Podatek dochodowy wprowadzony przez rząd Justina Trudeau dla grupy 1 proc. najwięcej zarabiających Kanadyjczyków nie przyniósł oczekiwanych wpływów do federalnej kasy. Co więcej, okazało się, że najbogatsi zapłacili o 4,6 miliarda dolarów mniej. Liberałowie podczas kampanii wyborczej twierdzili, że zbiorą od opodatkowanej grupy prawie 3 miliardy rocznie. Miało to zrównoważyć obniżenie podatków płaconych przez klasę średnią (z 22 do 20,5 proc.).
Z danych Canada Revenue Agency wynika, że wpływy podatkowe od grupy zarabiającej 140 000 dolarów i więcej (która wcześniej mieściła się w najwyższym czwartym progu podatkowym) za 2016 rok spadły o 4,6 miliarda dolarów. 2016 był pierwszym pełnym rokiem funkcjonowania dodatkowego progu podatkowego. 30 340 osób, które wcześniej zarabiały ponad 140 000, zadeklarowały w tamtym roku mniejszy dochód. W 2016 roku całkowite wpływy podatkowe zmalały z 139,3 miliarda w 2015 do 134,3 mld. dol.
Biuro ministra finansów Billa Morneau stwierdziło, że spadek dochodów Otawy był chwilowy. Utworzenie dodatkowego progu ogłoszono w 2015 roku, gdy rok podatkowy jeszcze trwał, wobec czego podatnicy mogli przenieść część dochodu do rozliczenia za rok 2015 i zapłacić mniej. W ten sposób wpływy z podatków wzrosły w 2015, a zmalały w 2016 roku. Podobno wiele wskazuje na to, że wpływy do federalnej kasy znów wzrosły w roku 2017.
Do tego nie bez znaczenia była sytuacja w sektorze energetycznym w Albercie. Ponad 90 proc. utraconej kwoty 4,6 miliarda dol. jest związane właśnie z tą prowincją.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!