Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (41)
Saszka i Żywica strzelają nieustannie. Tyraliera łamie się i zatrzymuje. Z dala brzmi rozkaz:
– Łożyś!
Szare postacie znikają. Grzmią strzały karabinowe. A my przechodzimy na drugą stronę zarośli i wkraczamy na bagna. Idziemy po uginających się pod nogami mszarach. A z tyłu rozlega się częsta strzelanina.
Jak widma, krok za krokiem, powolnie posuwamy się naprzód w mglistym morzu księżycowych promieni. Huk wystrzałów oddala się coraz bardziej.
"Nie pójdą teraz za nami. Przekonali się, że to niełatwa do upolowania zwierzyna!"
Brniemy dalej. Bagno ugina się pod nogami. Spod stóp sączy się woda. Zwiększamy odległość pomiędzy sobą, aby nie przerwać elastycznej powłoki z mchów i wodorostów, pokrywającej z wierzchu grząskie bagno. Za dwie godziny wydobywamy się na twardy grunt. W pobliżu stoi czarna ściana lasu. Saszka, błyszcząc oczami, wskazuje ręką na przebyte przez nas bagna:
– Niech no spróbują!
– Nie poradzą! – mówi Żywica. 9 Tyralierką zachodź z prawa!
Ruszamy dalej i wkrótce zanurzamy się w tajemniczym mroku lasu. "Tu nas i sam diabeł nie zatrzyma!"