Zbierzmy się razem... - Z komendantem Placówki 114 SWAP Krzysztofem Tomczakiem rozmawia Andrzej Kumor
sobota, 07 czerwiec 2014 12:02 Opublikowano w Życie polonijneZ Krzysztofem Tomczakiem, Komendantem Placówki 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej, o parku Paderewskiego i przewiezieniu do Polski prochów pierwszego dowódcy Dywizjonu 303 płk. Zdzisława Krasnodębskiego rozmawia Andrzej Kumor.
– Zacznijmy od parku im. Paderewskiego i od przekazania prochów płk. Krasnodębskiego. Placówka 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej wyrosła nam tutaj, w naszym środowisku, na kustosza pamięci. Kustosza pamiątek, które zostały po weteranach, żołnierzach; poczynając od armii Hallera... Jak do tego doszło?
Komendant Krzysztof Tomczak: Po prostu robimy to, co powinniśmy robić. Polska ma wspaniałą tradycję – byliśmy potężni. Nasza Polska była potężna, od morza do morza. Chcemy przekazać tę historię, przekazać naszym młodym, młodzieży, harcerzom, dzieciom i Polonii.
– W tym jest nasza duma?
W uzupełnieniu listu p. Emanuela Czyżo z Forum 21/2014.
Jestem członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Koła nr 20 w Toronto. Wszystko co dotyczy Kombatantów, oczywiście tych prawdziwych, starej daty, nie tych współczesnych, bardzo mnie interesuje ze względu na szacunek, jakim Ich darzę, a także na moje zainteresowania historyczne. Ze szczególną uwagą śledzę losy naszych bohaterów uczestników Bitwy o Anglię oraz II Korpusu gen. Władysława Andersa. W ramach mojej przynależności do Stowarzyszenia Kombatantów w Kanadzie czytam wszystkie biuletyny Stowarzyszenia: SPK w KANADZIE. Poza tym jest mi regularnie drogą pocztową przesyłana korespondencja Koła SPK nr 20, a w kategorii kontaktów pilnych nagrywane są na mojej automatycznej sekretarce krótkie zawiadomienia, przekazywane członkom Koła przez Sekretariat telefonicznie.
NIGDY nie natrafiłam na żadną wzmiankę o przewiezieniu prochów śp. płk. Zdzisława Krasnodębskiego i Jego Małżonki Wandy do Polski.
Stąd moje całkowite, przykre zaskoczenie, kiedy przypadkowo i już po fakcie dowiedziałam się o tym tak przecież doniosłym dla całej Polonii w Kanadzie wydarzeniu.
Czyżby miał tu miejsce kolejny przykład lekceważenia sobie Polonii w Kanadzie przez jej polonijnych tzw. liderów i liderki (pożal się Boże)?
Postawione w liście p. Emanuela Czyżo pt. "Kombatancka" konspiracja, zamieszczonym w dziale Forum w ubiegłym numerze Gońca, pytania zaadresowane do komendanta Placówki 114 SWAP, p. Krzysztofa Tomczaka, uważam za bardzo ważne i wymagające niezwłocznej, wyczerpującej odpowiedzi.
Ze swojej strony pozwalam sobie uzupełnić je moimi zapytaniami:
– od kiedy i z czyjej inicjatywy p. K. Tomczak stał się przewodniczącym delegacji Kombatantów, realizującej przewiezienie prochów śp. Małżonków Krasnodębskich z Toronto do Warszawy?
– kto wszedł w skład tej Szanownej delegacji?
– kto sponsorował podróż członków delegacji?
– kim jest pani, stojąca obok p. K. Tomczaka w kościele św. Kazimierza, która miała zaszczyt wniesienia urny z prochami Płk. Zdzisława Krasnodębskiego na pożegnalną Msze św.?
Spodziewam się, że p. K. Tomczak przeczyta, a co więcej odpisze bez zwlekania i wyjaśni wszystkie szczegóły tego przykrego, nie do zaakceptowania incydentu jego autorstwa.
Nie można wykluczyć, że zaszło tu jakieś gigantyczne nieporozumienie.
Dopiero poznawszy dokładnie kulisy tego smutnego polonijnego zdarzenia, będziemy mogli ocenić, czy nasze odczucie okazanego lekceważenia nie było błędnym.
Ewa Zawistowska
Toronto, 27.05.2014
Od redakcji: Szanowna Pani, z pewnością wiele wyjaśnia wywiad z p. Krzysztofem Tomczakiem zamieszczony w bieżącym numerze.
•••
Szanowny panie Kumor,
Przesyłam Panu artykuł, który był wydrukowany w Gońcu, o ocenie i krytyce tego Pana – powzięcia decyzji naszego sławnego i ogromnie cenionego generała Wł. Andersa.
To, co ten Pan pisze, to nie tylko dotyczy samego Generała, ale przekreśla nasze ogromne straty w ludziach, nas wszystkich żołnierzy, którzy tam walczyli. I wiedzieliśmy dokładnie o wyniku Jałty.
Ciekaw jestem, jak by zareagował świat, gdybyśmy misję tego przedsięwzięcia odrzucili.
Cała Polska patriotyczna i cały świat był z nami.
Mam pytanie: jakie skutki byłyby tej odmowy?
Z szacunkiem
Stefan Podsiadło
uczestnik Bitwy o Monte Cassino
29 maja 2014
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, chylę czoło i pozwoli Pan, że przy Panu zamilknę.
•••
Wielce Szanowny Panie Redaktorze,
już prawie miesiąc temu, jak napisałem poprzedni list, i też napisałem go w piątek, spiesząc się bardzo, aby przed godziną 17 zdążyć z nim na pocztę, bo w przeciwnym wypadku to mógłbym go nadać dopiero w poniedziałek, 28 kwietnia, a zatem: jak ten czas szybko ucieka! Jak ten czas szybko ucieka i jak szybko wyrastają nam nowe wydarzenia historycznej wagi. W najbliższą niedzielę odbędą się u nas wybory do Parlamentu Europejskiego, a na sąsiedniej nam Ukrainie wybory prezydenckie. U nas walka o zdobycie mandatów, a tam padają znów zabici! Z trudem śledzę bieg wydarzeń i stąd to też z niecierpliwością wyczekuję na najnowszy numer redagowanego przez Pana tygodnika, by mieć jakieś szersze rozeznanie, jak to wszystko odbierane jest za Oceanem, bo, jak mi się wydaje, innymi już oczyma patrzy się już i tam na politykę Kremla i wydarzenia na terenie Europy Środkowej, a te optymistyczne nie są!
W niedzielę, 4 maja, był tu doroczny odpust z okazji św. Wojciecha. Sumę odpustową odprawił i homilię wygłosił ks. bp Marian Buczek, który m.in. wspomniał o tym, że zrezygnował z obowiązków ordynariusza diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie.
Wspomnę, iż ks. bp Marian Buczek pochodzi z Cieszanowa i był pierwszym spośród byłych moich uczniów, który podjął studia teologiczne. W sumie było ich sześciu, a z tych jeno dwu pozostało w kraju. Jeden jeszcze jest na Ukrainie, a zatem na terenie, na którym sytuacja polityczna z dnia na dzień pogarsza się i trudno przewidzieć, co stanie się tam nie tylko w następnym tygodniu, ale nawet jutro oraz pojutrze, gdy będą się tam odbywały wybory prezydenckie, i myślę tak sobie nieustannie o tym, że też to jeszcze takich czasów doczekałem się. Że jeszcze na moich oczach kształtuje się nowa rzeczywistość nie tylko u nas, ale i w krajach nam ościennych, a nie tak dawno jeszcze wydawało się, że panuje tu spokój. Dwa lata temu przykuwały uwagę przygotowania do Euro 2012, a później rozgrywki piłkarskie w Polsce i na Ukrainie. Przybył wówczas z Kanady były mój uczeń, który przywiózł mi redagowane przez Pana czasopismo. Tym razem przyjechał do Cieszanowa autobusem, bo każdorazowo wcześniej, ilekroć był w Polsce, to przywoził go samochodem kolega jego, a mój też uczeń, Zenek Liśkiewicz. Chorował już wówczas! Gdy w niedzielę, 4 maja, szedłem do kościoła na sumę, to zauważyłem na słupie przykościelnej bramy klepsydrę obwieszczającą jego zgon i pogrzeb. Nie widziałem realnych możliwości, by dostać się do Lubaczowa i dotrzeć tam na nowy cmentarz, gdzie został pochowany. Miał 70 lat, a wyrastał wprost na moich oczach, bo pochodził z Cieszanowa i to kolejny, jakże wymowny przykład, jak "upływa nam szybko życie".
70 lat temu, gdyśmy przebywali "na ucieczce" w Narolu, o czym wspominałem w liście poprzednim, nastąpił ukraiński atak na to środowisko, a Ukraińcy zaatakowali o świcie, gdy nasi zeszli już z posterunków wartowniczych po ulewnym deszczu. To była wielka bitwa! Napór siły Ukraińskiej Powstańczej Armii w kierunku zachodnim został powstrzymany.
Po napadzie Ukraińców na Narol opuściliśmy to środowisko i jak i inni uciekinierzy z Cieszanowa wyjechaliśmy nieco dalej, do Narola Wsi, gdzie doczekaliśmy się przejścia niemiecko-sowieckiego frontu i w następstwie tegoż to wydarzenia wróciliśmy z "ucieczki" na te cieszanowskie pogorzeliska. To było przeżycie! Tego się nie zapomina i to też wydarzenie wpisane zostało i w mój życiorys.
Rok obecny bogaty jest w różnorakie wydarzenia!
Wczoraj otrzymałem z Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Historycznego w Warszawie pismo z informacją, iż w dniach od 17 do 21 września 2014 r. obradować będzie w Szczecinie XIX Powszechny Zjazd Historyków Polskich, na który, jako honorowy członek PTH, zostałem zaproszony.
Chciałbym jeszcze raz w życiu w takim zjeździe wziąć udział, ale przeraża mnie odległość. Nadto mam już zaproszenie na inny zjazd naukowy, który odbędzie się w Krakowie w tymże samym miesiącu, ale jego termin nie został jeszcze dokładnie ustalony. Wyłaniają się więc różne problemy i różne możliwości ich realizacji, bo czasu na wszystko nie staje! W przyszły czwartek mam być w Przemyślu na posiedzeniu Zarządu Oddziału PTH i jak sądzę, pewne kwestie tyczące wyjazdu do Szczecina zostaną chyba poruszone. Będę miał też sposobność, by wejść tam do sklepu filatelistycznego i zrobić jakieś zakupy z nowości filatelistycznych, bo już mi się wyczerpały wcześniejsze nabytki. Znaczków pocztowych nie gromadzę, a gromadziłem w odległej przeszłości, ale te spaliły mi się w 1944 r. Później wszcząłem od nowa gromadzenie, ale z czasem zaprzestałem. Pamiętam, po wojnie były bardzo ładne znaczki kanadyjskie, ale to już wszystko jeno wspomnienia. Szkoda mi jednak, iż nie tylko zanika zwyczaj pisania listów, ale też naklejania znaczków na przesyłki pocztowe, bo były to niejednokrotnie prawdziwe dzieła sztuki. Polskie znaczki też do takich zaliczyć można.
Pozostaję z należnym szacunkiem i poważaniem.
Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, 23 maja 2014 r.
Odpowiedź redakcji: Bardzo dziękujemy za relację! Znaczki bywają piękne.
•••
Panie Andrzeju: o Marysi Sokołowskiej z Gorzowa Pan już wie; już zaczęła się nagonka, a może pójść śladem tego ucznia technikum z Wrocławia, który został relegowany za Baumana. Może warto by Ją zaprosić tu na wakacje np. na obóz harcerski lub inny wg pomysłów Pana czytelników.
To oczywiście kosztuje i będzie wymagało zabiegów formalnoprawnych, jak zgoda rodziców i inne.
Na początek deklaruję 50.00 dol. Co Pan na to? Alleluja i do przodu, byłoby pięknie.
Pozdrawiam Jerzy Kopczyński
Od redakcji: Zapraszamy z akcją na nasze łamy.
•••
PROSZĘ ROZSYŁAĆ TO INFO SZEROKO DO PATRIOTÓW, MEDIÓW I NA PORTALE
POZDRAWIAM
ADAM SŁOMKA
KPN NIEZŁOMNI
Stowarzyszenie Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych
www.niezlomni.net
Warszawa, al. Solidarności 149/20
tel. 601646080
INFORMACJA
W dniu dzisiejszym, tj. w sobotę, rozpoczął się przed Sądem Rejonowym Warszawa Śródmieście proces Zygmunta Miernika (wsławionego protestem "tortowym" na procesie zbrodniarza PRL tow. gen. Cz. Kiszczaka) oskarżonego o znieważenie funkcjonariusza komunistycznego podczas wczorajszego pogrzebu tow. W. Jaruzelskiego oraz o czynny opór wobec funkcjonariuszy policji, którzy po cywilnemu (jako tajniacy sic!) zatrzymali go podczas wiecu Niezłomnych przed Katedrą Polową Wojska Polskiego.
Prokuratura na wniosek MSW złożyła w trybie ekspresowym (doraźnym pracując w nocy!), całkiem jak w PRL, wniosek o skazanie zatrzymanego przez siebie (pozbawionego wolności) Zygmunta Miernika.
Wyrażamy oburzenie z powodu używania tajniaków do zakłucia antykomunistycznych protestów opozycji niepodległościowej.
Jesteśmy zdumieni pozbawieniem wolności pod tak absurdalnie sfingowanymi pretekstami kolegi Zygmunta Miernika, internowanego już dwa razy w PRL (uciekł z obozu Zabrze-Zaborze).
Wyrażamy uznanie dla Sądu, który odesłał akt oskarżenia do prokuratury jako nienadający się w ogóle do rozpoznawania!
Dziękujemy kolegom z opozycji demokratycznej z PRL za liczny udział w dzisiejszej rozprawie.
Dość bezkarności zbrodniarzy komunistycznych kierujących policją, służbami specjalnymi, prokuraturą itp. instytucjami!
za Biuro Prasowe
Niezłomnych
/-/ Ireneusz Wolański
Tel. do Z. Miernika 505770567
Od redakcji: Rozpowszechniamy!
•••
Witam serdecznie (z Iquitos)
Czas płynie tak szybko jak rzeka Amazonka, dzisiaj rozpoczyna się czerwiec i mamy już za sobą pierwszy semestr szkoły, który już nas trochę zmęczył.
Kwiecień rozpoczęliśmy w jadłodajni od dnia skupienia dla dzieci i młodzieży w naszym domu rekolekcyjnym "Kanatari", aby jak najlepiej przeżyć ten rok szkolny i formacyjny. Równocześnie rozpoczęliśmy przygotowania z okazji Dnia Matki i święta patronalnego jadłodajni. Dzień Matki w Peru obchodzi się zawsze w drugą niedzielę maja i my spędziliśmy go w gronie naszych kochanych mam. W tym roku były występy przygotowane przez nasze dzieci i kilka konkursów z udziałem naszych mam. Dla każdej zwyciężczyni był przygotowany kosz żywnościowy w prezencie, w którego współtworzeniu uczestniczyły wszystkie dzieci.
Jednak nasze najważniejsze święto obchodzimy 22 maja, w dniu patronki jadłodajni świętej Rity. W tym dniu dzieci nie poszły do szkoły i o godzinie 13.00 zjedliśmy wspólny obiad, po którym wszystkich trzeba było wykąpać i przebrać w nasze "firmowe" koszulki. Odbyła się próba śpiewu i o 16.30 wyruszyliśmy w procesji z naszą figurą świętej Rity do kościoła parafialnego.
Msza Święta rozpoczęła się planowo o godzinie 17.00 celebrowana przez naszego księdza biskupa Miguela. Dzieci z comedoru przygotowały całą oprawę liturgiczną, a na koniec ksiądz biskup poświęcił róże, które zostały rozdane po zakończeniu uroczystości. Po Mszy Świętej udaliśmy się wszyscy do salony parafialnego, aby obejrzeć spektakl muzyczny "Życie świętej Rity z Casia". Zdjęcia z obu tych wydarzeń, mam nadzieję, chociaż troszkę przybliżą wyjątkowość tego dnia. Próby do spektaklu były dla nas wszystkich czasem ciężkiej pracy, ale na koniec okazało się, że warto było podjąć się tego wysiłku, ponieważ przedstawienie wszystkim bardzo się podobało, pomimo że trwało 1,5 godz. i było trochę za długie.
Ostatnio sporo pracy mamy z dziećmi, ich zachowaniem i rodzinami wielodzietnymi, ale o tym to napiszę następnym razem. Już tak na koniec chciałabym podziękować wszystkim osobom, które wsparły inicjatywę kupna domu dla 5 dzieciaków i ich mamy. Dom został kupiony za 10000 nuevos soles i akt własności jest sporządzony na 5 dzieci na podstawie ich dokumentów tożsamości, a mama jest tylko ich prawnym przedstawicielem.
Obecnie jesteśmy na etapie załatwiania reszty formalności. W imieniu swoim i całej rodziny każdemu bardzo dziękuję za złożoną darowiznę.
Z pozdrowieniami Gabi
Polska wypłaci emerytury ocalałym z Holocaustu mieszkającym zagranicą
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak "Dobrze widzi się tylko sercem"
Ryszard Szkopowski Poszło w zaparte. Gdyby generał...
Marian Miszalski Fajnie jest, tylko że śmierdzi
Stanisław Michalkiewicz Błyskotki prezydenta Obamy
Aleksander graf Pruszyński Obserwacje weterana
Krzysztof Ligęza Majestat zbrukany
Jan Szczepankiewicz Polak, żołnierz, mąż stanu, katolik…
Izabela Embalo Nowa Szkocja potrzebuje imigrantów
wandarat W Monachium, z wizytą u syna pana starszego
Paula Agata Trelińska Przyjaciele nie są na zawsze
John Król Niezapomniana pielgrzymka
John Król Brantford zaprasza w gościnne progi Towarzystwa Wzajemnej Pomocy
John Król Miss Polonia Brantford 2014
Magdalena Szewczyk Dzień Dziecka z Federacją Polek
Maciek Czapliński Basen
Antoni Ferdynand Ossendowski Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów (Konno przez Azję Centralną) (27)
Krzysztof Jaśkielewicz Superweekend
Sobiesław Kwaśnicki Z kalkulatorem
Wojciech Błasiak Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (13)
Renata Zapalska "Droga do świętości" w szkole polskiej im. Mikołaja Kopernika w Mississaudze
Andrzej Kumor 25 lat państwa na telefon