http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/item/8246-motylowe-zoo-urok-przepoczwarzania-si%c4%99#sigProId5b792b2735
Jak można przeczytać w bedekerach, konserwatorium otwarte zostało w 1996 roku, ma niewielkie kino i szklarnię o powierzchni 1022 metrów kwadratowych, gdzie fruwa ok. 2 tys. motyli z ponad 60 gatunków. Długość wewnętrznych ścieżek pod szkłem to 180 metrów. Tropikalna roślinność zapewnia motylom odpowiednie warunki do nieustannego przepoczwarzania się. Szklarnia jest w stanie pomieścić 180 osób na godzinę, a jeśli rzeczywiście chcemy sobie pooglądać kolorowych szybowników, to powinniśmy sobie zarezerwować ok. 1,5 godziny – wyjście, jak zawsze, wiedzie przez sklep z pamiątkami. – Nie ma to jak kupić sobie metalowego motyla machającego kolorowymi skrzydłami z magnesem na drzwi lodówki (ok. 6 dol.).
Ponieważ motyle żyją w niewoli jedynie 2 –4 tygodnie, zoolog importuje do ok. 3 tys. tych owadów na miesiąc z motylich farm w Kostaryce, Salwadorze, na Filipinach i w Australii. Co 2 – 3 tygodnie wymienianie są też rośliny, na których żerują motyle gąsienice.
Motylich nazw nie spamiętam, ale dodam, że wizyta wpływa niezwykle relaksująco i poprawia depresyjny nastrój – jedną z głównych atrakcji jest pokaźnych rozmiarów wodospad, od którego szumi w głowie. Można też odwiedzić wystawę wypchanych ptaków nocnych – głównie sów.
Motylom trzeba robić zdjęcia, o które się proszą. Owadów jest pełno i naprawdę zachwycają. Porównując jednak motylarnię w Niagarze z motylarnią w Cambridge – w której byliśmy w ub. roku, wolę tę ostatnią – mniej zatłoczona, darmowy parking i ciekawsza – więcej wystaw i programów edukacyjnych dla dzieci. Polecam Cambridge Butterfly Conservatory tel. 519-653-1234; nie bez znaczenia jest też to, że jest bliżej nas.
Tak czy owak, spędziliśmy miło czas wśród motyli. Wizytę w motylarni można połączyć z odwiedzeniem zakątków Niagara-on-the-Lake czy parku nad kanionem samej rzeki – no, ale to gdy zrobi się trochę cieplej...