Prenumerata internetowa
pełnego wydania "Gońca" w formacie pdf
przesyłanego przez e-mail w każdy piątek rano
tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST
razem $56.50
Płatność przez paypal,
Visa, MasterCard lub czek
Kontakt r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t (bez przerw między literami)
Stuletnie urodziny pani Anieli Latochowej to trzecie już takie urodziny w tym roku w domu opieki Wawel Villa. W piątek podczas miłej uroczystości, rodzina, przyjaciele i pensjonariusze Wawel Villa mieli okazję uczcić 100-letnie życie pani Anieli, osoby powszechnie lubianej i szanowanej. Były życzenia, od mieszkańców i polityków, były kwiaty i tradycyjny tort urodzinowy.
Pani Aniela urodziła się we wsi Dragonówka w woj. tarnopolskim w roku 1915, kiedy trwała już I wojna światowa. Tarnopol i okolice wróciły do polskiej macierzy dopiero w roku 1923. Życie nie było łatwe, rodzice Józefa z domu Stalowska, i Jakub Grześków byli biedną chłopską rodziną, a w domu było sześcioro dzieci. Aniela Grześków pomagała w gospodarstwie, nie miała jednak możliwości, aby się uczyć. Po śmierci matki ojciec ożenił się powtórnie a sytuacja Anieli jeszcze bardziej się pogorszyła, dlatego przeniosła się do miasta i tam opiekowała się dziećmi u ludzi. Tymczasem ojciec i brat Władek wyemigrowali do Kanady. Pracowali w kopalni złota Matachewan koło Timiskaming. W 1938 roku sprowadzili panią Anielę i dali jej propozycję, że albo wyjdzie za mąż za znajomego Jakuba Latochę, albo wraca do Polski. Odbył się ślub i małżeństwo okazało się udane; do dzisiaj pani Aniela bardzo ciepło wspomina męża. W czerwcu 1939 roku przyszła na świat jedyna córka Janina.
W 1943 roku rodzina Latochów przeprowadziła się do Toronto. Pani Aniela pracowała w szwalni Tip Top Tailors, a potem w Golf Hunt Club. W 1986 roku zmarł jej mąż, od tego czasu mieszkała sama, była zawsze towarzyska i lubiana przez sąsiadów. Po złamaniu biodra mieszkała 8 miesięcy u córki, a od maja 2011 w Wawel Villa.
Impresje ze spotkania z Polonią montrealską
Drogi "Gońcu",
Napisałam do Ciebie długi list, który sama ocenzurowałam, wiedząc, że by się nie zmieścił na Twoich łamach. To poniższe to tylko kwintesencja. Temat listu:
Niepodległa Polska i Msza św. dziękczynna w Jej intencji, która była celebrowana w jednym z polskich kościołów.
Msza odbyła się jak trzeba. Miniatura naszej biało-czerwonej flagi z Orłem zdobiła schodek koło mównicy... tj. ambony, lapsus linguae, przepraszam. Flaga artystycznie obrócona o 90 stopni, czyli Orzeł w pozycji horyzontalnej, dziób mu zwisał w dół. Ludzie widać przyzwyczajeni, nikt nie reagował. Zwróciłam uwagę na ten szczegół jednemu z wysoko postawionych w hierarchii polonijnej, odrzekł: "To nie ja". Po mszy podziękowałam księdzu za patriotyczną homilię i zwróciłam
Jego uwagę na flagę i Orła. Ksiądz, jak na księdza przystało, przyznał się, że to on sam tak położył flagę, z prędkości, i nie miał już czasu jej poprawić. Parafianie, plus minus trzysta osób, wszyscy zdawali się być ukontentowani. A co do mszy, też była ładna. I ksiądz ładnie mówił, powiedział nawet wiernym, że "jest na emigracji NOMEN OMEN od 28 lat". A potem odbyła się uroczysta, patriotyczna akademia zakończona Narodowym, Polskim, Naszym polonezem. A ja, od nadmiaru wrażeń, spędziłam bezsenną noc.
Z poważaniem,
Ewa Pietras
Montreal, 12 listopada 2015
PS Przekaż pozdrowienia Ekipie, która Cię tworzy.
Od redakcji: Przekazał, bardzo dziękujemy!
•••
Wróżko wróż, wróżko wróż,
wróżko powiedz mi, czy miłość
czy pieniądze wybrać mam...
(słowa popularnej piosenki)
Wróżby listopadowe
Piję dużo kawy. Obowiązkowe dwie spore filiżanki stawiają mnie rano na nogi. Piję, bo lubię, a są też opinie, że kawa jest zdrowa. Podobno wynalazły ją kozy obgryzające owoce kawowe z dzikich krzewów. Jest powiedzenie o wróżeniu z fusów – lecz chyba negatywne – że nie można, więc tego nie robię. Ale chcę niemniej wiedzieć, próbuję przewidywać, co nas może czekać za następnym zakrętem historii. Po pewnym ustabilizowaniu się polityki europejskiej w początkach lat dziewięćdziesiątych ub. stulecia, w spokojnym w miarę nurcie zaczęły pojawiać się zawirowania.
Najpierw żartowniś, figlarz Putin (Boże cara chranij!) zamieszał na Ukrainie – na co tzw. Zachód tylko pomruczał – czym mocno przestraszył przede wszystkim Bałtów, a potem, jakby tego było mało, na naszą kochaną starą Europę wylało się bliskowschodnio-afrykańskie tsunami tzw. uchodźców. Zdrowe byczki. Unia Europejska (mumia?) okazała się wobec tych zawirowań tak sprawna jak niesławnej pamięci Liga Narodów, która wszak zapobiec miała wszystkim wojnom. A wojenka wybuchła, że niech się poprzednia schowa! Mimo to oczywiście lepiej, że UE, jaka jest, ale jest. Polska na jej istnieniu niewątpliwie korzysta finansowo. Szkoda tylko, że ma ona socliberalne, lewackie odchylenia. Niemce znowu starają się rozdawać znaczone karty. Tak jakby znali polskie przysłowie: to nieważne czyje co je, ważne to je co je moje!
Pewne wątpliwości co do jej lewackich (komunistycznych?) korzeni nasuwa biografia pani kanclerzyny Merkel. Jej tata, protestancki pastor, przeniósł się z RFN do NRD, ściśle współpracował z jej władzami i ostro protestował przeciw połączeniu obu państw, już po obaleniu muru berlińskiego! What a mentality! Angela działała z oddaniem w niemieckim "komsomole" i odwiedzała też Rosję. Może paradoksalnie te odwiedziny ją trochę odmieniły? Bywałem w NRD (zakupy) wielokrotnie.
Standard życia był tam wyraźnie wyższy od polskiego, nie mówiąc już o standardzie, z jakim Angela się zetknęła w szirokiej stranie. Jak tam beło, tak beło, ale faktem jest, że obecnie stoi na czele rządu zjednoczonych (wbrew protestom tatusia) Niemiec. Kiedy już dotarła na szczyt – i miała prawo – dostała do wglądu (do wglądu tylko!) swoje dokumenty sporządzone kiedyś przez osławione Stasi. Przeglądnęła je i – ach te dziwne trafy – dokumenty zaginęły, zawieruszyły się. To bardzo przypomina podobne zdarzenie, kiedy nasz Prezydent nr 2 – miał prawo – zażądał do wglądu jego "dossier" z UB. Ach ta złośliwość rzeczy martwych! Też ono się gdzieś zawieruszyło. Nie chciałbym się posuwać zbyt daleko w porównaniach, ale nasz były, odeszły BeKa już mieszka na wsi i nie ma prawa do przeglądnięcia notatek z WSI, a one może nie będą miały okazji gdzieś się także zawieruszyć. Mam nadzieję.
Wracając do centrum naszej Europy, chce się zawołać: ach ta Brukselka! Już ponad jedną trzecią, bo 35 procent, populacji stolicy Belgii stanowią imigranci, z czego 22 procent to muzułmanie. Ponieważ na kobity zakryte burkami przypada średnio 4,9 dziecka (nie cała szczęśliwa piątka rodzeństwa?), a na Belgijkę 1,67 dzidziusia, za 15 lat Bruksela będzie muzułmańska. A oni inaczej niż Polacy – gdzie nas nie ma? – czy Włosi, nie integrują się.
Belgia wywalczyła sobie niepodległość dzięki dzielnym Polakom. Powstanie Listopadowe powstrzymało armię rosyjską przed marszem na Niderlandy. Bo przecież koniecznie car chciał się tam wtrącić. Holandię w 1944 roku wyzwalały polskie wojska. Była karnie zagładzana przez Niemiaszków. Szkoda, że nie zdążyliśmy uratować Anny Frank. Myślę, że o naszej roli trzeba od czasu do czasu przypominać. Tusk i Komorowski podobno studiowali historię, ale chyba głównie ruchów robotniczych (?), bo ograniczali nauczanie historii w szkołach, wycofując też książki i podręczniki nawiązujące do dawnych polskich dziejów. Dlaczego? Kto to rozumie? Oczywiście poza sitwą Gazety Wybiórczej. A kto pamięta, że Zagłoba proponował oferować Karolowi XII szwedzkiemu Niderlandy? Pewno niewielu, bo przecież niepoprawna politycznie ta Trylogia. Gdzie nie dotknąć, to widać, jak dobrze się stało, że Polska tych "dziwaków" (że tak ich nazwę) z Platformy się wreszcie pozbyła. A salun oczy przeciera i łzy rękawem ociera. Czy ci nie żal salunie?
Ale wróćmy do wróżb. Szare listopadowe wieczory do tego zachęcają. Jeśli nie z fusów, to może trzeba by popatrzeć w szklaną kulę? Quo vadis Europo? Czy zostaniesz porwana przez byka może islamistę? Obraz na ten temat namalował i ofiarował Brukseli śp. Franek Starowieyski. Wisi tam – patrzcie na niego deputowani!
Cofnijmy się nieco ku naszym granicom. Za (niestety) szarymi wodami Odry, do Berlina jest tylko 60 km. Prawda, jak blisko, Pani Wando Rat, nasza ambasadorko w sercu Europy? A i tak podróżuje się tam z przygodami, co nam Pani barwnie opisuje. I have for you offer not to be refused. Trzeba kupić maybacha albo mercedesa (bo te azjatyckie samochodziki słabe, z cienkiej blachy) i rwać po autobanach, gdzie nie ma podobno ograniczenia prędkości! Ja bym tak zrobił. Das is einfach! Mój znajomy ma komis w Koszalinie.
Czy Niemcy coraz mocniej podrasowywane (kiedyś Nazi mieli brązowe koszule, teraz mają opalonych na brąz gości) będą się w perspektywie stawały silniejsze, czy słabsze? Na dwoje babcia wróżyła. Będziemy mieli ich nadal za sąsiadów (Boże! Za jakie grzechy?), jak dotychczas przez ponad tysiąc lat. Czy podrasowani będą ciągle ueber alles? Powątpiewam. Multi-kulti w najbardziej – czego nie raz dowiedli – rasistowskim narodzie? No oczywiście po Żydach, ale oni są poza konkurencją. Przewiduję, choć nie mam szklanej kuli, że będzie się tam działo, oj będzie, jak kiedyś o naszych przemianach śpiewał nasz narodowy bard Jasiu Pietrzak. Czy aby tylko starczy nam życia drogi przyjacielu? Jak wiesz, ja żem tego samego imienia, a Konopnicka pisała, że Jaś nie doczekał.
Jako urodzony optymista, uważam, że Niemiaszki w tym sosie, co sobie przygotowują – osłabną. Miła perspektywa. Jak kiedyś mawiał Szwejk – to se nam libi! Możemy sobie chyba życzyć, żeby butni Germańcy stali się tak potężni jak Czesi – pobratymcy lub Litwini na Polaków uczulini. Łukaszenka robi od dawna przyjazne gesty wobec Polski, ma u siebie znaczne poparcie, chociaż może nie aż tak duże, jak pokazują wyborcze obliczenia, a my tego nie chcemy dostrzec.
Oby nowy rząd dostrzegł. Reszta ściany wschodniej to niestety wielka niewiadoma. Oj, wielka też obszarowo! Ale może nie będzie już wkrótce pomostów nad naszymi głowami, żadnych osi Berlin-Moskwa. "...panienko otwórz okienko na wschodnią stronę..." Będziemy trzymać więc oko na pulsie tylko z jednej strony.
Niech się dalej Wielko i Czerwono Rusy czubią. Zabierajmy tylko stamtąd Polaków. Zanim pójdą w ruch siekiery, motyki i piły. A propos – kto potrafi rozszyfrować sens okupacyjnej piosenki: "Siekiera, motyka, piłka, szklanka – w nocy nalot, w dzień łapanka"? Któż to nocami naszą stolicę bombardował? Przecież nie Niemcy, bo w niej siedzieli. Nie zachodni alianci (bo po co i za daleko). To byli ruskie lotczyki. Rzucali bombki w 99 procentach na ludność cywilną, a twierdzili, że bombardują tylko obiekty wojskowe. Prawda, nocą niełatwo trafić. Niemcy i gadzinowa prasa z kolei twierdzili, że bombardują wyłącznie szpitale i kościoły.
Przypuszczam że sądzę, iż po wymarciu pokoleń, które wojnę pamiętają – i przy takim nauczaniu historii, jakie polskim dzieciom zafundowali platfusy, nikt takich szczegółów "w nocy nalot" nie rozszyfruje. Nalot – no to Niemcy. Na siebie nalatywali?
Panie Redaktorze – na andrzejki lalim wosk, ale figury były nieokreślone. Jedna tylko przypominała jakby zarys Polski – od morza do morza! Hej historio nasza!
Może wspomnę jeszcze o naszej odeszłej premierce Ewie. Ona nie wykazywała specjalnej niechęci do historii Polski jak Kaszub (uzasadnione?) czy Bul z Ruskiej Budy. Kopaczowa jej po prostu nie zna. Do grona słynnych powiedzonek – nie chcem już wspominać znowu o plusach i klimacie oraz głupcach niepotrafiących zarobić biednych złotych sześciu tysięcy, ale muszem – wypomnieć pani doktor oświadczenie, że Kaczyński cofnie Polskę o pięćset lat do średniowiecza. Dobrze, że doktorka z Chlewisk nie jest historyczką (histeryczką?). Pięćset lat temu bowiem nie było w naszej Ojczyźnie średniowiecza, tylko innowacyjny renesans – jeśli ww. to coś mówi. Imperium Jagiellonów, czyli "grupa wyszehradzka", sięgało od Bałtyku do Morza Czarnego.
Właśnie wtedy zwycięstwo pod Orszą przypomniało Moskwie, kto rządzi w tej części Europy. Prusacy (a NRD to były dawne Prusy) szykowali się do oddania hołdu królowi polskiemu. Wyobraźmy sobie Angelę Merkel klęczącą przed Polskim Prezydentem i przysięgającą mu wierność i poddaństwo! Kopernik właśnie wzruszał ziemię. Rzeczpospolita Obojga Narodów była mekką dla prześladowanych gdzie indziej m.in. Żydów. Akademia Krakowska znajdowała się w pierwszej piątce (a nie pięćsetce) europejskich uczelni. Nie ustępowaliśmy bogatym narodom, dystansując biednych Szwedów, Norwegów czy Szwajcarów. Nasze zboże żywiło Europę.
Jeśli wg słów naszej przegranej, Prezes może cofnąć nas do takiej pozycji międzynarodowej, jaką mieliśmy pięćset lat temu, to trudno się tego bardzo przestraszyć.
Cóż, od tamtych czasów wyrosły wyrosły nam z obu stron dwa Lewiatany, które pożarły miliony istnień ludzkich w niepohamowanej pazerności imperialnej i przekonaniu, że to właśnie tylko oni mają wszelkie prawa, aby rządzić światem. Jak i dlaczego do tego, bogaci i silni, dopuściliśmy? O tym mam nadzieję będą się młode pokolenia Polaków uczyć w szkołach lepiej niż przez poprzednie lata pod patronatem nad szkolnictwem POdobranych do b. premier mądrali, którzy już na szczęście zwijają manatki – zadufani w sobie nieudacznicy. Wzbudza to tu i ówdzie płacz i zgrzytanie zębów, a jest tylko powodem do radości.
Ostojan
Toronto, 10 listopada 2015
PS Jeszcze tylko komentarz do komentarza. Oczywiście Redaktor ma zawsze rację. To punkt nr 1. Jeśli czasem w punkcie 2 Redaktor wyjątkowo nie ma racji – patrz punkt nr 1. Causa finita – locuta?
Nieśmiało (to moja natura) tylko wspomnę historyjkę o białych studentach UofToronto, którym nie pozwolono założyć klubu właśnie białego studenta. A czarni i żółci takie kluby mieć jak najbardziej mogą. Dlaczego? Kto chce, niech zgadnie. Pewna analogia: dawno temu za słusznie odeszłego feudalizmu były w Polsce trzy stany (no oczywiście nie licząc Żydów, jak już wspomniałem, bo oni są zawsze poza konkursem): 15 procent szlachty, 15 procent mieszczan i 70 procent chłopskiego stanu! Ja z mieszczan, ja z chłopów – to może być podkreślane. Ale ja żem herbowy – co to to nie! Chwalisz się czy żalisz (?). Dlaczego? Kto chce, niech zgaduje. Tu i tam dyskryminacja. My, jakie som, takie som. A rodzina bądźcie pewni, to też ludzie, chociaż krewni. Jeszcze raz podkreślam – wszyscy jesteśmy równi. A że niektórzy są równiejsi...
Od redakcji: Szanowny Panie, kocham szlachtę, natomiast jej dzisiejsi pogrobowcy powinni zachować pamięć i wyzbyć się pretensji. Szlachectwo zobowiązuje. Dzisiaj to już raczej szlachectwo ducha, a nie krwi.
•••
Prezydent Duda udzielił wywiadu w Pałacu red. TVN Rymanowskiemu. Zapytany podchwytliwie, czy zamierza ujawnić Aneks Macierewicza o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, Prezydent stwierdził, że nie czytał jeszcze i nie zna go.
Dziwne to i zaskakujące. Jakby go to mało obchodziło. To powinno być pierwszą czynnością po objęciu władzy, i opublikowanie nie tylko Polsce, ale całemu światu, żeby nie byłoby tajemnicą, prawdy o służbach peerelu. Komorowski tego nie uczynił z wiadomych względów .Czy prezydent Duda jest taki pewny, że będzie sobie grał na dudach nieskończenie tym raportem? Może się okazać, że znów będzie za późno, bo może pojawić się drugi SMOLEŃSK... i znów ktoś przyjedzie z Ruskiej Budy i doszczętnie zniszczy sejfy i aneksy.
Mój Ojciec uczył mnie wierszyka: "Był Duda był, mioł dudy mioł, ale te dudy ni były Dudy, bo ten Duda od innego Dudy te dudy mioł". Teraz kojarzy mi się z tym Aneksem w rękach prezydenta Dudy.
S. Wójtowicz
Mississauga
Odpowiedź redakcji: Aneks to taki papierek lakmusowy.
•••
Jeśli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg
8 listopada w kościele Matki Boskiej przy 1996 Davenport Rd. w Toronto odbyła się Msza Święta z okazji 100-lecia parafii, budowanej od podstaw przez polskich emigrantów Mszę Świętą celebrował kardynał Thomas Collins, który w swym kazaniu nawiązał do liturgii słowa: "Dom mój będzie nazwany domem modlitwy" – z Księgi proroka Izajasza 56, 1.6-7 i z Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian.1 Kor 3, 9b-11, 16-17:
"Bracia,
Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.
Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście".
W czasie Mszy Świętej czuło się obecność dusz emigrantów polskich, którzy wznosili polski kościół cegiełka po cegiełce ze swych skromnych zarobków. Najstarsi parafianie pamiętają swych rodziców uczestniczących w budowie naszego kościoła. Dziękujemy.
We Mszy Świętej uczestniczyli byli proboszczowie i administratorzy pracujący w parafii Matki Boskiej, m.in o. Antoni Mendrela OMI, o. Kazimierz Krystkowiak OMI, Fr. John Kuriakose Daiju. O. Stanisław Bijak OMI przesłał list gratulacyjny z Vancouveru, gdzie obecnie sprawuje posługę duszpasterską. Ksiądz Stanisław Moszkowicz nie doczekał 100-lecia. Dziękujemy Mu za pracę w naszej parafii. Świeć Panie nad Jego Duszą.
Obecnością swą zaszczycił nas również prowincjał Ojców Oblatów Maryi Niepokalanej ksiądz Marian Gil, jak również liczni księża z różnych parafii. Gospodarzem uroczystości był proboszcz parafii Matki Boskiej ksiądz Kazimierz Brzozowski.
Dziękujemy wszystkim parafianom i gościom za przybycie na tę niezwykłą uroczystość. Dziękujemy harcerzom pod przewodnictwem naszej parafianki druhny Mahut, organizacjom polonijnym, chórowi parafialnemu pod dyrekcją pani Stanisławy Antkowskiej, chórowi "Novi Singers" pod dyrekcją pana Macieja Jaśkiewicza, solistce pani Alicji Wysockiej, Julce Debowskiej oraz wszystkim, którzy swą pracą przyczynili się do uświetnienia 100-lecia parafii.
Szczególne podziękowania składamy tym mediom polonijnym, które w trudnym okresie dziejów parafii wspomagały nas, i tym, które przybyły dopiero na uroczystość.
Jaka refleksja pozostała po uroczystości? Żal do organizacji polonijnych i wszystkich, którzy zostawili nas samych w czasie walki o kościół. Nie otrzymaliśmy nawet jednego listu poparcia. Sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą.
To bolesna lekcja, z której powinno wyciągnąć się wnioski.
Zawirowanie, przez jakie przeszła parafia, zostało spowodowane przez decyzję administracyjną Kościoła, ale dzięki opatrzności Bożej przetrwaliśmy i trwamy dalej. Zapraszamy całą Polonię na Msze Święte w niedzielę o godzinie 9.00 i 11.00 oraz w środy o godzinie 19.00. Obchodzimy też pierwszy piątek i pierwszą sobotę miesiąca z całodzienną adoracją Najświętszego Sakramentu i włączenie się w życie parafii.
St. Marys Polish Church w Nowej Szkocji niedawno spłonął. Najpierw spłonęła kapliczka. Wesprzyjmy wszyscy tę wspólnotę, która dzielnie odbudowuje świątynię na zgliszczach. www.stmaryspolishparish.ca
A czego zabrakło w czasie naszej uroczystości 100-lecia? Słowa przepraszam. Z trzech magicznych słów, słowa proszę i dziękuję słyszy się w kościele najczęściej.
Szczęść Boże
Aneta R.-Woznowski
Od redakcji: Nie warto trzymać urazy w sercu
•••
Witam
23-28 sierpnia 2016 w Andrychowie odbędą się Polonijne Mistrzostwa Świata w siatkówce halowej i plażowej. Organizator pokrywa koszty pobytu w Polsce. Zainteresowanych proszę o kontakt na mój e-mail lub Łukasza Porosy – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
Igrzyska Zimowe odbędą się 29 lutego – 4 marca 2016 na Podkarpaciu. Informacje na stronie SWP lub u Jacka Maludzińskiego – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
27 grudnia 2016 natomiast nasze andrzejkowe spotkanie dla chętnych w barze 4YOU, od godz. 19.00.
Jerzy Dabrowa
Od redakcji: Trzymamy kciuki.