Redakcja „Goniec”
W związku z artykułem z dn. 13-19 stycznia 2017 (nr 2) w „Gońcu” na pierwszej stronie pt. „Uwaga na oszustów żerujących na polonijnych emerytach”, chciałam opisać, jaka podobna sytuacja zdarzyła się nam (mąż i ja).
11 stycznia 2017 ok. 11 rano zadzwonił telefon i osoba przedstawiła się jako mojej siostry (która mieszka w Kanadzie) synowa Basia Karbowiak, mieszkająca w Polsce na dolnośląskiej wsi. Mówi: Ciociu – mówi Basia Karbowiak. Jutro o 11.30 przylatuję do Kanady i potrzebuję do jutra pożyczyć 20 tys. dolarów, po prostu założyć, bo mamy bardzo drogą rzecz do odebrania w Toronto, a załatwił to mój ojciec. Te pieniądze mam już w kopercie i oddam wam, jak się jutro spotkamy. Ja pytam: Dlaczego nie dzwonisz do mamy – teściowej? A ona mówi (głos rozpoznałam jako Basi), że dzwoniła, ale teściowa Helena kazała dzwonić do nas.
Więc pomyślałam, że nie mam takiej sumy. Ponieważ finansami zajmuje się mój mąż, więc dałam mu słuchawkę z zaakceptowaniem, że to dzwoni Basia. Dalej z nią pertraktował mąż i mówi, że to, co przedstawiła, wydało mu się realne, o tej drogiej rzeczy. Umówił się z nią, że nie ma tych 20 tysięcy, tylko 15 tysięcy odłożone na używanego forda do wożenia narzędzi do pracy. Mąż pojechał do banku, a w międzyczasie ta niby Basia dzwoniła dwa razy i popędzała, czy wróci do pół godzinie, bo sprawa jest bardzo pilna i to musi być odebrane do 12.00.
W tym czasie powinnam była natychmiast dzwonić do siostry Heleny, ale też mnie to zmyliło, bo 7 – 8 minut przed telefonem tej Basi dzwoniła do mnie siostra Helena i nic nie mówiła, że Basia przyjeżdża i będzie dzwonić do nas o pieniądze. Nie spróbowałam dzwonić na ten telefon, z którego dzwoniła ta osoba – dopiero po fakcie: 519-705-6897 i okazało się, że nie ma takiego numeru. Miałam domowy telefon Basi, ale numeru komórki nie. Myślałam, że to jej komórka. Nie sprawdziłam tego, byłam przekonana po głosie, że to ona.
Wrócił mąż, przywiózł pieniądze. Zadzwoniła znów ta niby Basia i mówi, że zaraz będzie u nas posłaniec. Znał adres – choć go nie podawaliśmy. Przyszedł młody Cygan – dzisiaj poznałabym go z daleka. Mąż dał mu 15 tysięcy dolarów bez wylegitymowania. Chociaż i tak by miał fałszywe ID. Wyszedł – był bez samochodu. Chyba na następnej ulicy ktoś na niego czekał.
Boże, dziwię się teraz, jacy my, 70-letni ludzie, naiwni strasznie. A to z powodu dobroci i chęci pomocy innym. Jak pracowałam, to rocznie wysyłałam po osiem paczek do domów dziecka, sierocińców w Polsce. Ciągle coś komuś załatwialiśmy, pomagaliśmy. Obdzwoniłam wszystkich znajomych, żeby uprzedzić, co nas spotkało. Okazało się, że co trzeci miał do czynienia z prośbą o pożyczenie, założenie pieniędzy – kuzyni, siostrzeńcy. Kuzynowi (niby) znajomej w Anglii bankomat połknął kartę i dzwonił do niej z prośbą o przysłanie 4 tysięcy do Anglii. Ona nie uwierzyła, dzwoni do tego kuzyna, a on mówi: Coś ty, ciociu, mam pracę i nie potrzebuję nic. W Polsce takie przypadki też zdarzały się naszym znajomym, ale nikt nie dał się nabrać – tylko my. Nie wchodzi tu w rachubę jakieś matactwo ze strony siostry czy jej syna i synowej w Polsce. Po prostu chęć pomocy rodzinie zgubiła nas.
Proszę redakcję, aby zrobić z tego mały artykuł ku przestrodze innym. Boże, wasz artykuł o oszustwach na emerytach ukazał się trzy dni po fakcie, jak nas okradli. Może gdybym wcześniej przeczytała, toby się nic nie stało. Mąż kupił używanego forda na karty kredytowe. Wrócił po zimie do pracy i odrabia naszą naiwność i chęć pomocy rodzinie. Dobre serce – a hieny ludzkie to wykorzystały. Będę teraz ostrożna, nawet jak to będzie prawda i ktoś będzie bardzo potrzebował pomocy.
Dzisiaj ok. 10 rano był telefon i głos męski pyta, czy to familia Baranowski, i mówi, że rząd prowincji Ontario oferuje dla nas 12.532 dol. i czy to jest nasz adres – tu podał adres. Odłożyłam słuchawkę, bo już wiem, że to jest bujda. Teraz było już paru salesmenów z ofertą sprzedaży naszego domu za bajońską sumę. Też już nie otwieram drzwi.
Pozdrawiamy serdecznie Redakcję „Gońca” i życzymy dalszych wspaniałych numerów tego tygodnika. Z poważaniem
Wanda Baranowska
PS Bardzo piękne zdjęcia i artykuł o Julce-rozrabiaku – córeczce p. Redaktora Andrzeja Kumora.
Odpowiedź redakcji: Współczujemy nieszczęścia. Trzeba gonić tych złodziei jak hieny!
***
Przebadaj się na raka... uważaj na leki na tarczycę
W związku z listem ze str. 37 w ostatnim numerze „Gońca” zdecydowałam się, aby podzielić się swoim doświadczeniem. Mianowicie miałam tzw. cyrk z hormonem tarczycy, branym od lat w tabletkach. Od jakiegoś czasu, raz zmniejszano, a raz zwiększano mi dawkę, a taka huśtawka odbijała się na moim samopoczuciu, kondycji fizycznej, wyglądzie i stylu życia: objawami charakterystycznymi dla nieprawidłowości – niedobór/nadmiar. Porozmawiałam na ten temat, w czasie konsultacji, z kardiologiem, który powiedział mi, że lek ten apteka powinna dawać mi TYLKO z renomowanej I NADE WSZYSTKO z jednej i zawsze TEJ SAMEJ FIRMY, BO... RÓŻNICA zawartości tego hormonu MOŻE WYNIEŚĆ NAWET DO 20 proc.... tj. 10 proc. mniej lub więcej (!!!) w tabletce!!!
Lekarka rodzinna, kiedy przekazałam refleksję kardiologa, wypisała mi receptę, ze specjalną adnotacją na oryginalny lek... i do tego zmieniłam aptekę, gdyż nie mogłam ufać tej w downtown, w której ignorowano me pytania. Dostałam warunkowo szansę i... okazało się, że dobrze, iż czując się wiecznie zmęczona, broniłam się przed kolejną, huśtawkową zmianą dawki.
Czytelniczka z Toronto
Odpowiedź redakcji: Niestety, coraz więcej leków na naszym rynku jest produkowanych w krajach Trzeciego Świata i stąd te problemy.
***
Pan Edward Gil nadesłał swoją dyskusję z kolegą na temat zamieszczonego u nas tekstu o krymskiej Kalifornii – red.
– Ciekawe to, choć z potężnymi brakami. To, że autor pisze, że „W listopadzie 1923 roku Bragin przygotował projekt dokumentu, który w dziesiątą rocznicę rewolucji październikowej powoływał do życia na terenach północnego Krymu oraz stepach południowej Ukrainy żydowski region autonomiczny”, można jeszcze wybaczyć pomyłką. Jednak, że nawet nie zająknął się o tym, że w latach 1942–43 Krym okupowali Niemcy i „zajmowali się” Żydami, to już nie do przebaczenia. Ani słowa, jaki to miało wpływ na liczebność Żydów, istnienie okręgów autonomicznych itp.
Dalej, artykuł poza bardzo ogólnikowym stwierdzeniem o oddaleniu odpowiedzialności za zapłatę obligacji nie przedstawia żadnych bliższych lub dalszych konkretów, dla których akurat to miałoby być podstawą decyzji Chruszczowa.
Dalej, sprawa lekarzy kremlowskich i „późnego” antysemityzmu Stalina jest powszechnie znana i badana na różne sposoby, podobnie jak kwestia jego śmierci. Czytałem na ten temat wiele i raczej dominuje pogląd, że Stalina zabili członkowie Biura Politycznego na czele z Berią, a nie rzekomi żydowscy lekarze. Mimo to artykuł ciekawy, i trochę rozjaśniający meandry narodowościowe na Krymie w latach 20. i 30.
Pozdrawiam C.
Od redakcji: xxx