farolwebad1

A+ A A-

Podwójnie szkolony wojskowo

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

    Michał (Misza), w odróżnieniu od wielu swoich rówieśników, musiał odbyć służbę wojskową w dwóch armiach: białoruskiej i izraelskiej. Urodził się jeszcze w czasach Związku Sowieckiego, w Mińsku, stolicy jednej z republik związkowych tego wielonarodowego kraju, ale dorastał już w pozornie wolnej Republice Białoruskiej. Pochodził z rodziny żydowskiej od wieków zamieszkującej tereny dawnej Rzeczpospolitej, a po rozbiorach Imperium Rosyjskiego. Dwie jego babki pochodziły z polskojęzycznej gminy żydowskiej. Dziadkowie i dawniejsi protoplaści pochodzili natomiast z gmin żydowsko-białoruskich.

    Musiało jednak nastąpić jakieś zaburzenie w czystości rasowej w linii genealogicznej Michała, bo nie miał wyglądu typowego Żyda: był ciemnym blondynem z bardzo jasną karnacją skóry, która się zaczerwieniała na czole nawet po jednogodzinnym dziennie kontakcie z letnim słońcem. Miał niebieskie oczy, a owalna twarz bardziej przypominała typowego Białorusina niż Żyda.

    Rodzina jego zachowała swoją odrębność od swoich sąsiadów dzięki religii i odrębnym, przestrzeganym obyczajom. Trwali na tych terenach mimo pogromów w XIX wieku, mimo czasami dyskryminacji ze strony władz i naśmiewania się ze strony współziomków. Trwali na tych ziemiach, nawet kiedy niektórzy z ich współplemieńców zaczęli wyjeżdżać czy to do Ameryki, czy do Palestyny.  

    Dopiero ponad siedemdziesięcioletnie rządy komunistów doprowadziły do prawie zupełnej ateizacji i zlania się rodziny Michała z obyczajami sąsiadów. On i jego młodszy brat nie byli obrzezani, nie chodzili do synagogi ani do jakiejkolwiek szkoły żydowskiej. Ale ciągle przetrwała w nich wiedza o własnej odrębności. Ciągle wzajemnie się wspierali, co pozwalało im, mimo biedy panującej wokół, żyć na dość dobrym poziomie.

    Michał ukończył szkołę średnią o kierunku budowlanym. Ledwie jednak rozpoczął swoją pierwszą pracę, jak przyszło wezwanie do wojska. Były to już czasy początków niezależności Białorusi i początki rządów byłego dyrektora sowchozu Łukaszenki, któremu marzyła się "mocarstwowość" Białorusi. Mimo starań rodziny Michała nie udało się o go wyreklamować i musiał stawić się do jednostki wojskowej. Przeszedł wszystkie szykany, jakich musi doznać młody rekrut. Żydowskie pochodzenie też mu nie pomagało. Często, kiedy mu coś nie wyszło, słyszał kpiny związane z jego pochodzeniem. Po szkoleniu rekruckim został skierowany do saperów. Był wprawdzie tyko średniego wzrostu, ale dobrze zbudowany, silny i takich batalion saperów potrzebował. Nadto zdecydowało jego wykształcenie techniczne. Po kilku miesiącach skierowany został do szkoły podoficerskiej i uzyskał stopień młodszego sierżanta. Służbę zakończył w stopniu sierżanta.

    Jego wyjście z wojska zbiegło się z okresem narastającego napięcia przedstawicieli jego grupy etnicznej z władzami, w tym z prezydentem. Narzekającym Żydom  w końcu Łukaszenka powiedział wyraźnie, że jeśli im się nie podoba, to mogą się wynosić z Białorusi. Tak też zrobili rodzice Michała i prawie wszyscy jego krewni. Większość wyjechała do Izraela, ale kilku również do Stanów i na Cypr. Michał najpierw pojeździł trochę po Europie. Dostał na to pieniądze od dość dobrze sytuowanych rodziców. Łącznie wędrówka ta, począwszy od Finlandii, Szwecji, Anglii, aż po Hiszpanię, trwała około trzech miesięcy. W końcu dołączył do trzonu swojej rodziny w Izraelu. Został bez problemów zaakceptowany przez rząd tego kraju. Przez rok otrzymywał pomoc, która, jak obliczył, wyniosła około sześciu tysięcy dolarów USA. Później powiedziano mu, że wydano na niego około dwudziestu pięciu tysięcy. On tych pieniędzy nie widział, ale rząd liczył również koszty jego kształcenia, leczenia itp.

    Najpierw Michał trafił na intensywny kurs hebrajskiego. Po kilku miesiącach zaczął pracować. Po roku pobytu w Izraelu otrzymał obywatelstwo i  po kilku miesiącach upomniała  się o niego armia tego kraju. Był bowiem ciągle w wieku poborowym. Nie dało się wywinąć. Mimo ciągle "kulejącego" hebrajskiego został wcielony do wojska. Najpierw ponownie przeszedł przeszkolenie rekruckie. Rozpoznano jego już odbyte przeszkolenie wojskowe i został zwolniony z części ćwiczeń na rzecz doskonalenia języka hebrajskiego. Po trzech miesiącach został skierowany do saperów, tu nazywanych wojskami logistycznymi. Doskonalił swoje umiejętności w zakładaniu materiałów wybuchowych i w rozbrajaniu min, budowaniu mostów, budowaniu obozów wojskowych itp. Kilkakrotnie był wysyłany na wysunięte posterunki w kierunku Syrii, Libanu i Jordanii. Wielokrotnie też był w grupie żołnierzy kontrolujących przejścia graniczne z Palestyną.

    Po wojsku rozpoczął i ukończył kurs elektryków, ale nie podjął pracy w tym zawodzie. Michałowi podobało się życie w Izraelu. Dla niego, który przyjechał z biednej Białorusi, był to kraj bogaty, czysty, zadbany, z wieloma zadbanymi trawnikami, ogródkami dla dzieci, barami dla dorosłych z szaszłykami, gdzie można było popić to zimnym piwem i również czymś mocniejszym. Miał szerokie grono rodzinne i znajomych, w tym również pochodzących z jego stron rodzinnych. A jednak czuł się częściowo wyobcowany.

    Nie czuł się pełnoprawnym obywatelem tego kraju, a w każdym razie dość często dawano mu to odczuć. Mimo dobrego opanowania języka hebrajskiego to jednak dalsza adaptacja do obyczajów izraelskich miała swoje granice. Michał, poza kilkoma wizytami w synagodze, przy okazji jakichś uroczystości rodzinnych, nie wstępował tam i nie czuł tego potrzeby. Nadto, tak w czasach białoruskich, jak i w Izraelu w kręgu rodzinnym Michała jadło się wieprzowinę. W Izraelu nie było problemu z jej nabyciem. Głównie przetwarzali to mięso na kiełbasy i szynki imigranci z dawnego Związku Sowieckiego. Nadto to potworne gorąco, otaczające go pustynie, racjonowanie wody.

    Po siedmiu latach pobytu w Izraelu wybrał się za ocean. W Toronto miał tylko jednego kolegę z lat szkolnych, który miał już obywatelstwo tego kraju. Michał, przybywając z Izraela, nie musiał mieć wizy, aby przybyć legalnie do Kanady. Ale okres pobytu turystycznego miał swoje granice. Michał przekroczył ten limit o okrągły rok.

    Kolega pomógł mu znaleźć pierwszą pracę przy układaniu towarów na półkach w jakimś magazynie. Później pracował w piekarni. Michał nie miał problemu z zaadaptowaniem się do tej pracy. Choć znał angielski tylko trochę, to jednak pracując z imigrantami z Ukrainy, Polski, Białorusi i Rosji, dawał sobie radę ze zrozumieniem tego, czego od niego wymagano. Problemem było jednak to, że właściciel piekarni płacił mu minimalną stawkę i często oszukiwał go na godzinach.

    Michał po kilku miesiącach pobytu w Kanadzie udał się z agentem imigracyjnym, którego wynajął, do urzędu imigracyjnego i wypełnił dokumenty uciekiniera politycznego. Kto mu poradził taki krok, Michał nie zdradził. Bo już od dawna Kanada nie dawała wielu szans przybyszom z Izraela, traktując ten kraj jako demokratyczny i wolny. Michał w tym czasie mieszkał w schronisku dla imigrantów i ten adres podał w swoim podaniu. Później się wyprowadził do skromnego pokoiku w suterenie i podał ten nowy adres w urzędzie imigracyjnym. Okazało się, że tego widocznie nie odnotowano w jego dokumentach, bo listy wzywające na kolejną rozmowę kierowano na jego stary adres. Kiedy się nie zgłaszał, wydano wobec niego decyzję o wydaleniu.

    Któregoś dnia do jego pokoju weszło dwóch oficerów imigracyjnych, którzy po ustaleniu jego tożsamości oświadczyli, że go aresztują, i zabrali go do aresztu. Michał zadzwonił do kolegi w Toronto i do rodziców w Izraelu. Z obu stron dostał radę, aby wracał jak najszybciej do Izraela. W tym kierunku też Michał zmierzał. Ale biurokracja kanadyjska kazała mu jeszcze czekać na odlot do Izraela dwa tygodnie.

    Michał miał legalne zezwolenie na pracę w Kanadzie, uzyskane po zarejestrowaniu go jako uciekiniera. Planował przenieść się z Toronto (które to miasto mu obrzydło) do Vancouveru, gdzie zamierzał się osiedlić na stałe, nostryfikować dyplom elektryka i podjąć pracę w tym zawodzie. Plany te zostały brutalnie zburzone.

    Michał porównywał warunki życia w Izraelu i Kanadzie. Oba kraje miały dla niego i plusy, i minusy. W Kanadzie głównie uwierały go  daleko idące restrykcje: zakaz palenia w wielu miejscach, zakaz picia alkoholu przed lokalami i w parkach, brak spontaniczności w kontaktach z ludźmi, jakaś sztywność, wyrachowanie i ustawiczna pogoń za pieniędzmi. Część tego czarnowidztwa wynikała w dużej mierze z faktu, że Michał nie miał tu prawa stałego pobytu, nie miał rodziny ani dawnych znajomych. Z tych porównań Kanada wydawała mu się lepszym krajem do życia, ale nie było dla niego tragedią to, że wracał do  Izraela.

    Nastąpiło to w momencie, gdy rozwinęła się konfrontacja wojskowa Izraela z Palestyńczykami, w tym w Libanie. Michał nie obawiał się jednak wysłania go na pierwszą linię, bo jak twierdził, jego stan zdrowia był nie najlepszy i jeśli nawet by został powołany do wojska jako rezerwista, to wysłany będzie do jednostek zapasowych, patrolowych, a nie na pierwszą linię.

Aleksander Łoś

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.