farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Wszystko to mamy już przerobione

czwartek, 27 kwiecień 2017 23:26 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorszary        Nasz kochany premier Kanady lubi od czasu do czasu powiedzieć coś szczerze – tak od siebie, z głębi serca, a nie jakieś tam przygotowane przez zawodowych „pisarzy” formułki. Zresztą wydaje się, że nowomowa niedługo osiągnie poziom przewidywalności do tej pory kojarzony  jedynie z propagandową „liturgią” komunistów, których język skostniał do tego stopnia, że niewiele nowego dało się w nim powiedzieć.

        Nasz premier jest „fajny”, bo wychowany w złotych pieluchach, w naturalny sposób uważa, że mu się należy odrobinę więcej; że jest człowiekiem równiejszym. Być może tak jest, jednak rzeczywistość naszego matriksu nadal jest konstruowana na założeniu, że jesteśmy równi – przynajmniej wobec prawa. Wielka szkoda, że przesiadywanie na kolanach Nixona, Castro czy trzymanie za spódnicę Królowej nie przełożyły się u Justina Trudeau na polityczną kindersztubę – jednak wiedza i ogłada jeszcze nie przekazują się u ludzi poprzez samo fizyczne zbliżenie.

Lubię młodego Trudeau, bo chwilami jest autentyczny jak dziecko w piaskownicy; ot, zdenerwuje się, i w Izbie Gmin chwyci jakiegoś ramola za barchatki, albo też naiwnie wyrazi zdumienie, że przyjmowanie zaproszenia na wakacje od miliarderów nie przystoi szefowi rządu demokratycznego państwa. Piszę o tym, bo nasz ukochany przez różne telewizyjne infobejbs szef rządu bez żadnej żenady opowiedział właśnie, jak to jego tato – stary Pierre Trudeau – wykorzystując wpływy polityczne i znajomości, załatwił dziecku (nieżyjącemu już bratu Justina) wykasowanie zarzutów o posiadanie narkotyków. Młody Trudeau w wykorzystaniu osobistych znajomości dla obejścia prawa nie zauważył niczego niestosownego. Po prostu, „głupie” prawo jest dla zwykłych ziutków, a nie takich fajnych ludzi jak premier Trudeau i jego komanda. 

        Oczywiście wszyscy wiemy, że tak jest, ale wersja „dla prasy”, będąca podstawą systemu uwiarygodniania władzy elit, nadal głosi, że wszyscy jesteśmy  równi – przynajmniej wobec prawa. Jak więc widać na przykładzie – system „demokratyczny” tak samo korumpuje elity jak znany nam z młodości zamordyzm socjalistyczny. Prawo lorda Actona sformułowane ponad sto lat temu, że każda władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie, pozostaje prawdziwe, bez względu na szerokość geograficzną i kolor sztandarów.

        Wszystko to każe, niestety, przypuszczać, że młody premier Trudeau jest – eufemistycznie rzecz ujmując – bardzo podatny na wpływy otaczających go kierowników. Jeśli ktoś był zawsze najładniejszy, to zdolny jest wyjść ze skóry, aby go nadal chwalili  ci, których mu wdrukowano jako autorytety. 

        Obawiam się, że podobny stosunek może mieć nowy prezydent Francji wobec otoczenia pani nauczycielki, która jego edukację wzięła we własne ręce już gdy miał 15 lat, wzmacniając behawioralnie silnymi bodźcami seksualnymi do tego stopnia, że zaprowadziła go nie tylko do urzędu stanu cywilnego, ale nawet do podnóżka najwyższego urzędu publicznego w państwie. Pan Macron, podobnie jak nasz Trudeau, mówi rzeczy  tak gładko i  poprawnie, że aż trudno je przekładać na obce języki.

        Ponieważ Justin Trudeau wie, że aby być chwalonym, musi być w awangardzie postępu, wie też, że musi bardziej dbać o socjalistyczną moralność niż jakieś tam zasady wymyślone przez kostycznych Brytyjczyków. Wyraża to m.in. w popieraniu „prawa kobiet do zdrowia reprodukcyjnego”, czytaj do aborcji, a ludzi starych do „godnej śmierci” – czytaj zabijania ciężko chorych. To poparcie dla eliminowania ludzi niechcianych lub zbędnych, a drogich w utrzymaniu, jakoś tak dobrze się składa  z postulatami „kontroli populacji” zgłaszanymi przez zatroskanych o przeludnienie globalistów. Tych samych co to z poważnymi minami potrafią debatować nad katastrofalnymi dla pogłowia pingwinów skutkami metanowego pierdzenia krów hodowlanych. W tych kontekstach przystrzyganie ludzkiego stada jest rzeczą niezbędną „dla zachowania równowagi naszej planety”. Wszystkie te modne nauki wchodzą jak gwóźdź w masło w głowy ludzi, którzy nie mieli cierpliwości przedzierać się przez podręczniki chemii, fizyki czy matematyki, od których woleli kursy dramatu.

        Wolność można stracić za jednym zamachem – to zwykle rodzi opór – można ją sobie też dać odebrać kawałek po kawałku. Totalitaryzm wprowadzany systematycznie na przestrzeni kilku pokoleń jest projektem dość łatwym do wykonania. Tu, w Kanadzie, jesteśmy tego niemymi  świadkami. Oto kolejny kroczek:

        Właśnie pozbawiono dostępu do programów dofinansowania pracy wakacyjnej młodzieży organizacje non-profit o profilu pro-life. Ot, drobna rzecz, rząd federalny oferuje programy dofinansowania pracy młodych ludzi, mogą z tego korzystać właściciele małych firm i organizacji pożytku publicznego. Mogą, ale nie ci, którym nie podoba się linia polityczna naszej partii. No bo kto to widział, by wspomagać wrogów ludu?  

        Jakże ważna jest to lekcja. I pomyśleć, że my, ludzie z komunizmu, – wszystko to mamy już przerobione…

Andrzej Kumor

        Andrzej Kumor: Ksiądz Biskup posługuje teraz w Częstochowie, stolicy duchowej narodu, jak wygląda ten duch, jak by Ksiądz określił siłę tego ducha?

 

        Arcybiskup Wacław Depo: Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za to, że w ubiegłym roku, w tym i Roku Miłosierdzia, ogólnie w całym Kościele przeżywaliśmy jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski. 

        To pozwoliło nam zjednoczyć zarówno ludzi wierzących, jak i władze państwowe, władze społeczne, które wcześniej były troszeczkę w innym układzie politycznym. Wcześniej,  bardziej takie liberalne skrzydła traktowały  niezbyt precyzyjnie to, co się nazywa autonomią Kościoła i państwa. 

        Dzisiaj  jest większa otwartość na współpracę, bo przecież podmiotem są tu ci sami ludzie. Kiedy mówimy o dobru wspólnym zarówno od strony państwowej, jak i o dobru Kościoła, to mówimy również o dobru nadprzyrodzonym, kwestii zbawienia człowieka, a nie tylko o dobrobycie czy bezpieczeństwie tu, na ziemi. Dlatego to wspólne świętowanie zarówno w Poznaniu, jak i w Gnieźnie, jak i później w Częstochowie, na Jasnej Górze, ono było takim normalnym, naturalnym ukłonem wdzięczności wobec Opatrzności Bożej, za to że jesteśmy narodem jako wspólnotą ludzi, ale też, że jesteśmy narodem zjednoczonym na fundamencie wiary.

        To co trzeba zawsze widzieć, że ten fundament wiary u nas, w Polsce, od samego początku jest związany z duchowością maryjną. Nie przypadkiem naszym pierwszym hymnem jest Bogurodzica, który śpiewamy bardzo wiernie i tradycyjnie na Jasnej Górze, rozpoczynając Apel. 

        Bo to jest wracanie do początku, bo ta pierwsza ewangelizacja, czyli przyjęcie prawdziwego Boga, odrzucenie bożków pogańskich, uznanie w Chrystusie naszego Pana i Zbawiciela, ona nastąpiła przez Maryję. Dlatego czymś normalnym, naturalnym jest, że Maryja stała się przewodniczką na drogach naszej duchowości.

        Jeśli można mówić o pewnych zagrożeniach, które szły czy idą od strony choćby sekularyzacji, dominacji kultury, która troszczy się tylko o to, co tutaj zewnętrze, czyli o wymiar horyzontu ziemi, to jednak na Zachodzie teologia troszeczkę pomijała rolę Maryi, pokazując ją jako zagrożenie dla czystego, prawdziwego kultu Chrystusa jako Odkupiciela. 

        Ale to jest błąd, dlatego że nie ma prawdziwej chrystologii bez pierwszorzędnej roli Maryi jako pośredniczki u boku jedynego pośrednika, jakim jest Chrystus.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.