W zeszłą środę osoby, które zdecydowały się na spacer na nabrzeże, nie miały najmniejszych wątpliwości – system ścieków podczas ostatniej ulewy znowu zawiódł. Papier toaletowy, śmieci i inne nieczystości zamieniły jezioro Ontario w ponurą breję.
Toronto, jak większość kanadyjskich miast, nie monitoruje na bieżąco wycieku ścieków do jezior, rzek i oceanów. Nie wiadomo, ile nieoczyszczonych ścieków zostało zrzuconych bezpośrednio do jeziora, gdy miejskie oczyszczalnie nie dawały rady. Environment Canada wymaga, by miasta co roku składały raport o zanieczyszczeniach, ale są to dane przybliżone, oparte na modelach matematycznych, a nie na rzeczywistych pomiarach.
Według rządu federalnego w 2017 roku w Kanadzie wylano do jezior, rzek i oceanów 215 miliardów litrów nieoczyszczonych ścieków. Taka ilość wystarczyłaby do napełnienia 86 000 basenów olimpijskich. Było to też o 10 proc. więcej niż przed pięcioma laty. Prawie dwie trzecie spuszczono celowo podczas silnych opadów, gdy systemy odprowadzające ścieki i wodę deszczową jedną rurą były przeciążone. Pozostałe przypadki były następstwami awarii systemów wodno-kanalizacyjnych, elektrycznych lub wiązały się z nieszczelnościami.
Najwięcej nieoczyszczonych ścieków spuszcza Kolumbia Brytyjska (77 miliardów litrów), a kolejne miejsca zajmują Nowa Szkocja (39 milionów), Nowa Fundlandia (29 milionów) i Ontario (22,8 miliona). Krystyn Tully z grupy środowiskowej Swim Drink Fish od trzech lat zajmującej się monitorowaniem czystości wody w jeziorze Ontario, uważa, że dane te mają się nijak do rzeczywistości. Jej zdaniem Toronto spuszcza ścieki do jeziora praktycznie codziennie. Dodaje, że w 2016 roku z 269 miejscowości tylko 159 złożyło wymagane raporty. Teoretycznie Enivornment Canada powinna zajmować się wszystkim brakami, ale nie wiadomo, czy to rzeczywiście robi.
W zeszłym roku w Kingston zainstalowano czujniki pomiarowe na rurach i zaczęto publikować dane dotyczące rzeczywistych zrzutów ścieków. Okazało się wówczas, że wcześniej podawane ilości były poważnie niedoszacowane.
Federacja kanadyjskich miejscowości podaje, że wprowadzenie zmian w systemach odprowadzania ścieków kosztowałyby kraj 18 miliardów dolarów. W 2012 roku Ottawa wprowadziła nowe standardy oczyszczania wody. Zaostrzone wymagania nie weszły jeszcze w życie, ale do 2020 roku powinny im sprostać miasta z systemami wysokiego ryzyka, a do 2040 – te, których systemy oczyszczania ścieków są uznawane za mniej ryzykowne.
Główny menedżer Toronto Water mówi, że miasto przygotowuje się do rozpoczęcia 3-miliardowego projektu budowy kanalizacji przelewowej, w której nieoczyszczone ścieki byłyby przechowywane do czasu, aż oczyszczalnia będzie mogła je przyjąć. Pierwsza faza projektu ma być gotowa za 10 lat, a całość będzie oddana za 25.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!