farolwebad1

A+ A A-

Pomieszanie ras

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

    Osoby pochodzące z "jednorasowego" kraju mają często problemy z rozpoznaniem rasy ich współobywateli w Kanadzie. Kiedyś sąsiadką moją została kobieta około 22-letnia wyglądająca na Mulatkę. Ale było coś szczególnego w jej wyglądzie. Zorientowałem się dopiero, co jest grane, kiedy zobaczyłem po raz pierwszy jej ojca. Był to mieszaniec murzyńsko-filipiński. Matka natomiast była Murzynko-Hinduską. Najgorzej wyszła na tej mieszance krwi i ras ich wnuczka, chociaż jej ojcem był bardzo przystojny Mulat.

    Michael, kiedy znalazł się w areszcie imigracyjnym, zaczął narzekać na to, że w ogóle nie wie, dlaczego tutaj się znalazł. Wszak po czterech latach pobytu był już gotów wyjechać dobrowolnie z Kanady, miał już spakowane walizki, które pokazał przybyłym do jego mieszkania policjantom, ale ci byli nieczuli i odwieźli go do aresztu.

    Michael był raczej niski i bardzo szczupły. Ale wyróżniała go "lwia", kruczoczarna czupryna. Czesał swoje włosy z dużą starannością. Były one lekko falujące, ale nie kręcone. Kontrastowało to z jego zupełnie czarną skórą. Kiedy nadto powiedział, że pochodzi z Jamajki, wydawało się oczywiście, że jest on Murzynem, a może wyjątkowo czarnym Mulatem. Ale skąd te proste włosy? Wyjaśniło się to szybko, bo Michael powiedział, że jego rodzina przed ponad stu laty przeniosła się na Jamajkę z Indii. I to najprawdopodobniej z Indii Południowych. Mieszkańcy tej części subkontynentu indyjskiego mają skórę tak czarną jak Murzyni.

    Michael już nie mówił po hindusku, znał potrawy swoich przodków, ale ich prawie nie jadał. Przyjął kulturę swoich sąsiadów, którymi w ogromnej większości byli Murzyni. Już od kilku pokoleń rodzina posiadała sporą farmę nad oceanem, w pobliżu St. Catherines na Jamajce. Tam też urodził się Michale jako średnie dziecko wśród dwóch braci i trzech sióstr. Opisywał on swoje miejsce dorastania jako "raj". Był tam szczęśliwy do czasu, dopóki trochę nie wydoroślał.

    Kiedy miał  dziesięć lat, zginął, zamordowany przez nieznanych osobników, jego ojciec. Farma pozwalała rodzinie przetrwać, ale luksusów tam nie było. Ale i woli poprawy swojego losu wśród braci i sióstr Michaela też nie było. Utrzymywali się z uprawy palm kokosowych, czyli stosunkowo "leniwego" sposobu gospodarowania. Jak twierdził Michael, na farmie było ich około czterech tysięcy, a każda rodziła ponad setkę owoców rocznie. Dawało to pewien dochód, ale nie za wysoki, tym bardziej że w dość dużym domu już gnieździła się rodzina dwóch sióstr (szwagrowie i dzieci).

    Michael zaangażował się w działalność społeczno-polityczną. Wstąpił do partii ludowej i jako społecznik pomagał dzieciom i ludziom starszym. Tym pierwszym załatwiał dotacje rządowe na ich kształcenie. Po wypełnieniu przez niego odpowiedniego podania, rodzice dzieci musieli płacić tylko 20 proc. kosztów ich kształcenia. Ludziom starszym Michael pomagał wypełniać z kolei wnioski o przyznanie im rządowego ubezpieczenia na zdrowie. I znowu, za stosunkowo nie wielką opłatą, mogli oni korzystać z usług lekarskich.

    Ta praca społecznika pozwoliła Michaelowi o staranie  na wyjazd do Kanady, do pracy na farmie. Firma rekrutująca poszukiwała osobników, którzy dali się poznać ze swojej uczciwości, bo jej właściciele nie chcieli mieć kłopotów tak z policją, jak i urzędem imigracyjnym Kanady. Dobra opinia gwarantowała im zezwolenie na kontynuację rekrutacji i uzyskiwanie z tego tytułu profitów.

    Któregoś letniego dnia Michael wylądował wraz z setką sobie podobnych młodzieńców z Jamajki (w większości Murzynów) na lotnisku torontońskim. Formalności zostały załatwione i Michael został przydzielony do sadu w okolicy Niagary, w którym przeważały jabłonie. Pracę wykonywał sumiennie przez dwa miesiące. Pozostał mu jeszcze miesiąc pobytu w Kanadzie, zgodnie z kontraktem. Michaelowi Kanada bardzo się podobała. Postanowił więc przedłużyć tutaj swój pobyt.

    Pewnego dnia uciekł z gospodarstwa sadowniczego i udał się do Toronto. Wcześniej zdołał telefonicznie nawiązać kontakt z dawnym kolegą z Jamajki, który mieszkał już od kilku lat legalnie w Kanadzie. Kolega zakwaterował go u siebie, a po kilku dniach załatwił mu pracę w małej firmie rozbiórkowej. Później Michael już sam sobie załatwiał coraz lepiej płatne prace.

    Po ośmiu miesiącach załatwił sobie pracę w fabryce. W drugim tygodniu pracy, przez własną nieostrożność, włożył palec pod piłę i pozbył się połowy jednego palca. Znalazł się w szpitalu, gdzie mu ranę zszyto. Na zwolnieniu lekarskim przebywał około dziewięciu miesięcy i przez ten okres otrzymał ponad dwadzieścia tysięcy dolarów. Nadto firma ubezpieczeniowa wypłaciła mu jednorazowe odszkodowanie w kwocie sześciu tysięcy dolarów. Takich pieniędzy Michael nie widział wcześniej w swoim życiu. Część ich przesłał rodzinie na Jamajkę, chwaląc Kanadę jako kraj mlekiem i miodem płynący.

    W początkach pobytu na zwolnieniu lekarskim Michael złożył wniosek o uznanie go za uciekiniera. Dało to mu możliwość przedłużenia zezwolenia na pracę i ubezpieczenie zdrowotne. Procedura trwała, choć jakież Michael mógł mieć motywy, aby być uznanym za uciekiniera politycznego? Napisał, że boi się wracać na Jamajkę, bo zabity został tam z przyczyn politycznych jego ojciec i że on sam jest działaczem partii opozycyjnej i też boi się o swoje życie. Ojciec Michaela nie był żadnym działaczem politycznym i najprawdopodobniej został zamordowany przez jakiegoś kryminalistę dla kilku dolarów. On sam był członkiem zupełnie legalnie działającej partii politycznej, wcale nieprześladowanej przez rząd. A nadto był na samym dole struktury partyjnej i takich jak on było tysiące.

    Procedura trwała dwa lata i w końcu Michael został powiadomiony, że nie został mu przyznany status uciekiniera i że ma wyjechać dobrowolnie z Kanady. Nie uczynił tego, przechodząc w podziemie. Zmienił adres zamieszkania, zmienił też pracę. Zaczął pracować w firmie, która kładła marmury: podłogi, ściany, blaty w łazienkach itd. Po kilku miesiącach Michael stał się cenionym pracownikiem. Kładł marmury w coraz bogatszych domach. Życie do niego się uśmiechało.

    Tym bardziej, że poznał Murzynkę pochodzącą z Ottawy, która po utracie rodziców przeniosła się do Toronto. Do Kanady przyjechali i tu zostali jej dziadkowie po stronie ojca. Pochodzili oni z Gujany Brytyjskiej. Matka z kolei pochodziła z Trynidadu i przybyła do Kanady z rodzicami jako mała dziewczynka. Michelle była ładną, około 25-letnią kobietą i pracowała w jednym z banków jako analityk. Po kilku miesiącach znajomości Michael z nią zamieszkał. Po dalszych kilku miesiącach pobrali się. Po tym Michelle złożyła wniosek o sponsorowanie Michaela. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze.

    Ale któregoś dnia Michael otrzymał pismo z urzędu imigracyjnego wzywające go do opuszczenia Kanady. Poinformowano go w tym piśmie, że jego żona jako sponsor została odrzucona przez urząd imigracyjny. Wtedy Michael dowiedział się od niej, że przed trzema laty wyszła za mąż i sponsorowała pewnego Murzyna z Jamajki. Ten jednak szybko ją opuścił i zaczął żyć z zapomóg rządowych. Ona się z nim rozwiodła. Złapany on został na handlu narkotykami i deportowany na Jamajkę. Urząd imigracyjny miał podstawy do przypuszczenia, że Michelle wyszła za mąż za tego osobnika dla pieniędzy. W tej sytuacji jako sponsor drugiego osobnika pochodzącego z Jamajki uznana została za niewiarygodną.

    Faktycznie Michael zamierzał już dobrowolnie wylecieć na rodzinną Jamajkę, bo rozumiał, że nic już w Kanadzie nie wywalczy, że musi podjąć starania o połączenie z żoną z Jamajki, a nadto chciał się zobaczyć z matką i rodzeństwem po czterech latach rozłąki. Finanse Michaela i jego żony nie były jednak najlepsze, bo odkładali zakup biletu lotniczego do kolejnego tygodnia. A tu w piątek Michael zostaje aresztowany. Starał się przekonać oficera imigracyjnego, że dobrowolnie opuści Kanadę w ciągu tygodnia. Ale nic nie pomogło. Za dużo było kłamstw i podejrzeń co do niego i jego żony. Stracił wiarygodność. Urząd imigracyjny chciał być pewny, że ten sprawiający kłopoty przez cztery lata osobnik naprawdę opuści Kanadę.

    Michael odleciał na Jamajkę po tygodniu pobytu w areszcie. Żona zapewniała go, że wyśle ponownie dokumenty o sponsorowanie go  do konsulatu kanadyjskiego w Kingston, stolicy Jamajki. Liczyli się z tym, że ich rozłąka może trwać od sześciu miesięcy do roku, zanim uzyska on prawo stałego pobytu w Kanadzie, jako mąż obywatelki tego kraju.  

    Michelle obiecała w międzyczasie go odwiedzić, co dałoby jej okazję do poznania rodziny Michaela.   

                Aleksander Łoś

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.