farolwebad1

A+ A A-

Przegląd tygodnia, piątek 13 kwietnia 2018

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Minister imigracji Ahmed Hussen i związkowcy z Canada's Customs and Immigration Union mają różne zdania na temat, jak najlepiej radzić sobie z falą nielegalnych uchodźców przekraczających granicę miedzy USA i Kanadą. Minister i rząd twierdzą, że najważniejsza jest edukacja i informowanie potencjalnych uchodźców, że w Kanadzie nie jest tak łatwo, jak im się wydaje. Szef związku Jean-Pierre Fortin uważa, że zwyczajnie potrzeba więcej personelu na granicy.

Podczas ostatniego długiego weekendu świątecznego około 600 osób nielegalnie przekroczyło granicę z Quebekiem na Roxham Road. Tylko 5 kwietnia przeszło tamtędy 190 imigrantów. Daje to pewne wyobrażenie, co nas czeka latem. Fortin nie ma najmniejszych wątpliwości, że całe rzesze będą ciągnąć z południa do Quebeku. Obawia się, że nie wystarczy strażników i urzędników, by ich wszystkich obsłużyć.

Minister Hussen natomiast powtarza, że „aktywność na granicy jest w miarę stała”. Według niego sytuacja sprzed roku nie powinna się powtórzyć. Wierzy w taktykę rządu. Rząd latem rozpoczął kampanię zniechęcania do nielegalnego przekraczania granicy i kierował ją do konkretnych grup, najczęściej obywateli Haiti. Tyle że w bieżącym roku do Kanady najliczniej przybywają Nigeryjczycy. Stanowią 60-70 proc. nielegalnych imigrantów.

W 2017 roku RCMP zatrzymało na granicy ponad 20 000 ludzi. 90 proc. przekraczało granicę z Quebekiem.

***

W pożarze, który wybuchł we wtorek o 12:45 w nocy w wieżowcu przy La Rose Avenue (okolica Scarlett Road i Eglinton Avenue West), zginął jeden mężczyzna. Strażacy wynieśli z mieszkania na pierwszym piętrze mężczyznę i kota. Ratownicy medyczni, którzy przybyli na miejsce, od razu stwierdzili zgon. Do szpitala trafiła jeszcze jedna kobieta. Na razie nie wiadomo, co spowodowało pożar.

***

Canadian Food Inspection Agency (CFIA) rozszerzyła nakaz wycofania wstępnie przygotowanej pieczonej wołowiny Seasoned Cooked Roast Beef produkowanej przez Erie Meat Products Ltd. w Mississaudze wydany 28 marca. Mięso może wyć skażone listerią. Nakaz początkowo dotyczył tylko jednej sieci sklepów – Druxy’s Famous Deli. Teraz CFIA podała, że mięso było sprzedawane też w innych sklepach w Ontario, a ponadto w Albercie, Quebeku oraz na Nowej Fundlandii i Labradorze. Agencja ostrzega, że mięso mogło zostać rozpakowane i podzielone na mniejsze porcje. Wtedy będzie sprzedawane bez oryginalnej etykiety i pod inną marką. Warto jednak zwrócić uwagę na datę ważności i wystrzegać się opakowań z datami 10 i 17 kwietnia.

***

Członkowie gangu motocyklowego Hells Angels w Manitobie mszczą się na właścicielach hoteli i restauracji, którzy nie chcą ich obsługiwać, i wystawiają im negatywne opinie w internecie. Gdy szef Manitoba Nomads, gangu będącego częścią Hells Angels, dowiedział się, że jego ludzie nie zostali wpuszczeni do Marion Hotel w Winnipegu ze względu na logo na ubraniach, nakazał bojkot hotelu. 27 marca w mediach społecznościowych pojawiły się niepochlebne opinie o hotelu. W końcu właściciele hotelu zamknęli swoje konto na fejsbuku. Na niewiele się to zdało, bo gangsterzy i ich przyjaciele przenieśli swoją uwagę na Marion Street Eatery, przyhotelową restaurację. W ciągu 24 godzin setki osób, w większości spoza Kanady, dały jej jedną gwiazdkę. Wcześniej restauracja miała średnią ocenę 4,5 gwiazdki, która w krótkim czasie spadła do trzech.

Po tygodniu gang ponowił wezwanie do bojkotu restauracji, tym razem na stronie TripAdvisor. Administratorzy strony podali w poniedziałek, że kwestionowane opinie na temat Marion Street Eatery zostały usunięte. Rzecznik prasowy TripAdvisora stwierdził, że uznaje wystawianie fałszywych negatywnych opinii za oszustwo i wandalizm i bezwzględnie z tym walczy.

Hells Angels to gang motocyklowy mających swoje oddziały na całym świecie. W świetle prawa prowincyjnego Manitoby jest organizacją przestępczą.

***

Radni z Peel obawiają się, jakie konsekwencje dla regionu będzie miała legalizacja marihuany. Jessica Hopkins, główny lekarz regionu, podkreśla, że sprawa jest złożona. Region powinien dbać o zdrowie i bezpieczeństwo. Rząd federalny legalizuje marihuanę, ponieważ obecne zakazy są nieskuteczne, tłumaczy Hopkins. Badania pokazują, że młodzi Kanadyjczycy należą do czołówki konsumentów marihuany w krajach rozwiniętych. Marihuana jest najczęściej używanych narkotykiem w Peel. Używa jej 23 proc. osób w wieku od 19 do 29 lat – 11 proc. mężczyzn i 5 proc. kobiet. Około 8 proc. mieszkańców regionu w wieku 12 lat i starszych używało narkotyku co najmniej raz w ciągu ostatniego roku. Styczność z marihuaną w ciągu minionych 12 miesięcy miało 16 proc. uczniów klas 7-12.

Ustawa o legalizacji marihuany nie przeszła jeszcze ostatniego głosowania w senacie. W związku z tym nie do końca wiadomo, jakie zapisy będzie zawierać – czyli również przepisy prowincyjne nie są całkiem gotowe. Nie wiadomo, jak nowe zasady będą egzekwowane. Z punktu widzenia agencji zdrowia publicznego problem jest podobny jak w przypadku alkoholu i tytoniu.

Zarówno w Barmpton, jak i w Mississaudze mają powstać rządowe sklepy z marihuaną. Radna Carolyn Parrish z Mississaugi zdecydowanie mówi, ze jest temu przeciwna. Popiera ją Karen Ras dodając, że policja stanie przed poważnym wyzwaniem, gdy produkty w marihuaną będą wyglądać jak żelki dla dzieci. Radna z Caledon Barb Shaughnessy stwierdza, że rząd federalny postępuje skrajnie nieodpowiedzialnie spychając odpowiedzialność na prowincje i w końcu na samorządy lokalne.

***

Montreal

Przez ponad 150 lat centralnym punktem w małej miejscowości Sainte-Sophie położonej na północny zachód od Montrealu był kościół. Z biegiem lat niestety liczba wiernych uczestniczących w niedzielnych Mszach św. zmniejszała się, tak że w tym momencie parafii grozi likwidacja. Nie jest to jedyny taki przypadek w Quebeku. Katolicka diecezja Saint-Jerome obejmująca obszar położony na północ od Montrealu poważnie rozważa zamknięcie części utrzymywanych do tej pory kościołów. Powołana w tym celu komisja nie mówi, ile świątyń ma być zamkniętych, ale Montreal La Presse i jedna lokalna gazeta podały ostatnio, że nawet 33. Na terenie diecezji znajdują się 54 kościoły, więc chodzi o ponad połowę.

Diecezja ma ogłosić decyzję w czerwcu. Tłumaczy, że koszty utrzymania świątyń rosną, a liczba wiernych maleje. Niektóre parafie praktycznie zbankrutowały. Nie mają pieniędzy na dalsze funkcjonowanie. Same koszty ogrzewania jednego kościoła to 20 000-40 000 dol. rocznie. Do tego dochodzi ubezpieczenie, remonty czy zwykłe codzienne utrzymanie.

Część mieszkańców Sainte-Sophie utworzyło komitet obrony kościoła. Grupa stara się przekonać mieszkańców do przychodzenia na Msze. Stephan Filion mówi, ze najważniejsze to pokazać diecezji, że mieszkańcom zależy na utrzymaniu świątyni. Wtedy istnieje chociaż cień szansy, że ktoś z nimi porozmawia. Gdyby poddali się bez walki, z pewnością nikt by nie brał pod uwagę zdania miejscowych.

Prowincyjna organizacja ds. dziedzictwa religijnego podaje, ze od 2003 roku około 500 miejsc kultu (18 proc. wszystkich w Quebeku) zostało zamkniętych, sprzedanych lub zmieniło przeznaczenie. Po 2011 roku zamykanych było średnio 40 świątyń rocznie. Archidiecezja montrealska w ciągu ostatnich 20-30 lat utraciła 60 kościołów. Część z nich została sprzedana innych wspólnotom chrześciajńskim.

***

Humboldt, Sask.

Policja bada, jak doszło do tragicznego zderzenia ciężarówki z autobusem wiozącym zawodników drużyny hokejowej Humboldt Broncos. W wypadku zginęło 15 osób, wśród nich trener młodszej drużyny Darcy Haugan, kapitan Logan Schatz, gracze Jaxon Joseph, Logan Hunter i Stephen Wack. Kierowca ciężarówki nie odniósł żadnych obrażeń. Został zatrzymany przez policję i wypuszczony po krótkim czasie. Wypadek, do którego doszło w zeszły piątek rano, przeżyło 14 osób. Przewieziono je karetkami i śmigłowcem do Saskatoon.

Zmarli pochodzili z różnych miast Alberty i Saskatchewan. W kolejnych dniach po wypadku rodziny wspominały ich w mediach i w internecie. Kondolencje rodzinom zmarłych złożyli m.in. premier Justin Trudeau i prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.

Policja podała, że w autobusie Saskatchewan Junior Hockey League było 29 osób. Drużyna jechała drogą na północ do Nipawin na mecz. Około 5 po południu na skrzyżowaniu doszło do zderzenia z ciężarówką jadącą w kierunku zachodnim. Siła uderzenia zapchnęła oba pojazdy do rowu po północno-zachodniej stronie skrzyżowania. Autobus przewrócił się na bok. Cały przód i dach miał zniszczony. Z ciężarówki wysypał się ładunek. Ciągnik leżał na boku na stronie pasażera.

Ciężarówka powinna ustąpić pierwszeństwa autobusowi. Przed skrzyżowaniem miała znak stop. Przy wjeździe na skrzyżowanie kierowcy ciężarówki ograniczała widoczność kępa drzew znajdująca się z jego lewej strony.

***

Mieszkańcy St. Andrews w Nowym Brunszwiku skarżą się na plagę jeleni. Mówią o zniszczonych ogródkach i uszkodzonych budynkach. W miejscowości o powierzchni ledwo przekraczającej osiem kilometrów kwadratowych żyje 107 jeleni. W przeliczeniu na kilometr kwadratowy zwierząt jest więcej niż wynosi średnia gęstość zaludnienia w prowincji.

Burmistrz Doug Naish mówi, że sytuacja się pogarsza i nazywa jelenie szkodnikami. Nic nie ma do jeleni, lubi je, ale po prostu trzeba coś zrobić, by ich populacja przestałą się zwiększać. W St. Andrews jelenie mają dobrze, jest ciepło, żadne drapieżniki im nie zagrażają, do tego miasto jest znane z zadbanych ogrodów i zieleni, czyli pożywienia im nie brakuje. Jak w raju – mają spokój, jedzenia pod dostatkiem, więc się mnożą, mówi Naish.

Odpędzanie jeleni stało się rutynową czynnością mieszkańców. Niektórzy stawiają płoty, by zwierzęta nie zjadały roślin ogrodowych. 85 proc. przyznaje, że jelenie stanowią poważny problem. Obawiają się o swoje bezpieczeństwo i zdrowie, jako że jelenie mogą przenosić boreliozę. Z pomocą przyszli studenci czwartego roku leśnictwa na University of New Brunswick, którzy rozważyli różne możliwości kontroli populacji jeleni. Doszli do wniosku, że najskuteczniejszy będzie odstrzał części zwierząt. Burmistrz mówi, że propozycja może budzić kontrowersje, jednak nic nie wskazuje na to, by jelenie były skłonne opuścić miasto po dobroci.

***

Para torontońskich lesbijek, które skorzystały z usług specjalisty ds. leczenia bezpłodności z Ottawy dra Normana Barwina, mówi, że została oszukana. Badania DNA ich córki potwierdzają, że sperma wcale nie została pobrana od wybranego przez nie dawcy. Dziewczynka urodziła się w 2005 roku. Przeciwko dr. Barwinowi z Barwin's Broadview Fertility Clinic wpłynął pozew zbiorowy, który czeka na zatwierdzenie. Lekarz jest oskarżany o używanie podczas zapłodnień swoje spermy lub spermy innych mężczyzn bez wiedzy i zgody „biorców”. Na początku pozew dotyczył tylko dwóch przypadków, ale szybko okazało się, że oszukanych jest więcej.

Para z Toronto może być pewna, że biologicznym ojcem jej córki nie jest dr Barwin. Kobiety nie wiedzą jednak, kto nim jest. Podkreślają, że wybierając dawcę zwracały uwagę na historię medyczną dawcy. Mają jeszcze jedną córkę, która urodziła się w 2008 roku. W jej przypadku wszystko się zgadza. Drugie zapłodnienie też zostało dokonane w klinice Barwina. Przy pierwszej córce kobiety nabrały podejrzeń, gdy zaczęły porównywać wzrost dziewczynki ze wzrostem jej matki i wybranego dawcy spermy. 13-latka już teraz jest o 5 centymetrów wyższa od obojga z nich. W tym czasie światło dzienne ujrzała sprawa kliniki Barwina, więc kobiety zdecydowały się na testy DNA. Z kliniki dostały próbkę spermy wybranego dawcy. Okazało się, że dziewczynka w żaden sposób nie jest z nim spokrewniona.

***

Ricky Tollman przygotowuje film pt. Run This Town, w którym pojawi się postać Roba Forda. Będzie to jego debiut reżyserski. 32-letni Tollman zaznacza, że nie będzie to historia biograficzna, a Ford będzie postacią drugoplanową. Zagra go Damian Lewis. Film ma opowiadać historię młodego dziennikarza i paru innych osób z młodego pokolenia, które próbują sobie ułożyć życie w Toronto.

Tollman mówi, że chce pokazać Forda nie tak, jak ludzie najczęściej go sobie wyobrażają. Nie tak, jak przedstawiają go media. Ford nie jest karykaturą, to człowiek, który miał żonę i dwójkę dzieci, który troszczył się o miasto. Chcę pokazać to, o czym ludzie zapominają, dodaje młody reżyser.

Nie wiadomo na razie, kiedy film trafi do kin. Ekipa dopiero zaczęła pracę.

***

Syn rosyjskich szpiegów Alex Vavilov będzie mógł wrócić do Kanady, kraju w którym się urodził. Jego rodzice to elitarni szpiedzy KGB. Po tym, jak agenci FBI weszli do ich domu, Vavilov został odesłany do Rosji, a rząd Kanady przez sześć lat robił, co mógł, by uniemożliwić mu powrót. a

Vavilov dowiedział się o podwójnym życiu swoich rodziców w 2010 roku, gdy FBI weszło do ich mieszkania w Bostonie. Dwoje szpiegów zostało osądzonych i wymienionych na amerykańskich agentów przytrzymywanych w rosyjskich więzieniach. Vavilov i jego brat też polecieli do Rosji. Żaden z nich nie mówił po rosyjsku, a Ottawa odmawiała im wydania paszportów. Vavilov zaskarżył decyzję, przegrał, potem odwołał się i w 2017 roku sąd apelacyjny przyznał mu rację. Chodziło o kwestię obywatelstwa. Normalnie kanadyjskie obywatelstwo nie jest przyznawane dzieciom zagranicznych dyplomatów. Stosuje się to jednak wtedy, gdy osoby pracujące na rzecz innego kraju chroni immunitet. Prawnicy Vavilova zwracali uwagę, że rodzina nie miała takiej ochrony. Gdy rodzice Vavilova zostali aresztowani, ambasada rosyjska się do nich nie przyznała. W chwili obecnej decyzja o ponownym rozpatrzeniu sprawy należy do sądu najwyższego. Tymczasem sąd niższej instancji nakazał Ottawie wydanie paszportu Vavilovowi.

Vavilov dostał dokument w marcu. Będzie mógł przebywać w Kanadzie przynajmniej do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku. Chce normalnie żyć w Kanadzie i pracować w sektorze bankowym. Jego rodzice nie będą go mogli nigdy odwiedzić.

***

Ottawa zamierza ograniczyć liczbę punktów udzielających krótkoterminowych pożyczek gotówkowych w najuboższych dzielnicach. W środę radni przyjęli wniosek burmistrza Jima Watsona zlecający urzędnikom zajęcie się sprawą pożyczkodawców, którzy – zdaniem burmistrza – „żerują na biednych”. Chodzi przede wszystkim o ustalenie maksymalnej liczby punktów i minimalnej odległości między nimi, a także o rozważenie możliwości licencjonowania. Punkty pożyczkowe nie są uznawane za banki, dlatego mogą narzucać swoją wysokość odsetek. Koncentrują się wzdłuż Montreal Road w Vanier i Bank Street w Centretown. Miasto nie ma możliwości zamknięcia istniejących punktów.

Prowincja niedawno zmieniła przepisy dotyczące zarządzania miastami tak, by samorządy lokalne mogły same decydować o liczbie punktów pożyczkowych na swoim terenie. Zanim jednak zaczną działać, muszą dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego i przeprowadzić konsultacje społeczne.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.