farolwebad1

A+ A A-

Przegląd tygodnia. Piątek, 25 października 2013

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

bell-mobility

Bell Canada zawstydzi STASI?

Toronto

Bell ma niedługo zacząć sprawdzać, jak jego klienci używają Internetu, czego szukają i jakie strony odwiedzają, co oglądają w telewizji i kiedy dzwonią. Nowa polityka prywatności ma wejść w życie 16 listopada. Firma twierdzi, że dane mają pomóc w ulepszeniu przepustowości sieci, tworzeniu raportów marketingowych i dopasowaniu reklam wysyłanych na telefony komórkowe klientów.

Dane o korzystaniu z Internetu, telefonu i telewizji będą zestawiane z miejscem zamieszkania abonentów, ich płcią i wiekiem.

Bell twierdzi, że dane nie będą w żaden sposób łączone z nazwiskiem klienta. Ci niby mogą zgłosić sprzeciw co do personalizacji reklam i raportów marketingowych, wygląda jednak na to, że nie będzie to specjalnie brane pod uwagę.

Jest to chyba największe tego rodzaju przedsięwzięcie w dziedzinie inwigilacji w Kanadzie. Żadna z firm mogących równać się wielkością z Bellem nie stosuje takiej polityki. Biorąc pod uwagę możliwości operatora i przewidywaną wielkość bazy danych o klientach, nawet Google nie ma takich zasobów.

Nikt w Kanadzie nie gromadził dotąd takich danych – owszem, pewne przedsiębiorstwa mają część tego, co planuje zbierać Bell, ale nikt jeszcze nie rozpoczął akcji na tak szeroką skalę.

Rzecznik prasowy federalnego komisarza ds. ochrony prywatności Jennifer Stoddart powiedział, że biuro pani rzecznik otrzymało kilka skarg dotyczących nowej polityki Bella. Biuro zapewnia, że zajmie się sprawą.

Operator informował w zeszłym tygodniu listownie swoich klientów, że zamierza zbierać informacje celem personalizacji reklam. Pytanie, czy jest to wystarczające wytłumaczenie dla gromadzenia danych o takim stopniu szczegółowości – jakie strony dana osoba ogląda, jakie terminy wpisuje w wyszukiwarkach, gdzie jest, jakich aplikacji używa, jakie programy ogląda i gdzie dzwoni...

Klienci mogą do 16 listopada zgłosić sprzeciw, jednak spora część może w ogóle nie być świadoma, co będzie interesować Bella. Poza tym wygląda na to, że sprzeciw dotyczy tylko otrzymywania reklam dopasowanych do zainteresowań klienta, a nie samego zbierania danych.

Zarząd Bella nie zgadza się na wywiady. Wydał jedynie oświadczenie, w którym pisze, że firma daje klientom możliwość otrzymywania personalizowanych reklam zamiast przypadkowych, jak ma to miejsce teraz. Liczba reklam się nie zmieni i można zgłosić sprzeciw na stronie bell.ca/relevantads.

Zawsze pozostaje jeszcze rezygnacja z usług Bella. Tu jednak operator odpowiednio zabezpiecza się przed zrywaniem kontraktów poprzez odpowiednio wysokie kary za zrywanie umów.

Bell swoim posunięciem wyznacza niebezpieczny trend, a jego śladem mogą chcieć podążać inni operatorzy.

Może to być tylko kwestią czasu. Nadzieja tylko w zmianie prawa.

 

 

Problem braku kadry nie jest poważny

Toronto

Analitycy TD Bank w nowym raporcie starają się obalić mit o niewystarczających umiejętnościach kanadyjskich pracowników i o narastającym braku odpowiednio wykwalifikowanej siły roboczej w miarę starzenia się społeczeństwa. Takie opinie są podtrzymywane od kilku lat.

Rząd federalny wprowadził szereg środków, by walczyć z problemem – w tym zaostrzenie zasad ubiegania się o wypłatę odszkodowań z ubezpieczenia pracy czy ostatni Jobs Grant, który jest adresowany bezpośrednio do pracodawców i zachęca ich do finansowania szkoleń zawodowych. Prowincje zgłaszają sprzeciw co do założeń programu, rząd jednak jest zdeterminowany, by go kontynuować.

Derek Burleton, zastępca naczelnego ekonomisty banku i współautor raportu, mówi, że nie jest to zupełna nieprawda, ale problem nie jest tak poważny, jak się go powszechnie przedstawia. Jego zdaniem, sytuacja nie zmieniła się w ciągu ostatniej dekady. W skali całej gospodarki kraju trudno jest znaleźć potwierdzenie nagłaśnianego problemu. Niedostosowania i braki kwalifikacji siły roboczej istnieją lokalnie, ale są naturalne i pewnych rozbieżności nie sposób zlikwidować.

W 52-stronicowej analizie przedstawiono czynniki decydujące o sytuacji na rynku pracy i dane dotyczące liczby wolnych posad, a także liczbę pracowników ze zbyt wysokimi i zbyt niskimi kwalifikacjami. Liczby porównano z danymi z innych krajów. Okazało się, że jest u nas dużo lepiej niż w Stanach Zjednoczonych i wielu państwach grupy siedmiu najlepiej rozwiniętych krajów świata.

Poza latami 2008–2009 w okresie między 2003 a 2013 rokiem liczba zatrudnionych rosła średnio o 1,3 proc. rocznie. Dla porównania w USA było to 0,4 proc., a ogólnie dla G7 – 0,3 proc. (dobra sytuacja jest w Niemczech). Przybywało też nowych etatów.

Zwrócono też uwagę na inne trendy, w tym większą liczbę etatów czasowych i zawieranych kontraktów, co być może świadczy o niższej jakości pracy, ale jest alternatywą dla starszych pracowników. Doświadczeni pracownicy radzą sobie na rynku całkiem dobrze, gorzej jest z młodymi, wśród których bezrobocie jest stosunkowo wysokie. Dodają jednak, że absolwenci uniwersytetów wbrew obiegowej opinii znajdują pracę, dotyczy to też osób kończących kierunki humanistyczne i artystyczne.

Ale nawet w Albercie i Saskatchewan, które przez lata były brane jako przykład prowincji, gdzie problem braku odpowiedniej siły roboczej w pewnych gałęziach przemysłu jest poważny, nie ma powodów do obaw i trudno mówić o kryzysie. Ekonomiści zauważają też, że starsi Kanadyjczycy pracują dłużej, dzięki czemu rynek ma czas na dostosowanie się do nowej sytuacji.

Autorzy raportu dodają, że brak odpowiednio wykwalifikowanej siły roboczej może narastać, dlatego zarówno rząd, szkoły, jak i przedsiębiorcy powinni skupić się na kształceniu pracowników na miarę XXI wieku.

 

 

Indiańskie szkoły bez taryfy ulgowej

Ottawa

Rząd federalny przedstawił projekt First Nations Education Act – ustawy będącej próbą podniesienia poziomu edukacji w rezerwatach do krajowych standardów. Do tego przepis zezwala na wywieranie czasowej presji na szkoły, które nie dostosują się do wymogów. Ustanawia stanowisko inspektora, który rokrocznie przeprowadzałby kontrole w szkołach i opracowywał odpowiednie wytyczne, co należy poprawić. Jeśli dana szkoła nie stosowałaby się do zaleceń i problemy by narastały, Ottawa wysyłałaby w to miejsce czasowego kierownika szkoły.

Przedstawiciele rządu są zdania, że niski poziom edukacji jest jedną z przyczyn zubożenia i wyniszczenia rdzennej ludności Kanady. Tymczasem przedstawiciele First Nations przestrzegają rząd przed próbami wywierania zbyt dużej presji na rezerwaty.

 

 

Nenshi włodarzem Calgary

Calgary

Mieszkańcy Calgary wybrali burmistrza. Został nim ponownie Naheed Nenshi, który sprawdził się podczas czerwcowych powodzi. Wybierano też członków rady miejskiej. Większość radnych utrzymała swoje stanowiska.

Burmistrz pierwsze przemówienie wygłosił w poniedziałek o 11 wieczorem w Metropolitan Conference Centre. W tym czasie trwało jeszcze liczenie głosów, ale jego zwycięstwo było już pewne. Pogratulował radnym i powiedział, że zarówno jego, jak i radę czeka jeszcze dużo pracy.

Nenshi miał ośmiu konkurentów. Oficjalne wyniki będą przedstawione w piątek, ale według nieoficjalnych, zdobył 74 proc. głosów. Następny był Jon Lord, który otrzymał 21 proc.

Głosujący wybierali też nowych członków kuratoriów szkół publicznych i katolickich. W tym pierwszym czterech trustee pozostało na kolejną kadencję, trzech jest nowych. W przypadku szkół katolickich dwóch na siedmiu członków jest nowych.

Po raz pierwszy, by zagłosować, trzeba było okazać dowód tożsamości. Osoby, które np. po przeprowadzce nie zmieniły dokumentów i nie miały wpisanego aktualnego miejsca zamieszkania w Calgary, nie mogły wziąć udziału w wyborach.

 

 

Seria wykolejeń kolejowych

Edmonton

W Gainford, 80 kilometrów na zachód od Edmonton, wykoleił się pociąg towarowy przewożący gaz LPG. 126 mieszkańców okolicznych domów na kilka dni zostało ewakuowanych ze względu na zagrożenie wybuchem. Przeprowadzono kilka kontrolowanych podpaleń propanu, który znajdował się w uszkodzonych wagonach.

13 wagonów z ropą naftową i gazem wykoleiło się w sobotę rano. Przed rozpoczęciem prac na miejscu wypadku i usuwaniem wagonów należało wypalić znajdujące się w nich paliwo. W powłokach wykonano otwory, przez które wydostawał się propan. CN spodziewało się jednak, że będzie to następowało szybciej i spalanie będzie bardziej skuteczne. Tymczasem dwukrotnie w wagonach pozostawał niespalony gaz.

Na miejscu wprowadzono stan wyjątkowy. Zjawili się też urzędnicy z Transportation Safety Board.

Rzecznik prasowy CN mówi, że na razie jest za wcześnie, by szacować koszty wypadku. Przedsiębiorstwo ma wypłacać rekompensaty rezydentom. Zaczyna też analizować możliwe przyczyny wykolejenia się pociągu. Skład miał 134 wagony i jechał z Edmonton do Vancouveru z normalną prędkością 35 km/h.

Pasażerowie VIA Rail podróżujący w nocy w sobotę z Jasper do Edmonton byli przewożeni autobusami. 88 osób jadących z Vancouveru do Toronto musiało jednak zostać w Jasper na noc. Następnego dnia przewieziono je do Edmonton, skąd poleciały samolotem.

 

 

Ottawa - największy podglądacz

Vancouver

Civil Liberties Association (BCCLA) z Kolumbii Brytyjskiej wytoczyło proces przeciwko rządowi federalnemu w sprawie inwigilacji obywateli, która jest sprzeczna z Kartą praw (Charter of Rights).

BCCLA złożyła pozew w Sądzie Najwyższym Kolumbii Brytyjskiej we wtorek. Zarzuty są skierowane do prokuratora generalnego Kanady, który reprezentuje Communications Security Establishment Canada. Stowarzyszenie twierdzi, że łamane jest prawo chroniące obywateli przed bezpodstawnym przeszukiwaniem oraz wolność wypowiedzi, gdy monitoruje się rozmowy międzynarodowe, przesyłane wiadomości tekstowe i czynności prowadzone w Internecie.

 

 

Dwie trzecie wciąż ma rozum

Ottawa

Dwie trzecie Kanadyjczyków nie chce poprawiania słów hymnu "O Canada", mimo że niektórzy twierdzą, że pieść powinna być bardziej neutralna pod względem płci. Chodzi o słowa "in all thy sons command", które mogłyby być zastąpione przez "in all of us command''.

Forum Research przeprowadziło badanie wśród 1484 osób dorosłych mówiących po angielsku. 965, czyli 65 proc., opowiedziało się przeciwko poprawkom. Zmiany poparło 25 proc. badanych, 10 proc. nie miało zdania na ten temat.

Wśród tych, którzy byli za zmianą, sporą część stanowiły grupy osób: po 55 roku życia, kobiety, osoby o średnich zarobkach, urodzeni na Wyspach Brytyjskich i osoby podające się za niereligijne.

Dążenie do zmiany zainicjowała grupa kobiet, w której jest znana kanadyjska pisarka Margaret Atwood. Przed 1913 rokiem wspomniana fraza brzmiała "thou dost in us command". Zdaniem pań słowa zostały zmienione bez widocznego powodu i dlatego domagają się przeróbki. Rozpoczęły kampanię Restore Our Anthem: restoreouranthem.ca.

 

 

Lekarz - nasz czy nie nasz?

Ottawa

Towarzystwo położników i ginekologów (Society of Obstetricians and Gynecologists) uważa, że szpitale nie powinny odpowiadać na prośby pacjentów o opiekę lekarza określonej rasy, płci czy religii. Zdaniem lekarzy, opieka w nagłych przypadkach powinna być sprawowana przez specjalistów, a jeśli pacjenci chcą odmówić jej przyjęcia, powinni brać za to odpowiedzialność.

W wielu szpitalach, nawet na ostrych dyżurach, pacjenci zgłaszają prośby o lekarza określonej płci czy rasy. Jest to odzwierciedleniem rosnącej różnorodności społeczeństwa, w którym żyjemy. Pacjenci i lekarze z najróżniejszych kultur mogą być zestawieni w delikatnych sytuacjach. Dlatego spora część lekarzy nie zgadza się ze sztywnym stwierdzeniem, że nie należy brać pod uwagę preferencji pacjenta. W niektórych przypadkach sprostanie im pozwala zapewnić lepszą opiekę. Dotyczy to zwłaszcza nowych imigrantów zakorzenionych w swojej kulturze.

Najczęściej prośby dotyczą płci lekarza. Na przykład kobiety muzułmańskie ze względu na tradycję najczęściej proszą o lekarzy kobiety, chociaż religia nie zakazuje, by leczył je mężczyzna.

Z kolei Kanadyjczycy potrafią odmówić przyjęcia przez lekarza z innego kraju lub rasy innej niż kaukaska.

Towarzystwo zwraca jednak uwagę na nagłe przypadki, w których świadczeniodawca nie powinien być zobowiązany do zapewnienia alternatywnej opieki, tak by sprostać wymaganiom pacjenta.

 

 

Zwyciężyli policjantów fizycznie i prawnie

Toronto

Zaczęło się od złego parkowania, a skończyło na konfrontacji z użyciem siły, po której dwóch policjantów trafiło do szpitala. Deen Khan widząc, że ktoś zaparkował na jego miejscu, stanął tak, że zablokował drugi samochód. Miał to nieszczęście, że pojazd należał do nieumundurowanych policjantów.

Gdy ci zwrócili uwagę Khanowi i jego rodzinie, doszło do bójki. Dalair Khan, Yazdaan Khan i Deen Khan zostali oskarżeni o napaść. Po trzech latach sytuacja się odwróciła – rodzina została uniewinniona, a policjanci odpowiedzą za użycie nadmiernej siły. We wtorek sąd stwierdził, że Khanowie mieli podstawy, by przeciwstawić się próbie aresztowania, i orzekł, że działali w obronie własnej. Zdaniem sądu, bójkę zaczęli policjanci – Stuart Blower i Tamari Hewkoare. Torontońska policja w oświadczeniu stwierdziła tylko, że zapoznaje się z wyrokiem. Zajmuje się nim dział standardów zawodowych.

 

 

Taksówkarze przestrzegają

Toronto

Torontońscy taksówkarze przestrzegają, że planowane reformy gospodarcze prowadzą do wzrostu opłat za przejazdy, wydłużenia czasów oczekiwania na taksówkę i zmniejszenia poziomu bezpieczeństwa. Toronto Taxi Alliance rozpoczął właśnie kampanię ogłoszeniową.

W raporcie przygotowanym przez związek zwrócono uwagę na 40 proponowanych zmian, w tym na konieczność przystosowania wszystkich taksówek do przewozu osób na wózkach inwalidzkich do 2025 roku. Radny Cesar Palacio z komitetu licencjonowania i standardów nie jest usatysfakcjonowany przedstawionym dokumentem. Twierdzi, że taksówki powinny być lepiej dostępne, a usługi dostosowane do potrzeb klientów.

Przedstawiciele taksówkarzy uważają, że ratusz ich ignoruje. Palacio odpiera ten zarzut, mówiąc, że daje czas na wprowadzenie zmian do raportu. Zmiany mają dotknąć prawie 5000 kierowców taksówek.

 

 

Podwyżki za utopione pieniądze

Queen's Park

Szykują się podwyżki opłat za energię elektryczną. Więcej będziemy płacić od 1 listopada.

Stawki zależne od godziny poboru prądu płaci obecnie większość klientów prywatnych oraz małych przedsiębiorców. Ontario Energy Board podaje, że podwyżki dotyczyć będą tylko zużycia prądu. Inne opłaty (opłata stała i przesyłowa) nie zmienią się.

Średnia podwyżka wyniesie około 3 proc. – czyli przy przeciętnej wysokości rachunku za 800 kilowatogodzin będą to 4 dolary.

Podwyżki nie będą dotyczyć klientów innych operatorów, którzy pobierają stałe opłaty.

Za kilowat energii zużywanej w godzinach szczytu będziemy płacić 12,9 centa, w czasie średniego obciążenia – 10,9 centa, a w czasie niskiego zużycia – 7,2 centa. Różnice powoli dążą do wyrównania. Procentowo największy skok zaobserwujemy w trzeciej taryfie – aż 7,5 proc. Średnia stawka wzrośnie o 4,8 proc., a najwyższa – o 4 proc.

Pięć lat temu najdroższa taryfa była trzykrotnie wyższa od tej poza godzinami szczytu. Dzisiaj najwyższa stawka nie jest nawet dwa razy większa od najniższej. Posłowie z NDP krytykują podwyżki, mówiąc, że jest to odejście od wcześniej prowadzonej polityki. Taki krok nie zachęca konsumentów do poboru energii w czasie, gdy sieć jest najmniej obciążona. Rząd powinien robić więcej, by zachęcać ludzi do oszczędzania. Poza tym podwyżka jest dużo większa niż wartość inflacji. Konserwatyści dodają, że w ten sposób płacimy za zmiany planów budowy elektrowni w Mississaudze i Oakville.

Minister energetyki Bob Chiarelli unikał odpowiedzi na pytania o podwyżki.

Ontario Energy Board tłumaczy, że wzrost cen wynika z większego udziału energii odnawialnej oraz z podwyżek cen gazu ziemnego. Właśnie energia pochodząca z tych dwóch źródeł odgrywa coraz większą rolę. Wiąże się to z zamknięciami elektrowni węglowych. Poza tym prowincja deklaruje chęć budowy nowych reaktorów atomowych.

Zdaniem rady, większość konsumentów pobiera 64 proc. energii elektrycznej poza godzinami szczytu. Podczas miesięcy zimowych jest to czas od 7 wieczorem do 7 rano oraz wszystkie soboty, niedziele i święta. Godziny szczytu przypadają między 7 a 11 i między 5 a 7. W pozostałych godzinach obowiązuje średnia stawka.

 

 

Kitchener, Ont.

Christine Allen, 32 l., aresztowana po zatruciu dwójki dzieci, została także oskarżona o zatrucie sześciorga dzieci i niemowląt, w tym jednodniowego noworodka, oraz jednej osoby dorosłej. Policja podaje, że jest to rezultat śledztwa prowadzonego w sprawie kobiety prowadzącej w domu punkt daycare od 2009 do 2011 roku. Po dodaniu nowych zarzutów odpowie ona za otrucie ośmiorga dzieci i 32-letniej osoby. Wszyscy poszkodowani są mieszkańcami Kitchener lub Guelph. Podejrzana miała im dać nielegalne krople do oczu zawierające tetrahydrozolinę. Substancja w przypadku połknięcia powoduje senność, obniżenie ciśnienia krwi, problemy oddechowe i spadek tętna. Objawy są szczególnie silne u dzieci. Nowo odkryte przypadki zatruć miały miejsce na przestrzeni ostatnich kilku lat. Sprawa zaczęła się w marcu od odkrycia choroby jednego z dzieci, które trafiło do szpitala z problemami oddechowymi, wzmożoną sennością i niskim tętnem. Dziecko wyzdrowiało, jednak jakiś czas później ponownie trafiło do szpitala z podobnymi objawami. Potem detektywi dotarli do przypadku z lipca 2010 roku, kiedy to inne dziecko będące pod opieką Allen znalazło się w szpitalu. Powrót do zdrowia trwał kilka dni. Część nowych poszkodowanych znajdowała się pod opieką Allen. Policja zaznacza, że więcej osób mogło ulec zatruciu. Zarzuty dotyczą uszkodzeń ciała i podania zakazanej substancji. Sprawa rozpocznie się 1 listopada. Policja dodaje, że punkt daycare nie miał nazwy, nie wiadomo, ile dzieci uczęszczało do niego w ciągu trzech lat funkcjonowania.

 

 

Mississauga

Lekarz weterynarii z Mississaugi dr G. "Guri" Sandhu z HWY 403-Dundas Animal Hospital mówi, że sterylizacja i kastracja zwierząt pomaga zmniejszyć ryzyko zachorowania na nowotwory, w tym nowotwory gruczołu mlekowego i jąder. Poza tym wykastrowane psy czy koty nie oznaczają swojego terytorium, są mniej agresywne i mniej skore do uciekania swoim właścicielom. Dla wielu właścicieli sterylizacja i kastracja są jedynie sposobem na uniknięcie niechcianego rozrodu swojego pupila, dr Sandhu przekonuje jednak o innych zaletach zabiegu. Dodaje, że w przypadku samców kastracja pomaga pohamować także zachowania dążące do poszukiwania partnerki, czyli oznaczanie i obrona terytorium lub uciekanie z domu. Podkreśla przy tym, że osobowość zwierzęcia nie zmienia się w sposób drastyczny, pies czy kot staje się po prostu trochę bardziej rodzinny. Obala mit, że wykastrowane samce są leniwe i otyłe – to raczej zasługa przekarmienia i braku ruchu niż kastracji. W przypadku samic kastracja zmniejsza ryzyko zachorowania na raka gruczołu mlekowego, który jest przyczyną śmierci 50 proc. suk i 90 proc. kotek. Zmniejsza się też ryzyko infekcji macicy.

 

 

Toronto

Po opublikowaniu w zeszłym tygodniu zdjęcia pracownika Carmine Stefano Community Centre (okolica Weston Road i Sheppard Avenue), który śpi w pracy z głową na biurku, radny Giorgio Mammoliti otrzymał wiele zapytań i skarg dotyczących pracy w centrach. To właśnie biuro radnego ujawniło kompromitującą fotografię. Zostało zrobione tak, że nie widać twarzy pracownika, bo jak podkreśla radny, chodziło o problem, a nie o szykanowanie konkretnej osoby. Mammoliti powiedział, że wszystkie zgłoszenia przekazał dalej i czeka na potwierdzenie podejrzeń, które określił jako "poważne". Skargi dotyczą wielu ośrodków prowadzonych przez miasto. Pracownicy są opłacani z pieniędzy podatników, co powinno przekładać się na jakość świadczonej pracy. CUPE Local 79, związek do którego należy sfotografowany pracownik, stwierdził, że ta osoba najpewniej miała przerwę. Radny powiedział jednak, że nawet jeśli przerwa była planowa, to takie zachowanie jest nie do zaakceptowania. Zapowiedział, że dalej będzie bacznie obserwował pracę osób zatrudnionych przez miasto i dokumentował wszelkie uchybienia na zdjęciach. Jego zdaniem, też nadchodzi czas na zmiany w zarządzaniu związkami zawodowych i zarządzaniu ośrodkami kultury. Zdjęciem zajęło się biuro menedżera miasta. Stwierdzono, że zostaną podjęte odpowiednie działania, nie sprecyzowano jednak jakie.

 

 

Toronto

Claire Burns z Toronto, która otrzymała kilka tysięcy dolarów za oddanie komórki jajowej, domaga się wprowadzenia przepisów chroniących zdrowie dawców. Założyła stronę weareeggdonors.com. Dawcą została w 2003 roku. Stwierdziła, że gdyby wtedy wiedziała to, co wie teraz, nie zdecydowałaby się na ten krok. Sprawa dotyczy zdrowia kobiet, dlatego dawcy powinny być szczególnie chronieni. Naukowcy twierdzą, że kobiety oddające komórki jajowe powinny liczyć się z możliwością wystąpienia komplikacji. Istnieje nawet prawdopodobieństwo, co prawda niewielkie, utraty płodności. Pobrane komórki jajowe najczęściej trafiają do USA lub za ocean. Kolejnym możliwym powikłaniem jest zespół hiperstymulacji jajników. Polega na zbieraniu się płynów w jamie brzusznej. Wiąże się z nagłym wzrostem wagi, bólami brzucha, wymiotami i trudnościami oddechowymi. Ryzyko jest zwiększone w przypadku młodych pacjentek, a takimi najczęściej są kobiety, które oddają komórki jajowe. Czasem wymagana jest interwencja medyczna, jednak część pacjentek nie zgłasza się do szpitali. W Kanadzie praktycznie nie istnieją przepisy regulujące oddawanie komórek jajowych. Korzysta na tym czarny rynek. Nielegalny jest zakup jajeczka, ale nie jego sprzedaż. W zeszły czwartek w Toronto odbyło się forum, na którym debatowano o tych problemach. Zastanawiano się nad etycznymi i prawnymi konsekwencjami sprzedaży komórek jajowych, a także nad tym, jakie koszty mogłyby być refundowane. Claire Burns, która była jedną z osób zabierających głos, twierdziła, że otrzymywanie pieniędzy za przekazanie jajeczka powinno być legalne. Dodała, że ona otrzymała 4000 dolarów.

 

 

Nasze urocze mississaudzkie brzydactwo...

Mississauga

Ratusz w Mississaudze wychodzi na czołówkę w ankiecie prowadzonej przez "Toronto Star" na najbrzydszy budynek użyteczności publicznej. Ankietowani chcą go burzyć, inni mówią, że wygląda jak XIX-wieczne więzienie.

Na początku dziennikarze przyznali ten tytuł ratuszowi w rumuńskim mieście Satu Mare, który jest przykładem budownictwa z ery komunizmu. Poprosili czytelników o inne sugestie.

Projekt ratusza w Mississaudze został wybrany w 1982 roku spośród 246 zgłoszonych do konkursu. Jego autorzy to architekci George Baird i James Kirkland. Budynek miał być nawiązaniem do rolniczej przeszłości miasta i w założeniu przypomina farmę – np. sala obrad rady jest silosem na zboże, a wieża zegarowa – wiatrakiem.

Projekt otrzymał szereg nagród, jednak został też skrytykowany przez wiele znanych osób.

 

 

Jeszcze nie koniec kłopotów

Toronto

Prokurator złożył apelację od wyroku uniewinniającego Patri-cka Sikorskiego – na zdjęciu z premierem Harperem – (27 l.)syna polskiego biznesmena, i jego przyjaciela Daniela Griffitha (30 l.), którzy odpowiadali na zarzuty dotyczące rzekomego odurzenia i zgwałcenia kobiety prawie cztery lata temu.

Do zdarzenia doszło 4 grudnia 2009 roku w jednym z apartamentowców w centrum Toronto.

Sikorski jest dyrektorem wykonawczym Omega Food Importers Co. Ltd. w Mississaudze. Jego ojciec zatrudnia 300 osób.

Prokurator odwołał się od stwierdzenia, że powódka jest niekompetentna, ponieważ była odurzona, co podważa jej zeznania, że czynności seksualne miały miejsce. Sędzia w uzasadnieniu powołał się na stwierdzenie eksperta, który orzekł, że nadmiar alkoholu może zaburzać pamięć, a dana osoba może być osłabiona, ale nie ubezwłasnowolniona. To, że później czegoś nie pamięta, nie oznacza, że w tamtym momencie nie była świadoma tego, co robiła.

Zdaniem sędziego, jedyny dowód w sprawie, jakim jest ślad narkotyku w kieliszku znajdującym się w torontońskim mieszkaniu Sikorskiego, nie świadczy o tym, że narkotyk gwałtu był używany. Prokurator nie udowodnił, że czynności seksualne odbyły się bez zgody kobiety i że odbyła stosunek seksualny z Griffithem.

Powódka twierdziła, że nie była pijana. Jednak powiedziała pielęgniarce, że wypiła 6-8 drinków i pół kieliszka wina, a potem jeszcze więcej w mieszkaniu Sikorskiego. Prawnik Griffitha powiedział, że w dalszym ciągu linię obrony będzie opierał na rozróżnieniu utraty przytomności od niepamiętania konkretnych wydarzeń w rezultacie upojenia alkoholowego.

 

 

Ożywianie Casa Lomy

Toronto

W przyszłym tygodniu władze miasta będą debatować nad przyszłością Casa Lomy. 98-pokojowy zamek ma zyskać ekskluzywną restaurację i salę bankietową. Zamek ma połączyć tradycję z nowoczesnością.

Dwa lata temu skończył się kontrakt z Kiwanis Club i od tamtego czasu nie było dokładnie wiadomo, jaka będzie przyszłość obiektu. Teraz miasto dogaduje się z Liberty Entertainment Group. Szczegóły umowy zostaną ujawnione dopiero po jej podpisaniu. Wiadomo na razie, że wpływy do miejskiej kasy byłyby przeznaczone na renowację zamku i przyległych budynków. Główny budynek ma być dalej dostępny dla zwiedzających jako miejsce historyczne. Luksusowa restauracja, w której będą mogły odbywać się bankiety, zostanie ulokowana w zachodniej części obiektu. Umowa nie obejmuje stajni i wozowni, w których ma powstać muzeum.

 

 

Jest jednak jakiś sukces

Toronto

BlackBerry z zadowoleniem podaje, że w ciągu pierwszej doby po wypuszczeniu aplikacji BlackBerry Messenger na telefony z systemem Android i iPhony pobrało ją ponad 10 milionów użytkowników.

Od 2011 roku BlackBerry planował udostępnienie aplikacji BBM użytkownikom wszystkich smartfonów jako alternatywy dla wysyłania smsów. Trzeba było w tym celu dokonać określonych ustaleń z operatorami wszystkich sieci. Władze BlackBerry w zeszłym roku zwlekały jednak z tym krokiem, obawiając się spadku sprzedaży telefonów.

Dzięki aplikacji można prowadzić czat nawet z 30 osobami, wysyłać zdjęcia i wiadomości głosowe, ustawiać status czy zdjęcia profilowe. Chroniona jest też tożsamość użytkowników, którym są przypisywane przypadkowe ciągi liter i cyfr zamiast numery telefonów lub adresy e-mail.

 

 

Niska stopa to już codzienność

Ottawa

Bank centralny utrzymuje stopy procentowe na poziomie jednego procentu i zapowiada, że mogą być utrzymane dłużej niż pierwotnie przewidywano. Powodem jest słaba gospodarka. Prawdopodobnie potrzeba jeszcze kilku lat, by sytuacja się poprawiła. Spodziewano się takiej decyzji, jednak szef banku o dziwo nie mówił o przyszłej potrzebie podniesienia wysokości odsetek od zaciąganych pożyczek.

Zdaniem banku, tegoroczny wzrost gospodarczy ma wynieść 1,6 proc. (o 0,2 proc. mniej niż prognozowano wcześniej), przyszłoroczny – 2,3 proc. (miało być 2,7), a w 2015 – 2,6 proc. (o 0,1 proc. mniej w stosunku do przewidywań z lipca).

Coraz trudniej będzie odkładać na przyszłość, oszczędzanie będzie też mniej atrakcyjne. Fundusze emerytalne w tym roku zaczęły powoli odrabiać straty. Teraz sytuacja może się znów pogorszyć. To samo dotyczy firm oferujących ubezpieczenia na życie, które będą musiały odłożyć więcej pieniędzy.

 

 

Zabójcze sałatki z wkładką

Ottawa

Canadian Food Inspection Agency wydała w środę ostrzeżenie dotyczące 19 sałatek i sosów produkowanych przez Reser's Fine Foods. Reser's dobrowolnie wycofuje produkty. Sałatki i sosy mogą zawierać bakterie typu listeria. Do tej pory nie stwierdzono przypadków zachorowań po zjedzeniu wycofywanej żywności.

Wcześniej w tym miesiącu dwa razy ostrzegano przed spożyciem sałatki makaronowej z serem produkowanej przez Reser's. Obecne ostrzeżenie dotyczy sałatek makaronowych, ziemniaczanych, coleslaw i sosu ze szpinakiem. Produkty oznaczone są datami ważności od 10 października do 27 listopada. Rozprowadzane są także pod marką Market Pantry.

Pełna lista produktów z kodami kreskowymi podana jest na stronie internetowej CFIA.

 

 

Co z tymi torami?!

Toronto

W ciągu ostatnich pięciu lat na obszarze GTA i Hamilton miało miejsce prawie 300 przypadków wykolejenia się pociągu. Zwraca to uwagę, zwłaszcza po ostatnim wypadku w Gainford, Alta., i lipcowym w Lac-Mégantic, na wprowadzenie przepisów zmuszających przewoźników do informowania miast o niebezpiecznych ładunkach. Transport Canada podkreśla, że rząd zatrudnia więcej inspektorów kolejowych, podnosi kary za łamanie przepisów i wymaga od przewoźników składania planów ochrony środowiska.

Spośród wszystkich wypadków do 117 doszło w Toronto, do 86 – w Yorku, do 30 – w Durham, do 23 – w Peel, do 17 – w Halton i do 22 w Hamilton. Średnio dochodziło do pięciu wypadków miesięcznie. Większość miała miejsce na mało uczęszczanych trasach i na bocznicach. Po 2008 roku odnotowano 20 przypadków wykolejenia na głównych torach, które przebiegają przez gęsto zamieszkane tereny. Najczęściej miały miejsce w Toronto i Yorku – tamtędy przechodzą główne trasy, są przestawiane zwrotnice.

Najpoważniejszy wypadek kolejowy w GTA miał miejsce 10 listopada 1979 roku. Pociąg przewożący chlor wykoleił się w Mississaudze, co było przyczyną ewakuacji 250 000 osób.

 

 

Hieny grasują w mieście

Toronto

Torontońska policja zwraca uwagę na rosnącą liczbę oszustw. Podaje, że w ostatni piątek ofiarą oszusta padła starsza kobieta. Dobrze ubrany mężczyzna podszedł do niej w okolicy Clair Avenue West i Dufferin Street, powiedział, że ich wspólny krewny jest w kłopocie i potrzebuje pieniędzy. Kobieta uwierzyła oszustowi i straciła pieniądze.

Podobne przypadki zaczepiania ludzi na ulicy celem wyłudzenia pieniędzy zdarzały się wcześniej w centralnej i zachodniej części miasta. Ostatni miał miejsce 20 października. Oszustka w samochodzie pytała ofiarę o drogę do lekarza lub apteki, pomoc w sfinansowaniu pogrzebu lub proponowała odkupienie od ofiary jej biżuterii. Często na tylnym siedzeniu miała dziecko. Na koniec przytulała ofiarę i wtedy kradła jej naszyjnik lub kolczyki, zastępując je inną tanią biżuterią.

W kilku przypadkach starsze osoby zostały nawet pobite, gdy zorientowały się, o co chodzi, i chciały powstrzymać oszustów.

 

 

Upiorne "święto" za pasem

Toronto

54 proc. Kanadyjczyków świętuje Halloween, a średnie wydatki na tę okazję wynoszą 70 dolarów. Najwięcej osób planuje rozdawać cukierki (21 proc.), chodzić z dziećmi po domach na trick-or-treat (13 proc.) i uczestniczyć w imprezach (8 proc.). 26 proc. ma już gotowe przebranie na party, 18 proc. jeszcze się zastanawia. Najbardziej popularne są kostiumy wampirów, wiedźm, wróżek i piratów.

Z dziećmi najczęściej chodzą osoby w wieku 35-44 lat. Kobiety (11 proc.) i młodsi Kanadyjczycy w wieku 18-24 lat (34 proc.) wybierają imprezy. Najwięcej na Halloween wydają mieszkańcy Kolumbii Brytyjskiej – 82 dol., najmniej – prowincji atlantyckich – 51 dol.

 

 

Sterroryzować palacza

Toronto

Komisja ds. parków i środowiska przegłosowała zakaz palenia na plażach, na promach i przystaniach oraz na boiskach. W przyszłym miesiącu projekt zarządzenia trafi do zatwierdzenia przez radę miasta. Radna okręgu Beaches-East York Mary Margaret McMahon mówi, że jest to nie tylko kwestia zdrowia, ale też śmieci na plaży. Zakaz ma obejmować 11 plaż.

Zakaz palenia w obrębie boisk ze względów zdrowotnych powinien obejmować obszar do dziewięciu metrów od granic obiektu sportowego. Przepisy obejmują także obiekty na otwartym powietrzu, jak boiska do baseballa, piłki nożnej, soccera, koszykówki, siatkówki, tory do kręgli, lodowiska, korty tenisowe, baseny i skateparki. Zakaz odnosi się też do wiat piknikowych i scen administrowanych przez departament parków i rekreacji.

 

 

Biskup ugina się przed ministerstwem

Whitehorse, Jukon

Rząd prowincji nakazał diecezji w Whitehorse usunięcie nauczania o grzeszności homoseksualizmu z programu opieki pastoralnej nad uczniami wykazującymi takie tendencje w szkołach katolickich. Diecezja program zmieniła, a krytycy wytykają, że nawet z nazwy programu zniknęło słowo "prawda". I tak program “Living with Hope, Ministering by Love, Teaching in Truth" stał się programem “One Heart: Ministering by Love".

Program w pierwotnym kształcie został opublikowany wiosną 2012 roku. Spotkał się z krytyką mediów, aktywistów homoseksualnych i części mieszkańców dwudziestotysięcznego miasta, ponieważ czerpał z nauczania Katechizmu Kościoła katolickiego o tym, że akty homoseksualne są głęboko niemoralne, a skłonność homoseksualna – nieuporządkowana.

Minister edukacji Scott Kent napisał list do biskupa z Whitehorse Gary'ego Gordona przypominający o tym, że szkoły katolickie są finansowane z publicznych pieniędzy, a założenia programu są sprzeczne z obowiązującym w prowincji prawem. Wtedy biskup zgodził się program przerobić. Usunął wzmianki o nim ze stron internetowych szkół, ale też powiedział, że homoseksualizm jest moralnie zły.

Nowy program jest z kolei krytykowany przez katolików. Znalazło się w nim stwierdzenie, zgodne z wiarą, że osoby homoseksualne należy traktować z szacunkiem, jednak brak napomnienia, że tego rodzaju zachowania w świetle nauki Kościoła są niemoralne. Program niby nawiązuje do listu Kongregacji ds. Nauki Wiary z 1986 roku dotyczącego homoseksualizmu, ale milczy o tym, co stwierdził kardynał Joseph Ratzinger, który napisał w nim, że nie można odchodzić od nauczania Kościoła, sprawując opiekę pastoralną nad homoseksualistami – nie jest to wtedy ani opieka, ani duszpasterstwo. Osoby homoseksualne zasługują na prawdę i potrzebują jej.

Nowy program wspomina o paragrafach Katechizmu odwołujących się do homoseksualizmu, ale zaraz podkreśla, że w katolickich szkołach powinno się cenić różnorodność i należy tworzyć bezpieczne i przyjazne środowisko, w którym każdy uczeń, niezależnie od swoich cech, będzie czuł się dobrze.

Mówi o promowaniu tolerancji mniejszości seksualnych w szkołach katolickich i prezentowaniu homoseksualnych pisarzy, naukowców, artystów, muzyków i przywódców jako pozytywnych przykładów.

3 października odbyły się konsultacje w sprawie projektu programu prowadzone przez osoby z trzech szkół katolickich w diecezji. Dla przedstawicieli społeczności programowi brakuje ducha katolickiego i zaznaczenia, że jakkolwiek każdy zasługuje na szacunek, to homoseksualizm jest niemoralny, nieczysty i grzeszny. W spotkaniu wzięło udział około 30 osób. Jeden z rodziców powiedział jednak, że jego zdaniem program jest przykładem homofobii serwowanej w imię religii. Jego zdaniem przedstawianie homoseksualizmu jako grzechu jest archaiczne i nie można uczyć takiego podejścia w szkołach, które są publicznie finansowane. Inni twierdzili, że rząd powinien nakazać szkołom katolickim korzystanie z programu o orientacji seksualnej i tożsamości płciowej, na którym bazują szkoły publiczne.

Obecna na spotkaniu wiceminister edukacji po wysłuchaniu debaty stwierdziła, że ministerstwo było zdania, iż dokument jest właściwie wyważony.

Przedstawione poglądy może będą wzięte pod uwagę. Ważne jest, by program odpowiadał potrzebom. Rząd, kuratorium szkół katolickich i biskup mają opracować odpowiedź na kwestie poruszane w czasie konsultacji i podjąć ostateczną decyzję co do kształtu programu.

 

 

Zadecyduje rodzina, nie lekarz

Ottawa

Sąd Najwyższy wydał orzeczenie, że lekarze nie mogą samodzielnie decydować o odłączeniu pacjenta od aparatury podtrzymującej życie. Do tego potrzebna jest zgoda pacjenta, rodziny lub osoby wyznaczonej do podejmowania decyzji. Wyrok był bardzo oczekiwany, część grup, w tym religijne, uznaje go za zwycięstwo. Wyrok podtrzymuje istniejące prawo w Ontario i innych prowincjach.

Jednak niewiele zmienia w przypadkach dylematów etycznych związanych z pacjentami, którzy dzięki postępowi w medycynie mogą być utrzymywani w stanie wegetatywnym przez kilka lat.

Nad wyrokiem zastanawiało się 7 sędziów, ostatecznie został przegłosowany w stosunku 5 do 2. Sędzia główny Beverley McLachlin napisała, że w prowincjach sprawy dotyczące odłączenia od aparatury będą musiały trafiać do niezależnych trybunałów i sądów. Nie leżą w gestii jedynie lekarzy i rodzin pacjentów. Trybunały będą rozpatrywać czynniki pozamedyczne, w tym moralne, etyczne i religijne.

Jednak zdaniem sędzi Andromache Karakatsanis, która była przeciwna orzeczeniu, Ontario's Health Care Consent Act nie przyznaje pacjentom i osobom wyznaczonym do podejmowania decyzji prawa do nalegania na kontynuowanie terapii podtrzymującej życie, która jest bezowocna, bolesna i sprzeciwia się standardom medycznym. Sędzia McLachlin napisała jednak, że przypisy o opiece medycznej w Ontario nie mogą ograniczać się do "leczenia", które niesie wyzdrowienie. Decyzje o odłączeniu pacjenta od aparatury są trudnymi dylematami etycznymi dla lekarzy, nie oznaczają one wycofania się z poparcia ochrony życia. W niektórych przypadkach śmierć jest uważana za bolesną, wtedy podtrzymywanie pacjenta przy życiu może być uznawane za leczenie, zauważył sąd.

Po wyroku rozgorzała dyskusja o interpretacji Ontario's Health Care Consent Act. Podobne prawo funkcjonuje w pięciu innych prowincjach. Sąd podkreśla jednak potrzebę istnienia takiego prawa prowincyjnego, w przeciwnym razie lekarze stosują się do różnych standardów i polityk poszczególnych szpitali. Ważne jest przyznanie pacjentom odpowiedniej autonomii i jednocześnie zapewnienie właściwej opieki. McLachlin podkreśla, że wyrok nie rozwiązuje problemu, kto powinien decydować o życiu pacjenta w przypadku prowincji, w których nie ma Health Care Consent Acts. Inną kwestią jest finansowanie długotrwałej opieki, które pochodzi z pieniędzy publicznych.

Prawnicy dodają, że entuzjazm grup religijnych jest przesadzony. Doświadczenie pokazuje, że trybunał rozpatrujący sprawy w oparciu o Ontario's Health Care Consent Act w niewielkim stopniu kieruje się względami religijnymi.

 

 

Ottawa

Canadian Food Inspection Agency wydała ostrzeżenie odnośnie do wołowiny, która może zawierać bakterie E. coli. Chodzi o mięso mielone produkowane przez Belmont Meats z Toronto rozprowadzane w sklepach Loblaws. Produkt jest sprzedawany w 1,6-kilogramowych paczkach z datą ważności 1 czerwca 2014 roku. Nie powinno być spożywane w postaci surowej. Agencja nie otrzymała jeszcze żadnych doniesień o zachorowaniach spowodowanych spożyciem skażonego mięsa. Efektywność wycofywania produktu jest monitorowana. To już piąte ostrzeżenie wydane w tym miesiącu, które dotyczy wołowiny z bakteriami E. coli.

 

 

Toronto

Nowe studium Business Development Bank of Canada (BDC) opisujące zachowania konsumentów zwraca uwagę, że Kanadyjczycy coraz częściej poszukują produktów zdrowych i wytwarzanych lokalnie. Wiele osób szuka też opinii o produktach w Internecie – około połowy klientów podejmuje poszukiwania online, zanim zakupi daną rzecz. Informacje płynące z badania są szczególnie istotne dla małych i średnich przedsiębiorców, którzy muszą sprostać wymaganiom, jeśli chcą się utrzymać na rynku. BDC wyróżniło pięć trendów. Pierwszy to właśnie zwrócenie się w kierunku produktów lokalnych kupowanych w sklepach położonych blisko miejsca zamieszkania i przekonanie, że wybieranie towarów produkowanych w Kanadzie jest właściwe etycznie i dobre dla środowiska. Jeden na trzech kupujących jest gotowy zapłacić 15 proc. większą cenę za "etyczny" produkt. Zdecydowana większość chce w ten sposób wspierać rozwój gospodarki lokalnej. Na tym mogą skorzystać małe i średnie przedsiębiorstwa. Drugi to troska o zdrowie. Przekłada się to na wybór produktów spożywczych, kosmetyków czy przedmiotów użytkowych, które są zaprojektowane ergonomicznie. Czynniki zdrowotne są ważne dla połowy Kanadyjczyków, a jedna trzecia twierdzi, że jeśli produkt jest zdrowy, może zapłacić za niego więcej. Trzeci trend to umiar i oszczędność. Zarobki są w fazie stagnacji, a długi rosną. Poza tym społeczeństwo się starzeje. Przykładem tutaj mogą być programy dzielenia samochodów, takie jak Autoshare czy Zipcar. Po czwarte, coraz więcej osób dokładnie wie, czego chce, i szuka takich produktów. Dzięki nowym technologiom zakup indywidualnie dopasowanych dóbr jest możliwy. I wreszcie ostatni trend to wspomniane poszukiwanie opinii w Internecie przed dokonaniem zakupu, nawet jeśli ostatecznie kupujemy w normalnym sklepie. 70 proc. kupujących zwraca uwagę na opinie innych zamieszczane w sieci. Sprzedaż internetowa też rośnie. 45 proc. konsumentów stara się kupować towary kanadyjskie, 24 proc. – regionalne. Dla dwóch trzecich ankietowanych najważniejsze kryterium stanowi jednak cena. Tymczasem około 30 proc. małych firm nie posiada swoich stron internetowych ani żadnej strategii dotyczącej działań marketingowych w sieci.

 

 

Calgary

Część osadzonych w więzieniach federalnych w Albercie, Monitobie i Saskatchewan będzie niedługo robić przypinki z makami na przyszłoroczny Remembrance Day. Taką umowę podpisały służby penitencjarne w ramach programu pracy więźniów CORCAN. Do programu włączono małe grupy w dziewięciu zakładach karnych. Praca ma polegać na składaniu elementów – czerwonych płatków, czarnego środka i stalowej przypinki. Części zostaną dostarczone w grudniu. Wiele osób odnosi się do pomysłu pozytywnie, dodając, że składanie maków może dać więźniom do myślenia. Jednak szef związku zawodowego strażników więziennych obawia się, jak osadzeni mogą wykorzystać metalowe szpilki, które przecież trafią w ich ręce. W ramach programu CORCAN więźniowie są wdrażani do pracy i nabywają umiejętności z zakresu wytwarzania, produkcji tekstyliów, budownictwa i usług, takich jak obsługa pralni czy czynności drukarskie.

 

 

Toronto

Konserwatyści próbują zmusić ontaryjski rząd do zapłacenia 950 milionów dolarów za przeniesienie budowy dwóch elektrowni. 950 milionów to koszt oszacowany przez audytora z zaznaczeniem, że może wzrosnąć do 1,1 miliarda. Autorką wniosku jest posłanka Jane McKenna. McKenna mówi, że decyzja była czysto polityczna i podyktowana chęcią zachowania miejsc w parlamencie. Liberałowie twierdzą, że początkowa lokalizacja blisko szkół i osiedli mieszkalnych była błędna, dlatego wycofano się z niej. Rząd chce, aby współodpowiedzialne było Ministerstwo Edukacji. Autorka wniosku podkreśla jednak, że odszkodowanie nie może być wypłacone z pieniędzy podatników. Dodaje, że nie obawia się stworzenia precedensu polegającego na tym, że partia polityczna płaci za swoje błędne decyzje. Mówi, że zapłaty domaga się zdecydowana większość społeczeństwa. Żadna partia nie ma takiej sumy pieniędzy, McKenna zaznacza jednak, że płatność mogłaby być dokonana w ratach rozłożonych w czasie. Zarówno torysi, jak i nowi demokraci przestrzegali, że opłaty za prąd wzrosną, żeby pokryć koszty nietrafionej decyzji. Andrea Horwath (NDP) dodaje, że rząd niczego się nie nauczył i obecnie jest gotów podpisać kontrakt na odnowienie reaktorów jądrowych, mimo że koszt takiego przedsięwzięcia nie jest ostatecznie ustalony (znany będzie dopiero po zakończeniu procedur przetargowych). Liberałowie przymierzali się do budowy dwóch nowych reaktorów, na prace przygotowawcze wydano 180 milionów dolarów. Zdecydowano się jednak na renowację istniejących. Po odnowieniu reaktory w Darlington mają pracować do 2055 roku. Minister energetyki Bob Chiarelli zaznacza jednak, że kontrakty mają być tak sformułowane, by za przekroczenie budżetu płaciła firma wykonująca renowację, a nie podatnicy.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.