Policja z Toronto zbada przypadek użycia paralizatora w okolicy Dundas Street East i Church Street. Incydent został sfilmowany telefonem komórkowym przez świadka. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę oskarżonego o stosowanie przemocy wobec policjantki. Użyli Tasera, gdy aresztowany leżał twarzą do ziemi. Na filmie widać, jak jeden z policjantów kopie mężczyznę, inny krzyczy do gapiów, żeby uważali, bo zatrzymany może ich opluć i dostaną AIDS. Potem grozi filmującemu, że zabierze mu telefon.
Rzecznik prasowy policji podał, że aresztowany nie został ranny i nie było konieczności hospitalizacji. Zaatakowana policjantka odniosła niewielkie obrażenia. Wyjaśnił, że mężczyzna został po raz pierwszy rażony prądem w radiowozie, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Wcześniej zachowywał się brutalnie, pchnął policjantkę tak mocno, że się przewróciła. Wybił też okno w radiowozie, dlatego funkcjonariusze musieli z nim wysiać. Kazano mu położyć się na ziemię. Zatrzymany ciągle był agresywny, ugryzł policjanta w rękę. Rzecznik policji dodaje, że nagranie pokazuje tylko 10 proc. tego, co się wydarzyło. Policjant, który chciał zabrać telefon świadkowi kręcącemu film, będzie musiał odbyć rozmowę z przełożonym. Zgodnie z prawem filmowanie działań policji jest dozwolone, jeśli filmujący nie przeszkadza w ten sposób funkcjonariuszom.
Prawnik Daniel Brown mówi, że Waseem Khan – mężczyzna, który nagrał zdarzenie komórką, spełnił swój obywatelski obowiązek. Miał pełne prawo do filmowania akcji policji. A policjanci grożąc mu odebraniem telefonu, próbowali go zastraszyć i to oni zachowali się niewłaściwie.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!