Tom Mulcair w ostatnią niedzielę powiedział, że zrezygnuje ze stanowiska lidera NDP, kiedy tylko zostanie wybrany jego następca.
Zjazd partii odbył się w Edmonton. Mulcair miał ostatnią szansę, by przekonać delegatów, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Przez pół godziny mówił o miejscu NDP w kanadyjskiej polityce, o tym jakich wartości należy strzec. Zaapelował do wszystkich, by zostali przy nim, gdy nadszedł czas na „odbudowywanie marki” i przekonywanie tych, którzy ostatecznie w październiku zdecydowali się poprzeć liberałów.
Zebrani wstali i nagrodzili go oklaskami. Jak się jednak później okazało w głosowaniu – było to raczej pożegnanie niż wyraz poparcia. Z 1800 zgromadzonych 52 proc. zdecydowało, że należy raczej przeprowadzić wybory i wyłonić nowego przewodniczącego. Niektórzy mówili później, że oczekiwali, iż Mulcair wytłumaczy, dlaczego właściwie powinien pozostać na stanowisku lidera po tym, jak partia przegrała wybory i straciła ponad połowę posiadanych wcześniej mandatów, i jak zamierza prowadzić partię przez najbliższe 4 lata. Chcieli, by Mulcair ich przekonał, by rozpalił w nich ogień i chęć walki.
Dzień wcześniej przemawiali Rachel Notley i Stephen Lewis – i wzbudzili zdecydowanie więcej entuzjazmu.
Pozostaje pytanie, kto po Mulcairze? Nie ma osoby, która rzeczywiście mogłaby zająć jego miejsce. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się Briana Toppa (pierwszego doradcę Notley), Megan Leslie, Aviego Lewisa (syna Stephena) – ale ci najwyraźniej nie są zainteresowani posadą.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!