Magda nie widziała swojego ojca przez kilka lat, była jeszcze dość małą dziewczynką, kiedy ich trudna sytuacja materialna zmusiła ojca do emigracji. Jakimś sposobem udało mu się zdobyć kanadyjską turystyczną wizę wjazdową, zapłacił komuś za zaproszenie, nie znając nawet zapraszającej osoby, i tak pozostał za oceanem latami. Do Polski nie podróżował, ponieważ nigdy nie uregulował swojego statusu w Kanadzie.
Gdyby opuścił Kanadę, może nigdy by do niej nie mógł ponownie wrócić, dlatego że złamał kanadyjskie prawo, bał się zaryzykować. Z pracy ojca w Kanadzie rodzina jakoś egzystowała, więc wszyscy doceniali jego poświęcenie i ciężki emigracyjny los.
Zniesienie wiz dla polskich obywateli dało Magdzie szansę odwiedzin ojca. Naradzali się, jak to najlepiej zrobić, by nie ujawniać nielegalnego zamieszkania taty w Kanadzie. Nie posiadali tam żadnych krewnych, więc wspólnie doszli do wniosku, że Magda przyleci jedynie jako turystka w celu zwiedzenia Toronto i jego okolic. Ojciec wykupił jej bilet na trzy miesiące, zarezerwowano hotel na dwa tygodnie, niezmierna była ich radość na myśl o spotkaniu po latach.
Na lotnisku zatrzymali Magdę urzędnicy. Od razu nie spodobało się oficerowi to, że młoda Polka prosi o wizę pobytu czasowego na trzy miesiące. Wzbudziło to wielkie podejrzenie intencji nielegalnego zatrudnienia. Młoda dziewczyna, która praktycznie nic nie zostawiła w Polsce – nie studiuje, nie ma dobrej pracy, męża, dzieci, w dodatku posiada dość skromne oszczędności jak na trzymiesięczny pobyt turystyczny. Nie przekonała urzędnika co do celów wizyty, no bo jak się jedzie na wakacje turystycznie do jakiegoś kraju, to zazwyczaj na 1–2 tygodnie... W dodatku w Kanadzie nikt z jej bliskich krewnych nie zamieszkuje. Natychmiast Magdę aresztowano. Dziewczyna, zupełnie zaskoczona sytuacją, spędziła kilka dni w areszcie. Jej ojciec szukał osoby, która wystawiłaby za Magdę kaucję, ponieważ bez kaucji uwolnienie nie było możliwe, ale nikt ze znajomych nie chciał poręczyć, w grę wchodziło 5000 dolarów. Ponadto, jak wytłumaczyłby się poręczyciel z tego, że zakłada za Magdę kaucję, skoro na granicy oświadczyła ona, że nikogo w Kanadzie nie zna.
Po kilku dniach Magda odleciała z aresztu imigracyjnego do Polski, podpisała dobrowolną zgodę na opuszczenie Kanady. Nigdy się z ojcem nie widziała, nawet przez chwilę. Obawiali się nawet rozmawiać przez telefon, ktoś im podpowiedział, że rozmowy są tam nagrywane. Przebywający bez ważnego statusu ojciec nie odwiedził nawet córki w imigracyjnym więzieniu, obawiał się deportacji.