Dla każdego coś polskiego… Trzeci Dzień Polski w Mississaudze
niedziela, 11 czerwiec 2017 09:42 Opublikowano w Życie polonijneTrzeci już Dzień Polski zorganizowany w minioną sobotę w sercu Mississaugi, na Celebration Square, przyciągnął tłumy.
Na głównej scenie wystąpili polonijni artyści, m.in. zespoły „Bravo”, „Źródło”, „Ludowa Nuta”. W hip-hopowych rytmach bawił wszystkich zespół „Konsorcjum”. Oczywiście, nie mogło zabraknąć grup folklorystycznych „Radość-Joy”, „Lechowii” czy „Formacji Biesiadnej”. Bawiono się aż do godziny 11 w nocy, bo na koniec przeboje, nie tylko polskie, grał „Mr. System”.
W Ryan Audytorium w Bibliotece Centralnej były atrakcje dla dzieci – filmy „Bolek i Lolek na wakacjach”, „Porwanie Baltazara Gąbki” i inne klasyczne „dobranocki”. Przed godziną 5 odbyło się tam spotkanie ze znaną polską pisarką Ewą Stachniak.
Jak zwykle swoją kolekcję samochodów w stałym już miejscu prezentowali członkowie European Car Club, tym razem była wśród nich i warszawa. W pawilonie „szklanym” przy głównej scenie obejrzeć można było wystawy prezentujące historię Polski, w tym tę zorganizowaną przez Muzeum Orlińskiego z Wawel Villa.
W ceremonii otwarcia, oprócz działaczy polonijnych, wziął udział lider Oficjalnej Opozycji Ontario Patrick Brown, a także przedstawiciel prezydenta Polski Adam Kwiatkowski. Minister Kwiatkowski wręczył grupie uczniów szkół polonijnych polskie legitymacje szkolne. Nie zabrakło również naszej „polskiej” burmistrz Bonnie Crombie oraz posłanki z Mississauga Centre-Cooksville – Dipiki Damerli. Ta ostatnia „dziwiła się”, dlaczego Polacy z Mississaugi potrzebowali aż tyle czasu, by rozpocząć organizowanie dni polskich...
Imprezę oficjalnie otworzył prezes KPK Władysław Lizoń, ubrany w strój góralski.
Pogoda była wspaniała, nastroje dopisywały, a humor wszystkim poprawiło na początek zwycięstwo Polaków w transmitowanym na żywo meczu z Rumunią.
Słowem, Dzień Polski w Mississaudze szybko staje się wiodącą polską imprezą w GTA, a dla porównania pozostaje więc poczekać na tegoroczne wydanie Roncesvalles Festival. Organizatorom zaś oraz wszystkim ochotnikom należą się gorące słowa podziękowania.
http://www.goniec24.com/goniec-reportaze/itemlist/user/64-andrzejkumor?start=951#sigProIdba7f252630
Tak wygląda centrum Mississaugi i plac, gdzie odbywa się Dzień Polski
Najwyraźniej globalne elity poczuły się nieco osierocone i wysadzone z siodła przez nową politykę Stanów Zjednoczonych. Wycofanie się przez administrację Donalda Trumpa z finansowania różnych celowych funduszy na poprawę ziemskich warunków zaowocowało nerwowym poszukiwaniem przez globalną biurokrację zastępczych źródeł.
Transfer od naszej biurokracji do waszej służy m.in. umacnianiu wpływów globalnej elity w Trzecim Świecie karmiąc tam i u nas całe chmary nierobów.
Stany Zjednoczone dość trudno jednak zastąpić, bo nikt nie ma takich wpływów, takiej gospodarki i takiej armii, ci zaś, którzy mają podobne, jak Chińczycy nie są skorzy tutejszym global-elitom jeść z ręki. Na razie na zastępstwo politycznie poprawnego finansowania ogólnoświatowych programów zgłosiła się ochotniczo Kanada.
Tak więc trzecioświatowi aborterzy mogą spać spokojnie pieniądze na te zabiegi jakoś się znajdą, podobnie biurokraci od walki z klimatem, który do końca nie wiadomo jak i dlaczego się zmienia, ale zawsze można postraszyć kataklizmami i coś tam wyszarpać.
Wszystkie te obietnice zawarte zostały w niedawnym wystąpieniu naszej minister spraw zagranicznych Christii Freeland, a więc troska o zdrowie reprodukcyjne kobiet, dostęp do aborcji i prawa ludności LBGT oraz Z. Jest to o tyle paradoksalne, że dostęp do tzw aborcji jest w Kanadzie w ogóle nieuregulowany, a więc nie ma żadnych zapisów o ochronie zdrowia kobiet, które korzystają z „usług” prywatnych klinik aborcyjnych.
Feministki, które krzyczą natychmiast, gdy ktoś lekceważy lub ignoruje zdrowie kobiet sprzedając niebezpieczne produkty czy usługi, w tym jednym przypadku nabrały wody w usta - a aborcja jest w Kanadzie dostępna poza systemem opieki medycznej w prywatnych przychodniach, bez konsultacji standardowo towarzyszących zabiegom chirurgicznym. Kobieta, która udaje się do nastawionego na zarobek zakładu aborcyjnego w żaden sposób nie jest ostrzegana o grożących jej negatywnych następstwach zdrowotnych i powikłaniach, o innych opcjach (urodzenie, oddanie do adopcji etc.) nie wspominając. Dzieje się tak w kraju, które lubi stawiać swój system opieki medycznej za wzór. Tymczasem zabieg usuwania zębów mądrości jest tu traktowany z większą uwagą niż - jak się to zgrabnie określa - usuwanie ciąży.
Oczywiście Kanada nie zamierza też rezygnować z zobowiązań wynikających z porozumień paryskich, co skutkować będzie jedynie tym, że podobnie jak do tej pory „brudna”, produkcyjna część gospodarki przeniesie się za granicę - pewnie również do USA, bo do tej pory wędrowała jedynie do Azji, gdzie rozsądek nadal traktowany jest poważnie, i gdzie nikt żadnych fanaberiach słyszeć nie chce. Mądrzy Chińczycy podpisują każdy papier, który daje im korzyść, a potem i tak robią swoje. Niestety argumenty podane przez Trumpa przy wycofaniu się z układów paryskich były prawdziwe.
W Ottawie najwyraźniej wzruszają na to ramionami, bo ekologia to dzisiaj nowa ideologia. Nie ma więc co dyskutować. Zastanawiam się tylko czy rząd federalny pod kierownictwem naszego światłego premiera ostatecznie zakaże eksploatacji jakże brudnej kanadyjskiej ropy z albertańskich odkrywek.
Jesteśmy więc świadkami nie tylko postępującej iście geometrycznie biurokratyzacji rzeczywistości, ale również zdziecinnienia i zidiocenia życia publicznego. Oczywistą tego przyczyną, prócz niecnych knowań lobbystów i grup interesu jest upadek powszechnej edukacji. Świat więc mamy coraz bardziej kontrolowany i pewnie tak to już pozostanie.
Pozostaje więc gdzieś tam się „ukryć” na państwowej posadzie, lub gdzie indziej za piecem i nie narażać na obdzieranie z kolejnych warstw skóry.
Tymczasem młody Trudeau i były prezydent Obama, głęboko patrzyli sobie w Montrealu w oczy nad wytrawnym obiadem rozmawiając rzekomo o wychowywaniu przyszłych liderów, czyli, jak to nazywa niezastąpiony Stanisław Michalkiewicz metodach duraczenia młodzieży.
Biedna ta nasza planeta, komuż to nią rządzić przyjdzie?
Andrzej Kumor
Andrzej Kumor rozmawia z prezesem KPK Władysławem Lizoniem: Bądźmy wobec siebie życzliwi
czwartek, 08 czerwiec 2017 23:44 Opublikowano w WywiadyAndrzej Kumor: Panie Władysławie, jest Pan już dobrych kilka miesięcy prezesem Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Polityka w dzisiejszym świecie jest coraz bardziej spolaryzowana. Tak w Polsce, gdzie wzbudza bardzo duże emocje, podobnie w Stanach Zjednoczonych i w coraz większym stopniu w Kanadzie.
Naturalnie, również w naszym polonijnym, polskim środowisku mamy bardzo przeciwstawne poglądy. Jak w tym wszystkim odnajduje się KPK? Jak Pan to odbiera, czy to utrudnia prowadzenie działalności?
Władysław Lizoń: Niewątpliwie, prowadzenie działalności najbardziej utrudnia brak zaangażowania ludzi. To chyba jest coraz bardziej odczuwalne. Nie ma nowego napływu imigrantów pochodzenia polskiego, zaangażowanie tych, którzy tutaj już są, tych którzy byli już zaangażowani, ciągle jest, ale jak to normalnie w życiu bywa ludzie odchodzą, wykruszają się, przybywa im lat i jest problem. Problem jest taki, że jest coraz mniej tych ludzi, którzy mogą i chcą pracować.