29 czerwca, ostatniego dnia swojego procesu, Mary Wagner powiedziała sędziemu Rickowi Libmanowi, że Kanada, uznając dzieci w łonach matek za nie-ludzi i chroniąc ich zabójców, wcale nie jest lepsza od nazistowskich Niemiec. Hitler legalizował wszystko, co tylko chciał, a Żydów uznawał za podludzi – czyli traktował ich tak, jak Kanada traktuje dzieci nienarodzone. Mary przypomniała, że w Auschitz zostało zamordowanych 6 milionów Żydów. Gdy prawo jest złe, mamy obowiązek słuchać swojego sumienia, dodała Mary przywołując słowa Tomasza z Akwinu i uzasadniając, że czuła się zobligowana do pójścia do kliniki aborcyjnej i podjęcia próby obrony poczętych dzieci i ich matek, które nie wiedzą, co robią i czekają na kogoś, kto zaoferuje im wsparcie i da nadzieję. Przypomniała sądowi, że wszyscy jesteśmy owocami bożej miłości i to Bóg chciał powołać nas do życia. „Nie mam prawa odbierać życia, ale jestem odpowiedzialna za to, by je chronić”, stwierdziła Mary.
Prokurator podkreślał, że Wagner była całkowicie świadoma tego, że łamie nakaz sądowy, a do tego przeszkadza klinikom aborcyjnym w prowadzeniu działalności. Mary odparła, że zarzuty wydają się słuszne, ale tylko jeśli uznamy, że biznes aborcyjny ma rację bytu. Tymczasem jest to działalność polegająca na zabijaniu najbardziej bezbronnych ludzi.
Sędzia powiedział, że nikt nie ma zastrzeżeń do poglądów Mary, ale chodzi o sposób ich wyrażania. Nawet jeśli ktoś nie zgadza się z nakazem sądu, to jednak nie ma prawa go łamać. Sędzia Libman przypomniał, ze podczas jedengo z wcześniejszych procesów Mary powoływała się na argument obrony koniecznej, który uzasadnia działania podejmowane w wyjątkowych sytuacjach zagrożenia. Zapytał prokuratora, czy w tym wypadku istniały okoliczności ku temu. Prokurator odparł, że element obrony koniecznej jest bardzo subiektywny i nie można go uznać.
Mary Wagner nie ma prawnika, reprezentuje samą siebie. Jest oskarżona o złamanie nakazu sądowego i o szkodzenie działalności Bloor West Village Women’s Clinic. Nie przyznaje się do winy. Podczas wcześniejszych procesów Mary zachowywała milczenie na znak solidarności z ofiarami aborcji. Tym razem zmieniła linię obrony i przemawia w imieniu tych, którzy nie mają prawa głosu.
Na początku procesu prokurator wystąpił o objęcie postępowania zakazem publikacji. 9 czerwca sędzia Libman orzekł, że nie będzie można ujawniać imion i nazwisk świadków. Prokurator wystąpił z wnioskiem o odroczenie procesu, by móc odwołać się od decyzji sędziego. Fakt przedłużenia postepowania z winy prokuratury wykorzystał Phil Horgan, prawnik portalu LifeSiteNews, który zasugerował, że sąd powinien zwolnić Mary z więzienia. Wagner przebywała w więzieniu pół roku, jako że odrzuciła warunki wyjścia za kaucją. Po opóźnieniu wywołanym przez prokuraturę została zwolniona pod jednym jedynym warunkiem – że stawi się na kolejnej rozprawie.
12 czerwca sędzia ontaryjskiego sądu najwyższego utrzymał decyzję sędziego Libmana o częściowym zakazie publikacji. 13 czerwca odbyły się przesłuchania. Zeznawali pracownicy kliniki aborcyjnej. W zeszłym tygodniu obie strony procesu wygłaszały mowy końcowe.
Ostatnie posiedzenie sądu w sprawie Mary Wagner odbędzie się 15 sierpnia.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!