Ks. Łukasz Groń buduje kościół na Podolu
I Ty możesz pomóc modlitwą i wsparciem materialnym chełmskiemu księdzu-budowlańcowi – ks. Łukaszowi Gronowi, w trudzie budującemu kościół w Kodymie na Podolu na Ukrainie
Kodyma jest to miasteczko na południowej Ukrainie, które weszło w skład Rzeczpospolitej już za czasów Jagiellonów a odpadło od niej w wyniku II rozbioru Polski w 1793 roku. Miasteczko Kodyma liczy około 8 tys. mieszkańców, leży w odległości 45 km od Bałty jest miastem historycznie związanym z rodem Lubomirskich. W XVIII wieku była własnością Józefa Lubomirskiego. Po drugim rozbiorze Polski, w 1793 roku Kodyma i Bałta znalazły się w zaborze rosyjskim.
Polskość była tutaj nierozerwalnie złączona z katolicyzmem. Chociaż Ziemie te zostały oderwane od ojczyzny, to wciąż żyli i żyją dzisiaj ludzie, którzy uważają się za Polaków (rodziny: Sajewscy, Semeniewscy, Kołodyńscy, Mielnik, Baśko, Czajka, Nikuliszyn, Kulynycz, Stefaniuk).
Nazywam się ksiądz Łukasz Gron, pochodzę z Chełma Lubelskiego i jestem 7 - mym po bolszewickiej rewolucji proboszczem tej Parafii, od 1 sierpnia 2017 r., mam dwa lata kapłaństwa (wyświęcony byłem w Katedrze Odesskiej - 13 sierpnia 2016 roku).
http://www.goniec24.com/prawo-imigracja/itemlist/tag/Ukraina#sigProId330c027378
Nadmieniam, iż średnia taca w mojej parafii, p.w. Przemienienia Pańskiego wynosi niecałe 9 zł PL (62-67 hrywien UA). To nie wystarcza nawet na chleb. Ratują mnie tylko zbiórki w Polsce, o których piszę wyżej. Mimo trudnej sytuacji materialnej, podejmuję kolejne prace budowlane, pomagam najbiedniejszym parafinom jak mogę: przywożę z Polski suchą żywność o przedłużonym terminie ważności, odzież i obuwie używane. Przywiozłem 3 komputery dla dzieci, 4 rowery dla dzieci i młodzieży, które otrzymałem od katolików z mojego rodzinnego miasta. Ponadto bezpłatnie uczę języka polskiego w Domu Kultury i na plebanii (w tym dorośli i dzieci). Na te „zbiórki” jeżdżę moim prywatnym samochodem, kupionym za prymicyjne pieniądze, średnio raz w miesiącu. Są to bardzo męczące wyjazdy z powodu dużej odległości – ok. 931 km (przez Kijów) i z powodu złego stanu niektórych odcinków dróg. Z mojej strony jestem bardzo wdzięczny wszystkim ofiarodawcom, w ich intencji sprawuję Mszę Świętą w każdy poniedziałek o godzinie 1800.
Kodyma to także miejsce, gdzie 27 listopada 1915 roku urodził się as polskiego lotnictwa Stanisław Skalski, bohater Bitwy o Anglię. Jego rodzina była od pokoleń związana z tą ziemią, Również jego rodzina była związana z Kodymą. Ostatnim proboszczem (1904-1922) był stryj późniejszego generała ksiądz prałat Antoni Skalski, który przeszedł szlak kapłańskiej martyrologii przez więzienia NKWD. Z tą rodziną związany jest także stryjeczny brat ks. prał. Antoniego Skalskiego - ksiądz infułat Teofil Skalski (później proboszcz w Mszanie Dolnej, diecezja tarnowska) – stryjeczny brat ks. Antoniego, który był administratorem diecezji żytomierskiej. On też przebył szlak więzień NKWD. Zostali uwolnieni w wyniku wymiany więźniów w 1932 roku.
Pragnę nadmienić, iż w latach 2017-2018 (w zaledwie półtora roku): wykonałem ogrom prac w moim kościele w Kodymie, nie zostawiając sobie pieniędzy. Budynek kościoła i plebanii został: odwodniony ocieplony, otynkowany i pomalowany na zewnątrz (prace te wykonałem w 2017 roku. Natomiast w 2018 roku: wytynkowałem cały kościół wewnątrz (tynki-cementowo wapienne) oraz wykonałem gładzie startowe gipsowe, umocnione siatką, a także wykonałem bramę boczną procesyjną ze schodami oraz dwie pary schodów na plebanię i do tymczasowej kaplicy, obłożone mrozoodporną płytką oraz ociepliłem wełną mineralną dach nad częścią kościoła (kaplica Matki Bożej i kaplica spowiedzi), a oprócz tego wyrównałem i wysypałem podwórze przykościelne i kościół wokół 14 tonami tłuczniu granitowego i rozpocząłem budowę wieży kościoła (do wysokości 2 metrów) koszt wszystkich prac, to ponad 25 tysięcy euro, zebranych przeze mnie w Polsce, na terenie: Archidiecezji Lubelskiej, Diecezji Siedleckiej i Archidiecezji Wrocławskiej).
22 marca 2019 r. (piątek) - przywieźliśmy do Kodymy rusztowania przenośne, prawie ,,warszawskie”, długie 4 - metrowe lat 90-tych z rur stalowych, pożyczone w piątek z sąsiedniej parafii od Ojców Franciszkanów z Czeczelnika (już sąsiednie województwo winnickie i sąsiednia Diecezja Kamieniecko-Podolska). Przywiozłem je ,,nieśmiertelną” 25-letnią ładą “ziguli” kombi z 2 – metrową żigulowską, sowiecką jeszcze przyczepką pana Saszy, razem z panem Dimą i moim ojcem. Droga do Czeczelnika 25 km z Kodymy - po kocich łbach, brukowce z czasów carycy Katarzyny II ( prawie 250 - letnia droga, pełna jam) i po polnych objazdach, po polnych drogach, dobrych tylko w czasie suszy - tzw. ‘’sielski autoban” - czyli dosł. “wiejska autostrada”, zamiast po tej brukowce, którą zna nawet z zakrytymi oczami tylko pan Sasza. Na zdjęciach widać też nowo zakupione piasek (z kopalni w Aleksandrówce) i tłuczeń granitowy (z kopalni w Hajworonie) do zalewania betonu na słupy w wieży.
25 marca 2019 r. (poniedziałek) – ks. kan. Tadeusz Zajączkowski, proboszcz w sąsiednim Hajworonie, swoim busem mercedesem sprinterem przywiózł nam ławki z Polski, wykonał je w drewnie sosnowym, bezpłatnie jako dar do Naszej Kodymskiej Parafii - stolarz z Chełma z parafii pw. św. Ducha w Chełmie. Przywiózł także szary granit na podłogę kościoła (zakupiony w chełmskiej Castoramie – 85 m 2 i 10 rulonów wełny mineralnej na podbitkę dachu oraz rynny na wieżę i poręcze ze stali nierdzewnej do tymczasowej kaplicy.
26 marca 2019 r. (wtorek) - Zakupiono wczoraj i dziś od pana Saszy (Aleksandra) i pana Bory (Borysa), sowieckie jeszcze żelazne pręty grubości 1,8 cm i 2 cm na zbrojenie podłogi w wieży - dzwonnicy. Za używane, mocne z radzieckiego stopu jeszcze żelazo wyszło trzy razy taniej niż nowe w sklepi budowlanym. Kwadratowe figury z drutu do zbrojenia z prętu stalowego, na słupy w wieży wyginał mój sąsiad - spawacz z 45 - letnim stażem pracy - Iwan Stiepnnowicz. A miękki drut do wiązania zbrojenia i szalunku dostałem od mojej sąsiadki - pani Wali, ze starego drutu na winogron. Ciężko jest prowadzić budowę w trudnych warunkach biednego i małego podolskiego, niegdyś polskiego, dziś ukraińskiego 8-tysięcznego miasteczka, wśród ludzi o postsowieckiej jeszcze mentalności „Homo Sovieticus”, ale jest radość z każdego stawianego pustaka, czy lanego wiadra betonu, jak dziś. To nie Polska lat 80-tych, gdzie ksiądz pokazywał tylko palcem, a ludzie za darmo, chętnie sami pracowali, jak w Chełmie, w mojej rodzinnej parafii po 150 osób codziennie bezpłatnie pomagało na budowie kościoła. 74 - lata komunizmu, bez Boga i Kościoła zrobiło niestety swoje, teraz jak mówi Nasz Ksiądz Biskup Bronisław Biernacki - trzeba 100 lat ciężkiej pracy księży i sióstr na tych misyjnych terenach... Tak ciężko pracują na budowie polscy księża rzymskokatoliccy, nawet proboszczowie na Ukrainie. Od 18 marca br. trwa budowa wieży - dzwonnicy kościoła w Kodymie, na niegdyś (do 1793 roku Polskim Podolu, diecezja Odessko-Symferopolska, dawna diecezja kamieniecka, województwo i gubernia podolska) na terenach “sienkiewiczowskich” Pana Wołodyjowskiego i Ogniem i Mieczem. Dziś (tj. 26 marca 2019 r.) zalewaliśmy betonem słupy zbrojone, żelbetonowe, pręty grubości 1 cm i 8 mm. Zalewali: pan Dima, pan Misza, pan Tolik - parafianin (pracował na 150 - litrowej betoniarce), ja i mój ojciec - Leszek Gron - na dwóch taczkach woziliśmy i rozładowywaliśmy w wiadra beton (cement z piachem i tłuczniem granitowym).
Jeśli ktoś chce nam pomóc i wesprzeć budowę kościoła i miejsca Pamięci Generała Stanisława Skalskiego:
Kontakt ze mną: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. tel. (+48) 509144101, jestem też na Facebooku !!!
Wojna i pokój
W dniach ostatnich (czyżby zbliżały się zapowiadane „dni ostatnie”?) ukraiński prezydent Piotr Poroszenko ogłosił stan wojenny – najpierw na całej Ukrainie, gdzie miał obowiązywać zakaz zgromadzeń i demonstracji, a także – ograniczenie poruszania się obywateli – ale Najwyższy Sowiet Ukrainy nabrał wątpliwości, czy wszystkie te obostrzenia są na pewno niezbędne – toteż prezydent Poroszenko znacznie złagodził pierwotną wersję swojego dekretu.
A przyczyną stanu wojennego był incydent w Cieśninie Kerczeńskiej, między Krymem, a półwyspem Kerczeńskim. Cieśnina ta łączy Morze Czarne z Morze Azowskim, nad którym Ukraina ma ważny port w Mariupolu. Żeby jednak z Morza Czarnego przepłynąć na Morze Azowskie, trzeba przejść przez Cieśninę Kerczeńską, którą Rosja, po zaanektowaniu Krymu w ramach rozbioru Ukrainy, uznała za swoje wody terytorialne. W rezultacie wszystkie statki i okręty przepływające przez tę cieśninę, muszą zawczasu zgłosić Rosji intencję przepłynięcia – i dotychczas również Ukraina to robiła. Tym razem jednak ukraińskie okręty i towarzyszący im holownik nie zapowiedziały się, a w każdym razie tak twierdzą Rosjanie, którzy w związku z tym ukraińskie okręty ostrzelali, a holownik – staranowali.
Kanada zaprosiła Ukrainę na spotkanie G-7
Dzięki zaproszeniu od szefowej MSZ Kanady Ukraina weźmie udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych grupy G7 - podaje nasz zaprzyjaźniony portal kresy.pl.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy został zaproszony na posiedzenie ministrów spraw zagranicznych grupy G7, które odbędzie się w tym miesiącu w Kanadzie. Jeszcze nigdy przedstawiciel Ukrainy nie brał udziału w planowym spotkaniu tego gremium. – podał w poniedziałek portal Europejska Prawda powołując się na własne źródła.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin otrzymał zaproszenie na spotkanie ministrów G7 od szefowej MSZ Kanady Christii Frieland. Fakt otrzymania zaproszenia potwierdził ambasador Ukrainy w Kanadzie Andrij Szewczenko.
Według dyplomaty ukraiński minister będzie gościem na tzw. outreach session (którą Europejska Prawda nazywa sesją zapoznawczą) w Toronto 22 kwietnia br. Głównym tematem spotkania mają być kwestie bezpieczeństwa i pokoju na świecie.
Przyszedł czas poważnych, strategicznych decyzji odnośnie Ukrainy, Rosji i tego, jak przywrócić na świecie pokój i ład międzynarodowy. Jesteśmy zadowoleni, że Ukraina może dołączyć do tej ważnej i krytycznie koniecznej rozmowy, i liczymy na wniesienie cennego wkładu w przyszłe wspólne decyzje. – powiedział ambasador ukraińskiemu portalowi. Szewczenko podkreślił, że Ukraina jest wdzięczna Kanadzie jako krajowi przewodniczącemu obecnie G7 za tę inicjatywę. – W tym zaproszeniu widzimy wspólną wolę wszystkich naszych przyjaciół w krajach „wielkiej siódemki” – dodał dyplomata.Ukraina ma nadzieję, że kwestie omawiane w tym miesiącu w Toronto będą także poruszane podczas zbliżającego się szczytu przywódców G7, które odbędzie się w czerwcu. W skład grupy G7 wchodzą USA, Francja, Japonia, Kanada, Niemcy, Wielka Brytania i Włochy. W 2014 roku członkostwo Rosji w tym ekskluzywnym gronie (wówczas jako G8) zostało zawieszone w związku z aneksją Krymu.
Skazany w Olsztynie za antybanderowskie naklejki
Jak podaje portal Kresy.pl Polak., który rozklejał w Olsztynie antybanderowskie wlepki, został oskarżony o nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym. Śledczy bez żadnej ekspertyzy uznali, że wlepki miały charakter antyukraiński. Sprawa trafiła do sądu. Zajmujący się sprawą prokurator wcześniej odmówił wszczęcia postępowania ws. probanderowskich książek w polskiej szkole dla Ukraińców.
W październiku 2016 roku Pan Robert D. z Olsztyna został zatrzymany przez policję po tym, jak wcześniej rozklejał w swojej okolicy tzw. wlepki z antybanderowskimi motywami, które kupił legalnie przez internet. Pierwsza przedstawiała przekreśloną podobiznę lidera OUN, Stepana Bandery. Na drugiej widać było grafikę z płonącymi wiejskimi zabudowaniami i napisem „UPA. Ukraińscy mordercy”.
Ukraina „zaniepokojona” polską ustawą
„Ukraińskie MSZ jest bardzo zaniepokojone uchwaleniem projektu zmian do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, które przegłosowano 26 stycznia 2017 r. w Sejmie RP.
Przykro, że ukraińska tematyka już po raz kolejny wykorzystuje się w wewnętrznej polityce polski, a tragiczne strony naszej wspólnej przeszłości wciąż są upolityczniane. Kategorycznie odrzucamy kolejną próbę nawiązania jedno-bocznego traktowania historycznych wydarzeń, w tym niestosownego wykorzystania w oficjalnym dokumencie RP nazwy części terytorium współczesnej Ukrainy.
Problem ukraińskich pomników w Kanadzie
Poniższy tekst to tłumaczenie artykułu Marie Danielle Smith pt. Ukrainian-Canadian Community urged to confront WWII past amid controversy over monuments, jaki ukazał się 23 grudnia 2017 roku w kanadyjskim dzienniku "National Post"
Społeczność Kanadyjczyków pochodzenia ukraińskiego wezwana do konfrontacji ze swą przeszłością czasów II wojny światowej w związku z kontrowersjami wokół pomników.
Rosyjskie tweety o pomnikach stawianych kolaborantom nazistowskim odnowiły debatę o tym jak Kanadyjczycy pochodzenia ukraińskiego powinni wspominać swoich przodków - pisze Marie-Danielle Smith.
Rosyjska Ambasada od października zamieszcza na Twitterze komentarze na temat kanadyjskich pomników postawionych jednemu z ukraińskich przywódców oraz żołnierzom SS-Galizien; dywizji utworzonej w 1943 r. z Ukraińców przeciwstawiających się Sowietom. Rosyjskie tweety o pomnikach dla "nazistowskich kolaborantów", jak określają ich Rosjanie, czy też "bojowników o wolność", jak woli o nich myśleć wielu członków ukraińskiej społeczności w Kanadzie, odnowiły wieloletnią debatę o tym jak <rodowisko Kanadyjczyków pochodzenia ukraińskiego powinno upamiętniać swych przodków.
Rosyjska ambasada w Kanadzie prowadzi kampanię on-line, jednocześnie Rosja podsyca konflikt we wschodniej Ukrainie, a kanadyjski rząd nie przestaje potępiać rosyjskiej aneksji Krymu z 2014 roku. Premier federalny Justin Trudeau wielokrotnie wyrażał też zdecydowane poparcie dla Ukrainy.
Wiele osób oskarża Rosję o celowe sianie niezgody i atakowanie ponad 1,3-milionowej społeczności Kanadyjczyków pochodzenia ukraińskiego - przytaczając sprawę pomników, których celem nigdy przecież nie było gloryfikowanie nazizmu - aby odwrócić uwagę od oskarżeń o wspieranie antyukraińskich sił we wschodniej Ukrainie.
-Nasza społeczność jest atakowana z powodu naszego własnego oraz kanadyjskiego wsparcia dla Ukrainy w obecnej wojnie jaką prowadzi z nią Rosja - tłumaczy Ihor Michalchyshyn, dyrektor Kanadyjskiego Kongresu Ukraińskiego - rząd Rosji stara się tutaj wywołać kontrowersje i odwrócić uwagę od sytuacji, która ma miejsce w Europie.
Są jednak Kanadyjczycy pochodzenia ukraińskiego, zdaniem których zbadanie skomplikowanej historii ukraińskiego ruchu niepodległościowego oraz jego meandrów w trakcie II wojny światowej powinno było nastąpić już dawno temu. - I nawet jeśli teraz skłaniają do tego Rosjanie z powodu własnych interesów, w ramach prób zdyskredytowania Ukrainy, to i tak byłoby to coś ożywczego i samouzdrawiającego - pisze profesor David Marples z University of Alberta w wydanej w 2007 roku książce na temat bohaterów i czarnych charakterów ukraińskiej historii - jeśli Ukraińcy mają jako takie pojęcie o swej najnowszej przeszłości muszą spojrzeć na wszystkie aspekty tamtych zdarzeń i uznać fakt, iż bohaterowie mogli być kryminalistami.
Jeden z pomników, o których mowa stoi na cmentarzu St. Volodymyr w Oakville i upamiętnia bitwę pod Brodami, gdzie SS Galizien walczyła przeciwko Armii Czerwonej, i w której straciła trzy czwarte stanu osobowego.
Dywizja SS Galizien (Hałyczyna) została sformowana w 1943. roku, po tym jak uporano się już z większością żydowskich ofiar holocaustu na Ukrainie. Dywizje SS stanowiły zbrojne ramię nazistowskiej tajnej policji i walczyły również na frontach, ale nie miały nic wspólnego z obsługą obozów koncentracyjnych.
Oleg Bezpitko, dyrektor cmentarza w Oakville w rozmowie "National Post" powiedział, że pomnik poświęcony jest wszystkim zabitym w tej bitwie i że został wybudowany prawdopodobnie w latach 80., zanim on sam imigrował do Kanady. - Walka po niemieckiej stronie nie musiała oznaczać, że było się nazistą - dodaje - trzeba pamiętać, że ci ludzie walczyli z komunizmem.
Bezpitko potwierdził że na cmentarzu są pochowani także żołnierze SS Galicja, którzy wyemigrowali po wojnie do Kanady. Ich obecność w kraju była tematem głośnej debaty publicznej, która doprowadziła do powołania komisji ds. przestępców wojennych w Kanadzie, tak zwanej komisji Deschênes, od nazwiska sędziego, który stanął na jej czele.
W 1986. roku komisja ta uznała, że członkowie SS Galicja, których tutaj wpuszczono nie mogą być oskarżeni jako grupa i nie powinni być zbiorowo traktowani. Z punktu widzenia prawa zakończyło to całą kwestię, a mimo to - jak wyjaśnia Dominique Arel, który stoi na czele katedry studiów ukraińskich na Uniwersytecie Ottawskim - poszczególni żołnierze tej dywizji prawdopodobnie jeszcze przed wstąpieniem do niej służyli w innych niemieckich jednostkach policyjnych i być może brali udział w zbrodniach, które nie były przedmiotem badania komisji.
Inny kontrowersyjny pomnik to popiersie Romana Szuchewycza na terenie ukraińskiego ośrodka młodzieżowego w Edmonton. Rzecznik centrum Paras Podilsky odrzuca twierdzenia, że Szuchewycz miał cokolwiek wspólnego z zbrodniami wojennymi. - Nigdy nic takiego do mnie nie dotarło, a o Romanie Szuchewyczu słyszałam od dziecka; nigdy nie słyszałem by miał on cokolwiek wspólnego ze zbrodniami wojennymi, czy też miał cokolwiek co musiałby ukrywać. Gdyby tak było, byłoby to znane.
O Szuchewyczu wiemy skądinąd, że w 1939 roku, kiedy Sowieci przejęli kontrolę nad zachodnią Ukrainą na mocy tajnego paktu z Niemcami, powstańcy skrajnie prawicowej organizacji ukraińskich nacjonalistów zwrócili się o pomoc do Berlina w walce o wyzwolenie spod Sowietów. W 1941 roku, gdy Niemcy najechały na Związek Sowiecki (tajny pakt się rozpadł) Szuchewycz dowodził jedną z dwóch ukraińskich dywizji u boku niemieckiej armii o nazwie Naghtigall.
Wkrótce po wejściu ukraińskich batalionów do Lwowa w 1941 roku miały tam miejsce pogramy, w których śmierć poniosło kilka tysięcy Żydów. Nie ma twardych dowodów potwierdzających zaangażowanie w nie Szuchewycza. Arel twierdzi jednak że Szuchewycz brał udział w sformowaniu milicji, która odegrały wiodącą rolę w tych mordach, jak również że w 1942 roku stał na czele batalionu niemieckiej policji na Białorusi, który mordował ludność cywilną.
W tym samym 1942 roku Szuchewycz powołał do życia Ukraińską Powstańczą Armię, UPA, która była zbrojnym ramieniem ruchu nacjonalistycznego. Mimo iż poszczególni członkowie ruchu narodowego byli zaangażowani w mordowanie Żydów, jak również późniejszą czystkę etniczną wymierzoną w Polaków na Ukrainie, to jednak dzisiaj większość Ukraińców wiąże Szuchewycza i innych patriotów z szeroko pojmowaną walką o niepodległość Ukrainy, walką prowadzoną nie tylko przeciwko Sowietom, ale również przeciwko nazistom, kiedy stało się już jasne, że nie są już sojusznikami.
Roman Szuchewicz był przywódcą szanowanym również po wojnie właśnie za kontynuację walki z reżimem sowieckim - twierdzi Podilsky. - Jest uważany za bohatera, jest szanowany do dnia dzisiejszego, jako symbol walki o wolność.
Była to krwawa walka, bo aby opanować całą zachodnią Ukrainę pod koniec II wojny światowej i zaraz po niej Związek Sowiecki zabił ponad sto tys. ludzi i deportował ponad 200 tys. - mówi Arel - ponadto wciąż była żywa bolesna pamięć Hołodomoru, głodu sztucznie wywołanego przez Rosję Sowiecką w latach 30., który według oficjalnych statystyk zabił od 7 do 10 mln ludzi ludzi.
-Przywódcy jak Szuchewycz symbolizują opór i samoobronę Ukraińców - twierdzi Arel. - Tymczasem w rosyjskiej perspektywie z powodu tych ciemnych stron i kolaboracji z Niemcami całe to powstanie redukuje się do zbrodni i w ten sposób sama idea że Ukraińcy czy jakakolwiek inna grupa mogła przeciwstawiać się rosyjskiej czy sowieckiej okupacji zostaje pozbawiona legitymacji.
A co o tych pomnikach powinni zatem myśleć sami Kanadyjczycy?
-Sądzę że pytanie jakie Kanadyjczycy rzeczywiście powinni sobie zadać to czy obecność tych pomników w jakikolwiek sposób przyczynia się dzisiaj do antysemityzmu czy też innych form rasizmu lub bigoterii w Kanadzie - uważa Aidan Fishman, tymczasowy dyrektor B’nai Brith Canada’s League for Human Rights. - Odpowiedź na to pytanie wydaje się być negatywna - ponieważ intencja wznoszenia tych pomników nie polegała na wzniecaniu nienawiści czy gloryfikowaniu zbrodni na Żydach. I choć B’nai Brith nie będzie wspierać budowy nowych takich pomników - to jednak nie widzi też potrzeby usunięcia istniejących. Sądzę że te społeczność która wzniosła te pomniki, a więc społeczność Kanadyjczyków pochodzenia ukraińskiego powinna krytycznie spojrzeć na fakty i pamiętać jak wiele tych osób było zaangażowanych w kolaborację z nazistami - dodaje Fishman - to zaś może zmienić jak ludzie ci są widziani i odbierani dzisiaj przez tę społeczność.
Z drugiej strony, Michalchyshyn zdecydowanie odrzuca jakiekolwiek insynuacje, że Ukraińcy kolaborowali z nazistowskimi Niemcami podczas II wojny światowej. - Myślę że określanie ich mianem kolaborantów nazistowskich to potwarz. Nasza społeczność czci poległych i weteranów i jesteśmy bardzo rozczarowani że tego rodzaju doniesienia są wciąż rozpowszechniane wspierając rosyjską dezinformację - dodaje - myślę, że prawdziwa historia z jaką mamy tutaj do czynienia to ta o rosyjskiej ambasadzie, która stara się nam zaszkodzić stwarzając problem tam, gdzie go nie ma.
Oczywiście, motywy Rosjan wymagają wyjaśnienia, niektórzy oskarżają ambasadę o próbę siania niezgody w ramach szerszej strategii podważania zachodnich demokracji, a przynajmniej o próbę zdyskredytowania Ukrainy w czasie, kiedy nadal trwa konflikt w Donbasie, gdzie choć Rosja temu zaprzecza doniesienia z frontu mówią iż wspiera oddziały antyrządowe, (antyukraińskie - red.) Kanada pomaga zaś w szkoleniu sił rządowych.
Z drugiej strony, inni przypominają, że Kanada w ramach udzielanego poparcia pragnie umacniać ukraińską demokrację, a demokracja polega również na krytycznym spojrzeniu w przeszłość. Arel przytacza kanadyjskie próby uporania się z własną historią wobec ludności rdzennej i twierdzi, że Ottawa powinna wspierać podobne wysiłki na Ukrainie, aby pomóc z trudnymi kwestiami
Niektórzy w środowisku ukraińskim, jak Ukrainian Jewish Encounter podejmują już wysiłki na rzecz konfrontacji z trudną przeszłością organizując okrągłostołowe debaty historyków żydowskich i ukraińskich w celu wypracowania jakiejś wspólnej narracji. Niestety organizacje Kanadyjczyków pochodzenia ukraińskiego nie okazują gotowości do dyskutowania o tych problemach - mówi Arel. - Generalnie mamy do czynienia z dużym oporem.
John-Paul Himka, inny naukowiec z University of Alberta a jednocześnie wuj ministra spraw zagranicznych Kanady Christii Freeland jest krytykowany przez Kongres ukraiński za publikacje, w których usiłuje wyświetlić udział Ukraińców w Holokauście. - Najwyższy czas, aby ktoś zwrócił na tę kwestię uwagę - stwierdził Himka w rozmowie telefonicznej z Ukrainy - faktem jest to, że rząd Ukrainy oraz diaspora od długiego czasu honorują sprawców holocaustu i zbrodniarzy wojennych.
Himka powiedział, że próbuje te kwestie podnosić od 2010 roku, ale został za to praktycznie ekskomunikowany przez ukraińską społeczność. - A wszystko o czym mówię, to badania; jest wystarczająco dużo trupów w szafie, aby zaczęło śmierdzieć. Zachód powinien był kłaść większy nacisk na tę konfrontację Ukrainy z przeszłością - dodaje Himka - zaniedbał tego i nie wywarł wystarczających nacisków na Ukrainę, aby dokonała uczciwego rozliczenia z wydarzeniami II wojny światowej.
Automaty do gier w kościele – świąteczna niespodzianka w Sokalu
Automaty do gier w kościele. Jaką jeszcze niespodziankę świąteczną przygotowuje dla nas władza obwodu lwowskiego?
W ubiegłym tygodniu w kościele w Sokalu pod wezwaniem św. Michała Archanioła postawiono automaty do gier.
Sam kościół zbudowano na początku XX w., ale od czasów sowieckich do dziś dnia w bocznych nawach funkcjonują sklepy.
Takie zwykłe, spożywcze, i nie tylko. Oddzielone ścianą betonową, którą specjalnie w tym celu wybudowano. I wejście z boku zrobiono, coby człowieka, który zechce zrobić zakupy, a potem pójść się np. w cerkwi pomodlić, nie stresować.
„Odbudowa pomnika w Hruszowicach symbolem prawdziwego pojednania” czy utopia ukraińska?
„Odbudowa pomnika w Hruszowicach symbolem prawdziwego pojednania” – o tym powiedział minister MSZ Ukrainy Pawło Klimkin. Zaś pierwszy prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk stwierdził, że „Ukraina znalazła się pomiędzy państwami, które cały czas mają do nas jakieś pretensje„.
„Naokoło Ukrainy znajdują się sami przeciwnicy” – powiedział eksprezydent Krawczuk w Kijowie w trakcie forum dyskusyjnego „Ukraińskie referendum: lekcje historii dla przyszłości”, pisze korespondent serwisu GORDON.
„Wśród państw, pomiędzy którymi leży Ukraina – Rosja z nią walczy, Polska chce kierować, nawet kadrę ustawia, a Węgry mówią, że będą bić się przeciwko. Rumunia pod znakiem pytania. I tak dalej.”
Z Kijowa (43/2017)
We wtorek, 17 października, były wielkie demonstracja w Kijowie, które współorganizował były prezydent Gruzji, i zanosiło się na trzeci majdan. Więc już 19 października ze słonecznej i ciepłej Warszawy wyruszyłem i po 15 godzinach jazdy byłem w zimnym i pochmurnym Kijowie.
Jak zwykle zagnieździłem się w niedrogim, niedawno odnowionym eleganckim hostelu na dworcu. Wziąłem prysznic, odespałem i ruszyłem na Majdan. Po 10 minutach metra, połowa czasu na zjazd w dół, a potem wjazd w górę, i znalazłem się na wzgórzu nad Majdanem, gdzie jest wielki Hotel Ukraina i wspaniały widok na Majdan 50 metrów niżej i przecinającą go ulicę Kreszczatik. Nie widać było namiotów, jakie były tam 3 lata temu, a tylko moc flag ukraińskich. Jest tam wielka wystawa fotografii stulecia walki o państwo ukraińskie w 1917 r. Niżej, na brzegu alei Kreszczatik, głównej ulicy miasta, było tylko kilku policjantów w strojach bojowych, czyli z hełmami i ochraniaczami nóg, których w normalnych dniach nie noszą. Ci, z którymi się spotkałem, przybyli aż ze... Lwowa.
Poroszenko prosi o dostęp do kanadyjskich satelitów zwiadowczych
Jak poinformowała kanadyjska telewizja CBC, Ukraina zwróciła się do Ottawy o ponowne udostępnienie obrazów satelitarnych pozwalających na monitorowanie rosyjskich i rebelianckich oddziałów na wschodzie, gdzie trwa konflikt. Ukraiński prezydent Petro Poroszenko powiedział że jest przekonany, iż premier Trudeau jest otwarty na możliwość wysłania kanadyjskich żołnierzy sił pokojowych do jego kraju.
Informacje tu zawarte zostały w wywiadzie, jakiego Poroszenko udzielił dziennikarce CBC Rosemary Burton. Zdaniem ukraińskiego prezydenta, zapatrzenie Kijowa w kanadyjskie zdolności kosmiczne pozwoliłoby na lepsze wcielanie w życie porozumienia mińskiego, ponieważ dostarczałoby dowodów na ruchy wojsk, również wojsk rosyjskich, czołgów, systemów artyleryjskich i innych.
Nie jest to pierwszy, raz kiedy Ukraina zwraca się z taką prośbą do Kanady. Poroszenko w 2012 roku Kijów poprosił ówczesnego byłego premiera Stephena Harper o przekazywanie obrazów uzyskiwanych z systemu satelitarnego Radarsat – 2. Canada zgodziła się na to przez okres roku od początku marca 2015, co kosztowało to 9,5 mln dol., ale z chwilą objęcia władzy przez nowy liberalny gabinet na wiosnę 2016 r. inicjatywa ta nie została odnowiona. Ponadto, obrazy te były bardzo precyzyjnie redagowane, tak by ograniczały się jedynie do terytorium uznawanego międzynarodowo za ukraińskie, a wykluczały wszelkie punkty oraz tereny na zewnątrz tej strefy geograficznej. Miało to bardzo duże znaczenie ponieważ Ukraińcy nie uzyskiwali informacji o jakichkolwiek ruchach rosyjskich po drugiej stronie granicy. Obecnie miałoby być inaczej.