farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Listy z numeru 42/2016

piątek, 14 październik 2016 15:07 Opublikowano w Poczta Gońca

Gdańsk, 8.10.2016 r.

        Czy rezygnacja z pechowego nieudacznika Donalda Tuska we władzach Unii Europejskiej uchroni ją przed upadkiem?

        Kilkakrotne debaty w Parlamencie Europejskim na temat Polski były nie tylko stratą czasu, ale zwyczajnym skandalem, do którego zapewne w dużym stopniu przyczynił się przewodniczący Rady Europejskiej – Donald Tusk. Nie oceniałbym tych debat tak krytycznie, gdyby ten parlament nie zignorował innych ważnych spraw, które leżą w jego kompetencjach i obowiązkach:

        1. Tolerowanie niewykonania zaleceń Komisji Europejskiej dotyczących deficytu budżetowego (dwa razy większego niż ma Polska) przez rząd Hiszpanii.

        2. Brak klarownego stanowiska w sprawie – chyba najważniejszej – dużego napływu do Europy uchodźców, przeważnie muzułmanów, którzy nie chcą się integrować ze społecznością europejską.

        3. Rozbudowa i duża aktywność (nieuzasadniona) biurokracji UE, która przestraszyła społeczność Wielkiej Brytanii do tego stopnia, że nawet usilne zabiegi i prośby premiera Camerona nie zadziałały i w referendum większość wypowiedziała się za wystąpieniem z Unii Europejskiej.

        4. Lekceważenie prześladowań opozycji w Turcji.

        Donalda Tuska obciążają inne zaniedbania związane z jego działalnością w Polsce, gdy był premierem rządu RP: Głośna jest sprawa zaniedbań Donalda Tuska i jego ministrów przed i po katastrofie smoleńskiej, w której zginął urzędujący prezydent RP z żoną i 94 ważne osoby. Błędy i zaniedbania doprowadziły do tego, że do dzisiaj (od 2010 roku) Polska nie może odzyskać wraku samolotu i innych istotnych przedmiotów niezbędnych do prawidłowego badania przyczyn katastrofy.

        Do zabawnych spraw należy zaliczyć śledztwo prokuratury rosyjskiej, uwzględniając pospieszne opublikowanie końcowego raportu Komisji MAK pod przewodnictwem Tatiany Anodiny oraz ogłoszenie opracowania polskich ekspertów, których nadzorował minister Miller, domagający się uwzględnienia maksymalnej ilości bzdurnych i nieprawdziwych wniosków komisji rosyjskiej. Ewidentne są powiązania D. Tuska i jego syna z aferą Amber Gold, którą rozpatruje Komisja Śledcza powołana przez Sejm RP.

        W tej sytuacji trudno liczyć na poparcie przez rząd RP Donalda Tuska w czasie wyborów w 2017 roku na przewodniczącego Komitetu UE.
Z poważaniem i pozdrowieniami W. Łęcki
        
        PS Nie dają mi spokoju dwa fakty: po pierwsze, dlaczego Rosjanie tak pośpiesznie uprzątnęli teren, nawożąc dużo piasku i budując nikomu niepotrzebną drogę, po drugie, co stało się z nawigatorami, którzy w perfidny sposób wprowadzali w błąd załogę samolotu z prezydentem, która miała wiadomość, iż kilkadziesiąt minut przed ich przylotem wylądował szczęśliwie słabszy samolot z dziennikarzami.

        PSS Do osobliwych skandali należy zaliczyć dużą liczbę zamienionych ciał i zgodzenie się polskiego rządu na zakaz otwierania trumien w Polsce. W tej sytuacji wyznaczenie przez Donalda Tuska Ewy Kopacz – ówczesnej minister zdrowia – na premiera daje dużo do myślenia.

        Od redakcji: Zgadza się, to był skandal.

***

        Drodzy Rodacy w Kanadzie

        Jako osoba, która przez wiele lat była częścią społeczności polonijnej w kilku różnych krajach świata (patrz: http://www.marekciesielczyk.com/%C5%BCyciorys/ ), b. dyrektor Centrum Polonii w Brniu w Małopolsce (patrz:  http://www.marekciesielczyk.com/centrum-polonii/ ) oraz politolog, który od wielu lat prowadzi w IPN badania akt SB, które dotyczą Polonii (patrz: http://www.marekciesielczyk.com/tajni-wsp%C3%B3%C5%82pracownicy-sb/ ) i prelegent, przyjęty niedawno przez Polonię w Toronto bardzo sympatycznie (patrz: http://www.goniec.net/goniec/inne-dzialy/wywiady/czas-ujawni%C4%87-agentow-w-polonii-andrzej-kumor-rozmawia-z-dr-markiem-ciesielczykiem.html), a także wiceprzewodniczący stowarzyszenia OBURZENI, które wielokrotnie występowało w obronie interesów Polonii, w tym jej prawa do zabierania głosu w sprawach Polski (patrz: www.oburzeni.pl), uważam, iż ja także mam prawo do wyrażenia swego zdania na temat tego, co się dzieje w życiu Polonii.

        Moim zdaniem, niedawne wycofanie się p. profesora Adama Skorka z Kongresu Polonii Kanadyjskiej, a zwłaszcza faktyczne przyczyny tej decyzji, to wielka strata nie tylko dla samego Kongresu Polonii Kanadyjskiej, ale całej Polonii w Kanadzie.

        Jeśli w KPK działają ludzie, którzy cieszą się szacunkiem nie tylko w środowisku polonijnym, ale także wśród Kanadyjczyków, którzy swymi kompetencjami i ciężką pracą zawodową zdobyli mocną pozycję w świecie naukowym Kanady, organizacja polonijna powinna w sposób szczególny zabiegać o ścisłą współpracę  z nimi, a nie w sposób wyjątkowo nieodpowiedzialny zrażać ich do siebie.         Taką właśnie osobą, która – moim zdaniem – dużo dobrego wnosiła do Kongresu Polonii Kanadyjskiej (także dzięki swej zawodowej pozycji) – jest pan profesor Adam Skorek.

        Pozwolę sobie przy tej okazji zwrócić Państwa uwagę na fakt, iż już wkrótce będą dostępne w IPN  dla badaczy dotychczas utajnione dokumenty SB, co zapewne m.in. przyczyni się do ujawnienia okoliczności współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa ludzi, którzy do tej pory mogli liczyć na bezkarność. Jeśli na podstawie dokumentów z IPN możliwe się stanie udowodnienie, iż jakaś osoba, zamieszkała np. w Kanadzie, współpracowała z SB, będzie można nie tylko postawić ją  przed sądem kanadyjskim, ale także skazać czy deportować.

        Dotychczas ujawnione przeze mnie przypadki współpracy z komunistyczną SB (patrz:  https://www.youtube.com/watch?v=XjpRPLB77Rs) polonijnych działaczy (w tym także Kongresu Polonii Amerykańskiej) pokazują, iż mogą one bardzo negatywnie wpłynąć na wizerunek polonijnej organizacji.

        Dlatego też Polonia – także kanadyjska – a zwłaszcza tak szacowna organizacja polonijna, jak Kongres Polonii Kanadyjskiej, powinna tym bardziej szanować osoby cieszące się powszechnym uznaniem ze względu na swą inteligencję, uczciwość i odwagę.

        Mam nadzieję, iż pan profesor Adam Skorek zmieni ostatecznie swą decyzję i będzie w dalszym ciągu aktywnym działaczem Kongresu Polonii Kanadyjskiej.

        Z poważaniem
dr Marek Ciesielczyk
9 października 2016

PS Do zobaczenia wkrótce na spotkaniach z Polonią kanadyjską w Montrealu i Ottawie, na których przedstawię dotychczasowe wyniki mojej pracy badawczej w IPN, dotyczące Polonii.

        Od redakcji: Do zobaczenia.

***

        Szanowny Panie Redaktorze,

        Wiem, że pan Michalkiewicz nie lubi PiS-u i Amerykanów, ale żeby aż tak?? Jego ostatni artykuł z dnia 7 października 2016 jest niesamowicie stronniczy – niesamowicie profrancuski  i niesamowicie antyamerykański.

        Bądź Pan łaskaw przesłać panu Michalkiewiczowi poniższy link:
http://naszeblogi.pl/63923-awantura-o-caracala.

Z poważaniem,
Jacek Hejnar

        Od redakcji:                 

        Odpowiedź p. Michalkiewicza:

        Szanowny Panie Andrzeju! Ale o który artykuł chodzi? Z Gońca? On w ogóle jest na inny temat, podobnie jak artykuł z 7 października ze strony „Na straży wagin i macic?”. W ogóle tam o Ameryce nic nie ma! On chyba pomylił mnie z kimś innym.

        Pozdrawiam. Stanisław Michalkiewicz

Pękło serce Ameryki

czwartek, 13 październik 2016 23:11 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorszary        Amerykę stworzył Henry Ford – spiął ją produkcyjną klamrą – robotnik fabryczny zaczął zarabiać tyle, by być konsumentem produkowanych przez siebie towarów – dom, samochód, urlop, opieka medyczna, a wreszcie świadczenia socjalne, w ciągu dwóch pokoleń wytworzyły Amerykanina – odziany w kraciaste spodnie obiekt zazdrości świata, nuworysza z coca-colą i cygarem, który za sprawą drugiej wojny światowej stał się rasą panującą na kuli ziemskiej.

        Wydawało się, że ta błyskawiczna kariera będzie trwać wiecznie i tylko kosmos może ją ograniczać. Jednocześnie nowa sytuacja wyprodukowała wypasioną nową elitę kontynentu, pewną siebie, zdolną skutecznie interweniować w odległych zakątkach globu – Ameryka stała się supermocarstwem, a po rozmontowaniu Związku Sowieckiego jedynym supermocarstwem – nowym Rzymem.

        Co więc się popsuło? Co dzisiaj zgrzyta? Dlaczego obecne wybory prezydenckie wielu spędzają sen z oczu? Dlaczego elity biją na alarm, ostrzegają przed populizmem, boją się zwykłych ludzi, z którymi czują coraz mniejszy związek?

        Od początku lat 70. między innymi po to, by móc wygrać z ówczesnym Związkiem Sowieckim, Ameryka prowadziła politykę angażowania Chin. Koncepcja była prosta: skoro świat staje się coraz mniejszy, a kontenery coraz tańsze, nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy nauczyli Chińczyków produkować to, czego u siebie nie chcemy robić – te wszystkie brudne, pracochłonne i nieprzynoszące tak wielkich zysków rzeczy...

        Mówiło się wówczas, że do Chin przeniesiemy brudną robotę, miejsca pracy dla blue collar workers, my tu, w pępku imperium, spijać będziemy śmietankę – czyli knowledge based economy – my mamy technologię, my mamy know-how, a oni dostarczą w Chinach wysiłek prostych roboli.

        Wszystko to wyglądało bardzo atrakcyjnie – przepływ kapitału inwestycyjnego do Chin i ulokowanie tam produkcji pozwoliły na jej znaczne potanienie, czyli zwiększenie zysków. Rosły zarobki korporacji – promienieli  udziałowcy i menedżerowie pobierający sowite premie. Tracącym dobre prace niebieskim kołnierzykom, do niedawna krezusom,  radzono przekwalifikować się, iść na kursy, poszukać czegoś lepszego…

        Większy problem powstał, gdy chińska rzeka zaczęła zalewać nie tylko „brudne” sektory, ale właśnie te zaawansowane technologicznie – no bo czemu nie? Skoro Chińczycy byli w stanie bezkonkurencyjnie tanio wyprodukować tonę stali, to również poradzili sobie z toną mikroprocesorów. Do Azji popłynął kolejny sektor przemysłu i uciekły kolejne miejsca pracy – kapitał jest przecież jak woda... Na fakt, że konkurencja z Chin jest nieuczciwa, że kurs waluty ustanowiony przez państwo, że obowiązują tam niskie standardy BHP, ochrony środowiska, na to wszystko amerykańska elita machała ręką. Mówiono, że to się wyrówna, gdy nowa chińska klasa przemysłowa wzbogaci się, nabierze pewności siebie, pojawią się roszczenia i zarobki wzrosną do wysokości tych w USA. Nikt nie przypuszczał, że kiedy do tego dojdzie, w USA nikt już w tych dziedzinach nie będzie pracował…

        Gdy raz otwarto śluzy dla amerykańskiego kapitału, który przy pomocy tanich chińskich robotników zwiększał własną rentowność, nie było można ich już zamknąć.        

         Tymczasem Chińczycy uczyli się wszystkiego, czego mogli; nie tylko nowych technologii, które amerykańskie korporacje same niosły im na tacy, ale i organizacji produkcji, logistyki i zarządzania – wszystko to przecież pozwalało zwiększać zarobki zachodnich korporacji, wygrywać na amerykańskim rynku w konkurencji z innymi.

        Amerykańskie elity zaczęły opływać w nieznane dotąd dostatki,  rozdźwięk między zwykłym Amerykaninem, któremu Henry Ford kiedyś „dał moc”, a nowymi kierownikami globalizacji świata stał się porażający, klasie średniej wyszarpnięto dywanik dobrobytu spod nóg. Zawisła w powietrzu, finansowana przy pomocy coraz bardziej bajońskich długów zaciąganych pod jej przyszłe podatki u chińskich towarzyszy za sprawą drukowanych z powietrza obligacji.

        Chyba nie ma w tym nic dziwnego, że ta klasa czuje się dzisiaj zrobiona w bambuko i zaczyna szukać winnych. Gołym okiem widać, że Ameryce serce pękło, rozbite chciwym wyścigiem po złote chińskie runo.

        Elita nie chce o tym mówić, polityczną poprawnością zamyka ludziom usta, podrzuca zastępcze tematy, straszy wojną. Ale tak na dobrą sprawę nie ma pomysłu, co robić. Przeputała w pokerowej licytacji całkiem sensownie funkcjonujące imperium, dzisiaj spychane ze zdobytych rubieży i coraz bardziej wojowniczo pohukujące. Przebudzone bowiem zostało zbyt późno i nie wie, w co ręce włożyć. Darmowa jazda dobiega końca

        Zwykli ludzie też szukają rozwiązania, łudzą się, że je znajdą w ramach istniejącego systemu politycznego; że są w stanie przełamać dyktat skorumpowanej elity dzięki kandydatowi spoza układu. Niezależnie od tego, czy tym kandydatem jest Donald Trump, czy nie, większość zwykłych Amerykanów chce wierzyć, że gdy go wybiorą, wrócą stare dobre czasy. Bo co innego pozostaje?

Andrzej Kumor

Numer 42 (14-20 października 2016)

czwartek, 13 październik 2016 22:25 Opublikowano w Okładki

Czytaj pierwszy!

Goniec na tablet w formacie pdf

przesyłany przez e-mail w każdy piątek rano

tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST 
razem $56.50

Płatność przez paypal, 
Visa, MasterCard lub czek

Kontakt  r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t  

(bez przerw między literami)

lub telefon: 905-629-9738

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.