W związku z możliwą legalizacją marihuany powstają pytania dotyczące norm społecznych. W tej kwestii wypowiadała się Lizzie Post z Emily Post Institute zajmującego się etykietą i dobrym wychowaniem. Myślenie, że jeśli marihuana jest legalna, to można ją palić zawsze i wszędzie, jest jak najbardziej błędne, mówi Post.
Porównuje używanie narkotyku do picia alkoholu i wielokrotnie podkreśla, że marihuana jest substancją zmieniającą stan umysłu. Nie należy się więc spodziewać, by palenie jej było dozwolone w miejscu pracy. Z resztą firmy powinny zaktualizować swoje regulaminy. Pracownicy mogą mieć przerwy na papierosa, ale marihuanę mogą palić co najwyżej po pracy.
Jeśli chodzi o zachowanie na przyjęciach, to też jest podobnie jak z alkoholem. Post podaje przykład, że jeśli wiemy, iż gospodarz nie pije jakiegoś rodzaju alkoholu, to go nie przynosimy. Jeśli przychodzimy do kogoś do domu, to nie zaczynamy palić marihuany tylko dlatego, że to legalne. Dobre wychowanie nakazuje najpierw zapytać gospodarza o zgodę.
Post odradza też przychodzenie na spotkania, np. na randki, po zażyciu narkotyku. To tak jakby przychodzić po alkoholu. Taka osoba nie robi dobrego wrażenia. Post podkreśla, że nie wszyscy są entuzjastami legalizacji marihuany i jej zwolennicy muszą to uszanować.
***
Minister zdrowia Jane Philpott powiedziała podczas specjalnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, że ustawa o legalizacji marihuany ma być gotowa wiosną 2017 roku. Rząd chce być pewny, że narkotyk nie dostanie się w ręce dzieci, ani też że nie stanie się źródłem zysków organizacji przestępczych. Tematem sesji ONZ była walka z problemami narkotykowymi. Pani minister towarzyszył jej sekretarz parlamentarny, były szef torontońskiej policji Bill Blair.
Blair stwierdził, że legalizacja marihuany nie jest prostą sprawą. Łamie postanowienia trzech traktatów międzynarodowych dotyczących nielegalnych narkotyków. Philpott przyznała, że zdaje sobie z tego sprawę. Wie też, że plany Kanady mogą budzić sprzeciw innych członków ONZ.
C.D. Howe Institute przygotował niedawno analizę dotyczącą legalizacji marihuany. Jeden z wniosków sugeruje, że rząd powinien rozważyć uniewinnienie osób skazanych za posiadanie marihuany i oddalenie zarzutów w tego rodzaju sprawach. Trudeau i jego ekipa już wcześniej mówili, że obecnie za dużo osób jest zatrzymywanych i skazywanych za posiadanie niewielkiej ilości narkotyku, a potem ma to wpisane w swojej historii notowań policyjnych.
Problem widzi też lider NDP Tom Mulcair i zarzuca rządowi, że działa za wolno i dekryminalizacja marihuany powinna być natychmiastowa. Podczas środowej sesji pytań w Izbie Gmin zapytał Trudeau, czy wprowadzi chociaż ustawę kasującą wpisy w historii notowań. Trudeau odpowiedział, że nie, bo widzi w tym niebezpieczeństwo dla nieletnich.
W opinii instytutu liberałowie powinni też dołożyć wszelkich starań, by spełnić obietnice składane podczas kampanii wyborczej – uniemożliwić dostęp nieletnich do marihuany i walczyć z czarnym rynkiem. Każda prowincja powinna sama opracować system dystrybucji. Sprzedaż mogłaby być opodatkowana zarówno na szczeblu federalnym jak i prowincyjnym. Ottawa nakładałaby podatki na wytwórców i importerów, prowincje – na sprzedaż, czytamy w raporcie instytutu.
W tym tygodniu w wielu miastach odbyły się demonstracje zwolenników marihuany "4/20".
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!