81-letni Ralph Baker został zmuszony do zdjęcia billboardu, który ustawił w zeszłą środę za prawie 10 000 dolarów na polu przy drodze jakieś 25 kilometrów na północ od Chatham-Kent. Baker mówi, że zaraz potem aktywiści LGBT zaczęli do niego wydzwaniać i straszyć go przemocą. „Myślałem, że znam wszystkie przekleństwa i wulgaryzmy, ale w ostatnich dniach mogłem się naprawdę wiele nauczyć”, dodaje. Zastraszany był też właściciel pola, na którym stał plakat.
Billboard mówił o nauczaniu Kościoła. Pojawiły się na nim zdania mówiące o tym, że Bóg mówi nie homoseksualizmowi i aborcji, Biblie powinny wrócić do szkół, marihuana albo Boży pokój, statek bez steru przewraca się na falach. Pod spodem widniał numer telefonu Bakera. Mężczyzna miał nadzieję, że osoby, szczególnie młode, które interesują się tą samą płcią albo myślą o aborcji, zaczną szukać pomocy i był gotowy poświęcić swój czas na rozmowę.
W końcu po atakach słownych ze względów bezpieczeństwa zdecydował Baker się na zdjęcie plakatu. Przewodnicząca Chatham-Kent Gay Pride Association Marianne Wilson powiedziała, że incydent z billboardem przypomina o potrzebie obrony „inkluzywności”, różnorodności i miłości. Musimy umieć współistnieć w społeczeństwie z osobami o innych poglądach. Zdaniem Wilson plakat psuje opinię Chatham-Kent, bo przedsiębiorcy czy osoby rozważające przeprowadzkę będą myślały, że miasteczko jest zamknięte i odrzuca różnorodność.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!