farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Konserwatyści utworzą nowy rząd Ontario

czwartek, 07 czerwiec 2018 22:31 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskie

Niebieska fala przeszła w czwartek przez prowincję Ontario; Partia Postępowo-konserwatywna kierowana przez Douga Forda będzie tworzyć nowy, większościowy rząd w prowincji. Wstępne rezultaty mówiły o 71 mandatach PC - dla większości potrzebne są 63 mandaty. Liberałowie uzyskali 8 mandatów a NDP 41. Tak wyglądała sytuacja w chwili oddawania „Gońca” do druku.
Mandatu poselskiego nie zdobył w okręgu Etobicoke-Lakeshore Piotr Milczyn, poseł polskiego pochodzenia, minister w rządzie Kathleen Wynne ale za to w Etobicoke-Center wygrała Polka Kinga Surma, a w Mississauga Centre Natalia Kusendova - również Polka.
Doug Ford podziękował wyborcom za okazane zaufanie, i obiecał dziennikarzom konferencję prasową w piątek.
Rządząca przez trzy kadencje Partia Liberalna utraciła zaufanie wyborców, w związku z serią skandali i marnotrawieniem pieniędzy publicznych. Ontaryjczycy nie dali się kupić za kolejne obietnice składane przez rząd.
Kampania partii konserwatywnej była bardzo chaotyczna w związku z rezygnację lidera Patricka Browna. Doug Ford postawił na bezpośrednią kampanię i konserwatyści chodzili od drzwi do drzwi. Przyniosło to sukces. NDP nie zdołała zagrozić uzyskaniu większości przez PC. Obie polskie posłanki do legislatury Ontario Natalię Kusendovą oraz Kingę Surmę spotkamy na Dniu Polskim Mississaudze w najbliższą sobotę.

Jestem wdzięczny, że mogę w Polsce czuć się jak w domu

czwartek, 07 czerwiec 2018 20:45 Opublikowano w Wywiady

Alexander Kopacz (ur. 26 stycznia 1990 w London w Kanadzie) – kanadyjski bobsleista, złoty medalista olimpijski w dwójkach z 2018. Bobsleje zaczął trenować w 2013, do kadry narodowej trafił w 2014. Zawody w Pjongczangu były jego pierwszymi igrzyskami olimpijskimi i triumfował w rywalizacji dwójek. Partnerował mu Justin Kripps (pilot boba). Złoty medal zdobyli ex aequo z niemiecką parą Francesco Friedrich i Thorsten Margis.


Andrzej Kumor Goniec: Aleksander, przede wszystkim spóźnione gratulacje za złoty medal! Rozmawiamy po polsku i dla mnie to bardzo intrygujące, jak to jest że tak dobrze znasz ten język? Czym dla Ciebie jest Polska?

- Przede wszystkim, jestem wdzięczny że mam takich dobrych rodziców, bo to jest ich zasługa. Zawsze w domu rozmawialiśmy po polsku; w każdą sobote chodziłem do polskiej szkoły.

- Rodzice tutaj przyjechali, czy tutaj się urodzili?
Przyjechali, ja jestem pierwszą generacją urodzoną tutaj, tato pochodzi z wioski niedaleko Krakowa, a mama jest z okolic Częstochowy. Dla mnie było to zawsze bardzo ważne, żeby utrzymać polskość.
Korzenie są bardzo ważne, no bo co to znaczy tutaj w Kanadzie być Kanadyjczykiem? Przecież nie jestem tutaj kimś kto pochodzi z ludności rdzennej, nie jestem z Anglii, nie jestem z Francji. Patrzę na moich kolegów, koleżanki i widzę, że oni nie mają takiego kulturowego punktu odniesienia, żeby móc powiedzieć, określić, co to znaczy że jestem Kanadyjką, czy Kanadyjczykiem. Dla mnie kultura polska powoduje, że ja jestem Polakiem, który mieszka w Kanadzie.

Kanadyjczycy tutaj nie mają takiego kulturowego punktu zaczepienia, gdy mówią że są Kanadyjczykami. Czy dobrze zrozumiałem?
- Tak właśnie na to patrzę; dla moich kolegów, koleżanek to jest interesujące, jak ja do pewnych rzeczy podchodzę; na przykład, gdy ktoś przychodzi do mnie do domu, czy do moich rodziców to pytam od razu, czego się napijesz, czy coś zjesz? I to jest dla nas bardzo ważne w naszej rodzinie.

- Gościnność?
- Dokładnie, to są takie małe rzeczy; na przykład taniec, to też bardzo ważne dla Polaków. Tańczyłem w polskim zespole w London nazywa się Cracovia. Miałem okazję, żeby wszystkiego spróbować z polskiej kultury.

- Rodzice zadbali o to przez całe twoje wychowanie, A czy również jeździłeś do Polski?
Wiele razy. Miałem okazję, odwiedzić te miejsca, miejscowość, gdzie tato się urodził, mam wciąż liczną rodzinę w Polsce, ciotki...

- Jakie Polska robi na tobie wrażenie?
- Ogólnie, jak jestem w Europie, czuję, że jestem w domu, a gdy jestem w Polsce to tak czuję podwójnie. Czy bym się tam kiedyś przeniósł? No, nie wiem, bo jednak, jak człowiek się urodził w innym kraju, to cały ten system, który zna jest inny, wykształcenie, wszystko to pasuje do kraju, w którym się urodził. Ale jestem bardzo wdzięczny, że mogę w Polsce czuć się, jak w domu.

- Powiedz jak wyglądało Twoje wykształcenie? Chodziłeś tutaj do szkoły średniej ale też skończyłeś studia z fizyki? Czym się zajmujesz na co dzień?
- Chodziłem na studia Inżynieryjne, kierunek mechaniczny. Skończyłem University of Western Ontario i zrobiłem równolegle drugi kierunek z fizyki. Studiowałem w Kanadzie i w Niemczech.

- A na jakim uniwersytecie w Niemczech?
Karlsruher Institut für Technologie. Bardzo słynna uczelnia techniczna. Bardzo dobra, słynna szkoła w dziedzinie technologii i techniki, również informatyki i innych nauk ścisłych. Nie zdawałem sobie sprawy, jak trudne to dla mnie będzie w Niemczech, szczególnie na takim uniwersytecie, ja bym to porównywał do Harvardu w Ameryce. To była jedna z dwóch szkół, które miały fizykę i uczestniczyły w tej całej wymianie w ramach Ontario/Baden-Württemberg (OBW) program. Oni szukali wymiany jedynie Baden-Württemberg i tylko dwie szkoły miały fizykę. Bo większość studentów na wymianę szukała takich kierunków, jak polityka, marketing czy geologia, gdzie oni tam uczą po angielsku. Ja musiałem w moim pierwszym semestrze nauczyć się niemieckiego i jeszcze studiować fizykę.

- To jest duże wyzwanie. A powiedz jak trafiłeś do sportu bo chyba zawsze lubiłeś sport?
- Zawsze miałem smykałkę do sportu. Grałem w piłkę nożną, jak każdy dobry Polak.

- A w hokeja nie grałeś?
- Nie, w hokeja, nigdy nie grałem; mama mi powiedziała, nie pozwolę na to! Nie chciała, żebym sobie wybił zęby.

- Ze względu na kontuzje?
- No dokładnie. Dużo pływałem, grałem w piłkę nożną i jak byłem już w szkole średniej to zacząłem grać w futbol amerykański. I wtedy zobaczyłem jak pomaga mi moja siła, prędkość i ogólnie taktyka, bo człowiek musi się nauczyć odczytywać tę całą grę. Oni postawili mnie na linię, byłem napastnikiem. Ale na sam koniec grałem bez przerwy, bo w szkole średniej to człowiek tak potrafi grać na wszystkich pozycjach, i w obronie i w ataku. Wtedy zorientowałem się że jestem dobrym sportowcem, bo oni chcą mnie cały czas mieć w drużynie.
Dodatkowo poza sezonem brałem udział w jakimkolwiek sporcie, jak tylko mogłem. Zrobiłem zawody pływackie dla szkół średnich, jak przychodziło lato to zaczynałem lekkoatletykę i pchnięcie kulą. Zawsze chciałem uprawiać jakiś sport, ale nie taki, żeby to było kosztem mojej nauki w szkole i ocen.

- Nie chciałeś być zawodowym sportowcem; na przykład zawodowym futbolistą?
- Nie, zawsze myślałem, że zacząłem za późno, że nie mam szansy. Ludzie mnie namawiali, żeby spróbował, ale żeby grać w NFL to naprawdę trzeba to chcieć, lubić; człowiek musi być fanatykiem tych rzeczach, a dla mnie to było tak, że sobie patrzyłem tu i tam, oglądałem w telewizji, ale żebym się chciał temu poświęcić, to nie.

- Rzeczy, o których mówisz, to są wszystko sporty letnie, a jak to się stało, że zainteresowałeś się właśnie bobslejami?
- Jak w to wszedłem? Skoncentrowałem się na nauce, skończyłem gimnazjum poszedłem na uniwersytet, w gimnazjum wygraliśmy mistrzostwo miasta. Rodzice mówili mi, bardzo dobrze ci szło w sporcie, wiesz, że potrafisz, a teraz jest czas, żebyś zdobył wykształcenie i został inżynierem. Na uniwersytecie mnie zachęcili, żebym grał dla nich ale futbol zabiera dużo czasu, żeby grać w drużynie, żeby się kwalifikować trzeba było grać przynajmniej 60 dni.
Przez dwa lata bez przerwy chodziłem na siłownię, bo bez tego nie mogę żyć. Tam był taki gość, który mnie namawiał do pchnięcia kulą, bo tak patrzył na mnie i mówił, słuchaj zrobiłeś te podnoszenia i mnie już pobiłeś.
Jak on był w swojej najlepszej formie, do mnie przychodził i mówił, słuchaj, jesteś dobry to stwierdziłem zobaczymy jak to pójdzie, bo lekkoatletyka jest łatwiejsza w tym sensie, że nie mam zobowiązań wobec całej drużyny, tylko sam muszą być dobry; mogę ćwiczyć tak jak chcę. Zacząłem z nim razem trenować i zobaczymy jak szybko moja siła wróciła. Dla mnie lekkoatletyka była łatwa, ale tylko miałem 2 lata do końca uniwersytetu, żeby coś z tym zrobić to mój pierwszy sezon CIS, jak idzie człowiek do Nationals, to wtedy miałem 12 miejsce i już widziałem, że brakuje mi techniki. Ostatni rok skończyłem z 5. lokatą i dla mnie to był wielki sukces.

- Ile lat wtedy miałeś?
- 23 lata. Zacząłem lekkoatletykę i myślałem, że może mam szansę żeby wziąć udział w letniej olimpiadzie w Soczi. Bo jak człowiek mi tak mówi, że potrafię, ale widziałem też że brak mi techniki; widziałem u tych sportowców z którymi razem ćwiczyłem, że oni pchnięcie kulą robili już 10 lat, po formie i pozycji brakowało mi dużo, dużo godzin. Ale było też kilka takich śmiesznych sytuacji, że braliśmy udział w zawodach wewnątrz drużynowych i tam biegałem na 60 m sprint i na koniec dostałem się do pierwszej ósemki sprinterów. Trenerze nie mogli uwierzyć, że człowiek który ważył 280 funtów może tak szybko biegać na 60 m. Wtedy biegłem 7,24’. Czy to jest dobry wynik w sprincie? Nie, ale dla nas graczy to było niesamowite, że ktoś potrafi tak szybko biegać. Więc znowu mnie namawiali na futbol. Mówili że bym potrafił na NFL jakiś combine znaleźć i wtedy byłbym na 100 proc. w jakiejś drużynie.
Ale był taki jeden gość nazywa się Mike Robertson i on kiedyś reprezentował Kanadę w bobslejach. Nie był aż taki znany; był trenerem w naszej drużynie, ale nikt nie wiedział, że on robił bobsleje. On mi powiedział, słuchaj idziesz na Macmaster, oni tam mają takie próby i jak dobrze ci pójdzie, to później jest łatwo idzie się do Calgary, jak się dostaniesz to może będziesz miał szanse do Soczi. A jak zostaniesz to będziesz sobie robił bobsleje przez następne cztery lata. Sprawdziłem ich wymagania, jak szybko musisz biegać na 30 m, jak musisz pchnąć kulą, skoki...

- To wszystko ma znaczenie przy rozpędzaniu bobsleja?
- Tak, w sensie energii, watów; ile człowiek może z siebie wycisnąć. Pomyślałem, że bieganie mi nie idzie tak jak chcą, ale jak popatrzą na to rwanie, czy skoki to może mi wybaczą, że nie jestem aż taki szybki. Powiedzieli mi, masz okazję uprawiać ten sport, idź do Calgary. Pojechałem tam na tydzień. Zrobiłem pierwsze pchnięcie w Icehouse i pod koniec tygodnia powiedzieli mi, ok, dobrze pchałeś, możesz ćwiczyć z reprezentacją krajową i zobaczymy czy znajdziesz się w jakieś pozycji do drużyny olimpijskiej.
Wtedy jeszcze nie rozumiałem polityki w tym, nigdy nie miałem szansy na olimpiadę, ale oni mnie tak tylko namawiali, żeby zobaczyć co potrafię. Oficjalnie były próby na igrzyska, byłem 7. na 22 osób. Powiedzieli mi, jesteśmy zaszokowani że ci tak dobrze szło, ale niestety nie możesz dalej z nami ćwiczyć, bo nie masz doświadczenia w sporcie. Musiałem to przełknąć i jakoś dalej sobie radzić, powiedzieli, mi damy ci jakiś fundusz i zrobisz pierwszy sezon w tym roku. Tak zacząłem się uczyć sportu bobslejowego.

- W dwójkach, czy w czwórkach?
- Koncentrowaliśmy się przez pierwszy rok na dwójkach, byłem złączony z pilotem, który też jak ja zaczął sport, Najpierw piloci muszą się nauczyć jak dwójką jechać, zanim będzie czwórka. Miałem okazję, że by zrobić parę pchnięć czy pojechać czwórką, ale to na niskim poziomie, koncentrowaliśmy się na dwójkach.

- I w końcu pojechałeś na olimpiadę?
- Przez minione 4 lata, wszystkie sukcesy zawdzięczam mojemu trenerowi Olafowi Hampelowi, Niemcowi, który w 94. i 98. roku zdobył złote medale dla swego kraju. Poznałem go, jak jeszcze byłem w Niemczech na studiach. Wiedziałem jedną rzecz, że potrzebuję coś nowego, coś innego, żebym był lepszy w tym sporcie, bo byłem nowy i oni - mówiąc szczerze - nie mieli dla mnie dużo czasu, bo ja nie wchodziłem do lekkoatletyki jako jakiś słynny sprinter czy futbolista. Musiałem wszystkiego uczyć się na własną rękę.
Szukałem wielu różnych trenerów i nasz główny trener, on też był Niemcem w Kanadzie, on mnie namawiał, mówi, zadzwoń do tego faceta i może będzie ci pasowało, bo ja myślę, że on będzie najlepszy dla ciebie. Powiedziałem OK, a on mi od razu dał odpowiedź i ćwiczenia na dwa tygodnie, jako test. Mnie to zachęciło, powiedziałem, zrobię wszystko, zobaczymy jak to pójdzie to był już mój drugi semestr i nie mogłem już studiować, jak planowałem; bobsleje zajmowały mi semestr zimowy, więc brałem 2 razy letni semestr; w drugim semestrze było tak, że jeździłem do Bawarii pociągiem 3,5 godz. na koniec tygodnia i byłem tam aż do w poniedziałku rano, wracałem i szedłem na studia. Ćwiczyliśmy dwa razy dziennie. I na koniec tego latem on mnie tak zmęczył, że jak wróciłem do Kanady, to oni tutaj myśleli że ja brałem doping, bo byłem taki silny, ale oni nie wiedzieli, ile mnie to bólu kosztowało, te ścięgna w kolanach... myślałem że umrę.
On używał takich starych metod, jeszcze z DDR, był w tym, jak naukowiec i artysta. Tak mi wytłumaczył, że sport musi być kontrolowany przez naukę - kamery, dane - ale każdy człowiek, każde ciało, każdy organizm jest troszeczkę inny i podczas ćwiczeń dobry trener musi patrzeć i wtedy wychodzi z niego artysta. Widzi, że OK, może troszeczkę mniej dać nacisku na ostatni set, może więcej na pierwszy set w następny tydzień. I tak się tym bawił. Patrzył, że technika mu pasuje, używał różnych sposobów analizy wideo i rozmawialiśmy wiele na temat teorii, co to znaczy że chcemy powiększyć siłę, powiększyć prędkość; biomechanika. Dla mnie jako fizyka to było super, bo rozumiałem o co mu chodzi, mogłem go sensownie pytać czy nie można tego inaczej zrobić. On szanował moje zdanie, mówił, no słuchaj może masz rację, to spróbujmy to tak. Przez taką kooperację znaleźliśmy najszybszą, najkrótszą drogę do mojego sukcesu.
Tak to się zaczęło, a pod koniec już to prawie byłem częścią jego rodziny, chrzestnym jego dziecka i zdobyłem złoty medal.
Życie zatacza kręgi, są rzeczy, które się powtarzają jak w starych chińskich przysłowiach, że na koniec student jest mistrzem.

- Świetna historia, dziękuję że ją opowiedziałeś, słyszałem że przyjeżdżasz na Dzień Polski do Missisaugi i dałeś się namówić na udział w olimpiadzie polonijnej, żeby pokazać się w Polsce?
- Tak na odbyliśmy rozmowę na ten temat

- A jak oceniasz polskie bobsleje?
- Kolegowałem się z nimi, fajne chłopaki i każdy rok coraz mocniejsi. Zaczęli mieć lepsze fundusze; nie mieli dobrych trenerów i sprzęt mieli kiepski, ale na tych igrzyskach widziałem, że dużo lepiej im poszło, zajęli 13. miejsce. To dla Polski było super. Coraz lepiej im idzie.

- Jakie są twoje plany, jeśli chodzi o bobsleje, będziesz na kolejnej olimpiadzie?
- Zobaczymy, chęć jest, ale przede wszystkim priorytetem jest dla mnie zdrowie i kariera poza sportem; muszę o to zadbać; załatwić jakąś pracę, znaleźć jakiegoś szefa, który powie, no wiesz, dla nas to jest fajnie, że będziesz uczestniczył w tym sporcie. Jeśli to będzie dla niego OK, powie idź, ćwicz, a pracę będziesz miał, no to wtedy bym o tym pomyślał.

- W takim razie do zobaczenia w Mississaudze!
- Ja również dziękuję za cierpliwość do mojego polskiego.

- Świetnie mówisz. To dla mnie też niesamowite, że tak szybko nauczyłeś się niemieckiego żeby studiować, czy miałaś jakiś kontakt z tym językiem wcześniej?
- Nie, w ogóle, bardzo łatwo było dla mnie nauczyć się niemieckiego, może dlatego że uczyłem się polskiego, a rodzice mówią z akcentem, jak coś usłyszałem to potrafiłem dokładnie powtarzać. W języku polskim, też są takie basy. Teraz widzę, ile słów do polskiego trafiło z łaciny, no i też przez to że znałem polski nauczyłem się rozmawiać po rosyjsku. Bo polski to też język słowiański, zaczynałem więc z pewnego poziomu.

- Mówisz po rosyjsku?
- Przez ostatnie 2 lata dużo się nauczyłem, umiem czytać cyrylicę.

- Skąd zainteresowanie?
- Spotykałem dużo sportowców rosyjskich i nikt z nimi nie chciał rozmawiać, a oni nie mówili po angielsku. Ja zawsze miałem taką ciekawość, bo tata urodził się za komuny i musiał się rosyjskiego uczyć. Zawsze mi powtarzał że dobrze jest znać język wroga, więc od dawna interesowało mnie, żeby rozmawiać po niemiecku i po rosyjsku. Miałem okazję żeby codziennie poćwiczyć z tymi sportowcami, a to było tym bardziej przyjemne, że oni okazali się fajnymi ludźmi. Opowiadali mi śmieszne historie. Dziadek mojej mamy jest z obecnej Białorusi, jeden z nich też był tam niedaleko od Białorusi i mówił na mnie „Kozak”, mówił „ja, Kozak i ty też Kozak, brat”...


- Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na Celebration Square


Elektroniczne głosowanie po raz pierwszy

czwartek, 07 czerwiec 2018 13:34 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskie

 Mimo że Elections Ontario twierdziła, że większość nowych maszyn do głosowania jakie zostały zastosowane w wyborach w prowincji Ontario w czwartek, pracuje bez zarzutu wyborcy w  2 lokalach skarżyli się na trudności techniczne, jedna osoba twierdziła że nie mogła oddać głosu w czwartek rano ponieważ elektroniczne maszyny do głosowania w okręgach Toronto Center oraz Etobicoke nie były sprawne, ludzie je obsługujący nie mieli też pojęcia co zrobić w takiej sytuacji. Tymczasem w pisemnym oświadczeniu rzeczniczka Elections Ontario Cara Des Granges stwierdzała że 99,57% systemów elektronicznego głosowania pracuje prawidłowo. Nowy system głosowania elektronicznego pozwala na natychmiastowe obliczanie rezultatów tuż po zamknięciu lokali wyborczych o godzinie 9 wieczorem.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.