Gdy jedzie się autostradą 401 w Milton na zachód, naprzeciwko parku Kelso, jeziorka o tej samej nazwie i ośrodka narciarskiego, które są po lewej stronie autostrady, w klifie Wyniesienia Niagarskiego po prawej widoczna jest duża wyrwa, z której sterczy dziwna metalowa pionowa konstrukcja z poziomym elementem. Mijaliśmy to psujące widok dziwo wiele razy, nie dawało nam spokoju, wreszcie sięgnęliśmy po mapy i postanowiliśmy rzecz zbadać.
Z map wynikało, że dziwo musi być jakąś konstrukcją na terenie kamieniołomów, które rozłożone są po obu stronach drogi nr 6, a wyrwa to wykuta w skale droga dojazdowa do nich. To było tylko pół odpowiedzi na pytanie, co widać z autostrady.
Wokół kamieniołomów, brzegiem klifu Wyniesienia Niagarskiego poprowadzono szlak nazwany Hilton Falls Trail, i dzięki niemu mieliśmy nadzieję przekonać się osobiście, co za tajemnica się tam kryje.
Wejście na szlak znajduje się po wschodniej stronie drogi nr 6, naprzeciwko irlandzkiego pubu i restauracji. Niestety, na całej drodze wzdłuż kamieniołomu są zakazy parkowania, więc jako ludzie praworządni, pojechaliśmy około kilometra dalej na parking po zachodniej stronie drogi i na piechotę poszliśmy z powrotem do wejścia. Takich skrupułów nie miała rosyjskojęzyczna grupa wycieczkowiczów, zaparkowali przy wjeździe do kamieniołomu, nie martwiąc się ewentualnym mandatem. Trasa początkowo jest oznaczona na biało jako Bruce Trail, ścieżka wije się wzdłuż brzegu klifu wśród głębokich, parometrowych rozpadlin, widać stąd Milton, Mississaugę, a w słoneczny dzień i Toronto. Las o tej porze roku już naprawdę wiosenny, wszędzie barwne plamy białych kęp sangwinarii kanadyjskich, różowych przylaszczek, pojedynczych żółtych psichzębów z liśćmi jak konwalie, tyle że nakrapianymi na brązowo, i lilii jeszcze zamkniętych w pąkach.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/item/2243-s%c4%99pniki-i-kamienio%c5%82omy#sigProId4f300f95a3
Po lewej stronie pierwsza oznaczona na niebiesko odnoga Bruce Trail. Warto nią pójść, to tylko 150 metrów z jednym przejściem drabiną. Prowadzi na łąkę na skarpie, skąd jest rozległy widok na część wypatrzonych na mapie kamieniołomów, postawiono tu stół piknikowy i tablice informacyjne, obszernie wyjaśniające, co się w tym miejscu dzieje teraz, a co się ma dziać w przyszłości.
Od lat 60. XIX w. działają tu kamieniołomy, Milton Quarry, gdzie do głębokości 30 metrów wydobywa się i przerabia dolomitową skałę.
Od lat 80. XIX w. część kamieniołomów widoczną z tego miejsca stopniowo poddawano rekultywacji. Zalano wodą, tworząc 35 hektarów mokradeł, na 55 hektarach jezioro z dwiema wyspami, a jednocześnie mogące w przyszłości służyć jako zbiornik retencyjny zabezpieczający przed wylewami licznych tu strumieni i rzeczek, brzegi zalesiono przy wydatnej pomocy skautów 75 tys. drzew, utworzono korytarz w stromych brzegach wyrytej dziury umożliwiający wędrówkę zwierzętom. W oddali ledwie widoczna jeszcze działająca część wyrobiska. Całe kamieniołomy po zaprzestaniu funkcjonowania podobno mają być oddane w zarząd Halton Conservation i gminy i służyć rekreacji dla okolicznych mieszkańców, takie są przynajmniej plany, jak będzie, zobaczymy.
Na szlak wracamy tą samą drogą, jeszcze godzina maszerowania i ścieżka dochodzi do konstrukcji widocznej z autostrady, poziomy element okazuje się metalowym mostem, który zbudowało w 1991 r. wspólnie Bruce Trail Association i inne organizacje, ponad wyrwą w klifie, umożliwiając w ten sposób ciągłość trasy. Pod spodem droga, a przed oczami pojawia się księżycowy krajobraz. Pokryta białym pyłem przestrzeń, sięgająca prawie po horyzont, wielka niecka wydziobana w skale, wieża z taśmociągami – owo dziwo tajemnicze, kopce przemielonej skały, koparki, maszyny, obraz zrujnowanej przyrody, budzący jakąś potworną grozę. Piszemy prawie po horyzont, bo daleko, daleko w oddali widać fragment jeziora w zrekultywowanej części wyrobiska. Wszystko to można zobaczyć z platformy widokowej z ławeczką, a w dni powszednie obserwować technikę wybierania i przerobu skały. My uciekamy stąd jak najszybciej, na dziki szlak, gdzie wiekowe białe cedry wrastają w skałę, wyginają się w fantastyczne kształty, jakimś niezbadanym sposobem utrzymując się w stromych ścianach klifu, gdzie słychać śpiew budujących gniazda ptaków i gdzie prawie spod nóg uciekają odpoczywające na krawędzi skał stada sępników różowogłowych (ang. Turkey volture). Nazwa sępnik brzmi niepozornie, a przecież sępniki, z rodziny kondorowatych, mają rozpiętość skrzydeł sięgającą prawie dwóch metrów. Zwykle widać je z dołu, na klifie można je oglądać z góry, jak krążą wokół gniazd zbudowanych na półkach skalnych. W locie wyglądają imponująco, z bliska trochę mniej, na pięknym korpusie odrażająca łysa, zupełnie pozbawiona piór różowa głowa, według naszej stworzonej na poczekaniu teorii dlatego łysa, żeby się pióra nie upaprały padliną, którą się żywią i której pierwsze zapachy rozkładu wyczuwają doskonałym węchem. Sępniki to takie sanitarne pogotowie dla okolicy.
Szlak wkracza stopniowo w dębowy las, aż dziw, że wyrosły tu drzewa tak duże na ubogiej, pozbawionej ziemi skale, mostkami przekracza liczne strumienie, dochodzi do rozstaju. Biało oznaczona Bruce Trail idzie dalej wzdłuż klifu, a niebieska Hilton Falls Trail skręca w lewo i okrąża kamieniołomy, na szczęście już do nich nie dochodząc. Po drodze jest kilka innych niebieskich odnóg głównego szlaku, trzeba zawsze skręcać w lewo w tablice z oznaczeniem Hilton Falls Trail. Trasa nie jest łatwa, cały czas skały, po deszczu mogą być bardzo śliskie, strumienie, jeden parometrowy nie miał mostka, musieliśmy go forsować, przeskakując po kamieniach, mija bagniska, dolinki, skalne urwiska, malownicze niewielkie jeziorko utworzone przez zaporę, obramowane białymi parometrowymi skałami porośniętymi cedrami i świerkami, dochodzi do nieczynnego już obozu skautów i wychodzi na drogę nr 6, żeby po kilkudziesięciu metrach znów wejść do lasu i wyjść ponownie na szosę przy rzece. Stąd około kilometra czy dwóch asfaltówką do parkingu. To w sumie 15 kilometrów, 4-5 godzin drogi, na niektórych tablicach podana jest odległość 20 kilometrów, bo Hilton Falls Trail (nie mylić ze szlakiem w położonym tuż obok Hilton Falls Conservation Area) obejmuje też parokilometrowy odcinek wokół wyrobiska po zachodniej stronie "szóstki". Jeśli ktoś chce tylko obejrzeć fragment klifu i kamieniołomy, to w tę i z powrotem zajmie to dwie godziny.
Dojazd: od zjazdu na Hwy 25 z Hwy 401 z Toronto w stronę London. Kierujemy się na północ Hwy 25 do skrzyżowania z 5 Side Rd. – Campbellville Rd., skręcamy w lewo na zachód, po 3,5 km skręcamy w prawo na północ w 6th Line Nassagaweya, parking będzie po lewej stronie drogi, około 3 km od skrzyżowania.
Tekst i zdjęcia
Joanna Wasilewska
Andrzej Jasiński
Mississauga