farolwebad1

A+ A A-

Szlakami bobra: Bonnechere River

Oceń ten artykuł
(12 głosów)

Niewielka rzeka Bonnechere, wypływając z Algonquin Park w Ontario, meandruje na wschód do rzeki Ottawa, z którą łączy się w okolicach miejscowości Renfrew. Nazwę jej wywodzi się z francuskiego "bonne chere", czyli dobre jedzenie, co sugeruje, że pierwsi biali przybysze znaleźli tu obfitość łownej zwierzyny. Tak jest do dzisiaj, są tu jelenie, łosie, bobry, gęsi i kaczki, wiele gatunków ryb, a także stworzenia raczej rzadko jadane przez białego człowieka, jak czaple siwe, nury i żółwie. 

Wzdłuż rzeki utworzono Park Prowincyjny Bonnechere River, który łączy się u jej ujścia do Round Lake z Parkiem Prowincyjnym Bonnechere. Ten jest nieduży, niewiele ponad sto miejsc kempingowych, mało znany, więc wielokulturowość tu jeszcze nie dotarła i ruch też niewielki – piękna długa, szeroka plaża o rudawym piasku nigdy nie jest zatłoczona. Woda w Round Lake, rzeczywiście jak nazwa wskazuje okrągłym jak placek, jest przezroczysta, płytka u brzegu na wiele metrów w głąb jeziora, idealna dla maluchów. Przy plaży zbudowano plac zabaw dla dzieci, a wzdłuż niej w pełnym starych białych sosen lesie rozstawiono stoły piknikowe. Jest tu też boisko do siatkówki, drzewo-biblioteczka – w wielkim pniu sosny przykrytym jak grzybek kapeluszem ze starej łodzi wydrążono półki i książek jest do wyboru, do koloru. Tuż obok parkowy sklepik z dobrem wszelakim, tu się kupuje drewno na ognisko, mapy, w nim minimuzeum ze starodawnym piecykiem i zastawą stołową pierwszych osadników Kaszubów. Na kempingu niedaleko plaży i tym w głębi lasu miejsca zapewniają niestety mało prywatności, najładniejsze są na kempingu przy rzece, szczególnie te przy samym brzegu – polecamy miejsce nr 76. Nielubiący namiotów mogą wynająć jeden z czterech drewnianych domków położonych nad samą rzeką.

Poza oczywistą kąpielą w jeziorze – no może nie o tej porze roku – i wędkowaniem, można wypożyczyć kajak, canoe kevlarowe lub plastikowe, ciężkie, lecz z wygodnymi siedzeniami z oparciem, i popłynąć w górę Bonnechere River aż do Jack's Chute (wycieczka na 2 – 3 godziny tam i z powrotem), gdzie dalszą drogę zagradzają płytkie bystrza. Ścieżki do przenoski nie ma, bo wokół prywatne domki letniskowe, ale można canoe przeciągnąć i popłynąć dalej, trzeba mieć tylko dobre buty do wody, żeby nogi nie ślizgały się na podwodnych kamieniach. Trasa canoe na rzece ma 35 kilometrów, jest kilka campsites do nocowania, ale można to zrobić w jeden dzień, lepiej jednak wybrać odwrotny kierunek i spłynąć z góry do Round Lake (po drodze tylko kilka przenosek, w sumie ok. 1,2 km). Rzeka jest piękna, kręci zakolami wśród liściastych i iglastych lasów, jest dziko, zwalone kłody drzew, miejscami jest ciemna, prawie czarna, a gdzie indziej jaśnieje, robi się przezroczysta, ukazując piaszczyste dno pokryte falującymi welonami intensywnie zielonej podwodnej roślinności, tylko gdzieniegdzie pojawia się cywilizacja i domki letniskowe.

A co robić, jeśli pogoda nie dopisze? Możliwości mnóstwo, to przecież prawie że serce Ontaryjskich Kaszub, polskość tu czuć na każdym kroku, więc przede wszystkim można odwiedzić odległy od parku o ok. trzydziestu kilometrów kościół w Wilnie z relikwiami św. Faustyny Kowalskiej, a niedaleko od niego wzruszający zabytkowy cmentarzyk pierwszych kaszubskich osadników. Po drodze warto zajechać na punkt widokowy przy szosie nr 60. Stąd roztacza się piękna nawet w czasie niepogody panorama na dolinę rzeki Ottawa, postawiono tu pamiątkową tablicą poświęconą pierwszym polskim osadnikom. Można również pojechać do Barry's Bay, obejrzeć kaszubskie muzeum, można zwiedzić Bonnechere Caves, niesamowite jaskinie – w niektóre dni jaskinie zamieniane są na elegancką restaurację, idealne miejsce do oryginalnych oświadczyn. Jest jeszcze wiele ciekawych rzeczy do zobaczenia w okolicy, wszystkie informacje w parkowym sklepiku.

Właśnie na niepogodę trafiliśmy w parku Bonnechere. Zdążyliśmy rozbić namiot i z plandeki na lince zrobić daszek z widokiem na rzekę, gdy lunęło jak z cebra i lało tak całą noc. Mimo to było przyjemnie, ognisko się paliło, półoswojone kaczki przypływały na żebry. Okazało się, że także nocują naprzeciwko naszego obozowiska na piaszczystej łasze, a sprawa wyszła na jaw, gdy bóbr, taszcząc gałęzie nocą, pobudził towarzystwo, które głośnym kwa-kwa w różnych tonacjach wyrażało oburzenie. Udało nam się, niestety już po zachodzie przy złym świetle, sfotografować czaplę, żółwia, a za dnia, z chybotliwego canoe, mistrzowsko misterne w architekturze gniazdo os z zadaszonymi otworami wentylacyjnymi, osadzone na kołyszącej się w wietrze gałęzi.

Kotom miejsce się podobało, Pimpek gonił wiewiórki bez powodzenia i popijał z zadowoleniem wodę z rzeki, wreszcie mając do dyspozycji zbiornik godny jego rozmiarów. My oddawaliśmy się studiowaniu tegorocznej parkowej gazetki, w której ceny nie nadążały za rzeczywistością, bo np. canoe wbrew podanym informacjom kosztowało 32 dolary za dzień, a nie 30 jak podano – dzień nietypowo liczony od rana do rana następnego dnia; również wbrew informacjom w gazetce, canoe można wcześniej zamówić. Informacji w niej było niewiele, za to dużo pouczeń i instrukcji, np. jak segregować śmieci, i cała strona poświęcona tabeli przestępstw, jakich turysta może dopuścić się na terenie parku, z podaną wysokością kary. Tu ciekawostka, pojawiła się nowa pozycja – dyskryminacja, wyrażona językiem lub gestem – 150 dol. kary. A kto ma to oceniać? No i nie wolno już palić papierosów w miejscach piknikowych. Widać, że nasze podatki nie poszły na marne i ontaryjscy urzędnicy pracowali tego roku w pocie czoła.

Duży minus parku – sławojki na kempingach tylko dla ludzi o mocnych nerwach, innym radzimy od razu wsiąść w samochód i jechać do głównej łazienki z bieżącą wodą.

W środę przed wydaniem "Gońca" sprawdzaliśmy liczbę wolnych miejsc na Thanksgiving Weekend. Jest sporo, choć te tuż nad rzeką prawie wszystkie zarezerwowane.

Jeśli ktoś wybiera się w ten weekend na fotografowanie kolorowej ontaryjskiej jesieni, to warto zajrzeć na stronę http://www.ontarioparks.com/fallcolour, są tu informacje o stopniu zabarwienia i procencie opadłych liści, a także, jakże przydatne, doniesienia, jakie kolory dominują w każdym ontaryjskim parku.

Bonnechere Provincial Park, stan na 7 października – zabarwienie 100 proc., spad liści 60 proc., dominujący kolor żółty.

Joanna Wasilewska/Andrzej Jasiński

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.