"Nie przepuścili nikomu" rozmowa z naocznym świadkiem zbrodni w Koniuchach
W lutym 2001 Kongres Polonii Kanadyjskiej wystąpił do Instytutu Pamięci Narodowej z prośbą o podjęcie śledztwa w sprawie zbrodni dokonanej w 1944 roku przez partyzantkę sowiecką i żydowską w Koniuchach, gmina Bieniakonie, powiat Lida,
województwo nowogródzkie.
Jak pisze KPK w liście do IPN, jest to jeden z licznych masowych mordów popełnionych w trakcie wojny i po niej na ludności cywilnej Kresów Wschodnich. (Inna masakra, o której zbadanie zwrócił się KPK, dotyczy pacyfikacji wsi Naliboki
przez partyzantkę sowiecką).
Relacje świadków zbrodni w Koniuchach zamieściła też wileńska "Nasza Gazeta". Na temat zdarzenia istnieje obszerna dokumentacja. O pacyfikacji pisali m.in. sami zbrodniarze, wspominając "dobrze przeprowadzoną akcję". Znamy nazwiska pomordowanych, znamy nazwiska wielu morderców. Mimo to śledztwo w sprawie zostało umorzone.
W mordzie wzięło udział nie tylko ok. 50 żydowskich partyzantów z tzw. Brygady Litewskiej, ale także sporo partyzantów z oddziału "Śmierć Okupantom" – była to akcja sowiecko-żydowska. Jeden z partyzantów żydowskich stwierdził: uważaliśmy się za partyzantów żydowskich, nasz oddział był żydowski.
Całością akcji dowodził Genrich Ziman (Genrikas Zimanas), po wojnie odznaczony w PRL Orderem Virtuti Militari.
Zamieszczamy poniżej relację p. Edwarda Tubina z Ottawy opowiedzianą piękną kresową
polszczyzną.
Andrzej Kumor: Ile Pan miał lat, gdy się zaczęła wojna?
Edward Tubin: Trzynaście lat.
A.K.: To znaczy, trzynaście lat miał Pan wtedy, jak...
E.T.: Jak ten pożar był. Jak była polska wojna, Niemcy poszli, to ja miałem osiem lat.