Przegląd tygodnia piątek 4 lipca 2014
piątek, 04 lipiec 2014 11:29 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskieIlu nas, Polaków, jest w Kanadzie?
Dokładne rezultaty spisu powszechnego z rozbiciem na miasta
Toronto Jak wynika z danych zebranych podczas spisu powszechnego w 2011 roku, w Kanadzie mieszkają ludzie wywodzący się z 200 społeczności etnicznych.
Pochodzenie etniczne podawane najczęściej to "kanadyjskie" – 10 563 800 osób, angielskie – 6 509 500 osób, francuskie – 5 065 700, szkockie – 4 715 000, irlandzkie – 4 544 900, niemieckie – 3 203 300.
Poprzeczkę miliona przekroczyła też liczba osób deklarujących pochodzenie: włoskie, chińskie, indiańskie, ukraińskie, indyjskie, holenderskie i polskie.
Jako język ojczysty 18 858 980 osób zadeklarowało angielski – 57,8 proc. populacji, 7 172 560 osób – francuski, a na miejscu trzecim są zaś języki chińskie. Jako ojczysty język polski zadeklarowało 191 645 osób – więcej niż urdu, farsi, rosyjski (164 330 osób), wietnamski, koreański, tamilski ukraiński 111 540, holenderski i grecki.
Jeśli chodzi o deklarowanie języka polskiego jako pojedynczego języka ojczystego (bez wzmiankowania żadnego innego), to w Toronto było to 27 880 osób, w Mississaudze 29 065 osób, a w Brampton 4785 osób.
Jeśli zaś chodzi o języki, którymi na co dzień posługujemy się w domu, to deklarację taką złożyło w 2011 roku, gdy chodzi o język polski, 85 210 osób, z czego w Toronto 13 345, w Mississaudze 17 440 i w Brampton 2705.
Wybrane pozycje z numeru
Stanisław Michalkiewicz Bezpieka przymila się i prowokuje
Aleksander graf Pruszyński Demonstracje w Warszawie
Andrzej Kumor Nic nie zwalnia z obowiązku oporu
wandarat Wyjazd do teatru i nad morze
Aleksander Łoś Gdyby nie majcher
Izabela Embalo Dyskryminacja w nowym prawie obywatelskim?
Antoni Ferdynand Ossendowski Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów (Konno przez Azję Centralną) (31)
Krzysztof Ligęza Lojalność i sianokosy
Krzysztof Jaśkielewicz Łowca rekinów
Lektura Gońca Wojciech Błasiak Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (17)
Szanowni Państwo,
Meriam jest wolna! Po trudnych tygodniach modlitw, międzynarodowej mobilizacji w celu uwolnienia Meriam i zbierania podpisów, udało się! O uwolnieniu Meriam poinformował jej prawnik, Mohannad Moustafa.
304.965 osób z całego świata podpisało się pod petycją na CitizenGO (http://citizengo.org/pl/7426-uwolnic-meriam), spośród których aż 84.747 to osoby z Polski! Dziękujemy za tak szeroki udział w tej akcji! Warto było! Dziękujemy za zaproszenie do kampanii rodziny, przyjaciół i znajomych!
Możemy zobaczyć pierwsze zdjęcie Meriam po wyjściu z więzienia.
Tysiące środowisk na całym świecie poruszyła ta historia. Meriam przebywała w więzieniu ze swoim 22-miesięcznym synkiem i urodzoną pod koniec maja córeczką o imieniu Maya! Mężowi odmawiano możliwości odwiedzenia żony i dzieci.
Przypomnijmy, że 27-letnia Meriam Yehya Ibrahim za rzekome przejście z islamu na chrześcijaństwo została skazana na karę śmierci przez powieszenie, poprzedzone chłostą w liczbie 100 batów. Zgodnie z prawem islamu, Meriam religię odziedziczyła po ojcu (który opuścił rodzinę, gdy Meriam miała sześć lat). Została wychowana przez matkę jako chrześcijanka. Ośmieliła się poślubić chrześcijanina Daniela Wani – Sudańczyka z Południa, co islam uznaje za "cudzołóstwo". Sąd pozostawił oskarżonej możliwość uwolnienia od kary, w zamian za wyrzeczenie się wyznawanej wiary.
Kobieta odmówiła. Meriam powiedziała: "Jestem chrześcijanką i nigdy nie popełniłam apostazji". Do tego sąd odmawiał Danielowi odwiedzin żony i dzieci, ponieważ oskarżono go o nawracanie muzułmanki!
Pamiętajmy, że uwięzienie Meriam nie jest wyjątkiem. Chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata. Każdego dnia tysiące chrześcijan przeżywają dramat więzienia ze względu na wiarę, a ich bliscy ogromny lęk o los kochanych osób. Ciągle walczymy w sprawie Asii Bibi. Niebawem opublikujemy film na temat Asii oraz na temat prześladowania chrześcijan, którego nagranie było możliwe dzięki Państwa darowiznom, o które poprosiliśmy kilka miesięcy temu. Celem filmu będzie uwrażliwienie na dramatyczną sytuację chrześcijan i wywarcie większego nacisku na pakistański rząd, aby zgodził się uwolnić Asię. Zwłaszcza zachodnie rządy powinny położyć większy nacisk na walkę o wolność religijną. Mówimy dość ich ignorancji...
Będziemy dalej walczyć o wolność religijną. Będę zapraszać Państwa do udziału w kolejnych kampaniach. CitizenGO jest platformą, na której kampanie mogą kreować wszyscy, którzy są świadomi potrzeby ochrony życia, rodziny i wolności religijnej. A ja – w ramach wiadomości takich jak ta – mogę o nich informować. Tę wiadomość otrzymuje ponad 209 tys. Polaków! Dziękuję, że pracujemy wspólnie. Dziękuję, że wspólnie tworzymy CitizenGO! Jestem ogromnie zmotywowana Państwa zaangażowaniem. Dziękuję.
Nasze działanie ma sens.
Serdecznie pozdrawiam w imieniu międzynarodowego Zespołu CitizenGO.
Magdalena Korzekwa
Menedżer Kampanii CitizenGO Polska
•••
Szanowny panie redaktorze,
Pod koniec maja bieżącego roku zostały rozstrzygnięte w ontaryjskim sądzie dwie sprawy. Jedna sprawa dotyczyła Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie, druga Związku Polaków w Kanadzie. Sprawa Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie była, jak się wydaje, stosunkowo prosta i sędzia zadecydował o niej, powołując się na akt regulujący organizacje niedochodowe. W sprawie dotyczącej Związku Polaków w Kanadzie sędzia również powołał się na akt prawny regulujący życie organizacji niedochodowych w Kanadzie. Przy czym sędzia rozwinął swoje orzeczenie i przywołał w nim praktycznie całą historię Polonii w Kanadzie.
To orzeczenie jest w jakimś sensie dokumentem historycznym mówiącym o Polonii. Problem polega na tym, że te 30 stron maszynopisu orzeczenia pisanego w prawniczym języku angielskim zdaje się stwarzać dla wielu pewien problem.
Niektórzy zatrzymują się na pierwszej stronie orzeczenia, inni czytają tylko stronę ostatnią, a jeszcze inni dochodzą nawet do strony siódmej.
Przeczytałem oba wyroki od początku do końca.
Powiem szczerze, jestem zmęczony rozmowami na temat tych wyroków, ponieważ jak można z kimś rozmawiać, jeśli ta druga osoba nie zapoznała się z wyrokiem?
Czy pan mógłby?
Obawiam się, że po paru słowach dyplomatycznie zakończyłby pan dyskusję. Ale pan jest właścicielem szanowanego płatnego tygodnika. Myślę, że powinien pan przetłumaczyć wyrok u zaprzysiężonego tłumacza, na przykład u pana Syrokomli, i opublikować te tłumaczenia. A jeśli nie oba wyroki, to przynajmniej wyrok w sprawie Związku Polaków w Kanadzie. Sugeruję publikację w odcinkach. Przy czym wersja angielska winna być publikowana obok wersji polskiej.
Rozumiem, że przetłumaczenie łączyłoby się z kosztami, dlatego sugeruję, że "Goniec", w którym byłyby zamieszczone tłumaczenia wyroków, winien kosztować trzy dolary.
Przyznam się, że jestem trochę przybity tym, że jak słyszę, wielu członków innych organizacji polonijnych ma niechęć do zapoznania się z orzeczeniami i jak mi wolno domniemywać, właśnie ze względu na prawniczy język angielski.
Chodzi o to, że sprawy poruszane w wyrokach są niejako standardowe i co jakiś czas powracają w różnych organizacjach polonijnych. Zamieszczając tłumaczenie (tłumaczenia) wyroków, wiele osób nie mogłoby mówić: nie wiedziałem. Jeśli już doszło do spraw sądowych i koszty zostały poniesione, to niech te koszty adwokatów i koszty sądowe służą edukacji całej Polonii.
J.N.
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, przeczytałem pobieżnie obydwa wyroki. Moim zdaniem, ich tłumaczenie mija się z celem, ważniejsze byłoby omówienie. Ku mojemu rozczarowaniu wyroki te nie kończą "przedmiotowych spraw", pojawiają się rozbieżności w ich interpretowaniu i wcielaniu w życie. Osoby zainteresowane z pewnością znajdą sposoby, aby dokładnie zapoznać się z treścią tych rozstrzygnięć, publikacja w odcinkach długich drętwych sądowych tekstów mija się z celem. Powiem Panu na koniec, że też jestem przybity, ale może z trochę odmiennego powodu. Źle się działo i źle się dzieje – Andrzej Kumor.