Shelley Yachaev, przewodnicząca związku studentów żydowskich uniwersytetu York, mówi, że na uczelni w sposób strategiczny wprowadza się poglądy antysemickie. Działanie jest przemyślane i widoczne na wszystkich płaszczyznach. Niektórzy profesorowie nawet otwarcie popierają ruch Boycott, Divest and Sanctions (BDS) – międzynarodowy ruch nawołujący do izolacji Izraela. Yachaev twierdzi, że skargi i protesty najczęściej są ignorowane. W zeszłym roku YFS nie kryła się z tym, że wspiera protesty antyizraelskie.
O podobnych tendencjach na York mówi Avi Benlolo z Simon Wiesenthal Centre. Nazywa tamtejszy antysemityzm „perwersyjnym”. Studenci pochodzenia żydowskiego czują się wyobcowani i marginalizowani.
Szereg kontrowersji budzi mural znajdujący się w centrum studenckim uniwersytetu należącym do federacji studentów. Przedstawia mężczyznę w arabskim szaliku ściskającego w rękach kamienie, który patrzy na buldożer wyrównujący teren pod budowę osiedli izraelskich.
Z powodu malowidła producent filmowy Paul Bronfman wycofał swoją pomoc dla uniwersytetu. Oświadczył, że nie będzie użyczał studentom sprzętu ani organizował dla nich seminariów i warsztatów. Tydzień temu inny producent Robert Lantos stwierdził w liście do władz uczelni, że York stał się „inkubatorem przemocy i nienawiści” wobec Żydów. Władze twierdzą, że traktują sprawę poważnie i szykują się do rewizji przepisów dotyczących praw studentów. Wystąpiły z wnioskiem do administratorów budynku o opracowanie procedur rozpatrywania skarg dotyczących korzystania z przestrzeni publicznej.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!