Jean-Paul Bedard, który uczył się w St. Michael’s College School w latach 80., mówi, że do brutalnego znęcania się dochodziło w szkole już wcześniej. W St. Michael’s trwa śledztwo w sprawie stosowania przemocy i przemocy seksualnej. Ośmiu studentów zostało wydalonych z uczelni, a jeden jest zawieszony.
52-letnia Bedard mówi, że zaczął naukę w St. Michael’s College School w 9 klasie. Doświadczył przemocy z podtekstem seksualnym, gdy grał w drużynie piłkarskiej, ale uznał to za swoisty „rytuał inicjacyjny”. Gdy w zeszłym tygodniu usłyszał, że przez 35 lat nic się nie zmieniło, postanowił opowiedzieć swoją historię. Policja prosi też innych uczniów i absolwentów o zeznania. Szkoła nie odnosi się do opowieści Bedarda. Na stronie internetowej zamieściła oświadczenie w którym stwierdza, że ostatnie wydarzenia są naganne i nie mają nic wspólnego z zasadami panującymi w szkole.
Dave Cooper, profesor wydziału kinezjologii i edukacji fizycznej z UofT, mówi, że przypadki znęcania się nie są czymś niezwykłym w szkole dla chłopców z tradycjami sportowymi, przesyconej męską kulturą. Zwłaszcza w drużynach sportowych chłopcy walczą o dominację i chcą ją pokazać. Problem znęcania się nie znika, ponieważ oprawcy uważają, że przysługuje im prawo do poniżania słabszych i młodszych – w końcu sami tego wcześniej doświadczyli.
Joseph Gillis, wykładowca psychologii także z Uniwersytetu Torontońskiego, zwraca jeszcze uwagę na nazewnictwo. Jego zdaniem właściwszym określeniem niż „znęcanie się” byłaby „przemoc rytualna”. Dodaje, że do takich aktów dochodzi w męskich środowiskach, w których ujawniają się i nie są tłumione najgorsze męskie stereotypy i zachowania – wychodzi agresja, brak empatii, dominacja i chęć kontrolowania innych.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!