Wielce Szanowny Panie Redaktorze,
wczoraj otrzymałem redagowany przez Pana tygodnik, a z uwagi na jego treści trudno mi było pobieżnie jeno przekartkować jego zawartości. Doszła jeszcze nasza prasa i noc już miałem zajętą, a co za tym idzie, nie starczyło już czasu na to, by usiąść do maszyny i napisać do Pana, a z uwagi na dzień 17 września trudno mi przejść do porządku dziennego, bo nasuwa mi się szereg różnorodnych refleksji. Tyczą one trzech różnych zdarzeń: 1. zgonu Ojca, 2. najazdu sowieckiego na Polskę, oraz 3. otwarcia obrad XIX Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Szczecinie. Wszystkie są ważne. Wszystkie wycisnęły jakieś piętno na mym życiu i choć ta ostatnia kwestia na dobre dopiero wyłoniła mi się, ale na dobre to już od poprzedniego zjazdu, który obradował w Olsztynie, myślałem o tym w Szczecinie, bo zastanawiałem się nad tym, czy Bóg pozwoli mi doczekać tej chwili, a jeśli nawet doczekam się, czy będę mógł w tak odległą podróż wybrać się. Doczekałem się, ale z zaproszenia, które już 12 maja wysłane mi zostało, nie odważyłem się skorzystać m.in. i z tego względu, iż podczas ostatniego posiedzenia zarządu przemyskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego nikt nie deklarował swego uczestnictwa w zjeździe. Stąd jeno w piątek skierowałem na ręce Pana Prezesa Zarządu Głównego PTH prof. dr. hab. Jana Szymczaka życzenia tej treści:
"Dziękuję za pamięć!
Dziękuję za zaproszenie mnie na
XIX Powszechny Zjazd Historyków
Polskich, ale zarówno ze względu
na stan mego zdrowia jak i odległość
Szczecina od Cieszanowa nie mogłem
się zdecydować na takowy wyjazd.
Stąd to żal mi bardzo, że nie będę
mógł wyjechać, ale trudno.
Musiałem się z tym pogodzić,
bo taki jest porządek świata tego,
że wszystko ma swój koniec!
W dniu otwarcia obrad
XIX Powszechnego Zjazdu Historyków
Polskich stanę przy pomniku
doc. dr Łucji Charewiczowej, który z mej
inicjatywy w 100-lecie powstania
Polskiego Towarzystwa Historycznego
społeczeństwo miasta i gminy Cieszanów
dla upamiętnienia rodaczki swej i jednej
z czołowych przedstawicielek polskiej
nauki historycznej okresu
międzywojennego ufundowało tu i zapalę
przy nim dwa znicze: biały i czerwony.
Myśli swe skieruję do Szczecina,
by być tam, w ten historyczny czas
rozpoczęcia obrad przez ten Zjazd,
w którym już uczestniczyć nie będę mógł.
Wszystkim Uczestniczkom i Uczestnikom
XIX Powszechnego Zjazdu Historyków
Polskich w Szczecinie, a osobliwie Tym,
których i które w przeszłości miałem
możność osobiście poznać, życzę dużo
satysfakcji z uczestnictwa w Zjeździe
i rozstrząsania różnych problemów
tyczących nie tylko historii polskiej.
Najmłodszym Uczestnikom i Uczestniczkom
Zjazdu życzę przede wszystkim głębokiej
zadumy nad znaczeniem historii w kształtowaniu właściwej postawy młodego pokolenia Polski, Ojczyzny naszej!
Myślami będę z Wami aż do końca, aż ogłoszone zostanie miejsce obrad kolejnego, XX Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich.
Oby tylko "złe moce" nie przeszkodziły
w jego zorganizowaniu. Stąd to,
bacząc na czas przyszły,
spokoju i pokoju
z całego serca Wszystkim życzę".
XIX Powszechny Zjazd Historyków Polskich w Szczecinie zakończy swe obrady w niedzielę, 21 września. W prasie nie dostrzegłem na jego temat najmniejszej wzmianki. Nie wspomniano też nic ani w radiu, ani w telewizji, a liczyłem na to z uwagi na osobę prezydenta Polski, bo jego poprzednicy na otwarcie zjazdów przybywali. Pamiętam, bo jako honorowy członek PTH, miałem zaszczyt zasiadać w prezydium XVIII Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Olsztynie, ten serdeczny i ciepły uścisk dłoni Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego brak odczuwa się wymownie dziś, bacząc na wydarzenia, jakie mają miejsce na obszarze południowo-wschodniej Ukrainy. Naród jednak o nim pamięta! Pamięta o wszystkich, którzy 10 kwietnia 2010 r., lecąc do Katynia, by oddać tam hołd pomordowanym w Katyniu, by oddać tam hołd tym, którzy w następstwie agresji sowieckiej na Polskę w 1939 r. dostali się w ręce NKWD.
Tu, Panie Redaktorze, mając na uwadze agresję sowiecką na Polskę w 1939 r., rzec trzeba, iż w odróżnieniu od III Rzeszy, która po aneksji Kłajpedy wypowiedziała Polsce 10-letni układ o niestosowaniu przemocy w rozwiązywaniu kwestii spornych, co było równoznaczne z tym, iż można się było już spodziewać jednoznacznych żądań skierowanych wobec II Rzeczpospolitej, ale Związek Sowiecki nie do końca zdradzał jakiekolwiek złe zamiary, i tu tkwi istotna różnica.
Niemcy w dniu rozpoczęcia działań wojennych wypowiedzieli Polsce wojnę, a Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich, wbrew podpisanym wcześniej układom w 1921 i 1932 r., wszedł w porozumienie z III Rzeszą przeciwko II Rzeczpospolitej i bez wypowiedzenia wojny, wprowadził w jej granice swe siły zbrojne, a zatem dokonał agresji. Wymowny to przykład, jaką miały wartość wszelakie porozumienia i układy zawierane przez nich i w tym zakresie do dziś się nic a nic nie zmieniło. Wymownych przykładów środki masowego przekazu dostarczają nam z dnia na dzień, ale kraje zachodnie tego nie dostrzegają i systematycznie ustępują. Na wymowniejsze następstwa tych ustępstw długo czekać nie będzie trzeba!
Przed wojną jeszcze, co zapamiętałem sobie, mówiono tak, że "Moskalowi nie należy wierzyć jak psu!".
To jedna kwestia, którą za celowe uznałem tu podnieść, mając na uwadze 75. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. Druga ma nieco innych charakter, a tyczy niemiecko-sowieckiego porozumienia, w następstwie którego obszar II Rzeczpospolitej miał zostać podzielony pomiędzy III Rzeszę i ZSRS, a co za tym idzie, miała Polska stracić swą niepodległość. Powszechnie porozumienie to określane jest jak traktat Ribbentrop-Mołotow, a następstwo jego zwykło się nazywać, iż był to "IV rozbiór Polski". Jest to jednak określenie błędne i w czas swej pracy pedagogicznej w szkole jednoznacznie je prostowałem, bo społeczeństwo polskie określenie takowe wiązało z Kongresem Wiedeńskim, podczas którego obszar Księstwa Warszawskiego podzielony został na trzy części.
Wspomnę, cesarz Napoleon I, przygotowując się do rozgromienia Prus, obiecał gen. Janowi Henrykowi Dąbrowskiemu, iż za pomoc w realizacji jego planów utworzy państwo polskie. Państwo pruskie poniosło klęskę. Polska jednak nie została odbudowana z uwagi na porozumienie Napoleona I z carem rosyjskim Aleksandrem I, który zobowiązał się, iż Rosja przystąpi do blokady kontynentalnej Anglii, ale ten był zdecydowanie przeciwny odbudowie państwa polskiego.
Stąd przed carem Francuzów stanął istotny problem, a więc jak winien postąpić względem Polaków i jak potraktować stronę rosyjską, i tu w tym wypadku postąpił tak, by był przysłowiowy wilk syty i owca cała, a więc w 1807 r. z części ziem polskich odebranych Prusom utworzył Księstwo Warszawskie. W 1809 r. doszło do wojny Francji z Austrią. Wojska Księstwa Warszawskiego wzięły w tej wojnie udział i stąd po jej zakończeniu Napoleon I powiększył obszar Księstwa Warszawskiego poprzez włączenie w jego obręb części ziem zabranych przez Austrię podczas I i III rozbioru Rzeczpospolitej. Rosja jednak, wbrew traktatowi tylżyckiemu z 1807 r., systematycznie sprzedawała zboże Anglikom. Stąd to decyzja Napoleona I, by uderzyć na Rosję. Chcąc zachęcić Polaków do wzięcia w niej udziału, wyprawę tę w 1812 r. określił jako III wojnę polską. Wyprawa do Moskwy nie powiodła się. Napoleon I poniósł całkowitą klęskę.
Wznowione przez niego działania wojenne zakończyły się ostateczną klęską Francji. Obradujący w Wiedniu kongres pokojowy podjął m.in. decyzję w sprawie Księstwa Warszawskiego, dzieląc jego obszar na trzy części:
1. Największa część określona została jako Królestwo Polskie i to unią personalną związano z Cesarstwem Rosyjskim;
2. Mniejszą część, którą nazwano Wielkim Księstwem Poznańskim, związane z Królestwem Pruskim;
3. Najmniejszą część, obejmującą Kraków i najbliższe tereny, określoną jako Rzeczpospolita Krakowska, oddano pod "opiekę" Austrii, Prus i Rosji, ale szczególniejszą opiekę nad tym tworem powierzono Cesarstwu Austriackiemu i ta część najszybciej straciła swą niepodległość.
To tak w wielkim skrócie poruszyłem kwestię IV rozbioru Polski, bo to Księstwo Warszawskie, pomimo tej niezbyt przyjemnej dla społeczeństwa polskiego nazwy, było państwem polskim, a jego podział po Kongresie Wiedeńskim stał się początkiem niewoli dla tej części ziem polskich. Kto w tym zakresie będzie miał jakieś wątpliwości, zachęcam do przejrzenia przedwojennych podręczników historii. Wydarzenia zaś związane z sowiecką agresją mam za sobą, bo w 1939 r., po wycofaniu się z Cieszanowa wojsk niemieckich, weszły wojska sowieckie i wówczas to wrócił do domu tato, który wcześniej wraz z innymi wyjechał rowerem na wschodnie tereny Polski, bo tam, jak planowano, mieli się bronić jakiś czas, nim ruszy ofensywa naszych sojuszników, ale ci całkowicie zawiedli, a kiedy ostatecznie na terenie Europy działania wojenne zostały zakończone, to okazało się, że losy narodu polskiego przekazane zostały w ręce sowieckie.
Jak dziś wyglądają dalsze losy Polski, to problem szerszy! Dostrzec można pewne otrzeźwienie narodu, ale czy starczy sił na pełne uniezależnienie się od sił nam obcych, to już najbliższa przyszłość pokaże. Wybory samorządowe wnet! Pora mi kończyć, ale nim ostatecznie zakończę, uważam za celowe wspomnieć o tym, iż na kopercie listu tego do Pana nakleję znaczek upamiętniający beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki, a to z uwagi na to, iż może przybliża się czas jego kanonizacji. Stąd, jak sądzę, również "Goniec" poświęci tej kwestii nieco uwagi, bo na pewno żyjemy w czasach niezwykle ciekawych!
Pozostaję z należnym szacunkiem i poważaniem
Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, 17 września 2014 r.
Spis treści numeru 40 (3 - 9 października 2014)
sobota, 04 październik 2014 18:31 Opublikowano w OkładkiMarek Iwanek Jubileusz Zespołu Pieśni i Tańca "Sokół"
Aleksandra Florek Fundacja im. W. Reymonta z pomocą dla polonijnych studentów
Michał Krupa Mędrzec z Mecosty. Kanon myślicieli XX wieku
Stanisław Michalkiewicz Zwieramy szeregi – i pośladki
Aleksander graf Pruszyński List otwarty do Kongresu
Paweł Zyzak Niezatapialni
Leszek Żebrowski Virtuti Militari za dokonanie masakry w polskiej wsi Koniuchy
Izabela Embalo Tragedia w imigracyjnym więzieniu
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak Jesień zaczyna się od zdziczałych jabłoni
Paula Agata Trelińska Rosyjski po koreańsku
Andrzej Kumor Busko i Solec cz. 2 - Kontynuujemy relację z konferencji wyjazdowej do polskich wód
Maestro Andrzej Rozbicki zaprasza: Warsaw Concerto
Kamila Byczek Polskie place zabaw. Szerzenie polskości grą i zabawą
Andrzej Kumor Ciekawe, bo o nas
Maciek Czapliński BUYERS AGENCY AGREEMENT
Sergiusz Piasecki Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (3)
Krzysztof Jaśkielewicz Jesienne okonie
Sobiesław Kwaśnicki KIA sorento 2015
wandarat Jeszcze w Polsce, ale starsze małżeństwo niemieckie już na mnie czeka
Aleksander Łoś Opowieści z aresztu deportacyjnego: Długoletni rezydent
Monika Curyk Rozwód – aspekty prawne i proceduralne
Wojciech Błasiak Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (30)
Janusz Puźniak ABC prawa spółek akcyjnych
Andrzej Kumor Polskie kwiatki
30-lecie kościoła polskiego w Mississaudze
niedziela, 05 październik 2014 23:30 Opublikowano w Życie polonijneParafia św. Maksymiliana Kolbego w Mississaudze to największa polska parafia poza granicami kraju.
W minioną niedzielę odbyły się uroczystości upamiętnienia 35-lecia jej powstania i 30-lecia konsekrowania kościoła – największego polskiego kościoła w aglomeracji torontońskiej. W związku z jubileuszem od roku trwały przygotowania zwieńczone misjami poprowadzonymi przez księży oblatów z Polski. Jak pisał proboszcz o. Janusz Błażejak OMI w biuletynie parafialnym: Dokładnie rok temu, we wrześniu, rozpoczęliśmy Rok Jubileuszowy, który zaczął się rekolekcjami przeprowadzonymi przez Ojców Franciszkanów z Niepokalanowa oraz z Montrealu i budową centrum katechetycznego. Wiele dobrych rzeczy działo się w naszej parafii w ciągu tego roku, odbyło się wiele spotkań i referatów. Mieliśmy możliwość obejrzenia dobrych filmów w kinach. Uczestniczyliśmy w pielgrzymce do Ziemi Świętej oraz Rzymu. Wydaliśmy piękny album o historii i zachęcamy, aby znalazł się on w każdej rodzinie naszej parafii.