd stwierdził, że parlament jest uprawniony do podjęcia działań legislacyjnych w tej sprawie i powinien je rozpocząć. Brak jakiegokolwiek prawa aborcyjnego oznacza, że procedura podlega tylko rozmaitym regulacjom i wytycznym stowarzyszeń medycznych. Nie są to jednak prawa. Potwierdził to sędzia sądu najwyższego Gerard Mitchell z Wyspy Księcia Edwarda w liście do gazety The Guardian. Jasno stwierdził, że żaden z siedmiu sędziów nie orzekł, że istnieje konstytucyjne prawo do aborcji na żądanie. Wszyscy stwierdzili, że w interesie państwa leży ochrona nienarodzonych.
Plakat się nie spodobał
Po skardze związanej z antyaborcyjnym plakatem ustawionym na rogu Britannia Road i Erin Mills Parkway urzędnicy miejscy nakazali usunięcie go. Plakat ustawili demonstranci, którzy potem dostosowali się do polecenia z ratusza. Przedstawiał zdjęcie martwego płodu ludzkiego, pod którym umieszczono hasło „aborcja zabija dzieci” i link ednthekilling.ca kierujący na stronę prowadzoną przez Canadian Centre for Bio-Ethical Reform. Urzędnicy tłumaczyli, że postawiono go bez pozwolenia. Według przepisów miejskich ustawienie przenośnego plakatu wymaga uzyskania zgody ratusza. Transparent o wymiarach 3x3 metry był rozpięty na dwóch tyczkach przymocowanych do krzeseł.
Plakat nie spodobał się też czytelnikowi portalu Mississauga News, który stwierdził, że dzieci nie powinny oglądać takich zdjęć.
Kolejna próba uciszania obrońców życia
Dwie radne Toronto Janet Davis i Sarah Doucette żądają od menedżera miasta i wydziału usług transportowych zmiany przepisów i wprowadzenia zakazu używania zdjęć ofiar aborcji i pokazywania ich w przestrzeni publicznej na miejskich chodnikach. Cameron Côté z Canadian Centre for Bio-ethical Reform (CCBR) twierdzi, że prawo do pokazywania takich zdjęć jest gwarantowane przez prawo do wolności wypowiedzi. Mówi, że potwierdzają to wcześniejsze podobne sprawy. Dodaje, że każdego dnia za zamkniętymi drzwiami klinik aborcyjnych zabijanych jest 300 dzieci.
Już po raz drugi w ciągu niecałego roku radni Toronto próbują ograniczyć wolność wypowiedzi grup pro-life. W grudniu 2017 roku rada poleciła menedżerowi miasta i wydziałowi ds. licencjonowania i standardów zajęcie się sprawą materiałów drukowanych zawierających ekstremalne zdjęcia. Radni chcieli też, by urzędnicy rozważyli możliwość regulacji lub całkowitego zakazania ustawiania tymczasowych transparentów banerów czy plakatów zawierających ekstremalne ilustracje, których celem jest przerażenie i niepokojenie widza. Urzędnicy jeszcze w tym roku mają przedstawić swój raport.
Ponadto poseł prowincyjny z okręgu Toronto-Danforth Peter Tabuns domagał się wszczęcia postępowania przeciwko CCBR i zakazaniu organizacji dystrybucji materiałów drukowanych, jednak prokurator generalny nie zgodził się na skierowanie sprawy do sądu.
Wyrok więzienia dla Mary Wagner za obronę dzieci nienarodzonych
W czwartek, 12 lipca, odbyła się kolejna rozprawa w procesie Mary Wagner, oskarżonej o zakłócanie pracy jednej z torontońskich przychodni aborcyjnych. Mary Wagner została skazana na 7,5 miesiąca więzienia. Mimo że sprawa ta ma niebagatelne znaczenie dla kanadyjskiego systemu prawnego, nie wzbudza zainteresowania mediów głównego nurtu, a sama Mary Wagner bardziej znana jest w Polsce niż w Kanadzie, między innymi za sprawą filmu Grzegorza Brauna „Nie o Mary Wagner”.
Mary Wagner od kilkunastu lat stara się ratować dzieci nienarodzone, wchodząc do klinik aborcyjnych i rozdając kwiaty oraz ulotki sugerujące matkom inne możliwości.
Kanada jest jednym z niewielu państw świata, gdzie z powodu uznania za niekonstytucyjną ustawy aborcyjnej w 1989 roku nie ma żadnych przepisów regulujących tę działalność i zabicie nienarodzonego dziecka nie jest czynem kryminalnym, aż do momentu, kiedy się ono żywe urodzi. Teoretycznie można przeprowadzić „aborcję” nawet w 9. miesiącu ciąży.
Był to już 14. proces Mary Wagner z praktycznie takich samych zarzutów. Oskarżona została aresztowana 8 grudnia ubiegłego roku, gdy wraz z siostrą zakonną Immolacją w budynku medycznym przy 960 Lawrence Ave. West w Toronto na piątej kondygnacji usiłowała odwodzić od aborcji oczekujące w poczekalni kobiety w tamtejszej przychodni Women’s Care Clinic.
Mary Wagner pozostawała od kwietnia br. na wolności, po tym jak sędzia Kozloff zgodził się, by wyszła, podpisując jedynie zobowiązanie stawienia się na następnej rozprawie.
W czwartek siedziała obok swojego obrońcy Petera Boushy, katolika broniącego w sprawach sumienia.
Podczas wcześniejszych dwóch rozpraw przesłuchano świadków, w tym policjantów, którzy dokonali aresztowania, a także właściciela wspomnianej kliniki aborcyjnej. Mecenas Boushy starał się wówczas wykazać, że przychodnia ta nie była legalna, ponieważ pobierała opłaty, a ustawa tego zabrania. W czwartek oskarżyciel Kasia Batorska rozpoczęła swe przemówienie od przypomnienia faktów, przedstawiła dwa poprzednie orzeczenia sądów w sprawie Mary Wagner i uznała, że wina oskarżonej nie pozostawia żadnych wątpliwości; naruszyła warunki zwolnienia z poprzednich wyroków, a także przeszkodziła „w pracy” przychodni aborcyjnej, wywołując podenerwowanie pacjentów i zmuszając zakład do spowolnienia operacji i przebukowania niektórych pacjentów.
Wywodów Batorskiej słuchało kilkadziesiąt osób obecnych na sali, w tym tacy weterani ruchu antyaborcyjnego w Ontario, jak Linda Gibbons, Mary Bournie czy ksiądz Tony van Hee. Z grupą młodych ludzi przybyła też Rosemary Connell z organizacji Show the Truth Tour Canada, byli też członkowie grupy pro-life z parafii Maksymiliana Kolbego w Toronto oraz obrońcy życia ze Stanów Zjednoczonych.
Ostatecznie Batorska „krzyknęła” oskarżonej rok więzienia – po 6 miesięcy maksymalnej kary z każdego zarzutu (więcej prawo nie pozwala), odsiadywanych jedna po drugiej. Wskazała, że Mary Wagner działa w stanie głębokiej recydywy i dotychczasowe wyroki nie powstrzymały jej przed powtarzaniem „przestępstwa”. Przytoczyła też orzeczenia z dwóch poprzednich spraw, w których sądzono Mary Wagner.
Tuż przed przerwą, jaką zarządził sędzia Kozloff, oskarżona wygłosiła wzruszające wystąpienie, w którym stwierdziła, że ratując życie dzieciom, nie tylko, że nie łamie prawa, lecz przestrzega prawa w jego sprawiedliwej postaci. Nikt bowiem nie powinien podporządkowywać się niesprawiedliwemu prawu. Wcześniej Mary Wagner kilkakrotnie czyniła odniesienia do procesów norymberskich, w których sądzono zbrodniarzy, pomimo tego, że w myśl prawa państwa, któremu służyli, byli bez zarzutu, sądzono ich bowiem w oparciu o prawo naturalne.
Wagner przypomniała, że mimo iż kanadyjskie prawo nazywa płód dzieckiem, to jednocześnie uznaje, że staje się ono człowiekiem dopiero w momencie opuszczenia dróg rodnych.
Według adwokata Petera Boushy’ego, mowa Wagner wywarła wrażenie na sędzim Kozloffie. Podczas przerwy mecenas Boushy uznał, że być może sędzia był wychowany w tradycyjnej ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej i z pewnością uważa, że aborcja jest czymś złym, ponadto jako człowiek starszej daty, był świadkiem całej transformacji przepisów prawa aborcyjnego zapoczątkowanej w 1969 roku przez rząd ówczesnego premiera Pierre’a Trudeau, który zdekryminalizował zabijanie dzieci nienarodzonych i wprowadził ustawę pozwalającą na aborcję do 3. miesiąca rozwoju płodowego, ze „względu na stan zdrowia matki”, jednocześnie nie definiując tego zdrowia, co praktycznie zezwalało na aborcją na żądanie, np. ze względu na depresję. W dzisiejszych czasach syn Pierre’a Trudeau, Justin, lansuje bardzo niepokojące rozumienie aborcji, jako „prawa kobiet”, a tym samym „prawa człowieka”, chronionego zapisami konstytucji. Oczywiście jest to kłamstwo; nie istnieje w kanadyjskim prawie coś takiego jak „prawo do aborcji” – mówił mec. Boushy, który jest członkiem stowarzyszenia katolickich prawników Kanady.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/aborcja#sigProIdf696bbcc2e
Po kilkudziesięciu minutach sąd wznowił rozprawę. Sędzia Kozloff uznał, że Mary Wagner działa w oparciu o głębokie przekonania religijne, ale nie powinny one prowadzić do naruszania obowiązujących przepisów prawa, ponieważ w przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z anarchią. Jeśli ktoś chce zmienić prawo, które uważa za niesprawiedliwe, powinien działać legalnymi drogami, na przykład w polityce – mówił sędzia.
Dodał, że w obliczu lekceważenia wyroków skazujących obowiązuje zasada nasilania wysokości orzekanych kar i dlatego skazał Mary Wagner na karę 7,5 miesiąca więzienia, zaliczając jej na poczet wyroku odsiedziane do sprawy 3 miesiące aresztu według przelicznika 1,5 – co oznacza, że Mary Wagner spędzi najbliższe 3 miesiące w zakładzie karnym.
Oskarżona, słysząc słowa wyroku, zdjęła medalion z wizerunkiem Matki Boskiej, którego nie może nosić w więzieniu, i przekazała go siostrze zakonnej Immolacji. Po krótkim czasie została skuta do tyłu i wyprowadzona z sali rozpraw przez strażniczkę. Starając się uhonorować Mary, wszyscy obecni na sali świadkowie wyroku powstali.
(ak)
"Początek nowej Irlandii"
Premier Irlandii Leo Varadkar komentując wyniki referendum konstytucyjnego w sprawie dopuszczenia zabijania dzieci nienarodzonych stwierdził, że "Irlandczycy opowiedzieli się za nowoczesnością". Varadkar powiedział, że "potrzebujemy nowoczesnej konstytucji dla nowoczesnego kraju"
Premier prowadził kampanię na rzecz zmiany dotychczasowego prawa które zakazywało tak zwanej aborcji. - To, co zobaczyliśmy to kulminacja cichej rewolucji, która ma miejsce w Irlandii przez minione 20 lat - dodał.
W referendum, które przeprowadzone zostało w miniony piątek mieszkańcy kraju odpowiadali na pytanie czy chcą zachować czy też anulować część konstytucji znaną jako ósma poprawka, która stwierdza że dziecko nienarodzone ma takie samo prawo do życia, jak ciężarną matka. Premier ma nadzieję, iż nowe prawo aborcyjne zostanie uchwalone przez parlament jeszcze do końca tego roku.
Z danych sondażowych zbieranych przy wyjściu z lokali ma wynikać że 70% osób opowiada się za odrzuceniem 8. poprawki.
Strona opowiadająca się za życiem uznała swoją porażkę. - Dziecko nienarodzone nie ma już dłużej prawa do życia uznawanego przez państwo Irlandzkie - skomentował rzecznik kampanii Save The 8th, dodał że jest to tragedia o historycznych proporcjach.
Wynik irlandzkiego referendum pochwaliła natomiast organizacja Amnesty International stwierdzając że to "historyczne zwycięstwo praw kobiet", które oznacza "początek nowej Irlandii".
Miał odwagę krzyknąć, że "prawo do aborcji" to kłamstwo
W zeszłą środę poseł konserwatywny Ted Falk odważył się powiedzieć w Izbie Gmin, że aborcja nie jest żadnym prawem. Za takie zaściankowe myślenie został zganiony nie tylko przez liberałów i nowych demokratów, lecz także przez lidera własnej partii. Andrew Scheer miał nakazać innemu posłowi, by porozmawiał z Falkiem.
W Izbie Gmin premier Trudeau odpowiadał akurat na pytanie NDP o dostęp do aborcji na terenach wiejskich. Zadeklarował, że liberałowie „zawsze jednogłośnie stoją za prawem kobiet do wyboru”. W tym momencie Falk krzyknął ze swojego miejsca, że to nie jest prawo. Wywołało to wrzawę wśród posłów liberalnych i NDP, tak że marszałek musiał przywoływać wszystkich do porządku. Posłanka NDP Anne Minh-Thu Quach powiedziała, że to, co mogliśmy przed chwilą usłyszeć, jest po prostu okropne. To jest prawo i każdy musi to zrozumieć, dodała, a jej koledzy i posłowie liberalni nagrodzili ją owacją na stojąco.
Minister ds. statusu kobiet Maryam Monsef zażądała od Falka, by cofnął swoje słowa. Marszałek powiedział, że musiałoby to być przedmiotem debaty.
Później do sprawy odniósł się premier Trudeau mówiąc, że „my po tej stronie sali obrad rozumiemy, iż kobiety mają niezbywalne prawo do decydowania o swoim ciele. Zawsze będziemy bronić tego prawa, niezależnie od tego co mówią konserwatyści”. Potem w e-mailowym oświadczeniu liberałowie podkreślili, że prawo do aborcji jest chronione przez Kartę Praw i Swobód, a konserwatyści kolejny raz pokazali, że mają za nic prawa kobiet. Oskarżyli Andrew Scheera, że prowadząc swoją kampanię polegał w dużej mierze na poparciu organizacji, które są anti-choice.
Po zakończeniu obrad posłowie konserwatywni nie chcieli komentować wypowiedzi Falka.
Wiceprzewodniczący Campaign Life Coalition, Jeff Gunnarson, wyjaśnia, że liberałowie nie mają racji, gdy utrzymują, że prawo do aborcji jest zapisane w Karcie. Przypomniał, że przewodniczący CLC napisał we wrześniu do Trudeau, by przestał szerzyć kłamstwa o tym, że aborcja jest prawem człowieka i powoływać się na Kartę. Sąd najwyższy nigdy nie uznał jej za konstytucyjne prawo. Gunnarson pochwalił Falka za odwagę i podziękował mu za obronę dzieci nienarodzonych.
Wystarczyło sto e-maili... Pro-life na cenzurowanym
Miasto Lethbridge w Albercie nakazało usunięcie plakatów antyaborcyjnych z autobusów komunikacji miejskiej i przystanków oraz z ławek po tym jak do rady wpłynęły "skargi od mieszkańców". Urzędnicy poinformowali że otrzymali e-mailem ponad 100 skarg na plakaty, na których widnieje twarz dziecka w łonie matki oraz napis "dzieci nienarodzone czują ból", a także "powiedz nie aborcji". Jak uzasadnia magistrat plakaty nakazano zdjąć "ze względu na negatywną reakcję społeczną".
Rozmowa z Mary Wagner: Nadzieja jest zawsze, kiedy jedna matka zmienia decyzję i rodzi swoje dziecko
Goniec: Mary, cieszysz się dzisiaj wolnością, czy spodziewasz się, że 12 września wrócisz do więzienia?
Mary Wagner: Nie spodziewam się, to znaczy, powiedziałabym, nie zdziwiłabym się, gdyby sędzia wysłał mnie tam z powrotem. Sądzę, że może to być tak, albo tak, biorąc pod uwagę czas, który już odsiedziałam, a także poprzednie wyroki, które miałam, więc może być różnie. Prokurator występuje o wiele więcej czasu, wysoki wyrok.
– No właśnie, dlaczego, twoim zdaniem, prokurator żąda maksymalnego wymiaru kary?
– Początkowo prokuratorem nie był Craig Power, była nim kobieta Tanya Monterro i ona też była prokuratorem w moim procesie w ubiegłym roku. Również wtedy domagała się najwyższego wymiaru kary, więc tym razem zażądała na samym początku najwyższego wymiaru kary, 18 miesięcy więzienia, oraz aby mi odmówiono zwykłego w takich wypadkach przeliczenia kary odbytej w areszcie na karę w zakładzie karnym. Prokurator po prostu utrzymał to żądanie 18 miesięcy.
– Nie sądzisz, że sprawa obrony życia nienarodzonych tutaj, w Kanadzie, jest beznadziejna? Niedawne oświadczenia premiera federalnego Justina Trudeau, a także atmosfera w sądach, która zazwyczaj nie sprzyja ludziom o nastawieniu pro-life, jakie są twoje nadzieje na zmianę?
– Wierzę w zmartwychwstanie, prawdziwie wierzę, że chrześcijanie potrafią się ponownie zmobilizować, podobnie jak miało to miejsce na samym początku chrześcijaństwa. Więc jeśli patrzy się tylko z ludzkiego punktu widzenia, staje się to niemożliwe, ale Ewangelia to jest codzienny przekaz dla nas, więc myślę, że to może się zmienić. Gdybym uważała, że nie ma nadziei, to tego bym nie robiła. Nadzieja jest zawsze, kiedy jedna matka zmienia swoją decyzję i rodzi swoje dziecko. Jak można to pomierzyć?! To jedno życie.
– Nie widziałem wśród publiczności na twoich procesach wielu księży katolickich. Czy to cię rozczarowuje, brak zdecydowanego stanowiska Kościoła katolickiego, poziom wsparcia, jakie otrzymujesz, czy nie?
– Kościół katolicki stoi za mną swym nauczaniem, mam silne wsparcie od wielu księży, dwóch emerytowanych biskupów również udzieliło mi bardzo dużego poparcia w ciągu minionych kilku lat. Nie wiem. Nie możemy siebie porównywać, na przykład do Polski, ale nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowana. Podczas ostatniej rozprawy był ksiądz katolicki, nowa twarz, więc nawet jeśli nie przychodzą tłumnie, nie można powiedzieć, że nie ma wsparcia.
– Nie sądzisz, że Kościół katolicki powinien być bardziej widoczny w debacie publicznej przeciwko aborcji?
– Tak, wszyscy powinniśmy być bardziej zaangażowani, bo wszyscy jesteśmy Kościołem, osoby świeckie również, ja przecież jestem osobą świecką. Tak, powinniśmy być bardziej oddani Chrystusowi, jako chrześcijanie, zwłaszcza jeżeli popatrzymy na to, co dzisiaj dzieje się na świecie wokół nas, w innych krajach, gdzie są chrześcijanie, którzy gotowi są ryzykować życie, idąc na Mszę Świętą. To jest rzeczywistość powszechna w Nigerii, rzeczywistość wielu chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Myślę, że tutaj, w Kanadzie, jesteśmy zbyt wygodni.
– Niedawno premier Kanady uznał aborcję za prawo kobiety, za element „praw człowieka”, i to o charakterze globalnym. Z drugiej strony, dlaczego ruchy dbające o dobro kobiet nie wspierają nawet odpowiedniego poradnictwa? Przecież to powinno być prawo kobiety, aby być w pełni poinformowaną, czym jest aborcja, jakie zagrożenia dla niej niesie, nawet patrząc z punktu widzenia osób popierających zabijanie nienarodzonych?
– W twoim pytaniu są dwa zagadnienia. Po pierwsze, oczywiście, aborcja nie jest żadnym prawem, nie ma czegoś takiego w prawie kanadyjskim i nie sądzę, by było to w ten sposób ujęte w prawie jakiegokolwiek innego kraju. Ludzie mogą tak mówić, mogą w ten sposób na to patrzeć, ale to nie znaczy, że to jest prawda, że to jest prawo. Premier tak powiedział, ale to nigdzie nie jest zapisane w prawie. Aborcja została po prostu zdekryminalizowana, a więc jest dopuszczalna. Ona nigdy nie może być prawem, nigdy nie można mówić o prawie do zabicia bezbronnej osoby, zwłaszcza nienarodzonego dziecka. Jako chrześcijanie, możemy się nad tym zastanowić, co by było, gdyby wszystko zostało zdekryminalizowane, czy również byśmy na to pozwalali, jako chrześcijanie, tak jak dzisiaj, kiedy dopuszczamy zabijanie nienarodzonych dzieci, ponieważ nie jest to karalne, jak dopuszczamy do zakładania biznesów aborcyjnych, za co wszyscy jesteśmy w pewnym sensie odpowiedzialni; za ten proces zabijania dzieci – to odpowiedź na pierwszą część pytania.
Jeśli chodzi o poradnictwo, jeśli rzeczywiście ktoś jest szczerze przekonany, że kobieta powinna mieć możliwość decyzji, to dlaczego nie powinna otrzymywać wszystkich informacji na ten temat?! Tym bardziej że aborcja może kobiety fizycznie zranić, a oczywiście również emocjonalnie i psychicznie, co trudniej zmierzyć. Wiemy, że wiele kobiet stało się bezpłodnymi z powodu aborcji i nie zdawało sobie z tego sprawy, że to było gdzieś tam drobnym druczkiem napisane w dokumentach, które podpisywały, bo nikt im tego nie wytłumaczył. Aborcja, której poddają się nastolatki, młode kobiety, bez zgody rodziców, przecież nawet jeśli osoba poniżej 16. roku życia chce sobie zrobić tatuaż, to rodzic musi wyrazić zgodę. Oczywiście to jest wielka hipokryzja, jeśli popiera się prawo kobiety do wyboru, a jednocześnie odmawia się jej pełnej informacji.
– Może to nie jest właściwy czas, aby zadać to pytanie, ale jakie są twoje plany, jak chcesz kontynuować swoją misję? Czy chcesz ją zmienić, tak by była bardziej akceptowalna dla prawa?
– Jeśli zostanę zwolniona, jeśli wyjdę, chciałabym oddać się przez jakiś czas modlitwie, złożyć to wszystko na ręce Pana Boga i zapytać go, bo tak naprawdę to modlitwa jest najważniejsza w moim życiu i to nigdy się nie zmieni.
– Czego oczekujesz po tych listach referencyjnych, masz nadzieję, że pozostaną one jako dokument świadczący, że tak wiele ludzi, podobnie jak ty, uznaje aborcję za zabijanie? Jaki jest cel?
– Cel jest taki, że sędzia zwrócił się do mnie z propozycją przedłożenia listów poparcia i uznałam, że jest to dobra okazja dla nas wszystkich, aby okazać swoją miłość dla nienarodzonych dzieci i sprzeciw wobec niesprawiedliwości, która je dotyka, więc o to mi głównie chodzi. Ci, którzy mnie dobrze znają, może pewnie mogą coś powiedzieć na temat mojej osoby czy charakteru, ale to jest drugorzędne. Otrzymuję bardzo dużo listów i maili. Mam więc nadzieję, że będzie świadectwo dla sędziego, dla prokuratora, że będą zdawali sobie sprawę ze wsparcia, w przeciwieństwie do tego, co często podają media, które usiłują przedstawić nas jako nieliczną garstkę ludzi zabiegających o sprawiedliwość dla nienarodzonych; mam więc nadzieję, że poruszy to sędziego osobiście.
– Dziękuję bardzo za rozmowę.