„Ponieważ sytuacja gospodarcza jest względnie dobra i nikt nie głoduje – a wręcz przeciwnie – przeciwnicy PiS-u muszą robić politykę na czym innym – oczywiście można wywołać wrażenie kryzysu, ale to wymaga posiadania przynajmniej quasi-monopolu propagandowego, a dziś PiS ma TVP.“
Inflacja CPI r/r (%) 2,0 2017, 2018 tzn. 2% = 25 051 mln zł. Jest to więcej niż wynosi koszt programu 500+.
Inflacja nie anihiluje pieniędzy – inflacja tworzy nowe potrzeby pożyczkowe. Tych pieniędzy nie ma, trzeba pójść po nie do banksterów.
aa
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, żyje Pan złudzeniami, nie ma innych pieniędzy niż te od banksterów. Pieniądz jest emitowany jak dług.
Czytaj pierwszy!
Goniec na tablet w formacie pdf
przesyłany przez e-mail w każdy piątek rano
tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST
razem $56.50
Płatność przez paypal,
Visa, MasterCard lub czek
Kontakt r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t
(bez przerw między literami)
lub telefon: 905-629-9738
Przy okazji kolejnych obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja warto zatrzymać się na chwilę nad naszą polityczną mentalnością – psyche polskich elit.
Tysiące stronic zapisano dywagacjami na temat tego, dlaczego straciliśmy państwo, na tysiącach biedzono się nad tym, jak je odzyskać.
Problemy polskiej elity wypoczwarzonej z kontuszów to:
a. wysoki poziom akceptacji zdrady państwowej – idący od czasów jurgieltu. Opłacanie polskich urzędników państwowych przez obce mocarstwa było przyjmowane jako rzecz normalna. Powszechność tego zjawiska poraża. Szlachta zaczęła przedkładać interes własnych „dziatek” nad interes publiczny. Upadający duch rycerski nie został zastąpiony przez mocarstwową powinność służby dla króla i narodu;
b. postępująca deklasacja warstwy politycznej Rzeczpospolitej przy jednoczesnej awersji do działalności przemysłowej i wysługiwanie się Żydami w sprawach finansowych – powszechność arendy. Brak polskich banków;
c. wysoce emocjonalny aracjonalny, zmitologizowany sposób podejścia do polityki. Pozwalało to wykorzystywać Polaków do własnych celów nie tylko innym państwom, ale również dobrze zorganizowanym ruchom rewolucyjnym czy wolnomularskim. Zatracenie zdolności politycznego myślenia skutkowało brakiem światłych przywódców;
d. utrata podstawy materialnej elit. Mimo braku możliwości działania elity polskie nadal rościły pretensje do przywództwa. Mimo wiszenia u klamki tych, którzy wiedzieli, jak i komu płacić, tworzono wrażenie niezależnego działania i myślenia. Własne karygodne błędy tłumaczono wolą Bożą;.
e. zaniedbanie obowiązków wobec chłopstwa – rozbicie narodu.
Z takim bagażem wjechaliśmy w 1918 roku w niepodległość. W Międzywojniu praktycznie tylko obóz narodowy podjął próbę modernizacji polskiego myślenia politycznego, drugi proces „modernizacyjny” odbywał się przeciwko Polsce i był głównie zasilany przez mniejszość żydowską – socjalistów, komunistów – internacjonalistów.
Polskie mity stanowiły tak duże obciążenie dziedziczne polskiej polityki, że ostatecznie doprowadziło to do katastrofy. Brak realizmu, niezrozumienie gry mocarstw w Europie i na ziemiach polskich, nie pozwoliły polskim elitom utrzymać państwa, dezercja z pola walki polskich władz we wrześniu do dzisiaj pozostaje nierozliczona. Uciekając od odpowiedzialności za naród, warszawskie władze zostawiły Polaków sam na sam z Niemcami. Polacy do dzisiaj lubią twierdzić, że Polska nie kolaborowała, jakby była to wartość sama w sobie. (Jest to o tyle nieprawdziwe, że z Sowietami kolaborowały całe rzesze Polaków – jak twierdził Józef Mackiewicz, Niemcy robili z Polaków bohaterów, a Sowieci gówno.) Co z tego, że nie kolaborowała, jak niczego w ten sposób nie ugrała?! Przeciwnie, brak kolaboracji pogłębił tylko materialną i ludzką katastrofę.
W rezultacie polskie elity zostały przez topornego, acz skutecznego myśliciela politycznego Józefa Stalina wymiecione z kraju, który uważały za swój. Ponownie wyrzucone na margines klęskolubnego mesjanizmu, zawisły u imperialnych klamek, niezdolne do nowoczesnej refleksji politycznej, pozbawione materialnych podstaw działania, gdy tymczasem warszawską realpolitik robili zawszeni „internacjonaliści” przywiezieni na ruskich czołgach.
Polacy do dzisiaj są tak odrealnieni, że sądzą, iż skuteczną politykę można zrobić bez pieniędzy przy pomocy „posiadania racji”; ludzie, wydawałoby się wykształceni, jak dzieci błąkają się po kuchni, powtarzają banały, od czasu do czasu oblewają się wrzątkiem, skuteczni jedynie za cudze pieniądze.
Dzisiaj, kiedy polski rząd funduje nam propagandę sukcesu, mało ludzi pyta, ile i co Polacy mają w Polsce, jaki jest stopień polskiej suwerenności gospodarczej i politycznej, mało pyta o to, kto ma Polskę. A to, że jest to pytanie zasadne, wynika z meandrów decyzji polskiego państwa. Nieukarana zdrada psuje krew narodu, redukuje zdolność zwalczania infekcji, otwiera kraj na gangrenę obcych wpływów.
Jeśli my, Polacy, nie nauczymy się realnego myślenia i skutecznego działania politycznego, pozostanie nam jedynie racjonalizacja pracy dla innych. Nie patrzmy na to, co inni mówią, za co chwalą czy krytykują, nie schlebiajmy też sobie, jacyśmy to wyjątkowi; nie miejmy też pretensji, że obcy realizują swoje cele. Rosjanie, Amerykanie, Żydzi, Niemcy nie są i nigdy nie byli winni polskiej biedy. Winna była nasza polska słabość – głupota i zdrada. Pora się wyzwolić z uścisku mar przeszłości. Pora zacząć grać własną polską kartą i artykułować „po imieniu” polski interes narodowy. A Konstytucja 3 maja? O wiele więcej nauki niż z jej tekstu płynie z prostego faktu, że ostatni król Polski zdradził kraj, gdy Katarzyna II zagroziła wstrzymaniem pensji. Taką mamy przeszłość. To musimy sobie podtykać pod nos rano przy kawie.
Andrzej Kumor