farolwebad1

A+ A A-

Gdy sędziowie przysięgli bawią się w detektywów...

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

W ostatnim czasie trzy procesy sądowe – w Toronto, Barrie i Ottawie – były zakłócane w związku z korzystaniem przez sędziów przysięgłych z internetu. Okazało się, że troje przysięgłych próbowało prowadzić śledztwo na własną rękę i nie przestrzegało bezwzględnego zakazu korzystania z internetu i jakichkolwiek urządzeń elektronicznych w celu związanym z procesem. Tak naprawdę nie wiadomo, jak często prawo jest łamane. Kanadyjscy przysięgli, w przeciwieństwie do amerykańskich, mają zakaz rozmawiania o swoich wątpliwościach dotyczących sprawy. Kodeks karny zmusza ich do milczenia. Teoretycznie powinni wydawać wyrok jedynie w oparciu o to, co usłyszeli i zobaczyli na sali rozpraw.

W Ottawie sprawa dotyczyła uszkodzenia ciała w wypadku samochodowym. Obrońca pytał, jak można w ogóle rozstrzygnąć sprawę, kiedy to Google jest sędzią i ławą przysięgłych. Po ośmiu tygodniach przedstawiania dowodów przysięgli po naradzie wystosowali pytanie do sędziego, które dotyczyło przepisów zawartych w Insurance Act, a o których wcześniej nie było mowy. Jeden z przysięgłych przyznał potem, że szukał porady w internecie i dlatego zwrócił uwagę właśnie na ten akt prawny. Obrona domagała się rozpoczęcia procesu od nowa.

Sędzia sądu najwyższego Charles Hackland nie zgodził się. 14 maja napisał, że przysięgły owszem nie powinien prowadzić swojego śledztwa, ale ogólnie ława przysięgłych dobrze wywiązała się ze swoich obowiązków, była zaangażowana w sprawę, a jej decyzja była jak najbardziej poparta dowodami.

W dwóch pozostałych przypadkach procesy odwołano. W Toronto chodziło o morderstwo. Sąd nie ujawnił, co dokładnie zrobił sędzia przysięgły. Informacje będą podane dopiero po zakończeniu nowego procesu. Proces w Barrie także dotyczył zabójstwa. Został przerwany w tym miesiącu. Jeden z przysięgłych pokazał pozostałym przygotowaną przez siebie na komputerze mapę miejsca przestępstwa. Poszukiwał też informacjo o sędzi prowadzącym proces, o prawnikach obrony (dowiedział się, że jeden z nich był kiedyś policjantem) i daty oddania się w ręce policji przez jednego z czterech oskarżonych. Sprawa zabójstwa Jamesa McCallena wróci na wokandę w przyszłym roku. Sędzia sądu najwyższego Guy Di Tomaso zdecydował się przerwać proces nie dlatego, że jeden z przysięgłych szukał dowodów w internecie – uznał te działania za stosunkowo nieszkodliwe i nie wpływające na sprawiedliwość procesu – ale dlatego, że osoba ta poszła na miejsce przestępstwa i przygotowała mapę. Di Tomaso udzielił przysięgłemu nagany za przeszukiwanie internetu, ale nic poza tym. W Wielkiej Brytanii za coś podobnego przysięgły został skazany na karę więzienia.

Rzecznik prasowy ontaryjskiego ministerstwa prokuratora generalnego oświadczył, że prowincja nie zamierza zmieniać prawa. Wszystko zależy od sędziego głównego, który prowadzi sprawę. W 2015 roku ontaryjski sąd apelacyjny zwracał jednak uwagę, że warto byłoby zaktualizować instrukcje dla sędziów i zawrzeć w nich konkretne ostrzeżenia np. przed wchodzeniem na strony prawnych baz danych.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.