Żyjemy na bombach
Toronto
Z danych Departamentu Obrony przedstawionych w ramach Unexploded Explosive Ordnance (UXO) and Legacy Sites Program wynika, że w Ontario znajduje się 10 pewnych i 140 przypuszczalnych miejsc, gdzie leżą ładunki wybuchowe z czasów wojny. Jest to najwięcej wśród wszystkich prowincji.
19 z nich znajduje się na terenie GTA. Wśród nich są dawne składy amunicji przy Bay i Spadina oraz w Fort York, a także możliwe miejsce bombardowania w okolicy Vaughan. Jednak większość to miejsca "możliwe", wytypowane ze względów historycznych, w których do tej pory nie przeprowadzono żadnego sprawdzenia i z tego względu nie można potwierdzić, czy istnieje w nich jakieś zagrożenie.
Departament obrony na początku planował publikację listy miejsc w Internecie. Wycofano się jednak z tego pomysłu, by nie budzić paniki. Do tego gdy ministerstwo planowało poszukiwania i rozbrojenie ładunków, odezwało się wiele głosów sceptycznych. Lista kanadyjskich niewybuchów jest nieporównywalnie krótsza niż wielu krajów europejskich, na terenie których prowadzone były działania wojenne.
Od 1927 roku w całym kraju odnotowano 15 przypadków śmierci i 20 przypadków poważnych obrażeń związanych z niewybuchami. Lekkich obrażeń było więcej. Program rozbrojenia wystartował w 2005 roku i do tej pory pochłonął 70 milionów dolarów. W XX wieku populacja Kanady wzrosła, rozbudowa miast postępowała, a na terenach niegdyś odosobnionych dziś stoją domy. Stąd problem.
Między 1944 a 1973 rokiem co najmniej 9 osób zginęło w pobliżu Vernon, B.C., ostatni przypadek odniesienia obrażeń w związku z eksplozją miał miejsce w 2007 roku w Manitobie i dotyczył pracownika farmy.
Zespół badawczy typuje miejsca, gdzie mogą leżeć niewybuchy, na podstawie analiz archiwalnego materiału historycznego, a nawet rozmów z miejscową ludnością. W miejscach odległych i niezamieszkanych jest to stosunkowo proste. Ale np. osoby mieszkające w pobliżu Wellers Bay, na południowy-zachód od Trenton, wyraziły ostry sprzeciw, gdy w 2011 roku zamknięto część plaży. Podczas przeszukania znaleziono tam wiele kilogramów fragmentów broni. Eksperci nie wykluczają, że pod ziemią leżą jeszcze ponad 200-kilogramowe bomby.
Mieszkańcy tymczasem mówią, że z plaży korzystali przez ponad 60 lat i nic się nie działo. Ministerstwo mimo takich głosów się nie poddaje. W innych miejscach sprzeciw zgłaszają ekolodzy – zdaniem których podczas poszukiwań niewybuchów niszczone są siedliska zwierząt.
Na terenie Toronto jak dotąd jedynym potwierdzonym miejscem jest Solway Metal Sales, gdzie znaleziono 1107 ładunków wybuchowych różnej wielkości.
Mary Wagner głosem nienarodzonych
Toronto
Wpływowy indyjski kardynał, jeden z ośmiu członków komisji kardynalskiej papieża Franciszka, odwiedził w kanadyjskim więzieniu Mary Wagner, osadzoną za pokojowe manifestacje przed klinikami aborcyjnymi i pokazywanie kobietom narzędzi do wykonywania aborcji. Kard. Oswald Gracias, arcybiskup Bombaju, podkreślił, że "w pełni popiera" starania kobiety w obronie dzieci.
– Papież Franciszek całkowicie jasno mówi o tym, że powinniśmy być świadkami Ewangelii bez względu na trudności – mówił kardynał Gracias. – Trzeba iść za Ewangelią w dobrych i złych czasach, niezależnie od trudności. I w tym sensie, w pełni popieram to, co robi Mary Wagner – podkreślał hierarcha. – Po rozmowie z Mary jest dla mnie jasne, że to, co ona robi, jest misją. Ona jest głosem nienarodzonych dzieci, jest obrońcą ich praw – podkreślił.
Mary Wagner przebywa w areszcie od 15 sierpnia 2012 roku, kiedy została aresztowana za pokojowe manifestowanie przed kliniką aborcyjną w Ontario. Kobieta pokazywała w jej trakcie narzędzia służące do zabijania nienarodzonych. Tak długi pobyt w więzieniu związany jest z odmową przez nią wpłaty kaucji, a także rezygnacji z metod działania.
Kardynał podkreślił, że nie ma wątpliwości co do wagi tego, na co zdecydowała się Wagner. – To nie jest jałowa walka z wiatrakami – powiedział. – Cokolwiek ludzie myślą o skuteczności jej działań, ona sama opowiedziała mi, że są osoby, które zapewniły ją, że zrezygnowały z aborcji z jej powodu. To pokazuje, że są owoce tego działania – dodał kardynał. Jego zdaniem, obrończyni życia ma także pozytywny wpływ na innych aresztowanych.
Organizator wizyty w więzieniu ks. Paul Hrynczyszyn, który regularnie odwiedza aresztowaną, podkreśla, że według niego jest ona świętą. – Poznałem ją dobrze, i dla mnie odwiedzanie jej jest błogosławieństwem, bo wiem, że to jest święta – podkreślał duchowny. – Nie sądzę, by ludzie byli tego świadomi, ale to, co ona robi, jest naprawdę heroiczne – mówił ksiądz. – Wielu ludzi krytykuje ją za to, że marnuje pieniądze podatników, ale ona czuje, że to jest dzieło Pana, że Pan powołał ją do tego.
Powoli, powoli i ostrożnie
Toronto
"Toronto Star" zaczyna pobierać opłatę od czytelników, którzy czytają internetowe wydanie gazety co najmniej 10 razy w miesiącu. "The Star" jest największym dziennikiem w Kanadzie. Zmianę ogłoszono w wydaniu wtorkowym.
Pierwszy miesiąc korzystania z wydania online ma kosztować tylko 99 centów, a każdy następny 9,99 dol. + HST. Jednak niektórzy będą zwolnieni z opłaty. Mieszkańcy Toronto, którzy zapiszą się na wydanie elektroniczne, będą mogli otrzymywać za darmo sobotnie wydanie papierowe do końca bieżącego roku.
Inne gazety już wcześniej wprowadziły opłatę za czytanie w sieci. Najczęściej kilka artykułów można przeczytać bezpłatnie, po czym na ekranie pojawia się komunikat zachęcający do wniesienia opłaty. Spółka Torstar Corp., która jest właścicielem "Toronto Star", testowała już to rozwiązanie w przypadku Hamilton Spectator i Waterloo Region Record. W zeszłym roku także Postmedia (właściciel "Globe and Mail" i "National Post") także wprowadziło opłatę. W poniedziałek Torstar zdecydował o zamknięciu dwóch stron internetowych poświęconych lokalnemu biznesowi: YourMississaugaBiz i YourHamiltonBiz. Portale nie istniały długo. Abonament za korzystanie z nich wynosił 30 dolarów miesięcznie. Rzecznik prasowy spółki powiedział, że decyzja jest podyktowana względami ekonomicznymi. Około 15 osób najprawdopodobniej straci pracę.
Wolontariusze potrzebni
Toronto
Między 25 sierpnia a 3 listopada Toronto, podobnie jak kilkanaście innych miast w Kanadzie i setki na świecie, włączy się w największą do tej pory kampanię pro-life – "40 Days for Life". Organizatorzy apelują o pomoc wolontariuszy – parafii, grup młodzieżowych i rodzin.
Menedżer projektu z Campaign Life Coalition Matthew Wojciechowski mówi, że akcja jest organizowana w Kanadzie od 2009 roku. W tych dniach odbywają się zbiorowe modlitwy przed prywatnymi klinikami aborcyjnymi i szpitalami. Uczestnicy podejmują też post w intencji ochrony życia poczętego. 40 Days for Life organizowane są dwa razy w roku – wiosną i na jesieni. Jednak w tym roku w Toronto akcja nie odbyła się z powodu braku wolontariuszy.
Nie odczytali metafory?
Mississauga
Elias Hazineh, o którym pisały gazety, gdy zarzucił burmistrz Hazel McCallion konflikt interesów, jest autorem kontrowersyjnych słów, które padły podczas dnia Al-Quds w Toronto w pierwszy weekend sierpnia. Al-Quds oznacza po arabsku Jerozolimę. Wypowiedź Hazineha została sfilmowana. Sprawą zajmuje się policja, nie podaje jednak, kto wniósł oskarżenie.
Hazineh przyznaje, że użył niewłaściwych słów. Hazineh jest palestyńskim Kanadyjczykiem, chrześcijaninem, byłym liderem Palestine House – grupy popierającej m.in. ruch wyzwolenia Palestyny. Na nagraniu słychać, jak mówi, że gdy ktoś próbuje obrabować bank, do akcji wkracza policja. Nie ma negocjacji. Tymczasem my negocjujemy z nimi od 65 lat. Mówimy: wychodzicie albo zginiecie. Tylko tak oni są w stanie coś zrozumieć.
Hazineh mówi, że użył metafory. Było to zniesławiające. Ale chciał pokazać, że już czas zakończyć trwający konflikt. Chciał wyrazić swoją frustrację, jak to określił, nielegalną okupacją terytoriów palestyńskich prowadzoną przez Izrael. Dodał, że konsultował się z prawnikiem i twierdzi, że nie złamał prawa.
Grupy kanadyjskich Żydów jednak nie odczytały właściwie owej metafory. Przedstawiciele Centre for Israel and Jewish Affairs mówią, że nawołuje do mordowania Żydów w Izraelu.
Fajna była zabawa
Toronto
Podczas 20. festiwalu Taste of the Danforth padły dwa nieoficjalne rekordy Guinnessa – największej liczby osób tańczących zorbę i największej miski jogurtu. Poprawiono też rekord liczby uczestników – organizatorzy twierdzą, że na festiwal przyszło 1,5 miliona ludzi. Wcześniejszy rekord wynosił 1,3 miliona.
Tysiące osób złapało się za ręce, by tańczyć zorbę. Wcześniejszy rekord ustanowiono w Grecji w Volos – tańczyło wtedy 5614 osób. W Toronto naliczono 7835 osób tańczących przez pięć minut. Organizatorzy będą się teraz starali o uznanie rekordu. Wszystko ma się rozstrzygnąć w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Jeśli chodzi o miskę jogurtu, to dotychczasowy rekord padł w RPA w 2010 roku – tamtejszy jogurt Rooibos ważył 1199 funtów. Jogurt podczas festiwalu greckiego ważył 1600 funtów.
Toronto
Organizacja filatelistyczna Vincent Graves Green Philatelic Research Foundation z Toronto wykonała badania potwierdzające autentyczność “białego kruka" wśród znaczków. Chodzi o trzeci istniejący egzemplarz dwudolarowego znaczka znanego jako "large Queen on laid paper". Do tej pory znane były dwa egzemplarze, których wartość szacowano nawet na milion dolarów. Dwa pozostałe przeszły przez ręce sprzedawcy kolekcjonerskich egzemplarzy znaczków z Vancouveru – Daniela Eatona. Eaton otrzymał pierwszy rzadki znaczek od brytyjskiego kolekcjonera Stanleya Gibbonsa w 1986 roku., a drugi – od sprzedawcy z Winnipegu – Kasimira Bileskiego w 1993. Przez prawie 90 lat sądzono, że są to jedyne egzemplarze, które przetrwały do naszych czasów. Trzecia "large Queen" znajdowała się w klaserze przekazywanym między sprzedawcami i kolekcjonerami. Została nabyta przez anonimowego kolekcjonera za... 5 dolarów. Znaczek trafił do analizy w marcu tego roku. Ma zagniecenia i rozdarcie, jest datowany na 16 marca 1870 roku. Pierwsze egzemplarze "large Queen" wydrukowano w 1868 roku. W tej sytuacji eksperci wykluczają, że mogłaby to być kopia. 145-letni znaczek należy do rzadkości, ponieważ został wydrukowany na papierze układanym, charakteryzującym się naprzemiennymi ciemniejszymi i jaśniejszymi pasami widocznymi na strukturze papieru. W tamtym czasie stopniowo wprowadzano stosowanie papieru bardziej jednolitego. Zielona w kolorystyce "large Queen" przedstawiająca profil królowej Wiktorii została wydrukowana na innym rodzaju papieru prawdopodobnie przez pomyłkę. Powstało od 100 do 400 egzemplarzy. Autentyczność dwóch znaczków sprzedanych przez Eatona potwierdziło londyńskie Royal Philatelic Society w 1935 roku. Pierwszy został sprzedany za około 90 000 dol. (w 1986), drugi – za 200 000. Obecna cena według Unitrade Canadian Stamp Catalogue to 250 000 dol. Jednak kanadyjski kolekcjoner Ron Brigham, który tej jesieni będzie sprzedawał swoją kolekcję i posiada jedną "large Queen", wycenił znaczek na milion – prawdopodobnie ze względu na jego rzadkość.
Toronto, Scarborough
Policja aresztowała kobietę i mężczyznę, którzy zabarykadowali się w jednym z domów w okolicy ulic Danforth i Victoria Park. Aresztowania dokonała jednostka Emergency Task Force. Para dokonała włamania, podczas gdy mieszkańcy przebywali w domu. Policjanci negocjowali z mężczyzną. Nikt nie odniósł obrażeń. Na razie nie wiadomo, jakie zarzuty usłyszą zatrzymani.
Toronto
Po festiwalu Taste of the Danforth znów głośno zrobiło się o burmistrzu Fordzie. W nocy z piątku na sobotę w serwisie YouTube opublikowano kilka filmów, które przedstawiają Roba Forda chodzącego wśród stoisk i pozującego do zdjęć podczas popularnego festiwalu kultury grackiej. Na jednym z filmów słychać, jak burmistrz kilka razy powtarza, że nie prowadzi (samochodu). Autorka filmu Mala Turay mówi, że rozmawiając z nim zdała sobie sprawę, że Ford jest pijany. Im więcej osób z nim rozmawiało, tym bardziej Turay, zdawała sobie z tego sprawę. Następnie 4-5 razy pytał napotkane osoby, gdzie tu można pójść na imprezę. Zdaniem autorki nagrania, jako burmistrz powinien dawać lepszy przykład. Potem na miejscu zjawiła się policja i eskorta z ratusza. Jeden z dziennikarzy CBC Tony Smyth widział potem około 1 w nocy Roba Forda na jednej ze stacji benzynowych w Etobicoke, jak kupował coś do jedzenia. Następnie miał wrócić do domu. W sobotę radna Shelley Carroll powiedziała, że burmistrz powinien być ostrożny, gdy się gdzieś wybiera, szczególnie po ostatnich spekulacjach i kontrowersjach dotyczących kokainy. Na takie wydarzenie powinien wybrać się z kilkoma osobami z ratusza i obstawą. W niedzielę rano bracia Ford występowali w radiu. Rob Ford został zapytany o piątkową noc i stwierdził, ze wypił kilka piw. Jego zdaniem, wszystko zostało rozdmuchane przez media. Przeprosił osoby, które mogły się poczuć urażone jego zachowaniem. Dodał jednak, że nie wydaje mu się, aby ktoś tak to odebrał. Doug Ford poparł brata. Nie uznał jego zachowania za niewłaściwe. Powiedział też, że media rzucają się na nich jak sępy. Wcześniej w marcu Ford też był na świeczniku. Kandydatka na stanowisko burmistrza Sarah Thomson oskarżyła go o złapanie jej za pośladki podczas ustawiania się do zdjęcia w trakcie spotkania Canadian Jewish Political Affairs Committee. Ford zaprzeczył, by coś takiego miało miejsce. Potem na pierwszych stronach "Toronto Star" pojawiła się jeszcze informacja o wyproszeniu burmistrza z dorocznej gali przedstawicieli sił zbrojnych. Gazeta donosiła, że Ford był pijany i mówił nieskładnie. Sam zainteresowany powiedział, że to kłamstwa wyssane z palca.
Toronto
Lider konserwatystów Tim Hudak odrzucił głosy nawołujące go do przeprowadzenia rewizji swojego kierownictwa w partii. Projekt ustawy złożyło kierownictwo torysów, a poparło dwóch konserwatystów – Frank Klees and Randy Hillier. Ustawa przewiduje wprowadzenie zasadniczych zmian, które pozwoliłyby na podjęcie tematu przewodnictwa w Partii Konserwatywnej podczas konferencji dotyczącej polityki PC w London w przyszłym miesiącu. Hudak powiedział, że jako partia PC ma dwie możliwości – albo popaść w konflikty wewnętrzne, albo razem z torysami stanąć do wyborów i wygrać z liberałami podczas najbliższych wyborów. Na razie konserwatyści leczą rany po wyborach uzupełniających. Niektórzy nie kryją goryczy – partia wygrała tylko w jednym z pięciu okręgów. Wcześniej też straciła miejsca w parlamencie Ontario. Jednak niepokorny Hudak trwa przy swoim i po swojemu tłumaczy się z przegranej w London West. Twierdzi, że konserwatyści nie powinni być przygnębieni wynikami wyborów, i podkreśla, że jako partia otrzymali najwięcej głosów, większość w Toronto.
Gwałciciele, czy wrobieni w gwałt?
Toronto
32-letnia kobieta i jej koleżanka, które chciały zabawić się z dwójką przystojnych młodych mężczyzn w luksusowym apartamencie w downtown, zostały odurzone i mimowolnie wykorzystane seksualnie przez napastników – tak przynajmniej twierdzi prokurator w procesie, który odbywał się w minionym tygodniu.
32-letnia domniemana ofiara twierdzi, że pamięta tylko, iż wypiła lampkę wina i kieliszek wódki. Podczas przesłuchania przypomniała sobie tylko moment, w którym leżała nago na łóżku twarzą do dołu, a potem mężczyźni przekazywali ją sobie nawzajem. Mówi, że być może była pod wpływem narkotyków, bo nigdy wcześniej się tak nie czuła. Koleżanka obudziła się rano – leżała nago na podłodze. Jeszcze nie składała zeznań.
Domniemani napastnicy to Patrick Sikorski, 27 l., wicedyrektor Omega Food Importers Co. Ltd. w Mississaudze, syn znanego polonijnego przedsiębiorcy – wcześniej w związku z incydentem, który miał miejsce 4 grudnia 2009 roku, został uznany za niewinnego udziału w zbiorowym gwałcie i posiadania zakazanych substancji szkodliwych - oraz – Daniel Griffiths, 30 l. – który również został uniewinniony od tych zarzutów.
Obaj odpowiadają z wolnej stopy po wpłaceniu kaucji w wysokości 100 000 dolarów.
Wynajęli najbardziej prominentnych prawników w Toronto, którzy kwestionowali zeznania ofiary, wskazując na upojenie, luki w pamięci i motywy, którymi się kierowała, idąc nad ranem z popularnego torontońskiego klubu nocnego London Pub do własnościowego mieszkania poznanych przygodnie mężczyzn.
Verizon nakryje nas czapką?
Toronto
Telecommunications Workers Union zrzeszający pracowników Telus i Shaw sprzeciwia się wejściu amerykańskiego giganta Verizona na kanadyjski rynek usług telekomunikacyjnych. Verizon składa obietnice obniżenia rachunków, które zdaniem związku są złudne. Gigant chce wejść do wielkich metropolii, a nie liczy się z użytkownikami mieszkającymi poza miastami. Związek uważa, że to jedna wielka manipulacja. Z drugiej strony, odzywają się głosy, że pracownicy zrzeszeni w związku są zatrudnieni przez dużych operatorów kanadyjskich, którzy też dbają o swoje interesy. Rząd walczy o poparcie i w ten sposób wszystko sprowadza się do polityki. Wyborcy mają myśleć, że premier Harper rzeczywiście dba o ich interesy. Biorąc pod uwagę, jak wyglądało wejście Verizona na rynki Francji i Wielkiej Brytanii, można rzeczywiście mieć nadzieję na obniżenie opłat.
Według doniesień, Verizon chce wykupić Wind Mobile i prawdopodobnie Mobilicity i w ten sposób wejść do Kanady. Przepisy dopuszczają inwestycje zagraniczne, jeśli ich udział w danym rynku nie przekracza 10 proc. Z raportu opublikowanego w środę wynika jednak, że amerykański operator może odwlekać swoją decyzję do czasu rządowej aukcji wolnych częstotliwości zaplanowanej na styczeń. Bell, Rogers i Telus obawiają się, że Verizon użyje wtedy nieuczciwych praktyk.
Metro przygotowuje się do walki
Montreal
Metro Inc. planuje reorganizację sieci sklepów w Ontario. Przedsiębiorstwo z Montrealu zapowiedziało zmianę szyldów niektórych sklepów z Metro na Food Basics. Część sklepów ma być zamknięta. Zmiany będą dotyczyły 15 sklepów, ale nie wiadomo jeszcze, których. Na restrukturyzację ma być przeznaczone 40 milionów dolarów.
Plany zostały zawarte w ostatnim raporcie kwartalnym, z którego wynika, że Metro zarobiło netto do 6 lipca 149,8 miliona dolarów. Jest to o około 4 proc. więcej niż w tym samym kwartale w zeszłym roku. Sprzedaż spadła jednak o prawie 1 proc. do 3,57 miliarda.
Na Twitterze, czyli na rogu
Toronto
Policja regionu York apeluje o ostrożność podczas zamieszczania materiałów w mediach społecznościowych, zwłaszcza gdy publikowany materiał jest nielegalny.
Przekonał się o tym młody mężczyzna z Vaughan, który zamieścił na Twitterze wpis wyrażający chęć zakupu marihuany – podając przy tym, ile chce zapłacić i gdzie będzie czekał na towar. Wpis zwrócił uwagę podsłuchującej policji. Tym razem jednak nie postawiono żadnych zarzutów.
Na razie potraktowano to jako ostrzeżenie i apel o odpowiedzialność do wszystkich korzystających z serwisów społecznościowych.
Dramat w autobusie TTC
Toronto
Podczas kolizji we wschodniej części Toronto 12 osób zostało rannych i zginęła pasażerka autobusu TTC, która czekała, by wysiąść z pojazdu.
Emergency Medical Services podało, że kobieta miała pięćdziesiąt kilka lat. Wypadek zdarzył się we wtorek ok. 11.30 rano w pobliżu skrzyżowania Middlefield Road i Steeles Avenue. Zderzyły się trzytonowa ciężarówka i właśnie autobus miejski.
Mężczyzna, który siedział w zaparkowanym koło autobusu samochodzie, mówi, że widział, jak kierowca ciężarówki rozmawia przez telefon komórkowy. Inny świadek stwierdził, że na tym skrzyżowaniu już wcześniej widywał wypadki, ale żaden nie był tak poważny. Policja przesłucha świadków celem ustalenia przebiegu wydarzeń.
Ranni zostali przewiezieni do różnych szpitali. Jedna osoba jest w stanie krytycznym, dwie – w ciężkim, a pozostałe odniosły niewielkie obrażenia. Aby uwolnić kierowcę, trzeba było rozciąć pojazd. Prewencyjnie trafił do szpitala. Jeździ autobusami TTC od sześciu lat. Na miejsce przyjechała policja, pięć wozów straży pożarnej i służby medyczne. Zdjęto kable energetyczne, przez co około 5000 osób po południu nie miało prądu.
Potem zasilanie przywrócono. Skrzyżowanie było zamknięte przez parę godzin.
Kiedy zapada ciemność...
Toronto
System dostarczania energii elektrycznej przeszedł szereg usprawnień od czasu awarii 10 lat temu, która pozbawiła prądu część Kanady i wschodnie Stany, jednak eksperci przestrzegają, że nadal nie jest do końca odporny na cyberataki, błędy ludzkie i ekstremalne zjawiska pogodowe. Przed 10 laty wszystko zaczęło się od gałęzi, która spadła na przewody w Ohio, a skończyło na tym, że bez prądu zostało 50 milionów ludzi.
Minister energetyki Ontario Bob Chiarelli przyznał, że starzejąca się sieć energetyczna w prowincji jest bardzo słaba. W pewnym momencie przegapiono potrzebę inwestycji w infrastrukturę energetyczną. Za południową granicą nie jest wcale lepiej. Liderzy przemysłu przez lata domagali się wprowadzenia jednolitych nowoczesnych standardów na całym kontynencie. Gdyby zrobiono to wcześniej, wyłączenie prądu w 2003 roku nie miałoby miejsca. Władze North American Electric Reliability Corporation (NERC) mówią, że zatwierdzenie przez Kongres Energy Policy Act zajęło dwa lata.
Dzięki temu Federalna Energetyczna Komisja Regulacyjna przejęła odpowiedzialność za sieć energetyczną i otrzymała narzędzia do nakładania kar nawet do wysokości miliona dolarów dziennie. FirstEnergy Corp. – spółka z Ohio, musiała wykonać szereg modernizacji, by dostosować się do standardów NERC.
Minister Chiarelli przyznaje, że obecnie największym zagrożeniem są cyberataki i ekstremalne warunki pogodowe. Zwłaszcza te pierwsze należy wziąć pod uwagę. Ontario's Independent Electricity System Operator potwierdza, że ataki nasiliły się w ciągu ostatnich 5-6 lat. Od 2003 roku poziom bezpieczeństwa podobno też się podniósł, ale nigdy nie można wykluczyć ewentualności awarii spowodowanej działaniem terrorystycznym.
Abp Kondrusiewicz: "Pozostańcie wierni"
Midland
Dobiegła końca 31. Piesza Pielgrzymka z Toronto do sanktuarium Męczenników Kanadyjskich w Midland. Pątnicy pokonali przeszło 150 kilometrów w ciągu sześciu dni. Tematem pielgrzymki było zdanie "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody".
Przeszło 650 pątników wyruszyło na szlak. W niedzielę, 11 sierpnia, pielgrzymi połączyli się w sanktuarium Męczenników z przybyłą tam Polonią. Na doroczny odpust Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zgromadziło się w Midland przeszło 12 tys. osób.
Gościem uroczystości był arcybiskup Mińska Tadeusz Kondrusiewicz, który w homilii nawoływał, aby Polonia kroczyła wiernie drogą wiary swoich przodków; aby, nie idąc za współczesnym relatywizmem, zawsze pozostała wierna, zgodnie z hasłem "Polonia semper fidelis", tak Bogu, jak i polskiej tożsamości.
Pierwsza piesza pielgrzymka do Midland wyruszyła w 1982 r.
Wywiad z abpem Kondrusiewiczem publikujemy na str. 19
Nadzieja na miękkie lądowanie
Toronto
Kanadyjski rynek nieruchomości wysyła w ostatnim czasie sprzeczne sygnały. Analitycy dziwią się, patrząc na ostatnie dane i obserwując kolejne posunięcia Ottawy zmierzające do ochłodzenia rynku, które jednak mogą okazać się katastrofalne.
Tymczasem nieruchomości to dla wielu Kanadyjczyków główny sposób lokowania pieniędzy.
Dane opublikowane w zeszłym tygodniu przez Statistics Canada pokazują, że w czerwcu liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła o 12,9 proc. w przypadku domów jednorodzinnych, a nawet o 18,8 proc. w przypadku budynków wielorodzinnych (condominia). Jeszcze bardziej niepokojące są liczby przedstawiane przez RealNet Canada. Wynika z nich, że inwestycje w ziemię pod budowę mieszkań w takich miastach, jak Toronto, Vancouver i Calgary, spadły o odpowiednio 51, 52 i 30 proc.
Tymczasem z danych przedstawionych w zeszły czwartek wynika, że sprzedaż domów w lipcu wzrosła, więcej też przeciętnie płacono za dom. Niektórzy analitycy porównują to jednak do ciszy przed burzą. Niepokoi fakt, że coraz mniej się buduje, a ceny ciągle rosną. Sprzedaż w Toronto staje się rekordowo niska. Wynikają stąd proste wnioski, jeśli chodzi np. o pracę w budownictwie.
Widać, że rząd też postępuje ostrożnie. W zeszłym tygodniu podjęto decyzję o limitach w ubezpieczaniu kredytów hipotecznych. Zdaniem analityków Bank of Montreal, jest to jedna z najgorszych decyzji z punktu widzenia rynku.
Najgorsze będzie "twarde lądowanie". Fakt wzrostu sprzedaży wcale nie napawa w tej sytuacji optymizmem. Eksperci z CIBC podzielają te obawy. Zastępca głównego ekonomisty banku Benjamin Tal przyznaje, że czasy spekulowania nieruchomościami kończą się i niechybnie czeka nas spadek cen – może nie o 25 proc. jak wieści Capital Economics – ale na pewno mocno odczuwalny.
Od stycznia 2006 do czerwca 2013 roku średnia cena domu wzrosła z 256 000 do 389 000 dolarów. W tym samym czasie średnie zadłużenie osiągnęło poziom 160 proc. (wydatki w stosunku do dochodów). Bank centralny umieścił sytuację na rynku nieruchomości na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o czynniki ryzyka zagrażające stabilności finansowej.
Nieruchomości to zaledwie siedem procent gospodarki, jednak zapaść w tym sektorze wyzwoli reakcję łańcuchową. Oznacza bowiem wzrost bezrobocia, a następnie ograniczanie wydatków w innych dziedzinach. Wiele budżetów domowych już teraz tonie w długach, a niewypłacalność zachwieje sytuacją banków, które udzieliły pożyczek. Gdy kapitał banków spadnie, należy oczekiwać zaostrzenia zasad udzielania kredytów i spowolnienia gospodarki. Powstanie błędne koło.
Są jednak jeszcze szanse na miękkie lądowanie.
Na korzyść działa tu utrzymanie: nawet niewielkiego wzrostu gospodarczego, stałego poziomu zatrudnienia i niskich stóp procentowych. Prawdopodobnie też zmianie ulegnie tendencja obserwowana w wielkich miastach w Kanadzie, gdzie młodzi zaraz po dyplomie lub zawarciu małżeństwa muszą kupić dom.
Coraz częściej tacy potencjalni kredytobiorcy będą zauważać, że wynajmowanie mieszkania – sytuacja, która jest na porządku dziennym w większości miast na świecie – to nie powód do wstydu.
Dlaczego bogaci chcą mieć więcej?
Ottawa
Senator Pamela Wallin twierdzi, że audyt jej wydatków został przeprowadzony przez firmę Deloitte błędnie i niesprawiedliwie, ale podkreśla, że odda pieniądze, jeśli wezwie ją do tego komisja senacka. Wallin podkreśla, że w 2012 roku zmieniły się zasady rozliczania delegacji – błąd polega na tym, że do jej wydatków rozliczonych już w latach 2009–2011 zastosowano nowe wytyczne. Dlatego wiele pozycji zostało oznaczonych jako "zależne od interpretacji" – od komisji senackiej będzie więc zależało, czy zostaną uznane, czy nie.
Pani senator jak dotąd dobrowolnie oddała 38 000 dolarów. Możliwe, że czeka ją zwrot jeszcze 140 000. Wallin mówi, że mimo iż czuje się potraktowana niesprawiedliwie, pieniądze zwróci, jeśli będzie trzeba. Nie chce budzić skandalu wśród opinii publicznej i woli skupić się na naprawdę ważnych sprawach.
Wezwanie do zwrotu może być zawarte w raporcie podkomisji ds. rozliczeń wewnętrznych, który trafił do komisji senackiej. Raport ma być opublikowany razem z wynikami audytu.
Źródła mówią, że raport zawiera 95 stron i zakwestionowano w nim wydatki na kwotę 120 000 dol., a 20 000 poddano pod rozwagę Senatu. Prawie wszystkie kwoty dotyczą delegacji do Toronto i Guelph – Wallin pracowała na uniwersytecie i istnieje podejrzenie, że zajmowała się bardziej sprawami prywatnymi niż senackimi. Prawdopodobnie też pani senator próbowała poprawiać swój raport z wydatkami, co wzbudziło kolejną falę podejrzeń.
Vancouver
Rosyjski gej Maxim Zhuravlev, który dwa miesiące temu uciekł z kraju, by uniknąć prześladowań na tle orientacji seksualnej, mieszka obecnie w jednym ze schronisk dla bezdomnych w Vancouverze i przyznaje, że czuje się w Kanadzie znacznie bezpieczniej niż w swojej ojczyźnie. Podkreśla, że w Rosji nie był w żaden sposób chroniony. Według niego, w rosyjskim społeczeństwie pobicie, a nawet zabicie homoseksualisty jest powodem do dumy. Zaraz po jego ucieczce do Kanady Rosja uchwaliła nowe prawo, w świetle którego za propagowanie związków homoseksualnych grozi kara pieniężna i więzienie. Karalne jest też okazywanie swojej homoseksualności w miejscach publicznych, w Internecie czy w mediach. Po tym odezwało się wiele głosów krytyki oskarżających Rosję o homofobię. Społeczność międzynarodowa obawia się o sportowców i kibiców, którzy przyjadą na zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi, a którzy popierają prawa osób o orientacji homoseksualnej. Niektórzy zapowiedzieli bojkot, inni proponują, by przenieść igrzyska do Vancouveru. Amnesty International donosi, że ataki na gejów i lesbijki w Rosji są "coraz częstsze". Zhuravlev także twierdzi, że był prześladowany. W Rosji był przedsiębiorcą. Wiele słyszał o akceptacji osób homoseksualnych w Kanadzie, dlatego w końcu doszedł do wniosku, że ucieczka z Rosji jest jego jedynym wyjściem. Zhuravlev obecnie czeka na rozpatrzenie wniosku o azyl. Ma nadzieję, że dostanie pozwolenie na pracę. Jego prawnik Rob Hughes, zajmujący się sprawami homoseksualistów, przyznaje, ze jest to pierwszy przypadek Rosjanina od lat 90.
Burnaby, B.C.
Urzędnicy służby zdrowia, którzy weszli do nielegalnego gabinetu dentystycznego prowadzonego w przerobionym pokoju w jednym z domów w Burnaby, mówią, że warunki, które tam panowały, były przerażające. Klinikę prowadził Tung Shen Wu, znany jako David Wu. Leczył około 1500 pacjentów. B.C. Dental Association podało, że nie przestrzegał zasad sterylizacji. College of Dental Surgeons of B.C. tydzień wcześniej wydało ostrzeżenie, w którym zalecano pacjentom leczonym przez Wu wykonanie badań w kierunku zarażenia wirusem HIV oraz wirusowym zapaleniem wątroby typu B i C. Nielegalny dentysta pracował od 20 lat, przy czym od 10 lat w obecnym "gabinecie". W normalnych gabinetach narzędzia są sterylizowane w specjalnym sterylizatorze, sprawdzanym raz w tygodniu. Ponad 10 lat temu College of Dental Surgeons podjęło próby zmuszenia Wu do zaprzestania praktyki. W tamtym czasie dentysta przyjmował w Port Moody. Wu założył wtedy sklep w Burnaby. Teraz sprawą zajmowano się od maja. Gdy tylko było to możliwe do uzasadnienia, wydano ostrzeżenie. Fraser Health Authority podaje, że do tej pory setki osób dzwoniły na infolinię 1-855-895-7425. Telefon jest obsługiwany przez osoby mówiące również w języku kantońskim i mandaryńskim. Na razie jednak nie stwierdzono przypadków zarażenia. Obecne miejsce pobytu "dentysty" nie jest znane.
Charlottetown
RCMP na Wyspie Księcia Edwarda wypowiedziało wojnę nieletnim posługującym się sfałszowanymi dokumentami. Kara za legitymowanie się podrobionym ID to grzywna do 1000 dolarów, utrata prawa jazdy, a nawet więzienie. W zeszłym miesiącu podczas Cavendish Beach Music Festival zatrzymano 30 osób. Jeśli zgłoszą się na sesję edukacyjną, ich historia notowania zostanie wyczyszczona. Szesnaścioro nieletnich już skorzystało z tej możliwości. Tylko jedna osoba pochodziła z P.E.I., pozostałe były z Nowej Szkocji i Nowego Brunszwiku. Akcja była powtórzeniem zeszłorocznej. Sierżant Andrew Blackadar przyznaje, że działania odnoszą skutek, przynajmniej w stosunku do nieletnich z Wyspy. Teraz należałoby zjednoczyć siły z policją Nowej Szkocji i Nowego Brunszwiku. Byłoby to zalecane przed wszystkimi letnimi festiwalami odbywającymi się w prowincjach atlantyckich. Do 11 sierpnia film na temat kampanii przygotowany przez RCMP i rozpowszechniany w serwisie YouTube obejrzało 4580 osób. Podczas zeszłorocznego Cavendish Beach Music Festival dwanaście osób legitymujących się fałszywym dowodem tożsamości zostało zatrzymanych podczas prób zakupu alkoholu.
Regina
Do sądów w Reginie i Calgary wpłynęły skargi dwóch mężczyzn, którzy twierdzą, że po stosowaniu popularnego środka na porost włosów – Propecia – stracili zainteresowanie życiem seksualnym. Firma prawnicza z Saskatchewan chce wnieść pozew zbiorowy przeciwko producentowi specyfiku – firmie Merck Frosst Canada. Skargi musza być teraz rozpatrzone przez sąd. Wtedy zapadnie decyzja, czy sprawa kwalifikuje się do przedstawienia jako pozew zbiorowy. Przedmiotem pozwu byłby brak odpowiedniej informacji o środkach ubocznych stosowania leku. Wśród nich wymieniane są dysfunkcje seksualne. Mężczyźni, którzy wnieśli skargi, twierdzą jednak, że nigdzie nie jest napisane, że impotencja utrzymuje się nawet po odstawieniu leku. Jeśli chodzi o przypadek z Reginy, to mężczyzna zaczął stosować Propecię po tym, jak w grudniu 2007 roku usunięto mu guza na głowie. Bezpłatną próbkę leku otrzymał wtedy od lekarza. Włosy w istocie zaczęły mu rosnąć, ale nie na głowie, tylko w skupiskach na szyi i na plecach. Pojawiły się też problemy z erekcją. Pacjent z Calgary stosował kurację przez cztery lata począwszy od 2000 roku. Twierdzi, że jego małżeństwo rozpadło się z powodu skutków ubocznych zażywania leku.
Ottawa
Minister spraw zagranicznych John Baird powiedział w piątek, że obawia się wpływu decyzji rosyjskiego rządu w sprawie ustawy wymierzonej przeciwko homoseksualistom na sportowców biorących udział w igrzyskach w Soczi w 2014 roku, ale nie bierze pod uwagę bojkotu. Minister przebywał w Rio, podczas delegacji do siedmiu krajów Ameryki Łacińskiej. O sprawach związanych z Rosją wypowiadał się podczas telekonferencji. Podkreślił, że sportowcy będą w Soczi tylko dwa – trzy tygodnie – Rosjanie z nowym prawem będą musieli żyć przez 365 dni w roku. Międzynarodowy Komitet Olimpijski wystąpił do Moskwy z wnioskiem o zapewnienie, że kontrowersyjne prawo dyskryminujące gejów i lesbijki nie będzie egzekwowane podczas igrzysk.
Bez pytania biorą informacje
Vancouver
Kierowcy w Vancouverze nieświadomie pomagają w tworzeniu map korków w mieście. Dane do nowej mapy obrazującej zagęszczenie ruchu są pobierane z odbiorników GPS, w które wyposażone są telefony komórkowe. Mapę zaprezentowały TransLink, Transport Canada i Ministerstwo Transportu Kolumbii Brytyjskiej. TransLink zaznacza, że system nie pozyskuje żadnych danych osobowych. Pobrany sygnał przepuszczany jest przez algorytm, który wylicza średnią prędkość samochodów na danym odcinku. Taka informacja trafia na stronę internetową. Prędkość jest jedyną wartością zwracaną przez algorytm. Pytanie tylko, jak bezpieczne jest oprogramowanie. Micheal Vonn, dyrektor ds. polityki w BC Civil Liberties Association, przekazał, że TransLink nie zwrócił się do specjalnej komisji o ocenę mapy pod kątem ochrony prywatności, mimo że prawnie jest do tego zobowiązany.
Krótsze czekanie na skalpel
Toronto
Do końca czerwca udało się skrócić czas oczekiwania na niektóre operacje i badania diagnostyczne w Ontario. Do 182 dni czekają pacjenci na operacje: katarakty (94 proc. operacji wykonanych w ciągu 182 dni), wymiany stawu biodrowego (89 proc.), wymiany stawu kolanowego (85 proc.), ogólnochirurgiczne (98 proc.) i pediatryczne (92 proc.). 98 proc. nowotworów jest operowanych w ciągu 84 dni. Na wykonanie rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej odpowiednio 61 i 87 proc. pacjentów czekało mniej niż 28 dni.
W tym roku rząd w ramach Action Plan for Health Care zainwestuje w ochronę zdrowia 75,8 miliona dolarów. Ma to się przełożyć na dodatkowe 6800 operacji i 220 000 godzin pracy aparatury diagnostycznej.
Dane odnośnie do czasów oczekiwań na operacje chirurgiczne i badania MRI i CT (łącznie 190 operacji i badań) publikowane są od 2005 roku. Od 2003 roku w przyspieszenie procedur zainwestowano 1,7 miliarda dolarów. Dzięki temu po raz szósty udało się otrzymać ocenę "A" wystawianą przez Wait Time Alliance.
Podrożały obce nianie
Ottawa
Kanadyjskie rodziny, które poszukują niani wśród imigrantów, mogą być zaskoczone opłatami, z jakimi się to wiąże. Po wprowadzeniu zmian do programu imigracyjnego pracy czasowej obowiązuje opłata w wysokości 275 dolarów, którą musi uiścić każdy pracodawca, który chce zatrudnić obcokrajowca. Jest to, ogólnie mówiąc, koszt sprawdzenia, czy na to miejsce rzeczywiście nie można zatrudnić Kanadyjczyka.
Okazuje się, że opłata obowiązuje też osoby, które potrzebują pomocy pielęgniarskiej lub niani do dziecka. Przedstawiciele organizacji zajmujących się pośrednictwem między kanadyjskimi pracodawcami a opiekunami za granicą takimi jak Association of Caregiver & Nanny Agencies Canada uważają jednak, że opłata w przypadku osób prywatnych powinna być niższa niż dla firm.
Krytycy z NDP zauważają, że rząd, wprowadzając zmiany, nie zdawał sobie sprawy, że dotkną one także osób potrzebujących opieki domowej. Nie chodzi tu o firmy, ale właśnie o rodziny.
Do opiekunów stosują się także inne nowe zasady programu – dotyczące wymagań językowych, procedury naboru i publikacji ogłoszeń o wakacie.
Zgodnie z nowymi przepisami, można wymagać tylko znajomości języka angielskiego lub francuskiego, chyba że inny jest rzeczywiście konieczny w danej pracy. Należy też podwoić wysiłki w celu zatrudnienia Kanadyjczyka.
Alexander obiecuje specjalną troskę rosyjskim homoseksualistom
Surrey, B.C.
Nowy minister ds. obywatelstwa i imigracji Chris Alexander skrytykował nowe prawo w Rosji skierowane przeciwko homoseksualistom i powiedział, że wnioski o azyl składane przez Rosjan będą "rozpatrywane ze szczególną uwagą przez nasz wspaniałomyślny system". Alexander powiedział, że jest to kwestia podstawowych praw i wartości, dlatego Kanada nie może milczeć. Rząd zamierza wyrażać sprzeciw tak długo, póki Rosja nie zmieni swojego stanowiska.
Chris Alexander, poseł konserwatywny w okręgu Ajax-Pickering od 2011 roku, wcześniej był członkiem służby dyplomatycznej i przez 6 lat pracował w ambasadzie w Rosji. Ministra pod lupę wzięła Campaign Life Coalition, jako że nie poparł ustawy 312 Stephena Woodortha, w której chodziło o uznanie dziecka znajdującego się w łonie matki za istotę ludzką. Alexander głosował z kolei za ustawą C279, która wprowadziła "tożsamość płciową" i "wyrażanie swojej płci" do Karty praw człowieka i Kodeksu karnego. Z drugiej strony jednak, zagłosował za ustawą C304 – odbierającą część uprawnień trybunałom praw człowieka, które były nadużywane do tłumienia wolności słowa i wolności sumienia przede wszystkim wśród osób mających chrześcijańskie poglądy na homoseksualizm.
Minister spraw zagranicznych John Baird powiedział, że jest w kontakcie z przywódcami państw zachodnich i rozważane są środki promocji praw homoseksualistów na całym świecie. Pragnie też, by Kanada stała się nowym domem dla uchodźców prześladowanych na tle orientacji seksualnej.
Rosyjskie prawo skrytykował też premier Stephen Harper. Nie zabija się i nie więzi ludzi za niektóre czyny czy poglądy polityczne. Wyraził przekonanie, że stanowisko rządu odzwierciedla tu stanowisko Kanadyjczyków, a rząd po prostu w imieniu obywateli występuje w obronie podstawowych praw.
Homoseksualizm jako taki nie jest w Rosji ścigany. Nie można go propagować – nie mogą tego robić ani rodzimi, ani zagraniczni aktywiści. Za ustawą głosowało 436 posłów, przeciwko – nikt. Nie wolno promować zachowań homoseksualnych i odbiegających od normy zachowań seksualnych wśród nieletnich, przekazywać dzieciom informacji mających na celu kształtowanie w nich innych zachowań seksualnych niż tradycyjnie przyjęte, sugerować atrakcyjności innych zachowań oraz wygłaszać fałszywych twierdzeń o równej naturze społecznej związków tradycyjnych i "nietradycyjnych".
Osobom prywatnym rozpowszechniającym ww. treści przez Internet grożą kary do 5000 rubli (155 dol.), władzom – dziesięciokrotnie większe. Maksymalna kara to milion rubli (30 800 dol.). Obcokrajowcy, którzy złamią prawo, mogą być aresztowani i deportowani po 15 dniach.
Władimir Putin, broniąc nowego prawa, powiedział, że jakkolwiek należy bronić praw mniejszości seksualnych, to trzeba też respektować opinię społeczeństwa.
Zorganizowane na zlecenie rządu badanie opinii publicznej wykazało, że 88 proc. Rosjan popiera uchwaloną ustawę.
Ukrop na północy
Iqualit
W zeszłym tygodniu odnotowano rekordy ciepła we wszystkich trzech terytoriach na północy kraju. Temperatury były przeciętnie o 10 stopni Celsjusza wyższe niż normalnie.
W Kugluktuk, Nunavut, przez cztery kolejne dni temperatura wynosiła 29 stopni. Z danych Environment Canada wynika, że średnie temperatury w sierpniu wynoszą tam 13 stopni. Niektórzy mieszkańcy dla ochłody nawet nurkowali w Oceanie Arktycznym.
Podobnie chłodzą się mieszkańcy Whitehorse, Jukon. Kąpią się w Long Lake niedaleko miasta. Z ciepła cieszą się dzieci.
Podwyższone temperatury na północy w zestawieniu z suchym klimatem stwarzają ryzyko pożarów. W poprzedni weekend dwa pożary wybuchły na Jukonie – pierwszy w Dawson, drugi – niedaleko Whitehorse. Na Terytoriach Północno-Zachodnich zamknięto na trzy tygodnie Sambaa Deh Falls Territorial Park z uwagi na pobliskie pożary. Zakazy wstępu wydano dla kilku innych parków, zakaz rozpalania ognia obowiązuje w mieście Yellowknife. Czasowo zamykane są też drogi.
Podobnie na Alasce. Strażacy mówią, że do tej pory sierpień oznaczał niemal koniec sezonu. Zwykło być deszczowo. Meteorolodzy podają, że w najbliższych dniach sytuacja jednak wróci do normy.
Po nic wykształceni
Ottawa
Niektóre dane dotyczące zmieniającej się sytuacji na rynku pracy w odniesieniu do młodych Kanadyjczyków przedstawione przez Statistics Canada są zaskakujące.
Okazuje się na przykład, że odsetek osób, które wykonują zawód inny niż wyuczony lub pracują poniżej kwalifikacji, nie zmienił się zasadniczo w ciągu ostatnich lat. Zmiany następowały w latach 1997–2007, ale potem trend się ustalił na poziomie około 20 proc. Jest to jednak sporo – oznacza bowiem, że jedna na pięć osób w wieku 25-34 lat wykonuje pracę, która ma się nijak do wykształcenia. Widać jednak, że recesja nie miała tu takiego wpływu, jak się spodziewano.
Bardziej niepokoi liczba absolwentów uniwersytetów w wieku 35-54 lat, którzy pracują poniżej kwalifikacji. W poprzednich latach badania wykazywały dużą różnicę między obiema grupami wiekowymi. W zeszłym roku były to tylko dwa punkty procentowe. Stąd wniosek, że wiele osób pozostało w zawodach nieadekwatnych do wykształcenia.
Analitycy nie wiedzą do końca, jak tłumaczyć to zjawisko. Można to przypisywać rozwojowi technologicznemu i stałego napływu wysoko wykwalifikowanych absolwentów uniwersytetów, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy. Wcześniej pracownicy mogli mieć nadzieję, że wybiją się i będą mieć szanse na awans. W wielu sektorach gospodarki stanowiska, na których nowi pracownicy tradycyjnie uczyli się swoich obowiązków, nawiązywali kontakty i wyznaczali dalszą ścieżkę kariery, przestały istnieć. Brakuje pieniędzy na szkolenia, pracodawcy mają też większy wybór, zatrudniając nową osobę.
Nie jest dobrze kończyć uniwersytet podczas recesji – trudniej znaleźć pracę w zawodzie, pensje są niższe, a efekty tej sytuacji odczuwa się przez dziesięć lat, a nawet dłużej. Stąd wniosek dla osób wchodzących na rynek pracy: bardzo ważna jest pierwsza praca. Dlatego należy starać się i pracować na jak najlepsze CV – odbywać jak najwięcej praktyk, płatnych lub nie.
Zabił go hokej
Bathurst, N.B.
16-letni Jordan Boyd z drużyny hokejowej juniorów Acadie-Bathurst Titan zmarł podczas treningu. Chłopak poczuł się źle podczas biegu. Próbowano go bezskutecznie reanimować jeszcze przed przyjazdem karetki. Po przewiezieniu do szpitala stwierdzono zgon. W celu zbadania przyczyny śmierci zostanie przeprowadzona autopsja.
Quebec Major Junior Hockey League podaje, że Boyd przeszedł badania lekarskie przed wyjazdem na obóz treningowy. W 30-letniej historii obozów odnotowano wcześniej tylko jeden podobny przypadek. Chłopak w zeszłym roku grał w drużynie Rothesay Netherwood School, prywatnej szkoły w Saint John, N.B., kiedy został zauważony przez organizację Titan. Wcześniej grał w Halifaksie, w Bedford Blues. Trenerzy wróżyli mu błyskotliwą karierę sportową.
Błędy, przez które cierpią ludzie
Ottawa
Capital District Health Authority przyznało, że popełniono błędy. zamieniając w dwóch przypadkach wyniki badań. Capital Health przeprosiło i dodało, że takie błędy zdarzają się bardzo rzadko. Badania dotyczyły pacjentów chorych na raka w okolicy Halifaxu.
W pierwszym przypadku źle przypisano do pacjentów tkanki po wykonaniu badań patomorfologicznych.
Z tego powodu pacjentce, u której nie było to konieczne, usunięto pierś, a drugiej w ogóle nie zakwalifikowano do operacji do momentu wychwycenia błędu. Sześćdziesięciokilkuletnia pacjentka z okolicy Halifaxu miała przeprowadzoną operację 28 marca, ale dopiero 17 maja lekarz rodzinny powiedział jej, że nastąpił błąd. Pomyłkę wykryto w szpitalu podczas wykonywania procedur kontroli jakości.
Współczucie pacjentkom wyraził też minister zdrowia Nowej Szkocji Dave Wilson. Powiedział, że jednym z priorytetów polityki zdrowotnej jest zapewnienie mieszkańcom prowincji dostępu do usług medycznych i zagwarantowanie, że będą leczeni bezpiecznie.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!