Cóż więc się stało, że „nasz” Japończyk znalazł się w areszcie imigracyjnym? Przyleciał przed pięciu laty do Kanady, szukając tu azylu dla realizacji swojej odmienności seksualnej. Japonia, kraj demokratyczny, wysoko rozwinięty technicznie, o niezbyt mocnych wartościach religijnych, jest jednak krajem o utrwalonych zasadach kulturowych i moralnych. Nawet w stosunkowo dużym mieście, jakim jest Hiroszima, skąd pochodził nasz aresztant, jego odmienność seksualna nie ułatwiała mu życia.
Jakoś sobie dawał radę jeszcze w okresie studiów. Ale kiedy zaczął pracować i jego skłonności seksualne szybko stały się dostrzegalne dla współpracowników, stał się wyizolowany. A w japońskich stosunkach pracowniczych niezwykle istotne jest bycie członkiem grupy, bycie przez nią akceptowanym, bo jest się skazanym na pracę w jednej firmie przez całe życie. W niej się zaczyna staż, doskonali, awansuje i odchodzi na emeryturę. Pracownik jest lojalny w stosunku do firmy, a ona dba o jego rozwój i awans. Zmieniając firmę, naraża się na podejrzenie o brak lojalności i bycie „odmieńcem”.
Nasz bohater w ciągu kilku lat po studiach zmienił pracę trzykrotnie. Wiedział, że karierę ma złamaną. Wiedziała o tym też jego rodzina i znajomi. Mimo że istnieje w tym kraju wąskie grono homoseksualistów, to jednak nie można liczyć na ich pomoc, bo większość z nich stara się ukryć swoją „odmienność”. Postanowił on wybyć z kraju, w którym, mimo pracowitości i dobrych cech charakteru, stawał się coraz bardziej osobą wyrzuconą poza nawias. W środowisku homoseksualistów rozmawia się o warunkach życia osób o tych samych skłonnościach seksualnych w różnych krajach. Kanada stoi dość wysoko w rankingu swobód i tolerancji w tym zakresie. Nasz Japończyk nadto poznał jednego Kanadyjczyka o tych samych skłonnościach, który przyleciał do Hiroszimy w jakichś interesach. Współżyli ze sobą przez dwa tygodnie, a następnie umówili się, że będą je kontynuować w Kanadzie. Kiedy Japończyk, wówczas 25-letni, przyleciał do Toronto, to faktycznie oczekiwał go na lotnisku jego partner. Zamieszkali razem. Po pewnym czasie ustosunkowany Kanadyjczyk załatwił mu pracę w firmie komputerowej. Wydawałoby się, że nic nie zakłóci tej idylli.
W środowisku homoseksualistów jednak nieczęsto dochodzi do prawdziwego zakochania się i życia tylko we dwoje. Kanadyjczyk już po kilku miesiącach znudził się przybyszem. Najpierw go zdradzał „na mieście”, a później zaczął sprowadzać chłopców do swojego domu. Japończyk cierpiał, bo uważał ten związek za trwały. Kiedy już nie mógł znieść odgłosów orgii urządzanych przez partnera, to się wyprowadził. Początkowo żył wstrzemięźliwie, ale wkrótce pociąg natury okazał się tak silny, że poszedł w miasto. Zaczął zmieniać szybko partnerów, albo oni go zmieniali. Było też coraz więcej kontaktów jednorazowych, szybkich, dla zwykłego zaliczenia kolejnego partnera. Japończyk zaczął się zaniedbywać w pracy, aż został wyrzucony. Wówczas zaczął świadczyć usługi seksualne za pieniądze i utrzymanie. Stał się męską, homoseksualną dziwką.
Nasz tatarski bohater pochodził z Rosji. Urodził się jeszcze w Związku Sowieckim, ale mieszkając od urodzenia w Moskwie stał się automatycznie, po przemianach ustrojowych, obywatelem Rosji. Ubolewał nad losem swojego narodu. Nie rosyjskiego, ale tatarskiego. Nie pochodził z plemienia Tatarów krymskich, którzy zostali w znacznym stopniu wymordowani w okresie stalinowskim. Pochodził on z Tatarów kazańskich. To oni przez kilka wieków byli panami Rusi, tej Kijowskiej, jak i Moskiewskiej. Dopiero Iwan Groźny „przetrącił im kręgosłup” i z panów stali się wasalami carów rosyjskich. I tak pozostało do dzisiaj. Wprawdzie na wschód od Moskwy istnieje Republika Tatarska i ma jakąś autonomię, ale daleko im do pełnej wolności. Rosja traktuje te tereny jako wewnątrzrosyjskie i ani myśli dalej parcelować swoje terytorium.
Nasz bohater ukończył studia wyższe i zaczął karierę zawodową. Ten potomek dzikich wojowników stał się intelektualistą rozmiłowanym w książkach, samokształceniu się, był nie bardzo praktyczny w obecnej rosyjskiej rzeczywistości. Choć zaliczył już pobyt w Grecji, Anglii, gdzie trochę pracował, i w Hiszpanii, gdzie mieszkała na stałe jego zamężna siostra. Kobiety z Rosji poszukują mężów cudzoziemców albo zasilają domy publiczne na całym świecie, aby tylko wyrwać się z kraju rodzinnego tkwiącego w marazmie. Szczególnie w Moskwie dominuje pogoń za mamoną. Głównie zdobywa się fortuny nielegalnie, w sposób korupcyjny, w grupie przestępczej, czy wręcz gangu. Nasz Tatar do tego się nie nadawał. Wprawdzie jakoś wiązał koniec z końcem, ale wiedział, że kariery nie zrobi. Tym bardziej że narastał nacjonalizm wielkoruski. Wszelcy „odmieńcy” plemienni czy narodowościowi stawali się obywatelami drugiej kategorii. Chyba że potrafili się w pełni zruszczyć, albo na tyle wzbogacić, że ich pochodzenie nie przeszkadzało im w byciu jednym z „nowo-Ruskich”.
Kazański-moskiewski Tatar ląduje więc któregoś dnia na lotnisku torontońskim. Zostaje skierowany na przesłuchanie. Tam wyjaśnia, że jako prześladowany członek mniejszości plemiennej w Rosji, prosi o azyl w Kanadzie. Dostaje do wypełnienia jakieś dokumenty, pobrane zostają jego odciski palców, zostaje sfotografowany i odesłany do aresztu imigracyjnego. Najpierw, choć trochę zagubiony, nie traci ducha. Szybko poznaje warunki życia w areszcie, dostosowuje się do nich i stara się „pchać” swoje sprawy. Próby uwolnienia z aresztu jednak nie dają spodziewanego efektu. Nie ma on tutaj bliskich znajomych, którzy by wyłożyli kilka tysięcy dolarów na kaucję. Dzwoni on jednak do osób, których telefony dostał jeszcze przed wylotem z Moskwy od znajomych, ale ci tylko mu współczują i na tym kończy się ich pomoc.
Uzyskuje informację, że może otrzymać pomoc z Legal Aid i że może też zostać zwolniony w oparciu o gwarancję organizacji rządowej. Podejmuje więc próby skorzystania z tej możliwości. Wypełnia odpowiednie formy podań i czeka. Jest ciągle aktywny.
Odwrotnie Japończyk. Jego zachowanie i postawa jest ciągle pasywna. Stracił jakby wiarę w powodzenia starań o pozostanie w Kanadzie. Ma atut w postaci średniej znajomości języka angielskiego. Ale nie ma nikogo, mimo wieloletniego pobytu w Kanadzie i aktywności homoseksualnej, kto by złożył za niego kaucję. Jest więc skazany na pobyt w areszcie, aż do rozstrzygnięcia o jego losie. Złożył podanie o azyl, skarżąc się na nietolerancję homoseksualizmu w swojej rodzinnej Japonii. Ale procedura trwała miesiącami.
Młody Tatar, być może potomek tych, którzy pustoszyli dawną Polskę, którzy zabili naszego księcia Henryka Pobożnego w bitwie przez nich wygranej pod Legnicą, mówił dość dobrze po polsku. Znał też dużo nazw polskich miast i w wielu z nich przebywał w czasie kilku podróży po Polsce. Pytał się, czy mógłby sobą zainteresować polską dziewczynę? Polskę uważał za kraj europejski, w odróżnieniu od zacofanej, azjatyckiej Rosji.
Po mniej więcej dwóch tygodniach Tatar został zwolniony z aresztu za kaucją. Dalszą walkę o pozostanie w Kanadzie będzie już toczył „z wolności”. Japończyk siedział jeszcze dwa miesiące, aż do wydalenia go z Kanady.
Aleksander Łoś