Polityczne znaczenie kanadyjskiej Polonii jest – powiedzmy sobie – średnie. W przeciwieństwie do innych mniejszości (również podobnie skłóconych), jak sikhijska czy włoska, Polacy lubią politykować, ale u siebie w domu. Tam każdy jest specjalistą od geopolityki i ma wiedzę premiera rządu. Niestety, "wiedza" ta nijak nie przekłada się na to, ile jesteśmy w stanie ugrać na realnym gruncie.
Że polityka jest ważna, wiedzą wszyscy ci, którzy ją finansują. W naszym przypadku między innymi są to silne społeczności etniczne, Żydzi, Włosi, Portugalczycy, którzy budują miasto, a przy okazji ssą z państwowego portfela. Wszystko się zazębia. Umiejętność poruszania się w polityce i posiadanie reprezentacji politycznej jest też konieczne do tego, żeby nasze dzieci nie musiały wstydzić się pochodzenia, języka i tłumaczyć na każdym kroku, że nie są wielbłądem.
Wiele można o tym pisać.
W poprzednich wyborach z wielkim trudem udało się nam, Polakom, w Mississaudze wybrać jednego posła, Polaka – urodzonego w Polsce, byłego przewodniczącego Kongresu Polonii Kanadyjskiej.
Zwycięstwo Władysława Lizonia z popularnym i popieranym przez Portugalczyków Peterem Fonsecą, byłym ministrem w liberalnym rządzie prowincji Ontario, było znaczące.
Kilkaset głosów przewagi Lizonia pokazało, że jako Polacy potrafimy się zmobilizować. To zaowocowało podskoczeniem słupków politycznych notowań i nie tylko.
Za kilkanaście dni nowe wybory federalne. Przeciwko Lizoniowi znów stoi Fonseca, a tymczasem słychać zrzędzenie Polaków, że Lizoń to, albo Lizoń tamto, że nie odpowiedział komuś na telefon, albo czegoś nie załatwił. Innym nie podobają się konserwatyści, bo już długo rządzą, bo popierają Izrael w polityce zagranicznej, albo dlatego, że podnieśli wiek emerytalny. Wiadomo, że każdy ma do świata wiele pretensji.
Tylko że: jeśli Władysław Lizoń nie zostanie posłem, to nawet nie będzie u kogo ponarzekać. Polityka nie jest metodą budowy raju na ziemi, lecz zarządzania ludzkim łez padołem. Liczy się w niej rezultat kompromisu, wynik ułożenia różnych interesów. A "patrząc na całokształt", ten kompromis w przypadku Partii Konserwatywnej jest dla zwykłego człowieka najlepszy.
Oczywiście, każdy może patrzeć przez pryzmat osobistych urazów, ale jest to krótkowzroczne i głupie. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę konkurencyjne propozycje, które w kwestiach gospodarczych sprowadzają się mniej więcej do wymaksowania naszych wspólnych kart kredytowych i powiększenia i tak niebagatelnych kosztów zbiorowej lichwy, a o kwestiach społecznych wolę nie wspominać, bo lewica prześciga się w politpoprawnych deklaracjach, patrz choćby kwestia podejścia do zakrywania twarzy w trakcie przysięgi obywatelskiej i innych obcych praktyk.
Biorąc to wszystko na rozum, popatrzmy na konkrety, kto co oferuje, kto co obiecuje i kto co zrobił. I na Boga, nie bądźmy małostkowi, bo można Władysławowi Lizoniowi bardzo wiele zarzucić, ale jest JEDEN, nie ma drugiego posła – Polaka.
Druga rzecz, którą zawsze warto mieć w głowie, to że głosowanie "etniczne", cokolwiek by o nim sądzić, zawsze jest głosowaniem "na siebie", bo pokazuje polityczną siłę (lub słabość) danego środowiska.
A Bogiem a prawdą, sam Lizoń nie jest złym kandydatem, w wielu sprawach głosował jak trzeba, jest za życiem, czemu dał wyraz w Izbie Gmin, za każdym razem przypomina o zasługach polskich, jednoznacznie wypowiedział się przeciwko pozaprawnym roszczeniom środowisk żydowskich wobec Polski.
Oczekiwanie, że jeden poseł federalny "załatwi nam" lepsze umowy międzypaństwowe czy wpłynie na kurs polityki zagranicznej, to głupota. Władysław Lizoń ma też doświadczenie prowadzenia własnego biznesu, jest człowiekiem z naszej fali emigracji lat 80., dlatego nie trzeba wielu słów, by się rozumieć.
Mieszkamy tu kilka ładnych lat, najwyższa pora orientować się, co, jak i kto czym gra. A przede wszystkim opowiadać się za tym co nasze. Teraz mamy taką okazję. Dzisiaj w okręgu Władysława Lizonia, Mississauga East-Cooksville, liczy się każdy polski głos. Kto zostanie w dniu głosowania w domu czy odda głos "w proteście" na kogo innego, zlekceważy przyszłość własnych dzieci i wnuków, zlekceważy odpowiedzialność za ten kraj.
Nie wszystko od nas zależy, ale też nie jest tak, że nic od nas nie zależy. Zdrowy rozsądek każe działać na miarę tego, co się da zrobić. Jak mówi piękna stara modlitwa: Boże daj mi siłę, abym mógł zmienić to, co mogę zmienić, daj pokorę, bym mógł znieść to czego zmienić nie mogę, i daj mądrość bym potrafił odróżnić jedno od drugiego.
W naszym wypadku wybór Władysława Lizonia na kolejną kadencję jest możliwy. To kwestia wiary we własne siły i mobilizacji. Niestety, na co dzień trudno nam to przychodzi; na co dzień to my politykujemy "w kuchni", a dzisiaj coraz częściej na fejsbuku. I jeśli Władysław Lizoń tym razem nie zdobędzie mandatu, tam właśnie ze swoimi sprawami pozostaniemy...
Andrzej Kumor
Dodatek OAS nie każdy weźmie do Polski
Droga Redakcjo!
Jak się okazuje, wśród nas krąży pewna bajka na temat pieniędzy, jakie będą zasilać konta osób powracających do Polski.
Mianowicie chodzi tu o dodatek Old Age Security = OAS, który jest wypłacany w chwili osiągnięcia wieku emerytalnego i który to dodatek nie jest zależny od liczby przepracowanych lat, LECZ: od lat zamieszkania w Kanadzie Z CHWILĄ osiągnięcia wieku emerytalnego. NIE KAŻDY OTRZYMA OAS PO POWROCIE DO KRAJU, choć zamieszkując w Kanadzie, nie miał z tym problemu.
Aby uniknąć rozczarowania, trzeba się cofnąć, by sprawdzić: czy osoba wracająca do kraju w chwili składania wniosku o OAS, a więc taka, która WÓWCZAS osiągnęła wiek emerytalny, a wynosił on onegdaj 65 lat (to wiek tylko dla niektórych roczników z uwagi na podniesienie wieku emerytalnego), miała za sobą, w tym samym czasie, 20-letni pobyt w Kanadzie – tj. WAŻNE: 65 lat i minimum 20-letni pobyt, i to w tym samym momencie (!).
Jednym zdaniem: TYLKO (!!!) OSOBA, KTÓRA MAJĄC 65 LAT I MAJĄC RÓWNOCZEŚNIE (!!!) 20-LETNIĄ LUB DŁUŻSZĄ ZASIEDZIAŁOŚĆ, tj. TAKĄ ZASIEDZIAŁOŚĆ W CHWILI OSIĄGNIĘCIA WIEKU EMERYTALNEGO (!!!), MOŻE LICZYĆ NA otrzymywanie dodatku OAS POZA GRANICAMI KANADY.
WYSOKOŚĆ tego dodatku OAS NIE ZMIENIA SIĘ, bo przyznaje się go wg kryterium zasiedziałości, tj. lat zamieszkania w Kanadzie W MOMENCIE NABYCIA DOŃ PRAWA. Można potem mieszkać nawet 50 lat, a zaszeregowanie pozostanie niezmienne.
Na przykład:
Ktoś przyjechał do Kanady w wieku 50 lat, to miał z chwilą osiągnięcia 65. roku życia...15-letni status mieszkańca. Jeśli np. nawet w wieku 75 lat, tj. po 25 latach pobytu w Kanadzie, ta sama osoba wraca na stałe do Polski, to liczy się tylko te 15 lat i po złożeniu wniosku Service Canada może tej osobie wypłacać przyznany i dotąd pobierany OAS, ale (!!!) NIE DŁUŻEJ NIŻ do TYLKO (!) 6 miesięcy i POTEM KONIEC = FINITO (!).
Jeśli ktoś np. przyjechał w wieku 40 lat, to mając tylko 65 lat, ma już 25-letni pobyt, a więc więcej niż wymagane 20 lat, więc otrzyma przyznaną mu wysokość OAS: gdziekolwiek będzie mieszkać.
Trzeba się też z tym liczyć, że załatwianie formalności może przeciągnąć się nawet do 3 miesięcy i że mogą wyniknąć komplikacje i negatywne załatwienie wniosku, jeśli ktoś ma do spłacania dług z tytułu, że "nie spowiadał" się z polskiej emerytury przy robieniu Income Tax.
Osoba wyjeżdżająca na zawsze z Kanady, która nie kwalifikuje się do otrzymywania w Polsce kanadyjskiego OAS, może TYLKO liczyć na wypracowane przez siebie CPP i odłożone fundusze, jak np. RIF czy TFSA albo inne inwestycje, no i oczywiście polską emeryturę/rentę, jeśli do takiej ma prawo.
GIS zaś wypłacane jest tylko niektórym w Kanadzie i tylko (!) mieszkającym w Kanadzie, w różnej wysokości, w zależności od indywidualnego dochodu osoby, gdyż jest to rodzaj dodatku wyrównawczego do kanadyjskiego minimum socjalnego. Właśnie z powodu niezgłoszonych polskich rent i emerytur są seniorzy, którzy muszą zwracać pewną kwotę jako nadpłaconą, bo GIS powinien być już wcześniej im umniejszony z tytułu "polskich pieniędzy".
Jest to bolesnym zaskoczeniem dla tych osób, ale taka jest rzeczywistość.
Spędziłam trochę czasu na telefonie, aby wyjaśnić również sprawę BILETU W JEDNĄ STRONĘ, gdyż nielogiczne wydały mi się wywody niektórych zainteresowanych mówiących, że przy wyjeździe na stałe z Kanady, do każdego wniosku do Service Canada musi być załączony bilet lotniczy i to tylko... w jedną stronę (a taki jest znacznie droższy).
Zarówno Service Canada, jak i Immigration powtarzają, że jeżeli ktoś ma KANADYJSKIE OBYWATELSTWO, to nie obowiązuje tej osoby tego typu ograniczenie, jako że: Obywatel Kanady może się swobodnie przemieszczać z ważnym paszportem, nawet jeśli na stałe nie zamieszkuje Kanady, stąd może wylecieć na "dwustronnym bilecie". OBYWATEL MA trochę INNY STATUS i prawa NIŻ LANDED IMMIGRANT i nie powinno się tego mieszać, gdyż sam WYJAZD NIE JEST WYRZECZENIEM SIĘ OBYWATELSTWA.
UWAGA: Składając wniosek, trzeba też zapytać o rozliczanie INCOME TAX, bo tu mogą być indywidualne różnice, z czego i kiedy się rozliczać, np. ktoś ma tylko CPP, a ktoś inny dywidendy itp.
Na wrześniowym spotkaniu z Polonią w USA p. Prezydent Duda wspomniał o POTRZEBIE PRZEPISÓW, które chroniłyby powracających do kraju przed PODWÓJNYM opodatkowaniem. Zachęcał też do powrotu.
Oby nadchodząca elekcja przyniosła zmiany: pozwalające na rekonstrukcję kraju, usunięcie zniszczeń i tworzenie przez nową ekipę przepisów, dających szansę powrotu i godziwego życia wszystkim obywatelom RP.
Myślę, że powtarzając parokrotnie tę samą myśl, rozwiałam wątpliwości i niestety nadzieje wielu – głównie pań.
Małgorzata Kossowska
Odpowiedź redakcji: Bardzo interesujące!
•••
Witam!
Szanowni Państwo!
25 października pójdziemy do urn wyborczych. Daj Boże, żebyśmy się kierowali tylko i wyłącznie interesem narodowym, a nie partyjniactwem.
W sobotę, tj. 3 października, byłem na spotkaniu z Panami Antonim Macierewiczem i Marcinem Gugulskim zorganizowanym przez Kluby Gazety Polskiej.
Spotkanie odbyło się w Toronto. Organizatorzy spotkania nie włączyli do tej pięknej inicjatywy żadnych innych organizacji polonijnych, jak np. Związek Narodowy Polski czy Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego "Orzeł Strzelecki" w Kanadzie. Na spotkanie przyszedł Pan Janusz Bujnowski, redaktor pisma pt. "Lotnictwo Aviation", który wyjątkowo zna temat tragedii smoleńskiej. Pan Bujnowski włączył kamerę w celu nagrania spotkania, na co Pani Janina Melon kategorycznie zakazała jakiegokolwiek filmowania. Wyjątkiem była kamera z Klubu Gazety Polskiej. Sala mogła zadawać pytania, ale na kartkach, które były selekcjonowane przez Dariusza Melona. Ja napisałem pytanie o przedstawienie nam Pana Andrzeja Melaka startującego z 9. miejsca listy PiS. Pytanie nie zostało odczytane. Forma pytań na kartkach bardzo źle się kojarzy. Wyrażam wielki szacunek dla Panów: Antoniego Macierewicza i Marcina Gugulskiego, a organizatorzy zachowali się jak chłopcy w krótkich spodenkach.
Proszę o podanie w mediach i wśród znajomych krótkiego artykułu o kandydacie na posła Andrzeju Melaku.
Pozdrawiam.
Szczęść Boże.
Grzegorz Waśniewski
•••
Mając nadzieję, że po wyborze Pana Lizonia na posła federalnego interesy Polonii będą odpowiednio reprezentowane, zwróciłem się do niego pismem z 15.08.2011 r. o pomoc w wyjaśnieniu podwójnego opodatkowania emerytur z Polski oraz głosowania przez Revenue Canada kursu Bank of Canada.
Polską emeryturę otrzymuję w CAD wg kursu NBP. Różnica w kursach powoduje konieczność deklarowania wyższych dochodów niż otrzymane (ok. 200 CAD). Nie otrzymawszy odpowiedzi (4 miesiące), złożyłem 20.12.2011 pismo monitujące w biurze posła Lizonia, które także pozostało bez odpowiedzi.
Tygodnik "Goniec" z 1-7 marca 2013 opublikował mój list otwarty, który pan poseł także zignorował i pozostawił bez odpowiedzi.
Uważam, że polityk tej rangi, ubiegający się o reelekcję i zabiegający o poparcie Polonii, jest zobowiązany do odpowiedzi na pisma do niego kierowane, a nie chować głowy w piasek. Nadto dobre wychowanie obliguje do tegoż niezależnie od tego, jaka by ona była.
W liście do Polonii ("Goniec" nr 39) pan Lizoń zapewnia, cytuję: "że tak jak dotychczas będę dbał o interesy wszystkich mieszkańców mojego okręgu wyborczego, a w sposób szczególny o interesy polonijne etc.". W świetle przytoczonych powyżej faktów dziękuję za taką "dbałość".
Nie jestem upoważniony i nie czuję się wyrazicielem opinii polskich emerytów, ale problem podwójnego opodatkowania dotyczy nie tylko mnie, ale wszystkich. Nie jest moim zamysłem nakłanianie kogokolwiek przeciwko kandydaturze p. Lizonia. Każdy uczyni, co zechce.
Czy możemy liczyć, że interesy Polonii będę właściwie reprezentowane?
Jerzy Ruciński – emeryt
Odpowiedź redakcji: My głosujemy na posła Lizonia, tu jest większa sprawa.
Prenumerata internetowa
pełnego wydania "Gońca" w formacie pdf
przesyłanego przez e-mail w każdy piątek rano
tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST
razem $56.50
Płatność przez paypal,
Visa, MasterCard lub czek
Kontakt r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t (bez przerw między literami)