Płać, nawet jak nie korzystasz
Kingston W październiku zeszłego roku na linię energetyczną doprowadzającą prąd do domku letniskowego Kipa Van Kempena położonego nad jeziorem Mazinaw (na północ od Kingston) przewróciło się drzewo. Ekipy z Hydro One drzewo ścięły i odłączyły Van Kempenowi prąd. Z przyczyn logistycznych przez wiele miesięcy nie mogły jednak przeprowadzić naprawy. Do domku można dotrzeć tylko łodzią lub quadem. Udało się to dopiero po 8 miesiącach. Gdy Van Kempen dostał pierwszy rachunek za prąd, aż się w nim zagotowało. Na druku widniało bowiem 7500 dol. opłat przesyłowych za okres, w którym linia była zerwana i przesył fizycznie nie istniał. Zużycie przez całe 8 miesięcy jest zerowe.
Hydro One twierdzi, że zapewnia dostawy prądu, a jeśli klient z niego nie korzysta, to jego problem. Jeśli urządzenia Hydro One (np. licznik) znajdują się na posesji klienta, opłata przesyłowa jest naliczana automatycznie. Van Kempen powinien zerwać umowę i oddać licznik.
Mężczyzna skierował sprawę do sądu. Stwierdził, że nie będzie rozmawiał z pracownikami elektrowni, niech tłumaczą się przed sędzią.
Wynne rozwiąże problem, który sama zrobiła
Toronto Premier Wynne mówi, że zdaje sobie sprawę z faktu, że wysokie opłaty za prąd są problemem w prowincji i rząd będzie musiał coś zrobić, by pomóc mieszkańcom w płaceniu rachunków. Mówią o tym mieszkańcy okręgu Scarborough-Rouge River, a także Ontaryjczycy z północy.
Stwierdziła, że sprawa jest „pilna” i zajmie się nią minister energetyki Glenn Thibeault. Być może prowincja będzie musiała wprowadzić zmiany w Ontario Energy Support Program. Przyznała, że to, co jest teraz, jest niewystarczające. Zapewniła jednak, że inwestycje w infrastrukturę energetyczną były potrzebne, by zwiększyć niezawodność systemu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!