W czwartek Toronto zaproponowało rozwiązanie kwestii Ubera. Spodziewano się uspokojenia sytuacji, wygląda jednak na to, że pomysły urzędników tylko doleją oliwy do ognia.
Przedstawiono ponad 100 rekomendacji, które zdaniem Tracy Cook – dyrektor wydziału ds. licencjonowania i standaryzacji – przyczynią się do powstania równowagi w środowisku usług transportowych. Wdrożenie ich pozwoli miastu na utrzymanie bezpieczeństwa publicznego na właściwym poziomie oraz zapewni ochronę konsumentów.
Taksówkarze mieliby więc płacić mniej za licencję, a ponadto mogliby oferować upusty, jeśli otrzymaliby zgłoszenie za pośrednictwem aplikacji na telefony komórkowe. Ma to poprawić konkurencyjność klasycznych taksówek.
Co do Ubera, to kierowcy UberX musieliby przechodzić sprawdzenie historii kryminalnej oraz mieć wykupione ubezpiecznia z pokryciem w wysokości 2 milionów dolarów – czyli takie jak w przypadku taksówkarzy.
Miasto ma za miesiąc głosować nad przyjęciem rekomendacji, a potem ewentualnie na ich podstawie będzie sformułować docelowe przepisy. Czekają nas więc dyskusje i debaty radnych. Już teraz radny Mike Layton stwierdził, że nowe przepisy będą gorsze od obecnych. Zauważył, że potrzebne jest ograniczenie liczby kierowców świadczących usługi przewozowe, bo inaczej centrum w godzinach szczytu będzie jeszcze bardziej zakorkowane. Taksówkarze są zdania, że rekomendacje to dla nich gwóźdź do trumny. Uber w oświadczeniu podziękował urzędnikom za próbę wprowadzenia zmian i pogodzenia stron. W pierwszej kolejności zapozna się z rekomendacjami, potem podejmie próby rozmów z urzędnikami.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!