farolwebad1

A+ A A-

W zupie jest ryż...

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

trelinskaOprócz pytania, skąd jestem albo czy jestem Rosjanką, najczęściej spotykany komentarz w Korei to zawsze "jesteś cudzoziemką, więc...". Nieważne, czy to chodzi o jedzenie ostre, spanie na podłodze czy mówienie po koreańsku, wszystkim się wydaje, że niemożliwe jest, żebym ja, cudzoziemka, była do tego przyzwyczajona. Często mają rację; nie znam koreańskiego i nie lubię jedzenia ostrego, ale częściej niżbym się sama spodziewała, wychodzi mi na to, że "w Kanadzie tak nie jest, ale Polacy...".

Na pierwszy rzut oka Korea i Polska to są drastycznie inne kraje. I być może że dla tych, którzy się urodzili i wychowali w Polsce, to są kraje, które nie mają nic wspólnego. Ale ja nie jestem wychowana w Polsce, tylko w Kanadzie.

Jako córka imigrantów, żyłam zawsze pomiędzy kulturami i często wydaje mi się, że kultury polskiej to mam tylko przebłyski, małe fragmenty, których zawsze trzeba było szukać, wynajdywać, że nie byłam nimi ciągle otoczona. Może dlatego w Korei zauważam nawet więcej wspólnego z Polską niż w Kanadzie. Często nie są to duże rzeczy, na pewno kultury te są drastycznie odmienne, ale jak się patrzy na szczegóły, to można znaleźć i podobieństwa.

korea222W Korei najpopularniejsze jedzenie to danie "kimchi".

Kimchi, którego są teraz różne odmiany, to kapusta sfermentowana i ostro przyprawiona. Normalnie to podobieństwo by się tu skończyło, Polacy też lubią kapustę, tylko że nie ostrą. Też się niczego więcej nie spodziewałam, więc zdziwiona byłam, kiedy w szkole w czasie lunchu skosztowałam nowej dla mnie odmiany kimchi i poczułam, że jadłam trochę ostrzejszy bigos. Prawie dokładnie to samo danie.

Nawet odmiany kimchi, które nie smakują w ogóle jak bigos, nadal mi przypominają polską kuchnię, pod tym ostrym przyprawieniem jednak smak sfermentowanej kapusty zostaje, smak nie za bardzo popularny w Kanadzie.

Polska i Kanada też się różnią, gdy chodzi o smak w ubiorze. W Polsce się ludzie raczej ładnie ubierają, w Kanadzie jest tendencja, żeby się ubierać bardziej swobodnie. Na pewno nie zawsze, ale można to zauważyć. Korea w tym sensie przypomina mi generalnie Europę, panowie się zazwyczaj dobrze ubierają, a panie się starają zawsze dobrze wyglądać, kiedy tylko wychodzą z domu. Panie często noszą spódnice albo sukienki i chodzą na obcasach, a panowie noszą dobrze dopasowane koszulki i spodnie. Wygląd jest widziany jako ważnym element autoprezentacji i ludzie o to dbają.

Wygląd człowieka to nie jedyne podobieństwo, też się wydaje czasami podobna architektura.

Kolega kiedyś mi powiedział, że bloki mu przypominają Polskę nie tylko dlatego, że w Ameryce Północnej mieszkamy raczej w domach, ale dlatego że są wszystkie jednakowe.

korea221

To nie do końca prawda, jest kilka różnych stylów, ale kraj tak szybko się rozwinął, że nie było czasu budować piękności, a trzeba było budować praktycznie.

Polska ma dużo więcej budynków historycznych, więc wygląda trochę bardziej różnorodnie niż Korea, ale i też ma dużą liczbę bloków wybudowanych nie dlatego, żeby były piękne, tylko praktyczne. Często szare i wyglądające tak samo, nie są wcale inne niż w Korei rządki tych samych budynków obok siebie.
Przyczyny historyczne, dlaczego Korea i Polska mają taki sam styl budynków, są zaskakująco inne; historia tych dwóch krajów przez ostatnie sto kilka lat jest bardzo podobna.

Kiedy Polska była pod zaborami w końcu 19. wieku, Japonia właśnie się przymierzała, żeby Koreę zająć, co oficjalnie się udało w 1910 r. Dopiero pod koniec drugiej wojny światowej Korea odzyskała niepodległość, ale nie do końca.

Korea Północna stała się komunistyczna, a Korea Południowa była pod kontrolą Amerykanów. Kilka lat po zniszczeniach wojny koreańskiej Park Chung Hee został dyktatorem Korei Południowej. Przez kolejne kilka lata Korea się bardzo szybko rozwijała, aż w późnych latach 80. została demokracją.

Dziś Korea jest jedną z najważniejszych i największych gospodarek w swoim regionie. Podobnie Polska w ostatnich dwudziestu paru latach została demokracją i też się szybko rozwinęła i została ważną gospodarką w Europie Wschodniej. Myślę, że tak podobna historia znaczy, że gdyby chcieli, to obywatele obu krajów mogliby się dobrze rozumieć.

I taka jest moja praca. Jestem tu nauczycielką angielskiego, studentką koreańskiego, ale też niejako nieoficjalną ambasadorką. Za każdym razem, kiedy komuś mówię, że "w Polsce też..." – Koreańczycy się uczą.

Kiedy rozmawiam z Polakami i mogę im powiedzieć "w Korei też...", to uczę Polaków.

Może nie byłam nigdy całkiem w jednej kulturze ani drugiej, kiedy mieszkałam w Kanadzie, ale wydaje mi się, że teraz w tej trzeciej, całkiem innej kulturze mam przez to przewagę. Całe życie widziałam tylko przebłyski tego, co w Polsce jest na co dzień, ale za to, nawet w kraju, który się wydaje tak bardzo obcy, przebłyski te mogę znaleźć.

Korea to nie Polska, ale podobieństwa można wszędzie znaleźć, choćby tylko ryż w zupie.

Paula Agata Trelińska

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.