NOWY BUDŻET ONTARIO: DARMOWE LEKI DLA DZIECI I MŁODYCH!
Toronto Ontaryjski minister finansów Charles Sousa przedłożył w czwartek pierwszy od lat zrównoważony budżet prowincji, zawierający dodatkowo miliardy dolarów nowych środków na służbę zdrowia. Budżet w założeniu ma dla każdego przynieść coś dobrego, bo latem przyszłego roku w prowincji odbędą się wybory, a sytuacja rządzącej dzisiaj Partii Liberalnej jest nieciekawa.
Przewidująca rozdysponowanie 141 miliardów dolarów ustawa finansowa przede wszystkim poprawia dostęp do opieki medycznej tak ludzi młodych, jak i emerytów. Osią nowego planu wydatków jest 465-milionowy program pharmacare dla dzieci i młodzieży, który zapewni darmowe lekarstwa na receptę do leczenia najgorszych i chronicznych schorzeń u osób poniżej 25. roku życia. Ponad 4400 różnych leków będzie darmowe, nie jest przewidywany żaden wkład własny.
Program nie zależy od dochodów rodziny. Plan wchodzi w życie 1 stycznia. Skorzysta na nim najbardziej młodzież dzisiaj nieobjęta w ramach prywatnych programów ubezpieczeniowych lub programem Ontario Drug Benefit dla osób na zapomodze socjalnej. Rząd prowincji nie był w stanie podać, ile konkretnie osób zostanie objętych nowym programem. Wiadomo jedynie, że w ciągu najbliższych trzech lat nakłady na służbę zdrowia Ontario wzrosną o 11,5 mld dol. Nowe środki mają pomóc zmniejszyć zatłoczenie w szpitalach, pomóc pacjentom szpitali psychiatrycznych oraz dofinansować program opieki domowej.
Budżet zakłada również nowe środki na tworzenie miejsc w przedszkolach, budowę nowych szkół, środki dla emerytów, wcześniej już obiecywane środki na zmniejszenie wysokości rachunków za prąd czy chłodzenie rynku nieruchomości.
Minister Sousa podkreślił, że budżet jest „postępowy”.
Zdaniem lidera opozycji Patricka Browna, budżet nie jest zbilansowany – jak chwali się rząd – ponieważ obejmuje wpływy z jednorazowej sprzedaży udziałów w monopolu energetycznym.
Andrea Horwath, przewodnicząca prowincyjnej NDP, uznała, że program pharmacare wydaje się być dołączony w ostatniej chwili, po tym jak jej partia postulowała wprowadzenie powszechnego programu darmowych leków.
Mimo braku deficytu w budżecie zadłużenie prowincji nie przestaje rosnąć, w tym roku ma osiągnąć wielkość 312 mld dol., a w przyszłym roku finansowym 336 mld dol. Obsługa długu jest czwartą pod względem wysokości pozycją wydatków i wynosi 11,6 mld dol. rocznie. Oprocentowanie tego zadłużenia – według prognoz – szybko może się zwiększyć, jako że dzisiaj pozostaje na historycznie najniższych poziomach.
Rząd obiecuje wiele emerytom – public transit tax credit dla osób powyżej 65. roku życia da 15-procentowe refundowania kosztów komunikacji publicznej – przeciętnie w wysokości 130 dol. rocznie. Prowincja zarezerwowała również 100 mln dol. w okresie 3 lat na pomoc dla osób z demencją i ich rodzin, jak również poprawę szkolenia pielęgniarek i personelu medycznego w tym zakresie. 8 milionów dostaną także ośrodki dla osób starszych, które świadczą takie usługi, jak „obiady na kółkach” czy ćwiczenia gimnastyczne.
Liberałowie zwiększają jednocześnie opodatkowanie wyrobów tytoniowych i przyznają władzom municypalnym możliwość opodatkowywania miejsc hotelowych. Opodatkowanie wyrobów tytoniowych wzrośnie w ciągu trzech lat o 10 dol. za karton. Pierwsza podwyżka weszła w życie tuż po północy w czwartek.
Kiedy kretynizm zapewnia popularność
Toronto W środę rano torontońska straż pożarna prowadziła niecodzienną akcję ratunkową. Strażacy ściągali na ziemię kobietę, która spędziła noc na żurawiu na placu budowy w okolicy Church i Wellesley. Była uwięziona na wysokości około 12 pięter nad ziemią. Strażacy podejrzewali, że najprawdopodobniej bezprawnie weszła na plac, wdrapała się na żurawia, przeszła po ramieniu maszyny i zsunęła się po stalowych linach na wiszący na nich duży zaczep. Zauważono ją około 3:30 w nocy. Strażak dotarł do niej o 8:30, a operator dźwigu opuścił zaczep. Kobieta została postawiona w stan oskarżenia. Policjanci założyli jej w kajdanki, po czym odjechała karetką do szpitala. Szef straży powiedział dziennikarzom, że spokojnie rozmawiała z policją i strażakami, nie wyglądała na zdenerwowaną ani poruszoną całą akcją. W czwartek 23-letnią Marisę Lazo wypuszczono za kaucją.
BOOM!!!
Mississauga RE/MAX podało, że w pierwszym kwartale 2017 roku ceny domów i mieszkań sprzedawanych w Mississaudze wzrosły o 31 proc. (w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku). Średnia cena sprzedanej nieruchomości wyniosła 753 788 dol. Według agencji, kupujący to w dużej mierze osoby uciekające z Toronto i szukające bardziej przystępnego rynku. Znaczny wzrost cen widać nie tylko w Mississaudze, lecz także w Brampton, Durham, Barrie, Hamilton-Burlington, Windsor, a nawet w odległym Kingston. W tym czasie w GTA za dom płacono przeciętnie 873 631 dol. Ceny poszły w górę o 29 proc., jeszcze rok temu nieruchomości sprzedawały się średnio za 675 492 dol. Podobne zjawisko widać w Vancouverze. Tamtejsi kupujący zwracają się ku rynkom we Fraser Valley, w Kelownie i Victorii.
Wyschną wodopoje?
Toronto Podczas gdy Ontario Public Service Employees Union negocjuje nowe umowy zbiorowe, 93 proc. pracowników Liquor Control Board of Ontario zagłosowało za strajkiem. Głosowanie przeprowadzono w poniedziałek i wtorek. Związek wyznaczył termin głosowania jeszcze w marcu, po tym jak jego członkowie oskarżyli pracodawców o „zupełny brak szacunku dla pracowników”. Członkowie związku od dłuższego czasu sprzeciwiali się sprzedaży piwa, wina i cydru w sklepach spożywczych. Decyzję rządu nazwali wstępem do prywatyzacji. Przewodniczący OPSEU Warren (Smokey) Thomas ma nadzieję, że głosowanie podziała na zarząd LCBO jak kubeł zimnej wody. Dotychczasowa umowa zbiorowa obejmująca 7500 pracowników LCBO wygasła 31 marca.
Nie ma za co remontować
Toronto Community Housing chce w przyszłym roku zamknąć 400 mieszkań z powodu braku funduszy na remonty. Dalsze przebywanie w nich może być niebezpieczne. W tym roku do zamknięcia z tego samego powodu jest 600 lokali. W chwili obecnej na listę oczekujących na mieszkanie socjalne jest wpisanych 181 000 osób. Lista wydłuża się od 2007 roku. TCH jest zobowiązane do znalezienia lokali zastępczych eksmitowanym lokatorom, co oznacza, że na liście znajdzie się jeszcze więcej nazwisk. Radny Joe Cressy, członek rady zarządzającej TCH, stwierdził, że to porażka wszystkich szczebli rządu.
TCH zarządza prawie 60 000 lokali socjalnych w 2100 budynkach. Żeby nie trzeba było zamykać żadnych mieszkań, zarząd musiałby dostać 350 milionów dolarów. Potrzebne naprawy są poważne – to wymiana dachów, uzupełnienia strukturalne, naprawy wind czy hydrauliki.
Miasto wcześniej zatwierdziło 10-letni plan remontów lokali socjalnych, na realizację którego zaplanowało 2,6 mld dol. Z wyliczeń budżetowych wynika jednak, że w dalszym ciągu brakuje 1,73 miliarda. Wobec tego z planowanych na przyszły rok 438 milionów dostępne są tylko 82 mln. Z tego 23 miliony to środki prowincyjne z pierwszej fazy programu ulepszenia infrastruktury socjalnej.
NDP postuluje darmowe leki dla wszystkich
Toronto Liderka ontaryjskiej NDP Andrea Horwath przedstawiła plan finansowania leków, który w przypadku wygranych wyborów zacząłby wdrażać jej rząd. Do 2020 roku rząd NDP refundowałby 125 podstawowych leków stosowanych w terapii najbardziej powszechnych schorzeń. Odpowiada to 44 proc. leków wydawanych na receptę w całej Kanadzie, lub 77 proc., jeśli wziąć pod uwagę zamienniki. Przewidywany koszt programu to 475 milionów dolarów. Pieniądze miałyby pochodzić ze „wzrostu gospodarczego”, z „niewielkiej redystrybucji środków rządowych” lub z „nowego sprawiedliwego i progresywnego źródła finansowania”.
Krytycy obecnego systemu twierdzą, że Ontario nie umie oszczędzać pieniędzy przeznaczanych na leki i niedostatecznie korzysta z możliwości kupowania zamienników. Za słabo negocjuje z producentami leków, a w końcu jest poważnym klientem i ma dużą siłę nabywczą. Cały kraj powinien się do tego bardziej przyłożyć. Stany Zjednoczone wydają na zamienniki 47 proc. mniej niż Kanada, Szwecja – 60 proc. mniej, a Nowa Zelandia – 84.
Według ministerstwa zdrowia, w 2015 roku 2,2 miliona mieszkańców Ontario nie miało żadnego ubezpieczenia pokrywającego zakup leków. Pacjenci wydali 2,5 miliarda na środki sprzedawane na receptę.
Dziennikarz „Toronto Sun” Tarek Fatah znalazł się na „liście osób do odstrzału” przygotowywanej przez ISIS, podaje „Times of India”. Powodem są jego poglądy na islam. Indyjska policja w zeszłym tygodniu zatrzymała dwóch podejrzanych o planowanie zamachu terrorystycznego. Mieli dostać broń w Bombaju od osoby związanej gangami muzłumańskimi powiązanymi z kolei z pakistańskim skrzydłem ISIS. Niedoszli zamachowcy – nazywani w prasie Ehtesham i Faizan – podobno wcześniej oglądali filmy na YouTube, na których Fatah mówił, co myśli o islamie. Fatah dowiedział się, że ktoś planuje go zabić, gdy dotarło do niego nagranie z podsłuchanej rozmowy. Jeden z rozmówców mówił, że jeżeli indyjscy dżihadyści nie zajmą się Fatahem, on sam to zrobi. W lutym islamistyczna rada All-India Faizan-e-Madina wyznaczyła nagrodę za głowę dziennikarza. Do zamachu miało dojść podczas wizyty Fataha w Indiach.
***
Amerykański turysta 26-letni Eric Hall z Phoenix, Ariz., przez przypadek chciał wnieść do CN Tower naładowaną broń. Miał ją w plecaku. Ochroniarze prowadzący w zeszły piątek rutynową kontrolę bezpieczeństwa, sprawdzając ekwipunek turysty wykrywaczem metali, natknęli się na rewolwer kalibru 0,45 cala. Od razu wezwali policję. Policja zakłada, że mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z posiadania broni. Błąd mógł wynikać z rozbieżności między prawem kanadyjskim i amerykańskim. Mężczyzna w Stanach prawdopodobnie ma wszystkie potrzebne zezwolenia. Hall został oskarżony o posiadanie broni bez zezwolenia, posiadanie zakazanej broni i przechowywanie broni w sposób niebezpieczny. Nie wiadomo na razie, czy pistolet był przywieziony ze Stanów, czy kupiony na miejscu w Kanadzie.
***
Od 28 do 30 kwietnia w Mississauga Lifestyle Home Show w Hershey Centre będzie można oglądać wystawę „Incredible World of Bugs”. Wystawa jest prezentowana przez jej twórcę Johna G. Powersa. Do obejrzenia będzie 500 „najlepszych owadów świata” – m.in. pająk polujący nawet na ptaki, wielkie koniki polne z Ameryki Południowej czy olbrzymie chrząszcze z Filipin. Po raz pierwszy będzie wystawiona największa ćma na świecie. To zaledwie niewielka część kolekcji Powersa, która składa się z 20 000 zwierząt. Powers (45 l.) zaczął interesować się owadami w wieku 8 lat, gdy dostał od ojca siatkę na motyle.
***
Radny Mississaugi Chris Fonseca ma nadzieję, że Greater Toronto Airports Authority (GTAA) planuje jakoś ulżyć mieszkańcom, którzy odczuwają wzmożony ruch samolotów. Z powodu remontu pasa w kierunku wschód-zachód, wszystkie samoloty są kierowane na pasy północno-południowe. Prace mają się zakończyć w połowie maja. Dobrze o tym wiedzą osoby, które mieszkają bezpośrednio pod ścieżką schodzenia. Od wczesnych godzin porannych do późnej nocy samoloty przelatują 350-1000 stóp nad ich domami co 50-60 sekund, generując hałas o natężeniu od 65 do 80 decybeli (porównywalny z przejazdem pociągu towarowego). Radny Fonseca mówi, że otrzymał wiele telefonów w tej sprawie. Narzekano nie tylko na hałas, lecz także na brak komunikacji. 19 kwietnia odbyło się spotkanie Community Environment and Noise Advisory Committee (CENAC) będącego częścią GTAA, na którym zdecydowano o rozesłaniu 200 000 listów z przeprosinami, wyjaśnieniem i zapewnieniem, że prace zostaną ukończone przed 16 maja. Nie było jednak mowy o możliwości przerwania prac w nocy, tak by mieszkańcy mogli chociaż spać w ciszy.
Burritos przy piwie w TacoBell?
Toronto W czerwcu Taco Bell zacznie sprzedawać piwo. Alkohol będą mogły zamawiać osoby, które ukończyły 19 lat. Sieć nie wyklucza rozszerzenia oferty napojów alkoholowych. Pierwszą restauracją, w której będzie można napić się piwa, ma być flagowy lokal przy 484 Queen St. W. w Toronto.
Sieć Taco Bell ma w Kanadzie 170 restauracji w siedmiu prowincjach. Zapowiada zmianę wystroju lokali i stawia na aranżację wnętrz z otwartą kuchnią, aby klienci mogli widzieć, jak są przygotowywane zamawiane przez nich dania. Ściany mają zdobić prace lokalnych artystów.
Zmiany mają na celu przede wszystkim przyciągnięcie młodego pokolenia.
Dostaną pieniądze za nic
Hamilton Premier Kathleen Wynne ogłosiła, że pilotażowy projekt dotyczący gwarantowanego dochodu minimalnego będzie realizowany w Hamilton, Lindsay i Thunder Bay. Miejscowości zostały wybrane ze względu na wielkość i odpowiednią strukturę społeczną. W projekcie weźmie udział 4000 gospodarstw domowych wybranych „losowo” spośród tych o niskich dochodach. Prowincja w najbliższych tygodniach ma rozesłać zaproszenia do udziału w projekcie, a następnie wyłoni beneficjentów spośród tych, którzy się zgłoszą.
Osoba samotna będzie mogła dostać 17 000 dol. Jeśli poza tym osiągnie jakiś dochód, od wypłat rządowych będzie się odejmować połowę zarobionej kwoty. W przypadku dwuosobowych gospodarstw domowych kwota maksymalna wyniesie 24 000, osób niepełnosprawnych – 6000 więcej. Wynne powiedziała, że nie są to może wielkie kwoty, ale ważne jest przesłanie: „Rząd jest z wami, wszyscy Ontaryjczycy są z wami”. Przypomniała, że wiele osób, mimo że dużo pracuje, żyje w biedzie i obawia się o przyszłość swoich dzieci.
Osoby, które otrzymują różnego rodzaju zasiłki prowincyjne, nie będą musiały z nich rezygnować.
Roczny koszt programu został oszacowany na 50 milionów dolarów. Pani premier zapowiedziała, że rząd będzie uważnie przyglądał się wynikom projektu, ale nie mówiła nic o przedłużaniu go, nawet gdyby okazał się sukcesem.
Murzyni w sądzie muszą mieć lżej
Toronto Kanadyjscy sędziowie przed wydaniem wyroku w sprawach, w których oskarżony jest ciemnoskóry, powinni wziąć pod uwagę rasizm systemowy, czyli postępować podobnie jak przy osądzaniu ludności rdzennej. Adwokaci z Legal Aid Ontario podkreślają, że wieloletnia dyskryminacja i marginalizacja mają wpływ na zachowanie ich klientów.
Zastrzegają przy tym, że nie zwalnia to nikogo z odpowiedzialności za popełnione czyny, ale daje głębsze zrozumienie motywu. Legal Aid Ontario uważa, że najlepszym narzędziem wspierania sędziów jest raport z oceny kulturowej, i zamierza sfinansować przygotowanie takiego dokumentu w wybranych procesach.
Ocena kulturowa funkcjonuje w Nowej Szkocji. Na przykład w 2014 roku prokurator domagał się sądzenia 16-letniego ciemnoskórego chłopaka jak dorosłego. 16-latek został uznany za winnego zamierzonego morderstwa. Sędzia odrzucił wniosek po zapoznaniu się z raportem przygotowanym przez obronę.
Zwolennicy stosowania oceny kulturowej podkreślają, że w więzieniach federalnych wyroki odbywa nieproporcjonalnie dużo ciemnoskórych, którzy stanowią 3 proc. ogólnej populacji kraju, a 9 proc. osadzonych. Rzecznik praw więźniów Ivan Zinger nie jest przekonany, że dołączenie do dokumentacji dodatkowego raportu coś zmieni. Porównuje przypadek ciemnoskórych z Indianami. Do spraw Indian muszą być dołączane raporty, mimo to ludność rdzenna stanowi 26 proc. osadzonych (a mniej niż 5 proc. ogólnej populacji kraju).
Uwaga na „13 Reasons Why”!
Mississauga Kuratorium szkół publicznych regionu Peel rozesłało do rodziców list ostrzegający przed serialem „13 Reasons Why” dostępnym na Netfliksie.
Twórcy serialu robią niebezpieczną sensację z samobójstwa i gloryfikują je, twierdzi dyrektor ds. edukacji Tony Pontes. Sceny są bardzo obrazowe i wrażliwi widzowie mogą błędnie zinterpretować ich przesłanie. Serial jest promowany jako narzędzie pozwalające młodym ludziom zrozumieć, jaki mają wpływ na innych i jak mogą zapobiec samobójstwu. Nie dotyka jednak problematyki chorób psychicznych i nie pokazuje alternatyw dla samobójcy (np. rozmowy ze specjalistami z zakresu zdrowia psychicznego). Poza tym postacie w żadnym odcinku nie próbują zwrócić się o pomoc do członków rodziny, przyjaciół czy innych dorosłych, do których mają zaufanie.
Scenariusz serialu został oparty na książce Jay Asher. To historia uczennicy liceum, która popełnia samobójstwo i zostawia 13 kaset z nagraniami wyjaśniającymi, dlaczego targnęła się na swoje życie.
List Pontesa został wysłany 26 kwietnia do rodzin uczniów klas 4-12. Można go też przeczytać na stronie internetowej kuratorium.
Za nasze pieniądze wożą się po wysypiskach
Mississauga Radni z regionu Peel i urzędnicy zajmujący się gospodarką odpadami pojadą do Europy zobaczyć, jak ze śmieciami radzi sobie Stary Kontynent. Odbędą wycieczkę po pięciu zakładach zajmujących się odpadami mieszanymi w Wielkiej Brytanii, Francji i Hiszpanii.
W listopadzie sens odbywania takich wycieczek kwestionowała radna Carolyn Parrish. Jej zdaniem, w dzisiejszych czasach można nauczyć się wszystkiego co trzeba bez odbywania kosztownych podróży za ocean. Powiedziała, że nawet po domu wystawionym na sprzedaż można sobie zrobić wirtualny spacer. Zaraz włączył się radny z Brampton Michael Palleschi, który powiedział, że nie kupiłby domu, opierając się tylko na wirtualnych wrażeniach, i tak samo nie zdecyduje się na wydanie kilkuset milionów dolarów pochodzących z kieszeni podatników, jeżeli wcześniej nie zobaczy funkcjonującego zakładu utylizacji.
Peel potrzebuje zakładu zajmującego się odpadami mieszanymi, by odzyskiwać więcej odpadów nadających się do powtórnego użytku i przetworzenia oraz materiałów organicznych. Z najnowszych danych wynika, że połowa śmieci trafiających na wysypisko mogłaby być odzyskana i powinna trafiać do niebieskich lub zielonych koszy.
Wyjazd do Europy jest planowany na 13-20 maja. Pojechać mają radni Jennifer Innis, Ron Starr i Michael Palleschi oraz komisarz ds. prac publicznych Janette Smith, prawnik regionu Patricia Caza oraz Norm Lee i Ben Shepherd z wydziału ds. zarządzania odpadami. Budżet wyjazdu to 70 000 dol.
W tunelach nie ma świeżego powietrza
Toronto Powietrze na stacjach torontońskiego metra jest bardziej zanieczyszczone niż w systemach komunikacji podziemnej w Vancouverze i Montrealu, mówi profesor inżynierii z UofT Greg Evans. Z badań przeprowadzonych przez jego zespół wynika, że stężenie zanieczyszczeń powietrza w pociągach i na peronach jest dziesięciokrotnie wyższe niż na ulicach miasta i trzykrotnie przekracza poziom notowany w montrealskim systemie Metro. Próbki były zbierane przez trzy tygodnie latem 2010 i zimą 2011 roku. Studenci Evansa wozili ze sobą aparaty do pomiaru koncentracji zanieczyszczeń i przejeżdżali całą trasę lub wysiadali po kolei na wszystkich stacjach. W badaniach wzięły udział również zespoły z Health Canada i Uniwersytetu McGill.
Zespoły zwracały uwagę przede wszystkim na cząsteczki średnicy mniejszej niż 0,00025 centymetra (2,5 mikrometra). Takie cząsteczki mogą być z łatwością wchłonięte przez człowieka i powodować uszkodzenia tkanki płucnej. Health Canada zaleca, by ich stężenie w pomieszczeniach zamkniętych było „jak najmniejsze”. WHO za poziom bezpieczny uznaje 25 mikrogramów na metr sześcienny w czasie 24 godzin.
Evans podaje, że w Toronto na zewnątrz w normalny dzień odnotowuje się 10 mikrogramów. W dni, gdy jakość powietrza jest gorsza, można zanotować wynik około 30 mikrogramów. Tymczasem w pociągach metra i na peronach stwierdzono średnią wartość 100 mikrogramów na metr sześcienny. To tyle co na ulicach Pekinu, porównuje Evans. Poziom powyżej 101 uznawany jest w Pekinie za „niezdrowy dla pewnych wrażliwych grup”. Na stacjach znajdujących się na powierzchni wyniki były mniej więcej o połowę lepsze. W Montrealu średnia wartość to 36 mikrogramów, a Vancouverze – 17.
Skąd pochodzą wykryte cząsteczki? Naukowcy oceniają, że to przede wszystkim cząstki metalu będące „produktem” tarcia kół pociągu o szyny. Co ciekawe, montrealskie metro jeździ na gumowych oponach, szyny są betonowe, a w układzie hamulcowym stosuje się elementy drewniane.
TTC broni się, mówiąc, że dba o środowisko, jest bezpieczne dla zdrowia pasażerów i po 2011 roku zaczęło wprowadzać nowe pociągi.
Premier Kathleen Wynne i burmistrz John Tory wezmą udział w tegorocznych 32. obchodach Khalsa Day, święta sikhów. W uroczystościach i paradzie, która odbędzie się w niedzielę, 30 kwietnia, ma wziąć udział 100 000 osób. Parada z okazji Khalsa Day jest trzecią największą paradą organizowaną w Toronto. Obchody rozpoczną się o 9 rano na terenie CNE tradycyjną muzyką, hymnami i modlitwami, po czym nastąpi przemarsz na plac Nathana Philipsa. Będzie organizowana zbiórka żywności. Khalsa oznacza „czysty”. Ustanowił je 10. guru sikhów Guru Gobind Singh 13 kwietnia 1699 roku. To on wprowadził zasadę pięciu K – listę rzeczy, które zawsze powinien mieć przy sobie każdy sikh. To kesh (nieścinane włosy), kangha (drewniany grzebień), kara (żelazna lub stalowa bransoleta), kirpan (miecz) i kacha (krótka bielizna).
***
W nowym budżecie Ontario mają się znaleźć fundusze na dofinansowanie punktów daycare. Rząd przygotował pięcioletni program poprawy sytuacji, na koniec którego w punktach opieki przybyłoby 100 000 nowych miejsc. Dostęp do licencjonowanych punktów daycare miałoby 40 proc. dzieci do 4. roku życia. Wydatki kapitałowe w ciągu tych 5 lat mają wynieść od 1 do 3 miliardów dol., a koszty operacyjne – 600-750 mln. Obecnie prowincja wydaje rocznie ponad milion na dopłaty do 350 000 miejsc w licencjonowanych punktach opieki, z których 72 000 znajdują się w Toronto. W naszej prowincji koszty opieki nad dziećmi są najwyższe w kraju. Obecnie miejsc wystarcza dla jednej czwartej dzieci. W Toronto na subsydia czeka 15 400 dzieci. Jednocześnie ponad 4000 miejsc w punktach opieki jest wolnych, ponieważ rodziców nie stać na wydawanie 20 000 dol. rocznie na daycare.
***
Ontario rozwiązuje 14 Community Care Access Centres (CCACs), choć zdaniem krytyków, nie przełoży się to na poprawę opieki domowej nad pacjentami. Każdego roku z pomocy opiekunów, pielęgniarek i terapeutów zatrudnianych przez CCAC korzysta ponad 700 000 osób. Centra były jednak źle oceniane przez audytorów i w grudniu ubiegłego roku rząd uchwalił Patients First Act, na mocy którego obowiązki CCACs miały przejąć regionalne oddziały LHINs (Local Health Integration Networks). Zdaniem ministra zdrowia, zmniejszy to ciężar administracyjny. Ministerstwo podaje, że zostanie zlikwidowanych 59 etatów wyższych menedżerów, co pozwoli na zaoszczędzenie 10,7 miliona dol. rocznie.
***
Kiedy Kim Brooks otworzyła list z agencji podatkowej zawierający podsumowanie jej rozliczenia podatkowego, od razu zwróciła uwagę na zdanie wypisane pogrubioną czcionką na górze strony: „Tylko jedna na 10 osób, które muszą zapłacić podatek, nie płaci w terminie”. Brooks jest profesorem prawa podatkowego na Dalhousie University w Halifaksie. Stwierdziła, że CRA używa w tym wypadku klasycznej techniki manipulacji polegającej na zawstydzeniu odbiorcy i zmotywowania go do podjęcia pożądanego działania. Przesłanie jest proste: jeśli chcesz być dobrym obywatelem, zrób to, co twoi sąsiedzi, i zapłać podatek w terminie. CRA tłumaczy, że podobnie działają inne urzędy na całym świecie. Na przykład w Wielkiej Brytanii w 2010 roku zawiązała się grupa Behavioral Insights Team, która rozpoczęła współpracę z urzędami zajmującymi się takimi obszarami, jak zdrowie, transport, opieka nad dziećmi czy ściąganie podatków. W jednym roku udało jej się nakłonić prawie 100 000 osób do zapisania się do banku dawców dzięki tylko jednemu pytaniu: „Czy gdybyś potrzebował transplantacji, znalazł byś dawcę? Jeśli tak, to pomóż innym”. Nasz fiskus od lat stosuje różne techniki językowe w korespondencji z podatnikami. W 2011 roku przeprowadzono eksperyment w pięciu miastach. Część osób otrzymała podsumowania rozliczeń i wezwania do zapłaty sformułowane w przyjazny sposób z użyciem słowa „proszę”. Okazało się, że odbiorcy tych pism szybciej zapłacili należności.
Nasi muszą zarobić
Toronto Kosmiczne zadłużenie prowincji Ontario nie przeszkadza rządowi w zatwierdzaniu podwyżek dla różnego rodzaju prezesów i dyrektorów. We wtorek wprowadzono zmiany uposażenia dyrektora Ontario Power Generation i szefa Metrolinksu.
W OPG ustalono nową maksymalną wypłatę dla dyrektora naczelnego – 3,8 miliona dolarów. W 2016 roku dyrektor Jeff Lyash zarobił prawie 2 miliony. Do tej pory jego pensja nie mogła przekroczyć 1,9 mln z dodatkami i bonusami. Minister energetyki Glenn Thibeault tłumaczył, że podwyżka wydaje się spora, ale kwota nie różni się od tych, które zarabiają osoby na podobnych stanowiskach.
Jeśli chodzi o Metrolinx, to na jego czele od zeszłego miesiąca stoi obecnie John Jensen, który tymczasowo zastępuje odchodzącego Bruce’a McCuaiga. Jensen ma zarabiać 37 500 dol. miesięcznie, czyli 450 000 rocznie. Wynagrodzenie McCuaiga w 2016 roku wyniosło 367 000 dol. Pensji Jensena bronił minister transportu Steven Del Duca. Powiedział, że agencja wprowadza nową siatkę płac. Stały następca McCuaiga ma zarabiać od 375 000 do 479 000 dol. Jesteśmy jednak w czasie realizacji największych w historii projektów infrastrukturalnych w GTHA.
Jesienią ubiegłego roku rząd zwrócił się do wszystkich agencji publicznych o dokonanie rewizji wynagrodzeń wyższych menedżerów w związku ze zniesieniem pięcioletniego zamrożenia płac.
W katolickich szkołach tylko katolicy?
Regina Rząd Saskatchewan ma trudny orzech do zgryzienia – w zeszłym tygodniu sąd orzekł, że prowincja nie może przekazywać katolickim szkołom funduszy na kształcenie niekatolickich uczniów. Premier Brad Wall nie zgadza się i mówi, że tak po prostu nie może być. Gdyby taki przepis miał wejść w życie przed czerwcem 2018 roku, szkoły publiczne byłyby przeludnione, a szkoły mniejszościowe – puste. Decyzja sądu zagraża istnieniu szkół społecznych. Rodzice byliby zmuszeni do posyłania swoich dzieci do szkół publicznych odległych na przykład o godzinę drogi, dodaje premier. Zapewnia, że prowincja zrobi wszystko, by stanąć po stronie uczniów i ich rodzin.
Sąd w ubiegłym tygodniu stwierdził, że finansowanie uczniów nienależących do mniejszości wyznaniowych uczęszczających do szkół mniejszościowych (wyznaniowych, typu separate) narusza prawa o równości i o neutralności religijnej. Obecnie kwoty przekazywane szkołom mniejszościowym są uzależnione jedynie od liczby uczniów, ich wiara nie ma znaczenia.
Wszystko zaczęło się w 2003 roku, gdy Yorkdale School Division (obecnie Good Spirit School Division) zamknęła szkołę podstawową w Theordore z powodu małej liczby uczniów. Kuratorium planowało dowozić 42 dzieci do odległego o 17 kilometrów Springsdale. Lokalna społeczność utworzyła jednak kuratorium i założyła szkołę – St. Theodore Roman Catholic School. Good Spirit School Division wysunęła oskarżenie, że nowe kuratorium nie powstało po to, by służyć katolickim uczniom, ale po to by zapobiec dowożeniu uczniów do innej miejscowości.
Sędzia, wydając wyrok, zauważył, że rośnie liczba niekatolickich uczniów chodzących do katolickich szkół. Rząd prowincji nie wie, jaka jest skala zjawiska.
Rząd ma trzy możliwości działania: złożyć apelację, zastosować konstytucyjną klauzulę sprzeciwu lub wprowadzić poprawki do konstytucji. Premier Wall zwrócił się z prośbą do ministrów sprawiedliwości i edukacji, by określili, jakie są opcje prawne.
Miękki total w działaniu
Ottawa W zeszłym tygodniu rząd federalny oświadczył, że nie będzie finansował pracy wakacyjnej w ramach projektów zgłaszanych przez organizacje pro-life. iPolitics podało na początku kwietnia, że posłanka Iqra Khalid (okręg Mississauga-Erin Mills) w zeszłym roku „dopuściła się” przekazania ponad 56 000 dol. z programu Canada Summer Jobs organizacji Canadian Centre for Bioethical Reform. Informacja została nagłośniona przez Abortion Rights Coalition of Canada. ARCC podało, że w latach 2011–17 grupy działające w obronie życia CCBR, Campaign Life Coalition, LifeSiteNews oraz Priests for Life otrzymały łącznie 3,5 miliona dol. w ramach wspomnianego programu.
Minister ds. pracy, zatrudnienia i rozwoju pracowników Patty Hajdu zaraz wytłumaczyła, że CCBR dostało grant od Khalid przez pomyłkę i dołoży wszelkich starań, by podobne pomyłki w tym roku się nie zdarzały. „Przekazanie funduszy organizacji, która dąży do ograniczenia praw reprodukcyjnych kobiet, było niedopatrzeniem”, oświadczył rzecznik prasowy pani minister. Hajdu jest oczywiście zainteresowana wprowadzeniem zmian w programie, tak by nie tylko posłowie liberalni, lecz także wszyscy inni byli chronieni od popełnienia błędu.
Wiceprzewodniczący Campaign Life Coalition Jeff Gunnarson powiedział, że mamy do czynienia z dyskryminacją jak w systemach totalitarnych, w których niektórym organizacjom odmawia się równego traktowania. A chodzi o prosty program pracy wakacyjnej, szkoda, że rząd uprawia politykę kosztem młodych ludzi, którzy chcą zdobyć trochę doświadczenia. Według obecnie funkcjonujących zasad, wnioski do programu Canada Summer Jobs mogą składać organizacje non-profit, mali przedsiębiorcy i pracownicy sektora publicznego. Granty są przyznawane na tworzenie miejsc pracy dla uczniów i studentów w wieku od 15 do 30 lat. Posłowie oceniają wnioski ze swoich okręgów.
Zrobił zamieszanie i wyszedł
Toronto Kevin O’Leary wycofał się z wyścigu o przywództwo w federalnej Partii Konserwatywnej. Przekazał poparcie Maxime Bernierowi. Zakończył swoją kampanię dosłownie na kilka godzin przed ostatnią debatą w Toronto i na dwa dni przed początkiem głosowania. W środę partia oświadczyła, że karty do głosowania zostały już rozesłane, widnieje na nich nazwisko O’Leary’ego i nowe nie będą drukowane.
O’Leary stwierdził, że chociaż mógłby zostać liderem konserwatystów, to nie udałoby mu się pokonać Justina Trudeau w najbliższych wyborach federalnych. Przyznał, że nie ma poparcia w Quebecu i słabo mówi po francusku. Quebec jest bastionem liberałów, więc jeśli konserwatyści chcą przejąć władzę w 2019 roku, muszą przekonać tamtejszy elektorat. Największe szanse na powodzenie pod tym względem ma według niego Maxime Bernier. „Trudeau musi odejść, a Bernier go zastąpi”, powiedział O’Leary. Dodał, że Bernier jest najbliższy jego poglądom politycznym.
Były kandydat stwierdził, że prowadzenie kampanii wyborczej to ciężka praca, najcięższa, jakiej kiedykolwiek się podjął.
O’Leary i Bernier podczas kampanii nie byli zgodni. Oskarżali się o kupowanie głosów i oszustwa podczas sprzedaży członkostwa w partii. Bernier nazwał O’Leary’ego słabym kandydatem, który właściwie nie ma żadnego programu, a tylko próbuje namieszać. Teraz stwierdził, że do niedawna on i O’Leary byli konkurentami, ale teraz działają razem. Krytyka w czasie kampanii jest czymś normalnym, taka jest polityka. Panowie spotkali się po raz pierwszy latem ubiegłego roku w domu O’Leary’ego na pojezierzu Muskoka. Bernier prosił o poparcie. Źródła podają, że dogadują się całkiem dobrze.
Konserwatyści wybiorą nowego lidera 27 maja.
Ktoś wycyckał Chińczyków
Toronto W poniedziałek CBC News podało, że ponad 120 oszukanych chińskich inwestorów, którzy postawili na udzielanie konsorcjalnych kredytów hipotecznych (syndicated mortgage investments), straciło 9 milionów dolarów.
David Franklin, prawnik z Toronto zajmujący się nieruchomościami, szacuje, że ofiar oszustów działających w Ontario może być znacznie więcej, a ich łączne straty mogą sięgnąć nawet miliarda dolarów. Franklin, przeglądając dokumenty dotyczące sprawy Black Bear Homes, ocenia, że inwestycja jest stosunkowo niewielka i to tylko wierzchołek góry lodowej.
Konsorcjalne kredyty hipoteczne działają podobnie jak kredyty bankowe, jednak pożyczkodawców jest kilku i są nimi osoby lub instytucje prywatne. Na rynku działa kilka firm oferujących tego typu kredyty. Co najmniej jedna została zamknięta przez Financial Services Commission of Ontario (FSCO) – Tier 1 Mortgage Corporation, która miała w swojej ofercie m.in. projekt Black Bear Homes. Sprzedawał je broker Dominic Ha, który zaczął namawiać Chińczyków na inwestycje w 2011 roku. Jego prawnik twierdzi, że Ha zawsze przedstawiał swoim klientom informacje w takim zakresie, jak wymaga prawo. Dostawał przy tym 10 proc. od każdego podpisanego kontraktu.
Można się przestraszyć takim niebem
Calgary Eric Donovan z University of Calgary zwrócił uwagę na zjawisko sfotografowane przez grupę obserwatorów zorzy polarnej, którzy określili je jako „łuk protonowy”. Donovan wiedział jednak, że ludzkie oko nie widzi zórz protonowych. Niebo na zdjęciach przecinała świecąca biało-purpurowa wstęga. Zjawisko zostało nazwane przez autorów zdjęć Steve – na pamiątkę filmu dla dzieci z 2006 roku „Over the Hedge”, w którym bohaterowie nadali takie imię stworzeniu, którego nie znali.
Badania wykonane za pomocą aparatury wypożyczonej przez europejską agencję kosmiczną (European Space Agency – ESA) wykazały, że to strumień gorącego szybko płynącego gazu w górnej części atmosfery. Różnica temperatur powietrza w strumieniu i w jego otoczeniu wynosiła 3000 stopni Celsjusza. Zjawisko wystąpiło na wysokości 300 kilometrów. Świecąca wstęga miała długość 25 kilometrów, gaz przemieszczał się w niej z prędkością 6 kilometrów na sekundę. Prawdopodobnie nie jest to rodzaj zorzy polarnej, jako że przyczyną jego powstawania nie jest oddziaływanie ziemskiego pola magnetycznego na cząsteczki emitowane przez słońce.
Zaginiona boja z Cape Breton znalazła się u wybrzeży Irlandii. Metalowa boja straży przybrzeżnej dryfowała od Arichat. Dopłynęła do County Clare, ciągnąc za sobą 60 metrów łańcucha. Ma dwa metry średnicy, 5 metrów wysokości i waży około 3 ton. Kanadyjska straż przybrzeżna potwierdziła, że boja jest kanadyjska i ostatni raz była wymieniana w 2014 roku. Robert McCabe z Commissioners of Irish Lights, organizacji zajmującej się bezpieczeństwem morskim, mówi, że podobne boje znajduje się w Irlandii średnio co 3 – 4 lata. Najczęściej pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, niesie je Prąd Zatokowy (Gulf Stream). Commissioners of Irish Lights wyciągają je na własny koszt i oferują odesłanie na koszt właściciela. Boje najczęściej jednak zostają w Irlandii.
***
Opozycjoniści z Parti Quebecois chcą, by były premier Jean Charest stanął przed komisją parlamentarną w związku ze śledztwem prowadzonym przeciwko niemu przez prowincyjne biuro antykorupcyjne. Śledczy poszukują odpowiedzi na pytanie, czy w latach 2003–13 firmy inżynieryjne i budowlane przekazywały darowizny na rzecz Partii Liberalnej w zamian za gwarantowanie kontraktów i subsydia. Sprawdzają również biznesmena Marca Bibeau, który przez wiele lat angażował się w wolontariat na rzecz liberałów i prowadził zbiórki pieniężne. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
***
We wtorek około 10 rano podczas ćwiczeń w bazie wojskowej w Wainwright we wschodniej Albercie zginął jeden żołnierz, a trzech zostało rannych. Ofiara to sierżant Robert J. Dynerowicz z Royal Canadian Dragoons, stacjonujący w bazie w Petawawa. Dynerowicz zginął w wypadku samochodowym. Lekki pojazd opancerzony typu LAV III, którym jechał, dachował. Tożsamości rannych nie podano. Trafili do szpitala. Armia nie udziela na razie żadnych informacji. Ćwiczenia Rugged Bear zaczęły się 15 kwietnia i potrwają do 27. Podobny wypadek, gdy w LAV III zginął inny żołnierz z bazy w Petawawa, miał miejsce w 2014 roku. Pojazd jest wywrotny, gdy był używany w Afganistanie w wypadkach zakończonych dachowaniem zginęło co najmniej 5 osób.
***
Canadian Obesity Network w raporcie dotyczącym dostępu do leczenia otyłości u dorosłych w Kanadzie podkreśla, że zarówno publiczny system opieki zdrowotnej, jak i prywatne plany zdrowotne są niewystarczające. Autorzy zwracają uwagę, że niewielu lekarzy przechodzi szkolenia z zakresu zwalczania otyłości. Do chirurgicznego leczenia otyłości każdego roku ma dostęp tylko jedna na 183 osoby (0,54 proc.), które tej terapii potrzebują. Operacje bariatryczne wykonywane są w dziewięciu prowincjach, ale w żadnym z terytoriów. W 33 ośrodkach w całym kraju pracuje 113 chirurgów. Od 2012 roku nie odnotowano w tej kwestii żadnej poprawy. Średni czas oczekiwania na operację (wizyty u specjalisty) wynosi 12 miesięcy, ale różnice między prowincjami są znaczne. Wiele klinik nie przyjmuje pacjentów spoza prowincji. Ponad 1,5 miliona Kanadyjczyków cierpi na otyłość II lub III stopnia (wskaźnik BMI powyżej 35 kg/m2).
***
We wtorek po wiadomości o wprowadzeniu ceł na kanadyjskie drewno nasz loonie stracił na wartości 0,29 centa. Pod koniec dnia we wtorek kosztował 73,72 centa amerykańskiego, czyli najmniej od lutego 2016 roku. Zdaniem analityka Cambridge Global Payments, reakcja rynków walutowych jest przesadzona i raczej nam się nie szykuje załamanie stosunków między Kanadą i Stanami Zjednoczonymi. Do ceł na drewno dochodzi jeszcze drugi czynnik – perspektywa renegocjacji porozumienia NAFTA.
Bogatym nawet fiskus przychylny
Ottawa Najbogatsi niekoniecznie płacą najwyższe podatki. Z analizy przeprowadzonej przez CBC News na podstawie danych z agencji podatkowej wynika, że w latach 2011–14 wzrosła liczba Kanadyjczyków zarabiających ponad 100 000 dolarów i niepłacących ani centa podatku. Pod uwagę wzięto osoby zarabiające od 100 000 do 149 999, od 150 000 do 149 999 oraz powyżej 250 000 dol. W badanym okresie liczba tych, którzy legalnie uniknęli płacenia podatku, wzrosła o 50 proc. – z 4050 w 2011 do 6110 w 2014 roku. W grupie najlepiej zarabiających liczba tych, którym udało się nic nie zapłacić, podwoiła się.
CRA przyznaje, że płacenia podatku dochodowego można uniknąć, wykazując straty z działalności biznesowej lub rolniczej i z inwestycji niewykorzystanych w poprzednich latach, a także znaczne wpłaty na RRSP. Do dyspozycji są jeszcze darowizny na rzecz organizacji charytatywnych lub partii politycznych, dywidendy i zagraniczne ulgi podatkowe. Osoby zarabiające ponad 150 000 dol. często są właścicielami przedsiębiorstw i mogą wpisywać swój dochód jako dochód firmy lub dochód z inwestycji (np. ze sprzedaży akcji, który jest opodatkowany w niewielkim stopniu). Przeciętnie deklarują 131 000 dol. jako zyski kapitałowe. Często też mają wystarczająco dużo pieniędzy, by zapłacić prawnikowi lub wykwalifikowanemu księgowemu, by wypełnił ich rozliczenie.
W 2014 roku połowa z 6110 rozliczeń została złożona przez mieszkańców Quebecu i Kolumbii Brytyjskiej, na trzecim i czwartym miejscu byli podatnicy z Ontario i Alberty. 450 osób, które mimo wysokich dochodów nie musiały płacić podatku, pracowało za granicą. Z najnowszych danych CRA wynika, że gdyby zarabiający najwięcej nie uniknęli obowiązku podatkowego, musieliby zapłacić od 24 100 do 157 000 dol.
Każdego roku na trzy złożone rozliczenia podatkowe, w jednym przypadku należny podatek wynosi mniej niż 2 dolary – czyli według prawa nie trzeba go płacić. Zdecydowana większość takich rozliczeń jest wysyłana przez osoby, które zarabiają mniej niż 15 000 dol. rocznie. W sumie rozliczeń wysyłanych każdego roku do CRA jest 27,5 miliona, a te składane przez najbogatszych, którzy nic nie muszą płacić, stanowią mniej niż 0,1 proc. wszystkich.
Deski dzielą USA i Kanadę
Nowy Jork W poniedziałek amerykański departament handlu potwierdził, że import drewna z Kanady jest niesprawiedliwie subsydiowany. Od przyszłego tygodnia Stany Zjednoczone wprowadzą cła wyrównawcze na drewno wysokości od 3 do 24 proc.
Przedstawiciele amerykańskiego przemysłu drzewnego od kilkudziesięciu lat powtarzali, że większość drzew ścinanych w Kanadzie rośnie na ziemi królewskiej, dlatego rządy prowincji mogą zarządzać cenami w taki sposób, by potem tarcica była tańsza. Cameron Krauss z U.S. Lumber Coalition stwierdził, że kanadyjskie praktyki handlowe są niezgodne z zasadami rynkowymi i stanowią zagrożenie dla amerykańskiego przemysłu drzewnego. Kanada stosuje ceny dumpingowe. W USA system sprzedaży drewna jest prywatny, w Kanadzie – państwowy.
Rząd Kanady, chcąc uniknąć tego typu oskarżeń i dostosować się do stawek rynkowych, wprowadził aukcje drewna okrągłego. Ministrowie zasobów naturalnych Jim Carr i spraw zagranicznych Chrystia Freeland oświadczyli, że zarzuty Amerykanów są bezpodstawne, a cła wyrównawcze – krzywdzące i niesprawiedliwe.
Departament handlu prowadził śledztwo w odpowiedzi na naciski ze strony grup lobbingowych reprezentujących około 70 proc. przedsiębiorstw działających w przemyśle drzewnym. Wzięto pod lupę czterech największych kanadyjskich producentów eksportujących do USA – West Fraser; Tolko, Canfor i Resolute Forest Products. Departament ocenił, jak bardzo działalność danego przedsiębiorstwa szkodzi przemysłowi w USA, a następnie wyznaczył cła na drewno od poszczególnych producentów w wysokości: Canfor – 20,26 proc., Resolute – 12,82 proc., Tolko – 19,50 proc., West Fraser – 24,12 proc. Cło na produkty pozostałych wyniesie 19,88 proc. z jednym wyjątkiem – J.D. Irving (który pozyskuje drewno w większości z lasów prywatnych w prowincjach atlantyckich) – 3,02 proc.
Ponadto departament orzekł, że uzasadnione jest pobranie opłat celnych wstecz za drewno dostarczone w ciągu ostatnich 90 dni. Kanadyjscy producenci mają wkrótce dostać rachunki.
Pod koniec 2015 roku wygasła kanadyjsko-amerykańska umowa o handlu drewnem. Potem w 2016 roku Kanada bezcłowo wyeksportowała do Stanów surowiec wartości ponad 5 miliardów dol.
Aborcyjny mizoginizm Azjatek!
Ottawa Imigrantki z Indii, których językiem ojczystym jest pendżabi, dokonują aborcji córek niezależnie od tego, od jak dawna żyją w Kanadzie. Dr Marcelo Urquia z University of Manitoba Health Policy, prowadzący badania na ten temat, mówi, że jego zespół był zaskoczony wynikami analiz. Wpływ społeczności na kobiety jest ogromny i wiele z nich znajduje się pod presją, by urodzić syna, a nie córkę. Nic się w tej kwestii nie zmienia i nie zmieni, jeśli nie zostanie podjęta interwencja z góry, twierdzi Urquia.
Zespół z Winnipegu wyniki pierwszych badań opublikował w kwietniu ubiegłego roku. Stwierdzono wówczas, że w przypadku imigrantek z Indii, które mają już dwie córki i które przed trzecim porodem poddały się aborcji po 14. tygodniu ciąży (czyli w czasie, gdy można poznać już płeć dziecka), na 100 dziewczynek rodziło się aż 663 chłopców. Takiego wyniku nie da się uzasadnić prawami natury.
W drugim studium zespół dra Urquia zwrócił uwagę na podłoże językowe oraz na czas przebywania w Kanadzie. Wybrano język, ponieważ jest on nie tylko narzędziem komunikacji, lecz także świadczy w dużym stopniu o wyznawanych wartościach i stosowanych praktykach kulturowych. Pendżabi jest językiem ojczystym dla ponad połowy imigrantów z Indii mieszkających w Ontario. Jeśli chodzi o długość pobytu w Kanadzie, naukowcy spodziewali się, że z czasem wpływy kulturowe będą słabły. Analizowano dane z Ontario dotyczące kobiet, które mają już dwie córki, ponieważ po poprzednim badaniu stwierdzono, że właśnie one znajdują się w grupie najwyższego ryzyka.
Ogólnie wśród imigrantek z Indii, których pierwszym językiem jest pendżabi, w przypadku trzeciego dziecka rodziło się 240 chłopców na 100 dziewczynek. Jeśli przed trzecim porodem mieszkały w Kanadzie 10 lat lub mniej, na 100 dziewczynek rodziło się 213 chłopców, a jeśli dłużej niż 10 lat – 270. Z kolei w grupie imigrantek, których język ojczysty to hindi, przeciętnie na 100 dziewczynek rodziło się 163 chłopców. Jeżeli kobieta mieszkała w Kanadzie mniej niż 10 lat, to chłopców rodziło się 130, jeżeli dłużej – 217.
Chińczycy chętnie wezmą drewno
Ottawa W tym tygodniu odbyły się wstępne rozmowy na temat umowy handlowej między Kanadą i Chinami. Chińscy urzędnicy przybyli z wizytą do Ottawy na zaproszenie Global Affairs Canada, podczas gdy do Chin polecieli ministrowie handlu Francois-Philippe Champagne i finansów Bill Morneau. Wcześniej, podczas wizyty w Waszyngtonie, Morneau mówił, że w Chinach będzie się starał o rozszerzenie współpracy z najważniejszymi przedstawicielami przemysłu. Champagne’owi miało zależeć na promocji kanadyjskiego drewna i pokazaniu możliwości używania go w przemyśle budowlanym. Ponadto w czerwcu do Chin uda się minister zasobów naturalnych Jim Carr wraz z reprezentantami przemysłu drzewnego. Rozmowy prowadzone przez ministrów i urzędników są póki co na wstępnym etapie i trudno określić, czy oba kraje podpiszą umowę o wolnym handlu, czy raczej umowę o partnerstwie gospodarczym.
W okresie od 2006 do 2016 roku Kanada potroiła eksport drewna do Chin. W 2006 na chiński rynek trafiało 5 proc. kanadyjskiego eksportu, w ostatnim roku – 15 proc. Zdecydowana większość jest używana do konstrukcji domów jednorodzinnych. Głównym partnerem handlowym Kanady pozostają jednak USA – do Stanów trafia na przykład 90 proc. drewna eksportowanego z Quebecu. Chiński rynek jest mniejszy i bardziej hermetyczny od amerykańskiego.
Idioci zza biurka w działaniu
Montreal Martin Thibert, burmistrz małej miejscowości Saint-Sebastien w Quebecu położonej 60 kilometrów na południe od Montrealu, właśnie kończył wraz z innymi rodzicami malowanie pomieszczeń miejscowej szkoły publicznej, gdy do budynku wszedł prowincyjny inspektor budowlany. Pani inspektor powiedziała zebranym, którzy wykonywali pracę za darmo, że malowanie bez pozwolenia jest nielegalne. Potem wylegitymowała wszystkich. Thibert na początku nie chciał pokazać dokumentów, ale pani inspektor postraszyła go policją. Żona burmistrza poszła do domu po dokumenty, bo nie chciała, by zostali aresztowani za malowanie szkoły.
Historia została nagłośniona kilka tygodni temu i jest przykładem biurokracji panującej w prowincyjnym sektorze budowlanym. Politycy i ekonomiści podkreślają, że system funkcjonujący w Quebecu znacznie podnosi koszty prac budowlanych i wykończeniowych, a do tego hamuje zaangażowanie społeczne. Na początku kwietnia rząd prowincji ogłosił, że złagodzi przepisy, tak by dopuścić wolontariat. Spotkało się to z krytyką największej w Quebecu federacji pracowników. Prowincja wyróżnia 26 kategorii pracowników budowlanych, którzy muszą mieć licencję i obowiązkowo należeć do związku. W Ontario, dla porównania, jest 10 kategorii.
Szkoły w prowincji są niedofinansowane. Thibert mówi, że podstawówka w Saint-Sebastien nie była malowana od 33 lat. Placówka nie dostawała na to pieniędzy. Dlatego burmistrz przejął inicjatywę, kupił farbę za 3500 dol. i zorganizował 30 osób, które zgodziły się pomóc w malowaniu. Po interwencji inspektora szkoła musiał wynająć zawodowych malarzy i zapłacić im 94 dol. za godzinę. Malarze nie chcieli przyjąć pieniędzy, ale związek ich zmusił do pobrania pełnej kwoty. Pomalowanie całej szkoły po stawkach narzuconych przez związek kosztowało 120 000 dol.
Thibert podkreśla, że to tylko pokazuje, jak bezsilne są małe miejscowości zdane na łaskę biurokratów ze związków zawodowych. Praca, która powinna kosztować 30 000 dol., kosztuje 70 000. Cała nadzieja w wolontariuszach.
Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) podało, że w żadnym roku od 1978 Kanada nie przyjęła tylu uchodźców co w 2016. Przedstawiciel UNHCR w Kanadzie powiedział, że przesiedlenie 46 700 osób to „wielkie osiągnięcie”, to pomoc ratująca życie. Podana liczba dotyczy zarówno uchodźców sponsorowanych prywatnie, jak i przez rząd.
Według danych UNHCR, w 2016 roku najwięcej uchodźców pochodziło z: Syrii – 33 266, Erytrei – 3934, Iraku – 1650, Konga – 1644 i Afganistanu – 1354. Pod względem liczby przyjętych zajęliśmy drugie miejsce po Stanach Zjednoczonych, które stały się nowym domem dla 84 995 osób. Wcześniejszy rekord padł w 1980 roku, kiedy to Kanada przyjęła 40 271 uchodźców, głównie z Indochin. UNHCR ocenia, że na całym świecie żyje 21 milionów ludzi, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojego miejsca dotychczasowego pobytu. W tym roku na przesiedlenie czeka 1 190 000.
***
Nathalie Langlais (55 l.) wygrała w piątkowym losowaniu Lotto Max 55 milionów dol. Początkowo myślała, że jej los jest wart 55 dol. i schowała go do pudełka na zabawki swojej córki, gdzie przeleżał weekend. Potem sprawdziła jeszcze raz i dopiero wtedy zauważyła dodatkowe zera. Langlais mówi, że rzadko gra w gry losowe i przeważnie nie przykłada do tego większej wagi. Pracuje w branży telekomunikacyjnej i nie zamierza póki co rezygnować z pracy. Mówi, że przeznaczy pieniądze na wakacje i pomoc swojej dużej rodzinie.
***
W sobotę obywatele Francji mieszkający w Kanadzie wzięli udział w wyborach prezydenckich, które w ich ojczyźnie odbyły się w niedzielę. Przed południem w Montrealu w dzielnicy Outremont na oddanie głosu czekało około 100 osób. Niektórzy potem mówili, że stali w kolejce dobrą godzinę. Spora część powtarzała, że przyszła głosować, by powstrzymać przejęcie władzy przez kandydatów „ekstremalnych” – czyli np. Marine Le Pen. Pojawiały się głosy, że najlepszym kandydatem jest Emmanuel Macron, bo tylko on może zapobiec rozłamom. Ambasada Francji w Kanadzie podaje, że w okolicy Montrealu zarejestrowało się ponad 57 000 osób. To stosunkowo dużo.
***
Amerykański Departament Stanu dodał nazwiska dwóch Kanadyjczyków do światowej listy najbardziej poszukiwanych terrorystów. To Farah Mohamed Shirdon i Tarek Sakr. Osoby określone jako Specially Designated Global Terrorists „z dużym prawdopodobieństwem mogą popełnić lub popełniły czyn terrorystyczny zagrażający bezpieczeństwu obywateli Stanów Zjednoczonych, bezpieczeństwu międzynarodowemu, polityce zagranicznej lub gospodarce USA”. Farah Mohamed Shirdon to kanadyjski dżihadysta. Urodził się w Toronto. Co najmniej do 2012 roku studiował na Southern Alberta Institute of Technology i podobno uległ radykalizacji, przychodząc do meczetu w centrum miasta. Świątynia obecnie jest zamknięta. Wyjechał z Calgary, by przyłączyć się do Islamic State in Iraq and Syria. W 2014 roku w Internecie pojawił się film, na którym Shirdon pali swój kanadyjski paszport, po czym grozi Kanadzie, Stanom Zjednoczonym i „wszystkim innym oprawcom”. Według amerykańskiego Departamentu Stanu, Shirdon jest wysokiej rangi bojownikiem, prowadzi rekrutację i zbiera fundusze. Poszukuje go też Interpol. Tarek Sakr urodził się w Syrii, ma kanadyjskie obywatelstwo. Studiował farmakologię w Quebecu. Amerykanie wiążą go z frontem al-Nusrah, która jest syryjską organizacją powiązaną z Al-Kaidą.
***
W zeszły czwartek północnoamerykańskie systemy obrony przeciwlotniczej wykryły dwa rosyjskie bombowce Tu-95, które nadlatywały od zachodu nad Alaskę i Kanadę. Po raz pierwszy od dwóch lat rosyjskie samoloty zbliżyły się do kanadyjskiej przestrzeni powietrznej, chociaż jej nie naruszyły. Rosjanie zachowywali się „profesjonalnie i bezpiecznie”, podał rzecznik prasowy amerykańskich sił powietrznych. Tu-95 to maszyny dalekiego zasięgu mogące przenosić broń jądrową. W ich kierunku wyleciały dwa kanadyjskie CF-18 i amerykańskie F-22 stacjonujące na Alasce. Do tego rodzaju incydentów na dalekiej północy ostatnio dochodziło w grudniu 2014 roku, a wcześniej regularnie w latach 2012–14, zanim Tu-95 zostały czasowo wycofane ze służby z przyczyn bezpieczeństwa. W zeszłym tygodniu odnotowano ich aż cztery: w poniedziałek i we wtorek zaobserwowano bombowce Tu-95, a w środę – dwa samoloty patrolowe dalekiego rozpoznania Ił-38. W żadnym z trzech przypadków USA i Kanada nie poderwały myśliwców.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!