Cezary Gmyz (ten od trotylu w tupolewie) skonstatował niedawno na łamach "Gazety Polskiej", że polska armia, poza korpusem ekspedycyjnym bujającym się po obcych pustyniach, nadaje się dzisiaj prawie wyłącznie do służby wartowniczej.
Panowie kurzący w Warszawie cygara, rozbroili nasz kraj do samych kalesonów i dzisiaj, gdybyśmy się wdali w konflikt sam na sam z taką – powiedzmy – Białorusią, tobyśmy go przegrali.
Autor postuluje zatem, by w sprawach obronności "uczyć się od Żydów" i zapewnić sobie zdolność do suwerenności przy pomocy broni atomowej, i dyskusja nad tą bronią powinna przestać być w Polsce tabu.
Gmyz postuluje również, by pomyśleć o możliwości zakupu atomowych okrętów podwodnych. O ile zakup takich łodzie jest pomysłem z księżyca, o tyle myślenie o broni atomowej w przypadku wolnej Polski jest czymś naturalnym i oczywistym.
Piszę o tym, bo leży przede mną wycinek z "Toronto Sun" z listopada 1990 roku, doniesienie agencji AP z kampanii prezydenckiej w Warszawie, o tym jak to w Polsce ludzie śmieją się z "niepoważnego" Stana Tymińskiego który postuluje pozyskanie 100 głowic jądrowych. Materiał zatytułowany "Stan the N-man" (od "nuke") cytuje L. Wałęsę, który żali się, że "może walczyć z każdym poważnym oponentem", zaś "ten człowiek jest amatorem" i biedny Wałęsa "nie wie, jak reagować". Jednocześnie Wałęsa straszy, że "zwycięstwo Tymińskiego doprowadzi do wojny domowej".
Autor notki AP przypomina po tym, że w książce "Święte psy" Tymiński poświęca cały paragraf konieczności uzbrojenia Polski w broń atomową.
Po co o tym piszę? Po pierwsze, po to, żebyśmy sobie uświadomili, jaką drogę przebyliśmy i ile kosztuje wydobywanie się z głupoty narzuconej przez "autorytety" wykreowane na nasz użytek.
Musiało "upłynąć" pokolenie, by polska elita zaczęła powoli samodzielnie myśleć i wychylać nos z matriksu.
Niestety, mam przykrą wiadomość. Ponad dwadzieścia lat, jakie upłynęły od tamtego czasu, drogo nas kosztowało; po polskiej państwowości nie ma za bardzo co zbierać – jak słusznie konstatuje Cezary Gmyz.
W roku 1990 Polska miała kilka dość sprawnie działających instytucji, które – zreformowane – mogły tworzyć podwaliny niepodległego państwa. Polska posiadała atuty, z których większość Polaków nie zdawała sobie sprawy. Polska posiadała możliwość wyzwolenia energii gospodarczej, której rozmiary przyćmiłyby niemieckie projekty na terenach byłego NRD.
Zresztą PRL dysponował samolotami zdolnymi do przenoszenia głowic atomowych, Su-22M4, personelem, który potrafił je uzbroić w broń nuklearną, a na potrzeby LWP Sowieci magazynowali od 178 do 250 ładunków. Co ciekawe, w związku z magazynowaniem w Polsce bomb oraz prowadzenia badań nuklearnych NATO uznawało PRL za kraj posiadający wojskowy program nuklearny.
Dzisiaj rozmowy o kilkudziesięciu głowicach zakrawają na polityczne science fiction. Tymczasem w tamtych czasach nawet produkcja polskiej bomby nie byłaby całkiem niemożliwa. Polska dysponowała wystarczającą ilością wysoko wzbogaconego uranu produkowanego przez reaktory badawcze w Świerku. Ówczesna armia posiadała również taktyczną broń rakietową pozwalającą na przenoszenie takich ładunków.
RP w ramach porozumienia podpisanego z USA pozwoliła sobie ten materiał zabrać do Rosji pod obstawą amerykańskich służb specjalnych, "po to by nie wpadł w ręce terrorystów".
Oczywiście, Polska potrzebuje armii – oczywiście nie łodzi podwodnych, bo dla tego rodzaju broni Bałtyk to trudny akwen. Poza tym, o ile głowice atomowe są bronią, która zbytnio nie drenuje budżetu, o tyle wspomniane łódki to bardzo kosztowne zabawki, na które niewiele państw może sobie pozwolić.
Jest oczywiste, w jakim kierunku powinna iść reforma armii niepodległej Polski. Jednak najpierw trzeba zrobić tę Polską! – Odbudować państwo i jego instytucje. Polska musi zahamować własny upadek. Nie wiadomo, czy nie jest już zbyt późno, wiadomo natomiast, że smutna rzeczywistość dociera do coraz większej grupy obytych Polaków. Spadają klapki z oczu, widać, kto gdzie stoi...
Andrzej Kumor
Mississauga
Tutaj możesz nas "polubić" facebook.com/goniec.net
W numerze 5 m.in.:
- Aktualizacja poniedziałek 4.02.2013
- Aktualizacja wtorek 5.02.2013
- Aktualizacja środa 6.02.2013
- Aktualizacja czwartek 7.02.2013
Krzysiek Jaśkielewicz Wędkarstwo: Okoń w Keswick
Nasza minisonda, pytamy o wycofanie jednocentówki
Izabela Embalo Imigracja: Nakaz opuszczenia Kanady
Jasia Kowalczyk Kartki z pamiętnika: Przez Sybir, Afrykę do Kanady
Krystyna Starczak-Kozłowska Miłość jak płomień... Rzecz o patronie polskiego harcerstwa
Andrzej Kumor W poszukiwaniu straconego czasu
Hanna Sokolska Masakra w Koniuchach
Sobiesław Kwaśnicki Moto-Goniec: Głównie napęd
Witold Jasek Strzelectwo: Fińska zaradność
Aleksander Borucki U Indian: Pustki na półkach, czyli wspomnienia i strategie konsumenta
Stanisław Michalkiewicz Postęp się cofnął?
Stanisław Tymiński Zarys nowej Konstytucji RP
Leszek Wątróbski Estonia: Polonica – miejsca pamięci związane z Polską i Polakami
Aleksander graf Pruszyński Z OST FRONTU: Ser szwajcarski, czyli wywiad rzeka ze śp. Piotrem Jaroszewiczem
Krzysztof Ligęza Wołowina z kością
Andrzej Kumor Dlaczego on?
Piotr Zarębski Kondotierom...
Jan Kowalski Wojna, którą właśnie przegraliśmy (5)
Jan Bodakowski Realne problemy polskich rodzin
Wanda Rat Krócej tym razem...
Aleksander Łoś Opowieści z aresztu deportacyjnego: Anielica
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak Odkrywanie miasta: Distillery District
Co, gdzie, kiedy - propozycje na krótki wypad
Aleksandra Florek Fundacja im. Władysława Reymonta po raz 42 rozdała stypendia
Jacek Kozak Twoje pieniądze: Na wszelki wypadek
Maciek Czapliński Twój dom: RRSP
Michał Kryspin Pawlikowski Wojna i sezon [13]
GONIEC poleca książkę i magazyn "Egzorcysta"
Goniec poleca JUNK FASHION SHOW 2013
Trudno nadrobić straty... Nowe BlackBerry już gotowe
Toronto Kanadyjska firma wysoko zaawansowanej technologii Research-in-Motion, producent popularnego telefonu BlackBerry pokazała w środę od dawna ocekiwaną serię nowych smartfonów BlackBerry 10, informując przy okazji o zmianie nazwy przedsiębiorstwa z RIM na BlackBerry.
Mimo dużych nadziei firma rozczaroała inwestorów zapowiadając, że nowe telefony będą dostępne w USA dopiero od marca. BlacBerry słynie z technologii zabezpieczających transmiję przed podsłuchiwaniem i dlatego jest używany przez wiele agencji rządowych i korporacji. Główny dyrektor BlackBerry Thorsten Heins wyjaśnił, że opóźnienie w USA jest spowodowane koniecznością dopracowania testów z tamtejszymi prowajderami - ATand T.
BlackBerry boryka się z bardzo wielką konkurencją.
BlackBerry używa oprogramowania konkurencyjnego do Applea i Androida, ma bardzo szybką przeglądarkę i wiele appsów - w tym Skype. i AngryBirds. W ramach promocji BlackBerry nada reklamę podczas Superbowl. Cena akcji RIM/BlackBerry obniżyła się po komunikacie firmy o 8 proc.
Odyseja "Lyubov Orlovej"
Halifax Pusty rosyjski statek pasażerski dryfuje u wybrzeży Nowej Fundlandii zagrażając platformie wiertniczej Hibernia - podano w środę w St. Johns. "Lyubov Orlova" do stumetrowa jednostka zabierająca na pokład 237 pasażerów, która zerwała się z holu po wyjściu z portu St.Johns. Coraz więcej osób zadaje pytanie kto pozwolił na holowanie statku zimą podczas złej pogody. Jednostka miała być odholowana na Dominikanę na złom.
We wtorek wieczorem statek-widmo znajdował się 40 km od platformy wiertniczej Hibernia należącej do ExxonMobil Canada.
"Lyubov Orlova" w czasach swej świetności woziła wycieczki w rejon Arktyki, do chwili, aż została zajęta przez władze kanadyjskie w związku ze sprawą sądową firmy Cruise North Expeditions przeciwko rosyjskiemu armatorowi jednostki. Firma domagała się pokrycia strat wynikłych z powodu awarii technicznej Orlovej podczas rejsu turystycznego. Nieopłacana rosyjska załoga jednostki przez pół roku koczowała w stolicy Nowej Fundlandii korzystając z uprzejmości i datków miejscowej ludności. Ostatecznie władze Rosji pokryły część kosztów przelotu marynarzy do kraju. Jednostka zaś od 2 lat tkwiła w porcie w St. Johns. W ubiegłym roku została zakupiona na złom za 275 tys. dol. przez irańskiego handlarza złomem, Husseina Humayuni. Ten zaś wynajął holownik Charlene Hunt by przemieścić statek do brzegów Dominikany...