farolwebad1

A+ A A-

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Seksowny biznesmen

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Zwykle szanujący swój czas biznesmeni nie zabawiają długo, nawet jeśli odwiedzają atrakcyjny turystycznie kraj. Inni może by i chcieli trochę pobyć w takim kraju, ale na przeszkodzie stają służby graniczne i imigracyjne.

Historia Davida zaczęła się, kiedy w łonie swojej matki przyleciał z Baku do Jerozolimy. Poczęty został jeszcze w Związku Sowieckim, ale w mieście będącym obecnie stolicą niezależnego Azerbejdżanu, a urodził się już na ziemi swoich praojców, wygnanych stamtąd ostatecznie w drugim wieku naszej ery przez Rzymian.

Z opowieści rodziców wiedział, że działo im się w kraju biedy komunistycznej całkiem nieźle. Ojciec Davida był z zawodu krawcem. W Baku, ówczesnej stolicy sowieckiej ropy, zarobki były stosunkowo wysokie, tak więc lepiej sytuowani obstalowywali garnitury u ojca Davida. Z tej prywaty potrafił on utrzymać niepracującą zawodowo żonę i trójkę dzieci: dwóch starszych braci Davida i jego siostrę, wystawić duży dom, dobrze go wyposażyć i kupić nową ładę. Później zaczął importować gotowe ciuchy i sprzedawać w swoim własnym sklepie.

Co jakiś czas rząd sowiecki dawał upust krwi, czyli pozwalał przez krótki okres na wyjazd z tego "kraju szczęśliwości" tym, którzy tego nie doceniali. Tak też stało się przed około czterdziestu laty. Dobrze się mający ojciec Davida postanowił skorzystać z tej okazji i po spieniężeniu wszystkiego, co się dało, wyleciał do Ziemi Obiecanej. Wkrótce urodził mu się kolejny męski potomek, czyli nasz bohater.

Rodzicom Davida nie było na początku łatwo. Nie znali języka hebrajskiego, ani obyczajów żydowskich. Praktycznie byli ateistami i takimi pozostali. Ojciec Davida zaczął pracę u krawca, matka dostała pracę w szpitalu jako sprzątaczka. Po kilku latach, kiedy poznali trochę język hebrajski, otworzyli własny zakład krawiecki w miasteczku w pobliżu Tel Awiwu, a po kilkunastu, kiedy ten biznes już się za bardzo nie opłacał, przekształcili ten zakład w sklep owocowo-warzywny.

Starsze rodzeństwo Davida się usamodzielniło, założyło rodziny. On, po ukończeniu szkoły średniej, został powołany do odbycia służby wojskowej. Zakończył ją definitywnie po dwóch latach. Został skreślony z ewidencji wojskowej po tym, jak został nakryty na jakimś przestępstwie i skazany na kilka miesięcy więzienia. Po tym pracował trochę u rodziców i trochę w różnych miejscach i w różnych zawodach. W ostatnich latach był już na swoim.
Po rozpadzie Związku Sowieckiego nastąpił zalew Izraela przez Żydów i nie-Żydów, którzy pragnęli wyrwać się z objęć komunizmu. Ci ostatni kupowali na bazarach fałszywe akty urodzenia i inne dokumenty, które miały wskazywać, że są oni potomkami Żydów. Ten nagły najazd zmienił nastawienie osiadłych mieszkańców Izraela do nowych imigrantów. Wcześniej wzrost ludności pochodzenia żydowskiego w tym kraju był systematyczny, pożądany, ale nie za szybki. Nowo przybyli byli łagodnie wchłaniani, adaptowali się, byli życzliwie przyjmowani. Nagły najazd sowieckich Żydów spowodował wzrost bezrobocia, brak mieszkań, wzrost przestępczości, konflikty religijne i obyczajowe.

Nowo przybyłe młode, ładne kobiety zasiliły domy publiczne, a kiedy zabrakło tam dla nich miejsca, "wylały się" na ulice. Gwałtownie zaczęły się zmieniać obyczaje. Przykładni wcześniej ojcowie rodzin dawali się kusić powabom tego nowego narybku. Seksowność wygrywała z ortodoksyjnymi obyczajami.

Dostrzegł to David i uznał, że może wypełnić lukę na rynku. Nie można powiedzieć, że był kompletnym nowatorem. Faktycznie już tego rodzaju biznesy istniały i się rozwijały, ale zapotrzebowanie było coraz większe. Otóż David otworzył najpierw mały, a później go powiększył, sklep z akcesoriami do uprawiania seksu. Szło mu nieźle. Najpierw budziło to niechęć jego rodziców, ale później już do tego przywykli. Każdy rodzic pragnie dla swojego dziecka łatwiejszego życia. Oni na każdy grosz musieli całe życie ciężko harować, a ich syn dość łatwo dorabiał się, sprzedając niepsujący się, lekki do przenoszenia towar, który sprzedawał się dużo lepiej niż pomarańcze, czy pomidory.

David sam udoskonalił swój angielski, ucząc się na kursach i samodzielnie, jak również kilka razy wędrował po Europie, gdzie językiem porozumienia był angielski. Oprócz hebrajskiego wyniósł również z domu znajomość rosyjskiego.

Któregoś dnia David postanowił odwiedzić kontynent amerykański. Jego celem były Stany Zjednoczone, ale chciał się tam dostać drogą lądową przez Kanadę. Z przekazów od innych wiedział, że jest to łatwiejsza droga dostania się do Stanów.

David bowiem leciał do Stanów z zamówionym przez kilku klientów towarem. Nie miał problemów na lotnisku torontońskim. Zamieszkał dwa dni w hotelu, a następnie wynajętym samochodem zamierzał przejechać granicę w Niagara Falls. I tu spotkała go niemiła niespodzianka. Amerykanom nie spodobał się towar przewożony przez Davida. Nie wszczęli jakiegokolwiek postępowania, a tylko spokojnie zawrócili go do Kanady. I w tym momencie wykazali czujność kanadyjscy celnicy. Przeszukali dokładnie samochód i bagaże Davida i to, co zakwestionowali, dało podstawę do wysunięciu w stosunku do niego oskarżenia. Drobnego, za co został skazany na karę dziesięciu dni więzienia, którą to karę odbył w całości.

Po tym został przekazany do aresztu imigracyjnego. Tutaj trafił na problemy z kontaktami z oficerami imigracyjnymi. A pragnął z nimi rozmawiać o możliwości jak najszybszego odesłania go do Izraela. Wprawdzie, kiedy został aresztowany na granicy, to wypełnił dokument wnoszący o uznanie go za uciekiniera politycznego. Ale przez kilka dni pobytu w więzieniu zorientował się, że tą drogą nie ma szans na osiedlenie się na tym kontynencie.

A z takim zamiarem tu przybył. Pragnął rozwinąć skrzydła w seksbiznesie w Stanach. Miał już kontakty nawiązane poprzez Internet. Miał pieniądze na dobry początek. Miał pomysły na wypełnienie luk lub w zakresie uatrakcyjnienia tego biznesu.

David miał w swoim bagażu bilet powrotny otwarty. Już w pierwszym dniu pobytu w areszcie zadzwonił do znajomych, podając im stosowne dane, aby "zabukowali" mu powrót za dwa dni. Tak też się stało. Ale musiał o tym powiadomić oficera imigracyjnego, aby uzyskać zgodę na odstawienie go z aresztu na lotnisko. Przepychanka w tej sprawie trwała cały dzień. W końcu zdołał przekonać stosowną osobę i na kolejny dzień przygotowano wszystko na jego odlot.

David chętnie rozmawiał z innymi zatrzymanymi. Chętnie dzielił się z nimi informacjami o warunkach życia w Izraelu. Twierdził, że oprócz Palestyńczyków problemem są przybysze z dawnego Związku Sowieckiego, którzy nie znają języka hebrajskiego, muszą często wykonywać pracę poniżej ich poziomu wykształcenia i praktyki, co powoduje u nich frustrację. Inny problem to "czarni z Etiopii", jak ich nazywał. Twierdził, że prawie wszyscy to "welfrowcy", z dużą gromadą dzieci. Ale oceniał, że drugie pokolenie tych przybyszy już się kształci, zna język hebrajski i zasymiluje się gładko z resztą społeczeństwa izraelskiego.

Jego stosunek do pozostałych aresztantów pochodzących z różnych zakątków kuli ziemskiej wskazywał, że był to człowiek otwarty, bez uprzedzeń, łatwo nawiązujący kontakty, dający się lubić, pomocny, szczególnie przy tłumaczeniu jakichś pism dla nieznających angielskiego.

Zainteresowany był procedurą na lotnisku. Szczególnie obawiał się, czy będzie musiał przebywać cały czas na lotnisku w kajdankach. Odetchnął z ulgą, kiedy dowiedział się, że zostaną mu zdjęte, kiedy już będzie na lotnisku. Pragnął zrobić zakupy w strefie bezcłowej. Chciał obdzielić jakimiś podarunkami członków swojej rodziny i najbliższych znajomych, w tym dwie dziewczyny, które pracowały w jego sklepie.

Na odjezdne, pod dwunastu dniach pobytu w Kanadzie, zapisywał kilku aresztantom adres swojej strony internetowej, zapewniając, że takiego wyboru towaru nie znajdą nigdzie indziej. Szczególnie zachwalał wybór ponad dwustu rodzajów i rozmiarów sztucznych członków oraz nowoczesnych pasów cnoty z najlepszej skóry, po cztery tysiące dolarów każdy.

Aleksander Łoś

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.