Zbliża się koniec kanikuły, więc jeśli jesteśmy w sytuacji posiadania juniora (-rki) w wieku prawie dojrzałym, nie jest wykluczone, że zaczyna się czas wykręcenia nam ręki z prośbą o takie czy inne "sponsorowanie" zakupu pojazdu mechanicznego.
Nawet gdy nas na to stać, nie powinniśmy w takiej sytuacji szybko kapitulować i kupować naszemu skarbowi najnowszego modelu bmw, lecz raczej przyzwyczajać do myśli, że jeśli darowane, to skromnie. Jak ten i ów będzie sobie na swoim zarabiał, kupi, co mu się tam zamani, a teraz...
No właśnie, co wybrać dla młodego człowieka, który rzuca się w wir życia akademickiego niczym szczupak zerwany z żyłki, co mu podstawić, kiedy będzie musiał dojeżdżać do college'u?
Jaki model utrzyma wartość, nie narazi nas na bankructwo i da młodemu człowiekowi praktyczne cztery kółka?
Mój pomysł jest nieco szatański, radziłbym mianowicie pochodzić po różnych podejrzanych placach dealerskich i kupić coś z duszą, coś co podkreśli styl życia nastoletniej osoby, coś nietuzinkowego.
Jest takich propozycji kilka – np. stary popolicyjny chevrolet caprice, albo – podrdzewiały w dobrym stanie technicznym cadillac po jakiejś staruszce, z miłością odsyłanej przez dzieci do domu starców. Auta takie, choć drogie od strony benzynowej, to zwiększają szanse, zwłaszcza młodzieży męskiej, u osób ceniących w życiu coś więcej niż pieniądze.
Tego rodzaju junk podkreśla nastawienie do życia, a co w okresie wchodzenia w życie ma symbolizować pogardę dla wartości materialnych i oddanie wyższej sprawie (w rodzaju obrony zwierząt futerkowych, WikiLeaks czy Partii Piratów).
Samochód taki można też znaleźć podczas wakacyjnego kursowania do domu letniego, ewentualnie na ryby czy co kto tam ma na północy. Pojedźmy sobie bocznymi drogami, z dala od autostrady 400 czy 11, a wnet napatoczymy się na auta wystawiane przez chłopów nieopodal gościńca, przeważnie całkiem dobre. Samochód taki może mieć pozytywną stronę – to znaczy nie był eksploatowany w mieście w warunkach korkowego stop-and-go, tylko hulał sobie wolny po highwayach... Mimo lat, może być więc mniej zużyty.
No, ale to jest pomysł dla "odważnych"; dla tych, co po prostu chcą mieć problem z głowy, polecam zestawienie Marka Toljagica z niedawnego wydania wheels.ca.
On zaś poleca myśleć o kupnie samochodu, tak jak o zakupie dobrego plecaka – mają się w nim zmieścić laptop, książki i trzech kolegów (koleżanek).
Poniżej przedstawiamy pięć typów samochodów, które wozić będą studenckie pupy na kampus niedrogo i niezawodnie; wszystkie to auta czterocylindrowe i czterodrzwiowe.
1. Toyota corolla 2003-2008
Od kiedy corolla zadebiutowała w 1966 roku, sprzedało się 35 mln egzemplarzy wozów tej marki. Dziewiąta generacja modelu przeprojektowana w roku 2003 ma o 14 cm zwiększoną odległość między osiami, co owocuje obszerniejszą kabiną pasażerską, do tego dochodzą białe tarcze instrumentów i plastyki deski rozdzielczej niesprawiające złego wrażenia – a może nawet porównywalne do wyposażenia lexusa. Niestety, kolumna kierownicy nie jest regulowana teleskopowo.
Pod maską czterocylindrowy motor 1,8 litra z dwoma wałkami rozrządu, o mocy 130 KM, silnik ma zmienne ustawianie zaworów wdechu. Mimo że do ferrari jest temu wózkowi daleko, to jednak silnik ma opinię aparatury nie do zdarcia.
Opinia użytkowników o samochodzie jest wyśmienita, a najgorsze zażalenia to szybsze zużywanie się łożysk kół. Na dodatek auto montowane jest w Ontario, co nam przysparza miejsc pracy w prowincji.
2. Ford focus 2008-2011
Ford przeprojektował focusa w 2008 na bazie produkowanych przez siebie modeli europejskich. Karoseria bardziej opływowa poprawia zużycie paliwa i zwiększa komfort jazdy – auto jest cichsze; poprawiono hamulce i zawieszenie. Z pewnością młodego posiadacza ucieszy obecność Microsoft Sync – urządzenia zapewniającego głosową kontrolę funkcji telefonu komórkowego i odtwarzacza MP3.
Czterocylindrowy dwulitrowy silnik z podwójnym wałkiem daje 140 KM mocy, do czego można wybrać pięciobiegową skrzynkę ręczną lub czterobiegowy automatik.
Wszystko to powoli ssie paliwo, co ma niebagatelne znaczenie dla studenckiej kieszeni.
Budowane w Ameryce focusy ponoć mają problem z zawieszeniem, przez co szybciej zużywają się opony – zwłaszcza tylne – w niektórych wypadkach wystarczają jedynie na 40 do 50 tysięcy kilometrów.
Inne wady to problemy z automatyczną skrzynią biegów, mocowaniem silnika skutkujące wibracjami podczas jazdy. Mnożą się skargi na pękanie zawiasów, krótkie życie łożysk kół i różne trzęsiawki.
3. Nissan versa 2007-2010
Budowany w Meksyku, obszerny – nawet dla piątki barczystych mężczyzn – jako jedną z wyższych opcji można było w nim zamówić bezstopniową automatyczną skrzynię biegów; standardowe są boczne poduszki, ale ABC było opcją wyższą.
1,8-litrowy silnik, również DOHC, daje 122 koni mocy i ma niewielkie rozmiary, przez co konieczne są – miniświece. Czasem awaryjność pompy paliwowej sprawia kłopoty przy uruchamianiu. Inne problemy to częstsza konieczność ustawiania zbieżności kół; częstsze serwisowanie hamulców i skłonność do gubienia kołpaków.
4. Kia spectra 2005-2009
Kia pożyczyła sobie platformę napędową hyundaia elantra. W porównaniu z poprzedniczką, spectra z 2005 roku jest szersza o 2 cm, co poprawia stabilność jazdy, i wydłużona między osiami o 5 cm. Podniesiono też nieco sufit. Szary plastik deski rozdzielczej sprawia przyjemne wrażenie. Silnik – ten sam co w elantrze – 2-litrowy z podwójnym wałkiem o mocy 138 KM z pięciobiegową przekładnią w wersji podstawowej. Auto składane było w Korei Południowej.
Skargi na wady mechaniczne praktycznie nie mają miejsca – nieliczne to poślizg paska rozrządu, włączanie się bez powodu kontrolki check engine (zazwyczaj ze względu na poluzowanie połączenia przewodów czujnika z sensorem O2). Niektórzy skarżą się też na niską jakość malowania.
5. Suzuki Sx4 2007-2010
To już auto z nieco innej półki, zgrabne, z możliwością napędu na 4 koła (AWD), łatwo przełączane dla oszczędności paliwa na napęd na koła poprzednie. Dwulitrowy silnik daje 143 konie, co przy pięciobiegowej skrzyni umożliwia całkiem dynamiczną jazdę.
Składany w Japonii suzuki sx4 cieszy się doskonałą opinią. W niektórych samochodach bez powodu zapala się lampka check engine lub kontrolka poduszek powietrznych, w innych dają o sobie znać wibracje – poza tym samochód jest bez skazy...
Jeśli te typy nie przekonały jeszcze Państwa do podjęcia decyzji, na koniec kilka argumentów za niekupowaniem samochodu.
Po pierwsze, oszczędność, po drugie, w dobie smartfonów, ipadów, komunikacja publiczna nie musi oznaczać straty czasu – można nie tylko słuchać muzyki, ale też odpisać na maila czy przygotować się do wykładu. Korzystanie z komunikacji publicznej zmniejsza też spontaniczność (co w tym wieku ma dobre strony), bo trudniej jest naszym miejscowym pekaesem skoczyć gdzieś na godzinkę, ale za to pozwala z czystym sumieniem korzystać z uroków życia produkowanych obficie przez browary krajowe i zagraniczne.
Być może więc, z pierwszym własnym samochodem dla juniora jest tak jak z wchodzeniem w życie seksualne; im później, tym bardziej posmakuje.
Do czego Państwa przekonuje
Wasz Sobiesław